Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50

Luke

Wiesz, że twoje życie rusza do przodu, gdy w końcu czujesz się sobą. Lubiłem moją prace i interesowałem się łodziami, ale mogłem być kimś więcej. Wybrałem pare zajęć na uczelni i zapisałem się na nie. Wszystkie są w godzinach wieczornych i w dni gdy Allie nie śpi u mnie. Dodatkowo zapisałem się na pare kursów. Obiecałem mojej córce, że kiedyś popłyniemy w rejs, więc to była jedna z rzeczy, której musiałem się nauczyć. Na szczęście ojciec mojej byłej żony, oferuje to u siebie w pracy. Zaliczam większość rzeczy gdy nie ma klientów albo przychodzę wcześniej. Trudno jest się przestawić z powrotem na życie bez Olliego. Tylko ze względu na niego nie kłóciłem się z Mary i nie dyskutowaliśmy o pieniądzach, które ode mnie wyciągnęła. Nie chce ich, dla mnie to nigdy nie były pieniądze.

Nikt nie wie, co robię w wolnym czasie. Ale to pomogą, żeby nie myśleć o tym, co straciłem i jak to straciłem.

Carrie? Zniszczyłem wszystko z Carrie. Ona też to zrobiła, ale ruszyła do przodu. Teraz ja mogę patrzeć na jej szczęście z innym facetem, na szczęście jest szczęśliwa. Jestem zazdrosny o Allie i niego, ale nie mogę nic na to poradzić.

Kusi mnie czasem, żeby zawalczyć o moje stare życie i zbudować je od nowa. Zmieniliśmy się z Carrie. Jednak nie chce wprowadzać zamętu i znowu jej w jakiś sposób zranić.

Jest jedyną kobietą jaką kiedykolwiek kochałem. Jedyną kobietą, która ma takie wielkie serce, żeby być przy mnie nawet gdy mam dziecko z inną. Jak mogłem tego nie docenić? Byłem zapatrzony w zgubioną młodość, zamiast pielęgnować to co mam. Gdybym tylko poświecił chwile czasu na rozmowę z nią.

Carrie

Kocham cię! – krzyczę do Ryana, gdy wchodzi do pokoju ze śniadaniem do łóżka.

– Przyniosłem tylko jedzenie – całuje mnie w skroń.

– Umieram z głodu, Allie zjadła wczoraj Orawie wszystko co zrobiłeś – wspina się na łóżko i przytula mnie do swojego boku.

– Chce z tobą o czymś porozmawiać – kiwam głową – Wiem, że nasz związek jest poważny, ale muszę ci coś powiedzieć. Chciałbym mieć kiedyś dzieci – to powoduje, że się spinam.

– I? – pytam wyczekująco.

– Czy ty chciałabyś mieć kiedyś dzieci? – obracam się bardziej w jego stronę.

– To nie coś czego jestem pewna. Ja, kocham Allie i to nie tak, że boje się być ponownie matką. Tylko... chodzi o Allie. Nie wiem czy mogłabym żyć z tobą, z naszym dzieckiem i z moją córka. Ona zawsze była by Hemmings, wiesz? – czuje jak on się spina – Kocham cię, ale nie jestem pewna czy to coś, co mogę zrobić.

– Carrie – zamiast się zamknąć kontynuuje.

– Luke i ja – powinnam tu przestać – Mamy dziecko i Allie już jest, ma siedem lat i jest. Najpierw będzie ona, a dopiero potem będzie kolejne dziecko. Najpierw zapytam i to Allie, porozmawiamy z nią z Luke'm, wytłumaczymy jak wygląda sytuacja, a potem będę planować dziecko.

– Ty go cały czas kochasz – nie waham się przed odpowiedzią.

– Nie kocham go.

– Ty nawet tego nie widzisz. Wspomniałaś o nim w wywodzie o dziecku z trzy razy, a o mnie, ani razu! Nikt go nie zastąpi, prawda?

– To nie tak, Ryan. Nie mogłabym mu ufać. Nie po tym, co sobie zrobiliśmy. Ufam mu co do Allie, ale na tym się kończy...

– Gówno prawda.

– Ryan, to nie tak.

– Wolałabyś mieć z nim drugie dziecko? – to coś co pojawia mi się w głowie.

– Wolałabym nie mieć drugiego dziecka, a ty dokładnie wiedziałeś na co się piszesz, wchodząc do mojego życia.

– Powiedz to, Carrie – zaciskam dłonie na pościeli.

– Luke jest jedyną osobą na świecie, z którą mogłabym mieć drugie dziecko – Ryan wstaje z łóżka.

– A ja kim jestem? Moje potrzeby się nie liczą?

– Liczy się Allie – to argument, który przeważa szale – I wiedziałeś to. 

– Ty po prostu nie chcesz stracić go! - a wtedy coś we mnie pęka.

– Straciłam go! Nie rozumiesz? Straciłam go w momencie gdy przestałam traktować go jak przyjaciela! Traktowałam go jak opiekunkę do dziecka czy prywatnego psychologa, ale nie mojego faceta! Popełniłam błąd! I on też to zrobił! Straciłam go! A on stracił mnie!

– Jesteście tacy popierdoleni – wraca do łóżka i mocno mnie do siebie przytula – Nie myślałem, że wy...

– Nic, nie ważne..

Luke

Pukanie do drzwi mnie przeraża. A osoby w nich stojące zawsze wywracają moje życie do góry nogami.

– Musimy porozmawiać – Ryan wchodzi bez zaproszenia – Właściwie ja będę mówił, a ty będziesz słuchał.

– Coś się stało?

– Gdybyście nie mieli dziecka, zabrałbym ją z tego wariatkowa i nigdy nie obejrzał się na ciebie. Nie zadawałbym kłopotliwych pytań, dałbym jej wszystko, a ona by nie zauważyła, że czegoś jej brakuje. Ale macie dziecko. Najcudowniejsze dziecko na świecie.

– Co próbujesz mi powiedzieć?

– Że masz je odzyskać, idioto! Że masz kochać Carrie bardziej niż ja bym w ogóle mógł dobie wyobrazić! Że więcej nie dotkniesz innej! Luke, ona cię kocha, rozumiesz? Wybaczy ci wszystko, nawet jeśli byś po prostu się pojawił. Ale ty masz z niej zrobić cholerną królową! Masz o nią dbać! Weż przeczytaj trochę romantycznego gówna albo cokolwiek!

– Jesteś taki, bo czytasz?

– Jestem taki, bo ojciec mnie tak nauczył – przegrany, znowu – Zrób to.

– Sprawdzisz mnie?

– Żebyś kurwa wiedział – nie żegnam się z nim, wypadam z domu i biegnę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro