Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Luke

Wręczenie jej papierów było najtrudniejszą rzeczą w życiu. Nie byłem pewien czy dam radę to zrobić, ale musiałem. Trudne jest pogodzenie się z tym, że twoje życie się rozpadło, ale bycie dorosłym nie jest proste, prawda? Musiałem ponieść konsekwencje swojej nienawiści do żony, ale przede wszystkim swojej głupoty. 

Papiery dawały  Carrie wolność, ale przede wszystkim dawały jej świadomość, że nie zamierzam już o nią walczyć. 

Nie wyobrażam sobie, że to Carrie miałaby dziecko z kimś innym i to ja musiałbym na to patrzeć. Nienawidziłbym jej tak samo jak ona nienawidzi mnie. 

Carrie moja stara miłość, matka mojego dziecka i muszę się przy tym zatrzymać. 

– Brat! – moja siostra wpada w moje ramiona – Tęskniłam! – ona cały czas się zmienia i dojrzewa. Pamiętam gdy ja miałem osiemnaście lat. W tym wieku wziąłem ślub z Carrie. 

– Co tam młoda? – siada na kanapie i przygląda mi się z zainteresowaniem – Jak tam twój chłopak? – przewraca oczami. 

– Nie jesteśmy już razem. Adam, kurwa, Adam.. – Adam to jej najlepszy przyjaciel, który zdecydowanie chce od niej czegoś więcej niż przyjaźni.  

– Mam dla ciebie radę starego wyjadacza – Lexi parska śmiechem – Baw się, baw się jak najwięcej, ale pamiętaj o konsekwencjach.

– Mówisz o swojej żonie? – krzywię się.

– Mojej byłej żonie. Dzisiaj prawnik zaniósł papiery... – Lexi robi wielkie oczy.

– To dlatego tu jesteś? Rozwiodłeś się w końcu z tą suką?  – poznajcie moją uroczą rodzinkę. 

– Nie mów tak o niej do cholery – warczę na nią – Chcesz usłyszeć co się stało? –a co mi tam. Kiwa głową – Zdradziłem ją, zrobiłem innej kobiecie dziecko, co teraz myślisz o swoim cudownym bracie? – Lexi siada z nogami pod tyłkiem i obraca się w moją stronę.

– Że mojego brata przerosło życie i w końcu pokazał, że nie jest idealny – a potem mnie przytula – Może tak miało być wiesz? Carrie to nie była najlepsza dziewczyna dla ciebie – była idealna! Ale do czasu, wszystko ma termin przydatności, prawda?

– Będę miał kurwa drugie dziecko – Lexi chichocze.

– A mówicie z mamą, że to ja jestem najmniej odpowiedzialna – czochram jej włosy.

– Co z Adamem? – teraz mocno wzdycha. 

– Mogę zacząć się w nim zakochiwać – milczy – Ale on jest dobry, nie jest taki jak żaden z moich chłopaków. Tylko, że chce żyć wiesz? Nie ma mnie ograniczyć.

– Lubię Adama – mówię szczerze.

– A ja nie lubię Carrie! Czy to znaczy, że teraz będę częściej widywać Allie? Zostajesz u mamy?

– Szukam już mieszkania. Mogłyście ją widywać, ale nie chciałyście do nas przychodzić nigdy – wzdycha. 

– Mam powtórzyć jeszcze raz? – pyta z uśmiechem.

– Pamiętasz jak zabrała cię na zakupy z okazji twoich szesnastych urodzin? Albo jak namówiła naszą mamę, żeby urządzi ci osiemnaste urodziny kilka miesięcy temu? Gdy chodzi o jej kasę, nie masz problemu – krzywi się i bardzo kurwa dobrze.

– Bo ma jej kurwa za dużo i myśli, że przez to jest lepsza. Zawsze tak było. Och, Luke jedź ze mną na wakacje! Och Luke, pracuj u mojego ojca! 

– Gdy następnym razem będziesz chciała kasę powiem ci to samo – warczę. 

– Dobra, dobra nie wkurzaj się już tak. Mogę pomóc ci wybrać mieszkanie? Hej! Może wyprowadzę się z tobą? Zacieśnimy rodzinne więzi! – po prostu chce uciec od mamy, a lubi moją kasę. 

– Będę miał w domu dziecko Lexi, a z czasem dwa – mówię ostrzegawczo.

– No i co  tego? Jestem świetną ciocią! – ona zdecydowanie ma zbyt wygodne życie i to moja wina. 

– Dobra, ale pod warunkiem, że będziesz po sobie sprzątać, będziesz gotować i nie urządzisz mi w domu imprez – wybucha śmiechem.

– A co będę robić gdy ty będziesz spotykał się z kobietami? – ona jest szalona – Wiem! Deprawować Adama! Wiedziałeś, że jest prawiczkiem?

– Lexi... – nie powinienem się na to godzić. 

– Trochę cię rozruszam, brat – dobrze będzie nadrobić zaległości z Lexi i może trochę ją przypilnować. Nigdy nie byłem dla niej jak ojciec, ale zawsze się nią opiekuje. 

Później tego dnia dzwoni do mnie moja cholerna kochanka. 

– Luke – znam ten głos. Potrzebująca bardziej niż zwykle – Potrzebuje paru rzeczy, a nie mam...

– Kurwa, czego potrzebujesz? 

– Moja przyjaciółka mówi, że jest kilka dobrych rzeczy dla dziecka, wiesz...

– Prześle ci pieniądze – kurwa, nie mogę jeszcze tego zrobić – Dobra, przyjadę, ale idę z tobą do sklepu, upewniam się czy z tobą dobrze i wracam do siebie, dobrze?

– Chcesz, żeby nasze dziecko było zdrowe, prawda? – cios poniżej pasa. 

Całe moje życie kręci się wokół pieniędzy i ludzi, którzy potrzebują mnie w jakimś celu. To zabawne, bo jedyne czego ja w tej chwili potrzebuje to tego, żeby Allie się do mnie uśmiechnęła. 

Więc nie przychodzi mi nic innego do głowy jak napisać do Carrie.

Ja: Śpi już?

Carrie: Możesz zadzwonić

– Cześć księżniczko – od razu mi lepiej.

– Cześć, tato – wiem, że leży już w łóżku, bo ma taki cienki głosik – Mama powiedziała, że możesz opowiedzieć mi bajkę, ale tylko jedną! – chichocze. Nigdy nie kończy się na jednej. 

– Co byś dzisiaj chciała, aniołku? 

– Hmmm – kocham ją tak strasznie – Przeczytasz mi tato kopciuszka, proszę? – idę do pokoju Lexi, ona dalej ma te książki na półkach – Ostatnio prawie zgubiłam bucika – potem opowiada o tym jak biegała w japonkach Carrie po mieszkaniu, a ja chłonę każde słowo.

Czytam jej bajkę, ale w połowie zasypia. Rozłączam się z ogromnym uśmiechem na ustach. 

Ja: Dziękuje

Carrie: Wszystko dla Allie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro