Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

*kolejny dziś

Gdy patrzysz na ludzi na rodzinnych spotkaniach zastanawiasz się ilu z nich jest w takiej samej sytuacji jak ty. Ilu z was trwa w nieszczęśliwych związkach, bo ma dzieci, kredyty do spłacenia, prace u rodziny? My mieliśmy dwie z tych rzeczy. Luke pracował w firmie mojego ojca, która utrzymywała nas od momentu gdy zaszłam w ciążę. Rodzice postanowili, że oboje bezzwłocznie mamy skończyć liceum, a Luke ma skończyć jeszcze kursy i pracować u mojego ojca. Robi to od dnia, w którym skończył szkołę. Nigdy nie narzeka, nigdy nie bierze wolnego. Utrzymuje rodzinę.

A ja? Jako nastoletnia matka, nie poszłam na studia. Jestem mamą na pełen etat. Nie robię nic innego po za zajmowaniem się dzieckiem i okazjonalnymi wyjściami na miasto.

Więc mamy dzisiaj niedzielę. Co tygodniowy obiad u mojej rodziny Scottów. Trzymam za rączkę moją córeczkę, ubraną w swoją ulubioną różową sukienkę. Luke wgapia się w telefon, pewnie umawia się z kolegami na wieczór. W końcu to jego dzień.

Gdy wróciłam po pierwszej zdradzie do domu.. On wiedział. Nie był zły.

– Piątki i wtorki mogą być twoje, ja chce soboty i niedziele – usiadłam obok niego na kanapie i spojrzałam na niego.

– Dlaczego? – on spojrzał na mnie.

– Bo mamy dziecko, Carrie – to wydawało się takie proste gdy to powiedział, ale miał racje. Dziecko było odpowiedzią na wszystko.

– Kochałeś mnie kiedyś? – spojrzał mi w oczy i odgarnął kosmyk włosów za ucho.

– Kocham cię, a ty kochasz mnie, właśnie dlatego to robimy.

Dlaczego uważasz, że miłość jest odpowiedzią na zdradę?

Zawsze wracamy do domu, prawda?

Nigdy więcej o tym nie rozmawialiśmy. Mogłam być wściekła, że on zrobił to pierwszy. Mogłam być wściekła, że miał pewność, że ja też to zrobię, ale nic z tego się nie stało, bo jeśli zajrzycie w głąb nas będziecie wiedzieli, że on chciał to zrobić wcześniej, a ja flirtowałam z przypadkowymi facetami.

Moja rodzina jest dobrze ustawiona. Dlatego co niedzielne rodzinne obiady są ogromne i spotykają się tu wszyscy. Całe moje rodzeństwo, które składa się z trzech sióstr i dwóch braci, parę moich ciotek i wujków, no i jesteśmy my z etykietką nastoletnich rodziców do końca życia. Firma moich rodziców zajmuje się sprzedawaniem i odnawianiem łodzi. Luke pracuje bezpośrednio w sprzedaży, więc wie wszystko o łodziach. Mówię o tym dlatego, że właśnie zaczepił go mąż mojej siostry, które chce kupić idealny jacht dla swojej żony na piątą rocznice ślubu. Violett jest ode mnie starsza, ale to ja obchodziłam w tym roku szóstą rocznicę ślubu. Czasem chce mi się z tego powodu śmiać, a czasem płakać, zależy jak bardzo pijana jestem.

– Mamo – Allie zawija kosmyk swoich kręconych włosów wokół palca – Czy możemy iść potem do parku? Tata obiecał, że pohuśta mnie na huśtawce!

– Tylko pod jednym warunkiem – kucam przy moim małym aniołku – Zjesz cały obiad i zaśpiewasz coś dziadkowi Dougowi.

– Ale ja nie chce śpiewać! – robi naburmuszoną minkę.

– Dziadek nie mógł być na twoim ostatnim występie, a bardzo chciałby zobaczyć swoją ukochaną wnuczkę – pstrykam ją w nos, a ona chichocze.

– Obiecujesz, że pójdziemy do parku? – rodzice mieszkają przy ulubionym parku mojej córki.

– Obiecuje.

– Obiecujesz, że tatuś pójdzie z nami? – patrzę na faceta, z którym wychowuje dziecko.

– Allie kochanie, obiecałem ci – biegnie do niego, a on od razu bierze ją na ręce. Nie widziałam, żeby do kogokolwiek uśmiechał się tak jak do niej. Chociaż nie, pamiętam ten uśmiech. Uśmiechał się tak do mnie odkąd się przyjaźnimy. Przestał w dniu, w którym dowiedział się o ciąży.

Spieprzyłaś mi życie.

Nigdy nie wypowiedział tego zdania na głos, ale nie musiał. Widziałam to w jego oczach.

Siadamy przy stole. Jak zawsze sadzamy pomiędzy nami naszą córkę. W ten sposób łatwiej jest udawać, że wszystko w porządku. Rozglądam się po mojej rodzinie. Niektórzy wyglądają na szczęśliwych, inni na zmęczonych, a inni na znudzonych. My stwarzamy pozory i za każdym razem słyszy jak bardzo nam się udało i, że mamy szczęście.

– W przyszły weekend zabieramy jacht ojca i płyniemy trochę się zabawić. Zostawcie Allie u rodziców i płyńcie z nami – to jest ta chwila gdy musimy się zdecydować czy będziemy udawać, czy w ten weekend pieprzymy siebie czy innych.

– Co ty na to, Carrie? – pyta mnie niby normalnie, ale za tym kryje się coś więcej. Jakby wyzywanie czy jestem gotowa spędzić z nim cały weekend bez córki.

– A może zabierzemy Allie? – moja młodsza siostra jęczy.

– Kocham cię, dzieciaku, ale to ma być weekend pełen alkoholu – Allie tylko się uśmiecha.

– A czy babcia zrobi mój ulubiony placek i zabierze mnie na plac zabaw? – Luke nawet się uśmiecha.

– Ale przekupa z ciebie – czochram jej blond włosy, które są idealnym odzwierciedleniem jej ojca, tak samo jak oczy. Czasem nie mogę patrzeć na moje piękne dziecko, bo to za bardzo boli. Wiecie jakie to okropne? Chcecie kogoś nienawidzić, a nie możecie, bo wszystko co nienawidzicie to wasza największa miłość w jego małej miniaturce.

– Co to przekupa, tato? – no tak gdy trzeba się czegoś dowiedziecie idzie prosto do swojego taty, którego uważa za najmądrzejszego faceta na świecie. Gdyby nim był używałby prezerwatyw w liceum. Możecie mnie nienawidzić, zrobiłabym dla mojego dziecka wszystko, robię dla niej wszystko i nie chce, żebyście mnie za to chwalili. Po prostu te myśli czasem przychodzą same i sama siebie za nienawidzę.

– Później ci wyjaśnię, dzieciaku – uśmiechają się do siebie. Luke musi nienawidzić gdy się uśmiecha, bo wszyscy od pierwszego dnia powtarzają, że ma mój uśmiech – Zajmijcie nam kajutę – może taką z dwoma łóżkami?

Reszta obiadu mija w spokoju. Rozmawiam z moim rodzeństwem, co jakiś czas rzucając spojrzenie na Joe, moją najmłodszą siostrę, z którą całkowicie się nie dogaduje, a ona to jeszcze potęguje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro