Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Luke

Byłem zakochany dwa razy w życiu. Raz byłem cholernym gówniarzem, który nie miał pojęcia co to miłość, ale i tak wydawało mu się, że ją czuje. Carrie była dziewczyną, która do wszystkiego podchodziła z uśmiechem na ustach i widziała wszystko w różowych kolorach. Mieliśmy marzenia. Ja chciałem zostać piłkarzem, ona tancerką. Chcieliśmy to dzielić, być ze sobą mimo wszystko. Ale to było gdy mieliśmy siedemnaście lat. Dzisiaj też jesteśmy ze sobą mimo wszystko. Ale brakuje elementu zakochania.

A teraz coś za co mnie nienawidzicie - Mary. Zakochanie polega na tym, że jest złudne i nietrwałe. Ale przed wszystkim wiąże się z brakiem myślenia o konsekwencjach. Na początku był seks. Dobry seks, który wydawał się być czymś więcej niż nim. Mary miała w sobie świeżość, za którą tęskniłem w Carrie. To okropne wiem o tym, ale każdy czasem głupieje, prawda?

Carrie ma racje, nie tylko nie pomyślałem o niej, ale też o mojej ukochanej córce, dla której robię o wiele za mało, ponieważ w którymś momencie przestałem starać się kochać jej mamę.

Kiedy się obudziłem?

Kiedy zrozumiałem, że to nie oczy Carrie na mnie patrzą, że w mieszkaniu Mary jest cicho i pusto oraz, że jestem samolubny. Rozmowy i seks nie okazały się bliskością. Może to dziwne, ale z czasem z kimś z kim nie dzielisz codzienności staje się odległy. Było by inne, gdybym nie miał rodziny, ale mam ją. Zawsze chodziło o to, że ją mam.

Carrie może nie być miłością mojego życia. Może nawet nie być mi pisana. Ja nie zawsze muszę ja kochać, czy nawet chcieć na nią patrzeć, ale gdy myśle o wracaniu to zawsze widzę ją.

To co się teraz dzieje to konsekwencje tego na co sobie pozwoliliśmy. Pozwoliłem tworzyć sobie drugie życie, bo miałem otwartą furtkę powrotu. Byłem spełniony pod każdym względem, dopóki nie patrzyłem na Carrie.

Wszystko jest konsekwencjami tego co robimy od lat.

Ale nigdy nie spodziewałem się, że znowu dopadanie mnie coś innego.

– Hej, kochanie – właśnie wyszedłem z biura i zamierzam wrócić do mojego domu.

Mary całuje mnie w usta.

– Co tutaj robisz, kurwa? – odsuwam ją od siebie.

– Nie odbierasz ode mnie telefonów, byłam u ciebie w domu... – jest taka słodka, zaraz się ze rzygam.

Dwudziestu pięcio latek, który poczuł kryzys, kurwa.

– Powiedziałem ci, że to skończyłem – robi smutną minkę.

– Luke, musimy porozmawiać – ja pierdole.

– Czego chcesz, Mary? – warczę na nią – Znowu chcesz mnie przekonać, żeby zostawił Allie i wyjechał z to tobą w podróż po Europie?

– Kochanie, będziemy mieli dziecko! – nie to się nie dzieje.

– Niby kurwa jak? – patrzę na nią z góry – Chcesz mi powiedzieć, że nie wiem co to prezerwatywy? Albo, że kurwa ty nie wiesz co to zabezpieczenie? Chociaż zacznijmy od tego, że zawsze używałem prezerwatyw, zawsze kurwa! – nie chce robić scen pod firmą, więc szybko ją stąd zabieram.

– Prezerwatywy czasem pękają, kochanie – kurwa – A ja przestałam używać tabletek, w końcu byliśmy w stałym związku!

Wiecie to zabawne, że możesz obejrzeć milion filmów i śmiejesz się z tych ludzi, którzy mają kochanki albo kochanków, a potem jak przychodzi co do czego, sam wpadasz w to gówno i nawet nie wiesz jak głęboko.

– Potraktowałem cię z szacunkiem gdy to skończyłem, bo nie mam szacunku do siebie. Ale teraz zamierzam to powiedzieć dosadnie – patrzę w jej oczy, żeby zrozumiała wyraźnie – Byłaś moją kochanką, przeliterować ci to? To ktoś kogo się pieprzy gdy ma się kłopoty w małżeństwie, a potem się go zostawia – och, policzkuje mnie.

– To nie prawda! – mówi przez łzy – Ty mnie kochasz!

– Powiedziałem ci to kiedyś? – milczy – Jesteś w ogóle w ciąży, kurwa? – pytam ją – Musisz mi to udowodnić i zdecydowanie umówię wizytę u lekarza. Chcesz grać kartą, która wiesz, że sprawi, że od ciebie nie odejdę? Zapomniałaś o jednym. Gdy Carrie zaszła w ciąże, była moim pieprzonym światem. Ty? Musisz to udowodnić – płacze mocniej.

– Kocham cię!

– Wiedziałaś, że jestem żonaty – tak to nieodpowiednie. Zniszczyć żonę i kobietę, której mówiłem o sobie i swoich obawach. Jednak, każdy ponosi konsekwencje swoich wyborów i ja już swoje ponoszę. Ona też będzie.

– Musisz mi pomóc! - krzyczy.

– Umówię cię do lekarza, a potem mogę wysłać cię do jakiegoś psychologa skoro robisz takie gówno – jestem pewien, że nie jest w ciąży. To jedna rzecz, o której zawsze pamiętałem.

– Luke, nie rób nam tego, nie odchodź!

– Mary, ponieś konsekwencje swoich czynów – płacze mocniej.

– Tak jak ty? Masz swoją rodzine, masz wszystko!

– Jestem pierdolonym idiotą i bezwartościowym śmieciem! Wiem o tym, kurwa! Wiem, że powinienem potraktować cię lepiej, ale ty robisz to gówno! Dlatego ja zamierzam cię sprawdzić! Czy to jest fair? Tak to jest fair dla mojej siedmioletniej córki, o której zdarzyło mi się zapomnieć! I tylko to się tutaj liczy. Jeśli jesteś w ciąży, podejmę się tej odpowiedzialności, bo moje dziecko nie będzie wychowywać się bez ojca. Ale jeśli zrobiłaś to po to, żeby mnie przy sobie zatrzymać, kurwa! Nie wierze w to! – nie przyjmę tego do wiadomości, póki nie zobaczę wyników badań.

Ona w końcu daje mi spokój. A ja jadę do domu, do rodziny, którą zniszczyłem.

Ona mi nigdy tego nie wybaczy. Allie też mi tego nie wybaczy, stanę się koszmarem dla własnej córki. Dlaczego widzę to dopiero teraz?

Będę miał dziecko, prawda?

Będę miał cholerne dziecko, które sprawi, że znienawidzi mnie moja rodzina.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro