Rozdział 19
Gdy budzę się rano okazuje się, ze nie ma Allie w łóżku. Na początku jestem przestraszona, ale potem słyszę jej śmiech z kuchni. Zrobię wszystko, żeby opóźnić to spotkanie. Dlatego zabieram się za składanie łóżka, sprawdzenia czy Allie ma spakowany plecak, idę do łazienki, a potem nie zostaje mi nic innego jak dołączyć do nich, żeby Allie nic nie zauważyła.
Już mam wchodzić gdy słyszę ich rozmowę.
– Tato, wróciłam wczoraj do domu, a ciebie nie było – mówi oskarżycielsko – Dlaczego?
– Allie... – wchodzę do kuchni.
– Cześć, kochanie – Allie patrzy na mnie smutnymi oczami – Jak tam gofry? – milczy.
– Nie było cię rano w łóżku, tato! – ktoś przerwał jej rutynę. Dla siedmiolatki to duża zmiana.
Może brzmi to śmiesznie, ale zdecydowanie nie jest takie dla tej małej dziewczynki.
– Allie, kochanie, strasznie cię przepraszam – mała zeskakuje ze stołka i biegnie w jego ramiona – Przepraszam, kochanie – patrzy na mnie i obije rozumiemy co zrobił swojemu dziecku.
Tak naprawdę to my mu to zrobiliśmy. Wiedzieliśmy, że nie przetrwamy lata temu, a jednak zostaliśmy ze sobą i będziemy ponowić tego konsekwencje. Gdybyśmy od początku nauczyli Allie, że nie jesteśmy razem, dzisiaj nie oglądalibyśmy jej przerażenia na twarzy.
Potem gdy udaje mu się zażegnać kryzys i namówić ją na jeszcze jednego gofra odwozi ją do szkoły. Jednak wiem, że tu wróci.
Nie jestem na to gotowa. Możliwe, że nigdy nie przestane mieć w głowie tych wiadomości czy tych zdjęć. Jestem rozczarowana nim, ale także sobą. Nie zauważyłam tego, byłam zbyt zapatrzona w siebie, żeby to zauważyć.
Oczywiście, że wraca. Tym razem wie gdzie jego dom, co?
– Allie – to wszystko co mówi – Widziałaś co jej dzisiaj zrobiliśmy?
– Chcesz porozmawiać o tym co ty jej zrobiłeś? Bo to nie ja oszukiwałam moje dziecko, że muszę zostać dłużej w pracy, żeby kogoś pieprzyć lub, żeby opowiadać mu o swojej rodzinie. Jak bardzo pojebane to jest?
– A jak bardzo pojebane jest to, że pieprzymy innych? – prycham.
– Ty to zacząłeś. To ty sprawiłeś, że seks stał się odskocznią, ale przede wszystkim ty sprawiłeś, że czuje się upokorzona! Ona o mnie wie, wie o mnie wszytko! Jestem w jej oczach najgorszym potworem, który sprawia, że jej facet potrzebuje kogoś innego.
– Carrie, ile razy zapytałaś mnie jak mój dzień minął? Ile razy w ogóle cię interesowałem? To co czuje, czego chce? – milczę – Nie powinienem zrobić żadnej z tych cholernych rzeczy, które zrobiłem i zdaje sobie z tego sprawę. Nawet nie wiesz jakie obrzydzenie czuje do siebie.
– I bardzo kurwa dobrze! Ty robiłeś to w naszym mieszkaniu! W miejscu, które było domem Allie! Ona była za ścianą Luke! Ja byłam za ściana! Gdy ty bawiłeś się w nastolatka!
– Nigdy nie byłem nastolatkiem! – krzyczy w końcu.
– Powiedziałam ci, że sobie poradzę. Pozwoliłam ci odejść bez wyrzutów sumienia, zrobiłam wszystko, żebyś miał wybór!
– Nie chciałem go kurwa mieć! Nie rozumiesz? Na początku byliśmy w tym ty i ja. Tylko my to rozumieliśmy, a potem? Ty się odsunęłaś! Pozwalałaś mi na wszystko. Gdy pierwszy raz wróciłem do domu, chciałem, żebyś się zorientowała, żebyś zareagowała! Chciałem wiedzieć, że to jesteś ty! Że mam co naprawić!
– To cholernie chore, Luke! Twoim sposobem na odzyskanie mnie była zdrada? Jesteś pojebany! – krzyczę głośno – Jak możesz w ogóle tak mówić? Sprawiasz, że tylko ja jestem temu winna!
– Czy ty w ogóle mnie widzisz? – pyta – Bo ona widziała! – policzkuje go raz za razem.
– Masz problemy, Luke – mówię.
– Tak kurwa! Chciałem ciebie i nie wiedziałem jak ciebie mieć! Nienawidziłem cię, rozumiesz? Nienawidziłem matki mojego dziecka i nie rozumiałem dlaczego! – krzyczy – A potem? Nic nie może zstąpić ciebie! Twojego uśmiechu, twojego spojrzenia! Nic, kurwa!
— Pieprzysz inne myśląc o mnie? – nie powinnam tego mówić.
– Tak, kurwa. Próbuje znaleźć ciebie w kimś kto nie ma mnie za pieprzonego potwora! – to na mnie nie działa.
– Jesteś nim! Zniszczyłeś mnie! – ta rozmowa donikąd nie prowadzi.
– Teraz czy gdy dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży? – to cios poniżej pasa – Może i ja nie wiem kim jestem i w zły sposób zacząłem szukać siebie, ale ty nawet nie przyznajesz się do tego, że nie wiesz kim jesteś!
– Nigdy nie wystarczało mi bycie mamą! – te słowa nigdy nie powinny wyjść z moich ust – Kochałam taniec! Kochałam moich przyjaciół! Kochałam żyć! A potem postawiłam wszystko na jedną kartę! Zrobiłam wszystko, żeby być idealną mamą!
– W końcu do czegoś dochodzimy! – krzyczy.
– Nie sprawisz, że to co zrobiłeś nie ma znaczenia! Jesteś obrzydliwy! Robiłeś to miesiącami pod tym dachem! Nienawidzę cię! Nienawidzę tego, że potrafiłeś mi to zrobić! – milczy – Chce rozwodu, Luke. Chce poczuć kontrole nad życiem, a z tobą to niemożliwe.
– To ci nie pomoże! Mamy dziecko, Carrie! Zasady się zmieniają gdy masz dziecko! Twoje życie nigdy nie będzie takie jakby było bez Allie.
– Sprawdziłeś to co? – patrzę w jego oczy i widzę w nich ból. Może nawet tak wielki jak w swoich – Chce rozwodu. Nie będę z kimś kto jest pieprzonym tchórzem.
– Nie dam ci rozwodu – mówi.
– Chcesz o tym porozmawiać? Dobrze. Mieszkanie jest moje, pracujesz u mojego ojca, jeden telefon i nie masz pracy. Zostaniesz swoim najgorszym koszmarem, weekendowym ojcem – a wtedy on to robi zaczyna płakać. Czuje obrzydzenie do siebie z powodu satysfakcji jaką mi to daje. On sobie to zrobił.
– Nie możesz mi jej zabrać – mówi z czerwonymi oczami – Jestem dobrym ojcem!
– Możesz być najlepszym ojcem na świecie i zarazem największym pierdolonym draniem, Luke – milczy – To twoja wina. To ty sprawiłeś, że nienawidzę nas obu.
– Nie zasługuje na to! – krzyczy.
– Wiesz na co zasługujesz? Na konsekwencje, na pierdolone konsekwencje swoich czynów!
– Zawsze wybrałbym ciebie – mówi.
– Mogę być jedną z wielu, ale nie tą drugą.
– To nie ma pierdolonego sensu! – krzyczy.
– Powiemy o tym dzisiaj Allie, że się rozwodzimy i, że się wyprowadzasz.
– Oszalałaś.
– To ty oszalałeś. Wiesz co wystarczyło zrobić? Przyznać się. Przyznać się osiem miesięcy temu, że zrobiłeś coś złego!
– Dałem ci wszystko co miałem!
– Oprócz swoich myśli, prawda? – wychodzę z salonu i zamykam się w łazience.
Dzisiaj jest trudny dzień, ale będzie lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro