Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43

– Hej – szepczę do niego rano, a on się podrywa.

– Długo spałem? – dalej nie wygląda zdrowo. Podstawiam mu pod nos śniadanie.

– Pół popołudnia i całą noc – chce wstać, ale go zatrzymuję.

– Dziękuję, za wszystko, ale muszę iść do pracy – popycham go z powrotem na poduszkę i kładę tace na kolanach.

– Zadzwoniłam do ojca i powiedziałam, że potrzebujesz urlopu, zgodził się. Napisałam z twojego telefonu do Mary, że przyjdziesz dopiero jutro, przepraszam za to, wiem jak chcesz być z dzieckiem, ale potrzebujesz chwili odpoczynku.

Czy ja znowu widzę w jego oczach łzy?

– Carrie... – siadam po wolnej stronie łóżka.

– Nic nie mów, najpierw poczuj się lepiej, a potem porozmawiamy – oboje słyszymy burczenie w jego brzuchu – Jedz, bo zaraz przyleci Allie z rysunkami dla chorego taty.

– Przepraszam, że zasnąłem.

– Zaraz wepchnę w ciebie to jedzenie siłą. Kiedy ostatni raz coś jadłeś? – milczy.

– Jak wychodziłem w niedziele z domu...

– Luke, jest środa – w końcu zabiera się za jedzenie.

– Gdzie Ryan? – obracam głowę w jego stronę – Słyszałem wczoraj, jak się kłóciliście. Powinienem wyjść, bo ty zasługujesz na szczęście.

– Jesteś ojcem mojego dziecka, które cię potrzebuje, ale potrzebuje cię zdrowego i silnego, jeśli to ja muszę cię karmić to jest w porządku, możesz na mnie liczyć.

– Nie zasłużyłem na to – kiwam twierdząco głową.

– Ja też wiele razy na to nie zasługiwałam, a ty i tak byłeś. Pozwól mi zrobić to, czego widzę, że potrzebujesz – patrzy na mnie.

– Mam dziecko z kochanką – mówi jakby ostrzegawczo.

– Ale to zawsze będę ja, prawda? – wysila się na zmęczony uśmiech.

– Tato, nie śpisz! – wbiega Allie do pokoju i mocno obejmuje go za szyje – Dobrze się czujesz?

– Allie, kocham cię – nasza córka chichocze.

– Tato, wiem, ja ciebie też – odkłada tace i kładzie ją na sobie.

– Moje dwie ulubione dziewczyny – potrzebuje nas, a Allie go.

– Namalowałam ci pare rysunków, tatusiu – Allie tuli go mocno, tak jak on ją.

Po chwili biegnie po rysunki i o każdym mu szczegółowo opowiada.

– A to wujek Ryan, który czyta mi bajkę – a jej ojciec się zaraz rozpłacze – Wolę gdy ty mi czytasz, tato – odkłada go i pokazuje kolejny – A to nasza rodzina w zoo – tym razem jesteśmy tylko w trójkę – A tu świętujemy moje urodziny – one jeszcze przed nami.

– Prawdziwa artystka – podnosi się trochę – Obiecałem ci bajkę, prawda? Więc chodźmy do salonu i ją obejrzyjmy.

Oni idą do salonu, a ja dzwonię do Ryana.

– Luke dzisiaj u mnie zostaje, chce pobyć z Allie i wydaje mi się, że przyda mu się jeszcze trochę snu. Ktoś musi przy nim być.

– Zachowujesz się jakby on był dzieckiem, a nie dorosłym facetem – ściskam mocno telefon w dłoni.

– Robię to dla Allie, żeby mogła spędzać z nim czas jak wcześniej – Ryan wzdycha.

– Nigdy nie będę wystarczający – mówi w końcu – Najpierw jest Allie, potem jest były mąż, a dopiero na końcu jestem ja.

– To nie prawda! – syczę do słuchawki.

– Nie chciałaś mojej pomocy, bo nie należę do rodziny – wzdycham.

– Ryan...

– Rozumiem czym jest rodzina, moja własna mnie zdradziła – to cios poniżej pasa – Powinienem się rozłączyć. Jesteś silna i dasz radę, a ja zaczekam.

– Dziękuję – i się rozłącza.

Wracam do salonu, oni leżą rozwaleni na kanapie, śmiejąc się z czegoś, co tylko oni rozumieją.

A potem? Potem rozpoczyna się prawdziwe piekło.

Ktoś wali do drzwi i słowo wali jest delikatnym słowem. Luke podnosi się z kanapy i nawet wyglądając źle, przejmuje role głowy rodziny.

– Idźcie do pokoju - mówi gdy patrzy przez wizjer – to ona – szepcze bezgłośnie.

To ten dzień, prawda? To moment gdy Allie dowie się prawdy o tacie.

– Kochanie czy możesz iść do pokoju? – powinnam iść z nią.

– Mamo, nie chce, co jeśli to wujek Ryan?

– Nie, skarbie to na pewno nie on.

Idę z nią, tak będzie lepiej. Kurwa, jak ona mogła tu przyjść?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro