Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

Przyjechaliśmy do restauracji jednym samochodem. Otworzył przede mną wszystkie możliwe drzwi, z resztą tak jak zawsze to robi.
Teraz siedzimy przy stoliku i czekamy na nasze zamówienia.

– Opowiedz mi więcej o Allie – zaskakuje mnie tym – Dostaje cały czas urywki, o najcudowniejsze dziewczynce na świecie – uśmiecham się.

– Więc to słodki aniołek, który kocha bajki. Zawsze wymyśla nam milion rzeczy do zrobienia i sprawia, że w ogóle nie dbamy o jej nawyki żywieniowe. Ma te swoje pytania, na które czasem nie mamy pojęcia jak odpowiedzieć, a wtedy ona odpowiada sama. Jest najlepszą uczennicą i uwielbia przyprowadzać koleżanki do domu, bo jest strasznie rozpieszczona. Lubi też spać z nami w łóżku. Ma takie blond loki, które zawsze rozwalają się po całej poduszce i wpadają jej do oczu.

– Zawsze mówisz 'my', robisz to umyślnie? – uśmiecha się – On jest aż taki niesamowity? – w pierwszej chwili nie wiem, co odpowiedzieć.

– Jest bardziej niesamowitym ojcem, niż sam mógł sobie wyobrazić. Zrobi dla niej wszystko. Gdy tylko widzi ból na jej twarzy, nawet gdy jest lekko chora, on sam cierpi – zamykam się – Tak strasznie cię przepraszam. Nie powinnam opowiadać o nim – ostatnie słowo specjalnie akcentuje.

– Chcesz powiedzieć mi dlaczego wam nie wyszło? – kręcę głową – Dobrze, skoro tak, powinnaś powiedzieć Allie, że moją ulubioną bajką jest Arielka.

– Co? – uśmiecha się szerzej i poprawia okulary na nosie.

– Wiem, że wszystkie te bajki to miłość od pierwszego wejrzenia, może nie najrozsądniejsza, ale tam chodzi o coś więcej. Ona poświęca wszystko co zna, na rzecz nieznanego i to jeszcze bez swojego największego atutu. Jest tam nikim, ale staje się wszystkim.

– Dlatego, że jest ładna! – Ryan kręci głową.

– Chce wierzyć, że chodzi o coś więcej.  Może o to, że oni są sobie potrzebni, bo inaczej nie dostaną swojego szczęśliwego zakończenia? A może o to, że druga połówka jest najmniej z oczywistych wyborów.

– Wow, doszedłeś do całkiem głębokich rozmyśleń. Myśle, że tak nie porozmawiasz z Allie – wybucha śmiechem.

– Naprawdę chciałbym ją poznać – trochę się krzywię.

– Mamy z Luke'm ustalenie, że nie poznajemy naszego dziecka z kimś z kim.... – jak to ująć? – spędzamy czas. Nie chcemy namieszać jej w głowie.

– Rozumiem to, więc niestety będziesz musiała mi wystarczyć ty – nie wiem dlaczego, ale to wywołuje rumieniec.

– Jesteś strasznie bezpośredni, wiesz?

– Żyłem w niedomówieniach, wole powiedzieć czego chce albo czego bym chciał niż bawić się w gierki – to jego największy plus – Przepraszam jeśli moje pytania sprawiają, że czujesz się niezręcznie.

– Ćwiczę szczerość – wtedy przychodzą nasze posiłki – Dopiero zaczynam jeść, a ja już wiem, że to będzie najsmaczniejszy posiłek od dawna.

– Nie, Carrie, poprawnie to zdanie brzmi tak. Dziękuje Ryan, że dzięki tobie spędziłam najmilszy wieczór od dawna – chichocze jak nastolatka.

– Musisz mnie tego nauczyć – może kiedyś wykorzystam to na byłym mężu.

– Czyli kolejne lekcje ode mnie.

– Mój prywatny profesor po godzinach – to pierwszy raz gdy próbuje z nim flirtować.

– Podoba mi się to.

Po kolacji podwozi mnie pod mój samochód i otwiera mi obie pary drzwi, a potem?

– Dobranoc – dostaje najzwyklejszego całusa w policzek.

– Dobranoc – i to wszystko, a ja nie wiem czy czuje wdzięczność czy rozczarowanie.

Następnego dnia jadę do Luke'a po Allie. O dziwo nie otwiera mi on, a jego siostra.

– Cześć – staram się z nią nie kłócić, to już nie ma znaczenie.

– Och, przyszła matka, która zapragnęła zabawy – ignoruje ją.

– Mamusiu! Ciocia Lexi pomalowała mi paznokcie! – macha przede mną rączkami.

– Pokaż, aniołku – biorę jej dłonie w swoje i oglądam różowy lakier wraz z różnymi świecącymi naklejkami.

– Muszą jeszcze wyschnąć, dzieciaku – Allie kiwa głową w stronę Lexi.

– Podziękowałaś?

– Dziękuje, najlepsza ciociu na świecie! – moja córka potrafi rozpuścić nawet aurę suki Lexi, to niesamowite. Lexi całuje ją w czubek głowy.

– Następnym razem stópki! – oczy Allie jeszcze bardziej błyszczą.

– Gdzie jest Luke? – pytam Lexi – Czy zostawił ciebie z nią na dużej?

– Go zapytaj – wskazuje za mnie.

Obracam głowę w tył i widzę go wchodzącego z siatkami.

– Kochanie, kupiłem twoje ciastka i ulubiony sok. Wymyśliłem, że możemy też zjeść obiad – Allie biegnie do niego.

– Ciasteczka! – przypomina sobie o paznokciach i czeka, aż Luke rzuci wszystko, że jej jedno wyjąć.

On dokładnie to robi.

– Myślałam – szepcze do siebie...

– On nie jest tobą – szepcze mi do ucha Lexi, jakby znała moje najbrudniejsze historyjki.

– Masz racje, jest gorszy – Lexi podchodzi i bierze od niego zakupy. Widać, że wypracowali system.

– Szybko jesteś, myślałem, że będziesz leczyć kaca – nic nie mówię – Będę robił obiad, Allie w środku nocy wpadła do mojego łóżka i powiedziała, że ma ochotę na klopsiki.

– Śniły mi się, tatusiu! – oboje się przy tym uśmiechają.

– Dobrze, więc....

– Zostaniemy – dlaczego moje życie nie może być prostsze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro