Rozdział 50
Luke
Wiesz, że twoje życie rusza do przodu, gdy w końcu czujesz się sobą. Lubiłem moją prace i interesowałem się łodziami, ale mogłem być kimś więcej. Wybrałem pare zajęć na uczelni i zapisałem się na nie. Wszystkie są w godzinach wieczornych i w dni gdy Allie nie śpi u mnie. Dodatkowo zapisałem się na pare kursów. Obiecałem mojej córce, że kiedyś popłyniemy w rejs, więc to była jedna z rzeczy, której musiałem się nauczyć. Na szczęście ojciec mojej byłej żony, oferuje to u siebie w pracy. Zaliczam większość rzeczy gdy nie ma klientów albo przychodzę wcześniej. Trudno jest się przestawić z powrotem na życie bez Olliego. Tylko ze względu na niego nie kłóciłem się z Mary i nie dyskutowaliśmy o pieniądzach, które ode mnie wyciągnęła. Nie chce ich, dla mnie to nigdy nie były pieniądze.
Nikt nie wie, co robię w wolnym czasie. Ale to pomogą, żeby nie myśleć o tym, co straciłem i jak to straciłem.
Carrie? Zniszczyłem wszystko z Carrie. Ona też to zrobiła, ale ruszyła do przodu. Teraz ja mogę patrzeć na jej szczęście z innym facetem, na szczęście jest szczęśliwa. Jestem zazdrosny o Allie i niego, ale nie mogę nic na to poradzić.
Kusi mnie czasem, żeby zawalczyć o moje stare życie i zbudować je od nowa. Zmieniliśmy się z Carrie. Jednak nie chce wprowadzać zamętu i znowu jej w jakiś sposób zranić.
Jest jedyną kobietą jaką kiedykolwiek kochałem. Jedyną kobietą, która ma takie wielkie serce, żeby być przy mnie nawet gdy mam dziecko z inną. Jak mogłem tego nie docenić? Byłem zapatrzony w zgubioną młodość, zamiast pielęgnować to co mam. Gdybym tylko poświecił chwile czasu na rozmowę z nią.
Carrie
– Kocham cię! – krzyczę do Ryana, gdy wchodzi do pokoju ze śniadaniem do łóżka.
– Przyniosłem tylko jedzenie – całuje mnie w skroń.
– Umieram z głodu, Allie zjadła wczoraj Orawie wszystko co zrobiłeś – wspina się na łóżko i przytula mnie do swojego boku.
– Chce z tobą o czymś porozmawiać – kiwam głową – Wiem, że nasz związek jest poważny, ale muszę ci coś powiedzieć. Chciałbym mieć kiedyś dzieci – to powoduje, że się spinam.
– I? – pytam wyczekująco.
– Czy ty chciałabyś mieć kiedyś dzieci? – obracam się bardziej w jego stronę.
– To nie coś czego jestem pewna. Ja, kocham Allie i to nie tak, że boje się być ponownie matką. Tylko... chodzi o Allie. Nie wiem czy mogłabym żyć z tobą, z naszym dzieckiem i z moją córka. Ona zawsze była by Hemmings, wiesz? – czuje jak on się spina – Kocham cię, ale nie jestem pewna czy to coś, co mogę zrobić.
– Carrie – zamiast się zamknąć kontynuuje.
– Luke i ja – powinnam tu przestać – Mamy dziecko i Allie już jest, ma siedem lat i jest. Najpierw będzie ona, a dopiero potem będzie kolejne dziecko. Najpierw zapytam i to Allie, porozmawiamy z nią z Luke'm, wytłumaczymy jak wygląda sytuacja, a potem będę planować dziecko.
– Ty go cały czas kochasz – nie waham się przed odpowiedzią.
– Nie kocham go.
– Ty nawet tego nie widzisz. Wspomniałaś o nim w wywodzie o dziecku z trzy razy, a o mnie, ani razu! Nikt go nie zastąpi, prawda?
– To nie tak, Ryan. Nie mogłabym mu ufać. Nie po tym, co sobie zrobiliśmy. Ufam mu co do Allie, ale na tym się kończy...
– Gówno prawda.
– Ryan, to nie tak.
– Wolałabyś mieć z nim drugie dziecko? – to coś co pojawia mi się w głowie.
– Wolałabym nie mieć drugiego dziecka, a ty dokładnie wiedziałeś na co się piszesz, wchodząc do mojego życia.
– Powiedz to, Carrie – zaciskam dłonie na pościeli.
– Luke jest jedyną osobą na świecie, z którą mogłabym mieć drugie dziecko – Ryan wstaje z łóżka.
– A ja kim jestem? Moje potrzeby się nie liczą?
– Liczy się Allie – to argument, który przeważa szale – I wiedziałeś to.
– Ty po prostu nie chcesz stracić go! - a wtedy coś we mnie pęka.
– Straciłam go! Nie rozumiesz? Straciłam go w momencie gdy przestałam traktować go jak przyjaciela! Traktowałam go jak opiekunkę do dziecka czy prywatnego psychologa, ale nie mojego faceta! Popełniłam błąd! I on też to zrobił! Straciłam go! A on stracił mnie!
– Jesteście tacy popierdoleni – wraca do łóżka i mocno mnie do siebie przytula – Nie myślałem, że wy...
– Nic, nie ważne..
Luke
Pukanie do drzwi mnie przeraża. A osoby w nich stojące zawsze wywracają moje życie do góry nogami.
– Musimy porozmawiać – Ryan wchodzi bez zaproszenia – Właściwie ja będę mówił, a ty będziesz słuchał.
– Coś się stało?
– Gdybyście nie mieli dziecka, zabrałbym ją z tego wariatkowa i nigdy nie obejrzał się na ciebie. Nie zadawałbym kłopotliwych pytań, dałbym jej wszystko, a ona by nie zauważyła, że czegoś jej brakuje. Ale macie dziecko. Najcudowniejsze dziecko na świecie.
– Co próbujesz mi powiedzieć?
– Że masz je odzyskać, idioto! Że masz kochać Carrie bardziej niż ja bym w ogóle mógł dobie wyobrazić! Że więcej nie dotkniesz innej! Luke, ona cię kocha, rozumiesz? Wybaczy ci wszystko, nawet jeśli byś po prostu się pojawił. Ale ty masz z niej zrobić cholerną królową! Masz o nią dbać! Weż przeczytaj trochę romantycznego gówna albo cokolwiek!
– Jesteś taki, bo czytasz?
– Jestem taki, bo ojciec mnie tak nauczył – przegrany, znowu – Zrób to.
– Sprawdzisz mnie?
– Żebyś kurwa wiedział – nie żegnam się z nim, wypadam z domu i biegnę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro