Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 35

– Jak się bawiłaś? – pyta gdy wszyscy troje jesteśmy w kuchni.

– Dobrze, ale tęskniłam za moją córeczką – Allie chichocze.

– Ja też za tobą tęskniłam – podchodzę do małej, którą Luke posadził na blacie i całuje w czoło.

– A dzisiaj nauczymy robić się klopsiki – Luke nie jest najlepszym kucharzem, ale może coś się zmieniło – Babcia wysłała mi rano przepis.

Słyszę jak drzwi trzaskają, co zapewne znaczy, że Lexi wyszła.

– Juhu! – siadam na stołku i postanawiam im nie przeszkadzać. Nie chce się do niego zbliżać.

Ryan: Twoja ulubiona księżniczka Disney'a i dlaczego

Patrzę na moją córkę, która z całego serca uwielbia stare bajki, ale ma też słabość do krainy lodu.

Ja: Lubię piękna i bestie, ich miłość przezwycięża wszystko, nawet tą brzydką część jego duszy.

Ryan: Dobra odpowiedź. Co ty na to, żebym dał ci taką róże?

Ja: Chyba nie rozumiem

Ryan: Gdy uschnie podsumujemy sukcesy. W zależności od tego jak bardzo będziesz o nią dbała tak długo będzie się trzymać.

Ja: Ach, ci profesorzy literatury

Ryan: Wyobrażam sobie jak się uśmiechasz

– Mamo! Mamo!

– Co się stało? – pytam trochę wytrącona z rytmu.

– Mówię do ciebie, a ty mnie nie słuchasz – robi smutną minę.

Chowam telefon do kieszeni, nie kłopocząc się z odpowiedzią.

– Przepraszam, skarbie – podchodzę do niej – Pokażcie mi co mam robić.

– Juhu! – Luke patrzy na mnie jakby wiedział, co robiłam, ale nic nie mówi.

– My lepimy klopsiki, ty możesz zrobić nasz ulubiony sos – to dziwne, że dalej mamy wspólne rzeczy.

– I ja mam robić to sama, a ty masz pomocnika? – uśmiecham się do Allie.

– Mamusiu, oczywiście, że ci pomogę! Ale tatuś też potrzebuje mojej pomocy – nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jej słowa są prawdziwe.

Mogłabym od tego uciec i po prostu zabrać stąd Allie, ale skończyłoby się tak, że nie spałaby całą noc póki by nie dostała tego, co jej obiecał. Dlatego w pozornym szczęściu, gotujemy wspólnie niedzielny obiad, uszczęśliwiając przy tym Allie.

Potem siedzimy przy jego stole i zabieramy się za jedzenie wspólnie ugotowanego obiadu.

Mam nadzieje, że moje westchnienia są nie do usłyszenia, ponieważ to jest pyszne. Przepis jego mamy na klopsiki i nasz sos, dało danie idealne.

– Już rozumiem czemu śnią ci się po nocach – Allie chichocze, a Luke nakłada jej jeszcze dwa klopsiki.

– Jedz, kochanie – Allie pałaszuje cały posiłek, po czym zasypia.

A to wiąże się z tym, że znowu stąd nie wyjdę, bo ona i tak nie wyjdzie bez uścisku swojego ukochanego taty. Układam ją w jej łóżeczku i wracam do salonu.

– Tak naprawdę byłaś na randce, prawda? – wkłada właśnie naczynia do zmywarki.

– Wiedziałeś, że to się kiedyś stanie – tak naprawdę to nie była randka – Czy mogę dostać sobotnie wieczory?

– Wracamy do tego dziwnego układu? – kręcę głową.

– Jestem dobrą mamą, a ty jesteś dobrym tatą. Uszczęśliwiamy Allie, pozwólmy komuś uszczęśliwić siebie – trzaska zmywarką.

– Dlaczego w tym, że ty to robisz nie ma nic złego? – warczy.

– Ty zrobiłeś to pierwszy, a tak na prawdę to nie było to czego chciałeś. Wiesz co ja dostaje od niego? Czystą przyjaźń – a wtedy zdaje to pytanie – Jak twoje drugie dziecko?

– Zdrowe, dziękuje, że pytasz – prawie chce mi się śmiać.

– Mam nadzieje, że bycie ojcem dwójki dzieci cię nie przerośnie albo, że nie zapragniesz z poczucia winy wychodzić za swoją kochankę.

– Chodzi tylko o dziecko – kiwam głową.

– Wiem to najlepiej.

– Carrie – unoszę głowę, żeby spojrzeć mu w oczy – To zawsze będziesz ty.

– Wiesz na czym polega problem przeznaczenia? – kręci głową – Że ono ma niewiele wspólnego z miłością.Może byliśmy sobie przeznaczeni, żeby wychować Allie, a może po to, żeby doprowadzić się do kogoś innego. Ale na pewno przeznaczenie nie miało utrzymać nas razem.

– Wszystko już sobie obmyśliłaś, co? – dotykam jego policzka.

— To zawsze będziesz ty, ale to nigdy nie będziemy my – zamyka oczy.

– Przepraszam, że nie potrafiłem być tym facetem.

– Przepraszam, że nie potrafiłam być tą dziewczyną – łapie mój nadgarstek i odsuwa dłoń od swojej twarzy.

– Poradzimy sobie? – pyta – Damy radę ją wychować tak, żeby tego nie odczuła? – biorę głęboki wdech.

– Nie, Luke. Będą cięższe dni, gdy będziesz miał drugie dziecko, będzie dużo ciężkich dni gdy będziesz musiał powiedzieć Allie 'nie'.

– A ty będziesz musiała to zrobić, gdy twój facet będzie chciał od ciebie czegoś więcej niż sobót.

– Allie sobie poradzi, musi – milczymy.

– Carrie... – dotykam jego policzka ponownie.

– To też moja wina, że będziesz miał dziecko, wiem to. Dlatego, nie zamierzam się z tobą o to kłócić. Po prostu wychowamy razem dziecko.

– Po prostu – nic nie jest po prostu.

Kończy się tak, że Allie już nie wstaje, więc po prostu wsuwam się do niej do łóżka i śpimy razem.

Ja też mam dwa domy.

Jeśli myślicie, że teraz jest dziwnie, zaczekajcie aż urodzi się dziecko kochanki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro