Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Gdy budzę się rano orientuje się gdzie jestem. Ubrana w majtki z wczoraj i w jego koszulkę. Słyszę śmiech Allie,  co znaczy, że on dalej tu jest, a potem słyszę tupot małych stópek. Chwile później ktoś wskakuje obok mnie na na kanapę.

– Mamusiu! Już dwunasta – zaczynam łaskotać Allie, a ona od razu chichocze – Mamo, przestań! – w końcu kładzie się obok mnie.

– Co ty na to, żebyśmy zrobiły sobie dzień leniucha? W końcu jest sobota – Allie odsuwa sobie włosy z twarzy.

– Tatuś jest w domu – nie wiem dlaczego mówi to z przerażeniem – Nie chce, żeby wychodził, mamusiu – gładzę ją po włosach. Nie wiem czy będę mogła spojrzeć na niego po tej nocy, nie wiem czy tego chce.

Allie dotyka mojej szyi.

– Co to mamusiu? – dotykam mojej szyi – Zrobiłaś sobie ała? – właśnie dlatego ludzie nie robią sobie malinek.

– Tak, nie wiem jak, tak jak ty nie wiesz jak zdzierasz kolana – chichoczemy obie.

– Z czego się tak śmieją moje dziewczyny? – pyta zza kanapy.

Wiem, że dezorientujemy Allie, ale samych siebie też.

– Babskie sprawy, prawda księżniczko? – kiwa głową.

– Tatuś, też ma siniaki! – obracam głowę w kierunku Luke'a, aż robię się czerwona na twarzy.

– Obejrzymy jaką bajkę, a może pójdziemy do kina? Co chcesz dzisiaj robić?

– Tato, czy to już czas na rodzinne weekendy? – zamykam oczy. Nigdy nie będzie na to czasu.

– Nie, kochanie, ale możemy iść do kina – wygina usta w podkówkę, po czym staje na kanapie i szepcze mu coś do ucha.

– Dobra, Carrie, posuwaj swój tyłek, Allie chce spędzić dzień na kanapie z Disney'm – jest ubrany w świeże rzeczy, musiał zdążyć wziąć prysznic.

Patrzę na niego, pytając go spojrzeniem czy to dobry pomysł.

– Juhu! – Allie biegnie po piloty od telewizora, a Luke siada za moimi plecami.

– Oczy jej świecą – szepcze do mojego ucha.

Obracam głowę w jego stronę.

– Wiesz? Sądzę, że by nam się udało gdy nie jej ciąża – ranie go i bardzo dobrze – Mogłabym być z tobą szczęśliwa, gdy jesteś taki.

– Chcesz przez weekend poudawać? – opieram plecy o jego klatkę piersiową – Wyobraź sobie, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi.

Allie wskakuje do nas na kanapę i kładzie głowę na moich kolanach.

– Kocham was! – krzyczy za nim kompletnie pochłonie ją bajka.

Mogłabym tak żyć. Mogłabym być szczęśliwa z nim w ten sposób. Mogłabym być w nim zakochana gdy jest ze mną, a nie przy mnie, ale on ma kochankę. Kochankę, z którą ma dziecko.

Po jakimś czasie zostawiam ich samych, żeby wziąć szybki prysznic i zrobić popcorn.

– Carrie! Ktoś do ciebie dzwoni! – wchodzę do pokoju, gdy on podnosi telefon ze stolika.

Okazuje się jednak, że to esemes, czytam go przez jego ramie.

Nieznany: kłamałem, wziąłem twój numer z biura dziekana, co powiesz na kawę?

Jak na studiach, Carrie? – nie ma prawa być zazdrosnym.

– Czuje się tam staro – zabieram mu telefon z dłoni – Ale brakowało mi nauki czegoś nowego.

– Czyli nie poznajesz tam ludzi? – Allie zajada się popcornem i patrzy w ekran.

– Dawaj prosto z mostu – patrzy na mnie gdy siadam na drugim końcu kanapy – Chcesz widzieć kto to? – kiwa głową.

– Facet, któremu się podobam – szepcze mu do ucha – On też mi się podoba – wbijam paznokcie w jego ramie – I wiesz co jest w tym najlepsze? Nie chodzi o seks.

– Allie, mama i tata muszą porozmawiać, wrócimy za chwile, dobrze?

– Przyniesiecie mi trochę soczku pomarańczowego, proszę? – jej wystarczy, że jesteśmy razem, to tak cholernie przerażajace.

– Cały karton, Allie – uśmiecha się, gdy on prawie wynosi mnie z pokoju.

– No co? – pytam z uśmiechem – Przespaliśmy się wczoraj, dzisiaj było miło, ale chyba nie myślałeś, że to coś zmienia, prawda?

– Robisz krzywdę naszemu dziecku – mówi.

– Ty ją zrobisz gdy dowie się, że tatuś ma inne dziecko, któremu poświęca czas, że ma inną ukochaną mamusie, o która dba. Ty nawet tego nie kontrolujesz, wiesz? Widzisz matkę, myślisz dziecko. Czyli ona będzie tak samo ważna – patrzę na niego – Widziałam wyciąg z konta. Chyba to czas zrobić dwa osobne – rzucam tym w niego.

– Życzę ci kurwa, żebyś też była w takiej sytuacji, żeby ten facet, który do ciebie pisze cię zapłodnił i, żebyś to zrozumiała, bo nie jesteś tu święta. Pamiętasz jak pocałowałaś Ashtona, bo szukałaś uwagi?

– Jesteś siedem lat starszy!

– Cel był ten sam.

– Nie będę miała więcej dzieci – mówię.

– A czy ja to kurwa planowałem? – milczę – Za nim rzucisz mi w twarz, że nie planowałem Allie, to przypominam ci, że przed Allie planowałem z tobą życie.

– Co najbardziej lubię robić? – dezorientuje go tym pytaniem – Czego najbardziej mi brakuje? Ty też tego nie wiesz!

A potem wracamy na kanapę do Allie i już więcej się nie dotykamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro