Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Tydzień później gdy Allie ma się już dobrze i może wrócić do szkoły, ja wracam na uczelnie.
Luke poszedł do niej do szkoły, porozmawiać z nauczycielkami, żeby nie wykonywały więcej takich dziwnych telefonów, a były bardziej precyzyjne. W szczególności teraz, gdy powodem może być coś innego niż choroba.

Chodzenie na studia to nie taka bajka jak mogłoby się wydawać. Może byłaby nią gdybym miała osiemnaście lat. Teraz siedzę tylko na wykładach, a potem podczas przerwy między tym, a następnym czytam książkę albo szukam w telefonie niesamowitych zakupowych okazji.

Może kupię Lukowi do jego nowego mieszkania? Tak, to moje największe marzenie albo dla jego dziecka! O to jest pomysł!

– Aż tak przestraszyłem cię kawą? – siada obok mnie z rękami pod tyłkiem.

– Mój mąż zadzwonił i powiedział, że coś w szkole u córki – dopiero gdy widzę jego spojrzenie, rozumiem co powiedziałam – Dlaczego zawsze przy tobie mówię niewłaściwie rzeczy?

– Masz męża? – patrzę na moje dłonie.

– Muszę ci to wytłumaczyć? – marszczy brwi i patrzy na mnie jak na idiotkę.

– Pytałem cię o to..

– Hej! Ledwo się znamy nie rób takiej miny – krzywi się.

– Zastanawiałem się czy aż tak cię wystraszyłem, gdy nie było cię tydzień – milczę.

– Allie miała grypę żołądkową, nie mogłam jej zostawić.. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Co do mojego męża... Nie wiem dlaczego to powiedziałam, nie jesteśmy już razem. Nie nosze obrączki, bo się rozwiedliśmy...

– Coś czuje, że kryje się za tym coś więcej – patrzę na niego.

– I tak powiedziałam ci więcej niż – zastanawiam się chwile – komukolwiek..

– Wow, naprawdę mnie zaskakujesz – patrzymy na siebie.

– To moment gdy ty nieznajomy, zdradzasz swoją brudną historyjkę. Dlaczego tutaj przyjechałeś? – po jego minie wiem, że trafiam w sedno.

– Żona mnie zdradziła z moim bratem, co ty na taką historie? – nie wierze – Ja jestem profesorem, on jest podróżnikiem. Gdy tylko dałem jej rozwód, następnego dnia już brała ślub z moim bratem. Pierwszy rok... Był najgorszym rokiem w moim życiu, drugi? Z alkoholu na kobiety. Trzeci? Przyjechałem tutaj..

– To dużo do przerobienia – cały czas na siebie patrzymy – Teraz jesteśmy przyjaciółmi od swoich sekretów?

– Dokładnie tak.

– Masz smutne oczy – mówi mi – Zauważyłem to od razu.

– Ta rozmowa robi się co raz dziwniejsza – on jest dziwny.

– Potrzebuje przyjaciela i ty też go potrzebujesz. Możemy sobie pomóc – to jest całkowicie szalone – Więc opowiem ci więcej o twoim najlepszym przyjacielu.

– Nie musisz gdzieś być? – pytam go.

– Mam trochę czasu, ale musisz mi obiecać, że to zostanie między nami – wyciąga do mnie mały palec – Obiecujesz?

– Jesteś trochę dziwny, wiesz? – uśmiecha się do mnie.

– Podoba ci się to – szturcha moje kolano swoim – Więc – udaje się, że się zastanawia – Lubię kawę, codziennie wypijam z jakieś sześć, siedem filiżanek. Och, tak to moja ulubiona rzecz.

– Czyli nałogowiec – kiwa głową.

– Zamknij oczy – nie wiem dlaczego go słucham. Siada za mną na prawie i przysuwa swoje usta do mojego ucha – Wstajesz rano, kompletnie niewyspana, ale im bardziej otwierasz oczy tym czujesz więcej zapachów i wtedy do twojego nosa dochodzi zapach świeżo zaparzonej kawy. Idziesz na oślep, prowadzi cię jej zapach, a potem? Rozpływasz się nad jej smakiem – kompletnie mnie pochłonął – Mało mleka, dużo pianki, nic nie ma zabijać zapachu samej kawy – pochyla się bliżej mojego ucha – Twoja ulubiona kawa?

I po raz kolejny do moich myśli wkrada się Luke, który parzył nam ogromny dzbanek obrzydliwej kawy, tylko po to, żebyśmy nie zasnęli przy Allie, która co chwile się budziła. Kawa była obrzydliwa, wspomnienie dobre.

– Nie wiem – spinam się, a on przysuwa się bliżej i układa nogi po moich bokach.

– Zastanów się – szepcze do mojego ucha.

– Latte?

– Wybrałaś najbardzej babska kawę na świecie – wybuchamy śmiechem – Wszystko popsułaś.

Znowu siedzi obok mnie i się na mnie gapi.

– Uczysz literatury, prawda? – pytam go.

– Skąd wiedziałaś? – jego humor sprawia, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy – Jestem też pisarzem – poprawia okulary na nosie.

– Tańczyłam kiedyś – mówię w odpowiedzi –Kochałam to uczucie na scenie, wolność hali...

– To dlaczego już tego nie robisz? – pyta.

– Ty się pogubiłeś, ja się pogubiłam....

– Czyli muszę cię zabrać na tance – jakimś cudem zrozumiał, że to trudny temat – ale nie na takie w klubie, Carrie.

– Nie odpuścisz mi, co?

– Myśle, że tak naprawdę mnie lubisz – sięga po telefon, który leży na moich kolanach – Masz już mój numer, zaczekam na telefon.

– Ryan, nie sądzę...

– Oboje jesteśmy rozwodnikami. Załóżmy klub rozwodników. Nie proszę cię o to, żebyś ze mną zamieszkała, tylko, żebyś była moją przyjaciółka, piękna dziewczyno – czuje wypieki na policzkach. To nowe uczucie.

– Może zadzwonię – wstaje i wyciąga do mnie rękę. Przyjmuje ją. Tylko tym razem chodzi o coś innego. Przyjmuje jego rękę, podając mu swoją. Nie zrobiłam tego od dawna.

– W jakiej sali masz zajęcia? – patrzę na niego z uśmiechem na twarzy.

– Myśle, że wiesz – chichocze jak nastolatka.

– Masz racje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro