Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 52

kilka tygodni później

– Dziękuje za wszystko – przytulam go mocno – Nie wiem jak byłeś w stanie to wszystko zrobić.. 

– Carrie, wiedziałem, że jesteś złamana i wiedziałem, że nie należysz do mnie. Próbowałem siebie przekonać, że może uda mi się to zmienić, bo jesteś taka niesamowita, ale potem patrzyłem na Allie i twoje serce należy do niego ze względu na tą małą dziewczynkę. 

– Pomimo tej małej dziewczynki – szepcze. 

– To prawda, ale to wy musieliście to zrozumieć. Patrzyłem na was tygodniami – całuje go w policzek. 

– Znajdziesz swoje szczęście, Ryan – ściska mnie mocno. 

– Wiem to. Kto wie? Może w Melbourne miałem spotkać ciebie? A jak odwiedzę was w Sydney to spotkam miłość życia? 

– Będę tęsknić! – podbiega do nas Allie i przytula go – Będziesz przysyłał mi książki, Ryan? – Ryan kiwa głową. 

– Zdecydowanie tak – Luke zamyka bagażnik i podchodzi do nas. 

Staje za mną i obejmuje mnie w talii, a ja bezpiecznie się o niego opieram. 

– Cóż, nie dam ci uścisku, bo to będzie mało męskie – uśmiechają się do siebie. 

– Spokojnie, pamiętam jak mnie ściskałeś – Luke parska śmiechem.

– Dziękuje – mówi Luke, a Ryan daje mu skinienie głowy. 

– Ludzie mogą mówić, co chcą, ale to właśnie was, w najbardziej szalonej relacji w moim życiu, znalazłem prawdziwych przyjaciół – zrobiliśmy się ckliwi co. 

Luke udaje, że nie sypiałam z Ryanem. Ryan udaje, że nie sypiał ze mną i tego się trzymamy. Gdzieś w tym wszystkim  pojawiło się zaufanie, a co ważniejsze prawdziwe oddanie. 

– Musimy jechać. Odwiedź nas, stary – Ryan kiwa głową. 

– Pa, szalona rodzinko – machamy mu całą trójką, a potem wsiadamy do auta. 

Uznaliśmy wyjazd z tego miasta za konieczny. Nie chodziło to, że byśmy sobie nie poradzili, ale dobrze było móc spróbować z czystą kartą. Ja skończyłam pierwszy rok studiów, Luke zaliczył pierwszy semestr, a zarazem zdał jakieś dziwne egzaminy, które dają mu różne możliwości, co do pracy. Nie do końca rozumiem o co chodzi, bo on nie chce tego powiedzieć, ale wyciągnę to z niego na miejscu. 

– Gotowe do drogi, dziewczyny? – jego dłoń ściska moje kolano. 

– Gotowa, tatusiu! 

– Bardziej nie będę – dostaje pocałunek w skroń, a potem jedziemy w kolejną podróż. 

Rok później

– Jesteś pewien, że umiesz to prowadzić? – stoimy właśnie na pokładzie naszego malutkiego jachtu. 

– Jestem pewien – przyciąga mnie do swojego boku, a Allie wybiega z dolnego pokładu. 

– Tu jest super! – przez ostatni rok tak strasznie wyrosła. Chucha na swoje włosy, żeby nie wpadały jej do oczu – Czy możemy już wypłynąć, proszę?

– Pierwszy zachód słońca z kapitanem Lukiem – całuje go w szyję – Czas zacząć. 

On prowadzi, gdy my stajemy z Allie przy barierkach i podziwiamy ocean. 

– Zawsze już tak będzie? – pyta Allie. 

– Myślę, że nie – patrzy na mnie od razu smutno – Kiedyś będzie nas więcej – czochram jej blond loki. 

– Będę miała rodzeństwo? – kiwam głową. 

– Skończymy z twoim tatą studia – co mając dziecko nie jest proste, ale nie jest też niemożliwe. Jak się okazuje jeśli chcesz to możesz, a my chyba jesteśmy na to najlepszym przykładem – A potem, zdecydowanie będziesz miała rodzeństwo!

– Będę najlepszą starszą siostrą! – wszyscy to wiedzą. 

Allie zasypia od razu po zachodzie słońca, a my zostajemy z Luke'm na górnym pokładzie. 

– Gdyby to było moje dziecko – oboje jesteśmy spięci – nie byłoby nas tutaj, prawda? 

– Nie, nie było – mówię szczerze – Przepraszam, Luke, ale to by było za dużo – obejmuje mnie od tyłu niemal boleśnie. 

– Ktoś nad nami czuwa – uśmiecham się od ucha do ucha – Ktoś wiedział, że my jesteśmy sobie przeznaczeni. 

– Jak to jest być drugi raz mężem? – pytam go. 

– Jakbym nigdy nie przestał – teraz jest inaczej i lepiej. 

Ufamy, pomagamy, trwamy, jesteśmy. 

– Czy jestem dla ciebie dobra? – pytam. 

– Wiesz od czego się zaczęło? – kiwam głową – Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, Carrie – przysuwa swoje usta do moich i delikatnie mnie w nie całuje. Zaplatam ręce wokół jego szyi – miłością mojego życia – szepcze – matką mojego dziecka i przyszłych dzieci – kolejny całus – moją żoną. 

– Chcesz usłyszeć zabawną rzecz? – pytam. 

– A co jeśli nie będzie zabawna? – szturcham go w ramię. 

– To wtedy powiesz prawdę. 

– To wtedy powiem prawdę. 

Cóż chyba nauczyliśmy was najprostszej rzeczy na świecie. Zawsze mówcie prawdę 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro