Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Gdy budzę się rano okazuje się, ze nie ma Allie w łóżku. Na początku jestem przestraszona, ale potem słyszę jej śmiech z kuchni. Zrobię wszystko, żeby opóźnić to spotkanie. Dlatego zabieram się za składanie łóżka, sprawdzenia czy Allie ma spakowany plecak, idę do łazienki, a potem nie zostaje mi nic innego jak dołączyć do nich, żeby Allie nic nie zauważyła.

Już mam wchodzić gdy słyszę ich rozmowę.

– Tato, wróciłam wczoraj do domu, a ciebie nie było – mówi oskarżycielsko – Dlaczego?

– Allie... – wchodzę do kuchni.

– Cześć, kochanie – Allie patrzy na mnie smutnymi oczami – Jak tam gofry? – milczy.

– Nie było cię rano w łóżku, tato! – ktoś przerwał jej rutynę. Dla siedmiolatki to duża zmiana.

Może brzmi to śmiesznie, ale zdecydowanie nie jest takie dla tej małej dziewczynki.

– Allie, kochanie, strasznie cię przepraszam – mała zeskakuje ze stołka i biegnie w jego ramiona – Przepraszam, kochanie – patrzy na mnie i obije rozumiemy co zrobił swojemu dziecku.

Tak naprawdę to my mu to zrobiliśmy. Wiedzieliśmy, że nie przetrwamy lata temu, a jednak zostaliśmy ze sobą i będziemy ponowić tego konsekwencje. Gdybyśmy od początku nauczyli Allie, że nie jesteśmy razem, dzisiaj nie oglądalibyśmy jej przerażenia na twarzy.

Potem gdy udaje mu się zażegnać kryzys i namówić ją na jeszcze jednego gofra odwozi ją do szkoły. Jednak wiem, że tu wróci.

Nie jestem na to gotowa. Możliwe, że nigdy nie przestane mieć w głowie tych wiadomości czy tych zdjęć. Jestem rozczarowana nim, ale także sobą. Nie zauważyłam tego, byłam zbyt zapatrzona w siebie, żeby to zauważyć.

Oczywiście, że wraca. Tym razem wie gdzie jego dom, co?

– Allie – to wszystko co mówi – Widziałaś co jej dzisiaj zrobiliśmy?

– Chcesz porozmawiać o tym co ty jej zrobiłeś? Bo to nie ja oszukiwałam moje dziecko, że muszę zostać dłużej w pracy, żeby kogoś pieprzyć lub, żeby opowiadać mu o swojej rodzinie. Jak bardzo pojebane to jest?

– A jak bardzo pojebane jest to, że pieprzymy innych? – prycham.

– Ty to zacząłeś. To ty sprawiłeś, że seks stał się odskocznią, ale przede wszystkim ty sprawiłeś, że czuje się upokorzona! Ona o mnie wie, wie o mnie wszytko! Jestem w jej oczach najgorszym potworem, który sprawia, że jej facet potrzebuje kogoś innego.

– Carrie, ile razy zapytałaś mnie jak mój dzień minął? Ile razy w ogóle cię interesowałem? To co czuje,  czego chce? – milczę – Nie powinienem zrobić żadnej z tych cholernych rzeczy, które zrobiłem i zdaje sobie z tego sprawę. Nawet nie wiesz jakie obrzydzenie czuje do siebie.

– I bardzo kurwa dobrze! Ty robiłeś to w naszym mieszkaniu! W miejscu, które było domem Allie! Ona była za ścianą Luke! Ja byłam za ściana! Gdy ty bawiłeś się w nastolatka!

– Nigdy nie byłem nastolatkiem! – krzyczy w końcu.

– Powiedziałam ci, że sobie poradzę. Pozwoliłam ci odejść bez wyrzutów sumienia, zrobiłam wszystko, żebyś miał wybór!

– Nie chciałem go kurwa mieć! Nie rozumiesz? Na początku byliśmy w tym ty i ja. Tylko my to rozumieliśmy, a potem? Ty się odsunęłaś! Pozwalałaś mi na wszystko. Gdy pierwszy raz wróciłem do domu, chciałem, żebyś się zorientowała, żebyś zareagowała! Chciałem wiedzieć, że to jesteś ty! Że mam co naprawić!

– To cholernie chore, Luke! Twoim sposobem na odzyskanie mnie była zdrada? Jesteś pojebany! – krzyczę głośno – Jak możesz w ogóle tak mówić?  Sprawiasz, że tylko ja jestem temu winna!

– Czy ty w ogóle mnie widzisz? – pyta – Bo ona widziała! – policzkuje go raz za razem.

– Masz problemy, Luke – mówię.

– Tak kurwa! Chciałem ciebie i nie wiedziałem jak ciebie mieć! Nienawidziłem cię, rozumiesz? Nienawidziłem matki mojego dziecka i nie rozumiałem dlaczego! – krzyczy – A potem? Nic nie może zstąpić ciebie! Twojego uśmiechu, twojego spojrzenia! Nic, kurwa!

— Pieprzysz inne myśląc o mnie? – nie powinnam tego mówić.

– Tak, kurwa. Próbuje znaleźć ciebie w kimś kto nie ma mnie za pieprzonego potwora! – to na mnie nie działa.

– Jesteś nim! Zniszczyłeś mnie! – ta rozmowa donikąd nie prowadzi.

– Teraz czy gdy dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży? – to cios poniżej pasa – Może i ja nie wiem kim jestem i w zły sposób zacząłem szukać siebie, ale ty nawet nie przyznajesz się do tego, że nie wiesz kim jesteś!

– Nigdy nie wystarczało mi bycie mamą! – te słowa nigdy nie powinny wyjść z moich ust – Kochałam taniec! Kochałam moich przyjaciół! Kochałam żyć! A potem postawiłam wszystko na jedną kartę! Zrobiłam wszystko, żeby być idealną mamą!

– W końcu do czegoś dochodzimy! – krzyczy.

– Nie sprawisz, że to co zrobiłeś nie ma znaczenia! Jesteś obrzydliwy! Robiłeś to miesiącami pod tym dachem! Nienawidzę cię! Nienawidzę tego, że potrafiłeś mi to zrobić! – milczy – Chce rozwodu, Luke. Chce poczuć kontrole nad życiem, a z tobą to niemożliwe.

– To ci nie pomoże! Mamy dziecko, Carrie! Zasady się zmieniają gdy masz dziecko! Twoje życie nigdy nie będzie takie jakby było bez Allie.

– Sprawdziłeś to co? – patrzę w jego oczy i widzę w nich ból. Może nawet tak wielki jak w swoich – Chce rozwodu. Nie będę z kimś kto jest pieprzonym tchórzem.

– Nie dam ci rozwodu – mówi.

– Chcesz o tym porozmawiać? Dobrze. Mieszkanie jest moje, pracujesz u mojego ojca, jeden telefon i nie masz pracy. Zostaniesz swoim najgorszym koszmarem, weekendowym ojcem – a wtedy on to robi zaczyna płakać. Czuje obrzydzenie do siebie z powodu satysfakcji jaką mi to daje. On sobie to zrobił.

– Nie możesz mi jej zabrać – mówi z czerwonymi oczami – Jestem dobrym ojcem!

– Możesz być najlepszym ojcem na świecie i zarazem największym pierdolonym draniem, Luke – milczy – To twoja wina. To ty sprawiłeś, że nienawidzę nas obu.

– Nie zasługuje na to! – krzyczy.

– Wiesz na co zasługujesz? Na konsekwencje, na pierdolone konsekwencje swoich czynów!

– Zawsze wybrałbym ciebie – mówi.

– Mogę być jedną z wielu, ale nie tą drugą.

– To nie ma pierdolonego sensu! – krzyczy.

– Powiemy o tym dzisiaj Allie, że się rozwodzimy i, że się wyprowadzasz.

– Oszalałaś.

– To ty oszalałeś. Wiesz co wystarczyło zrobić? Przyznać się. Przyznać się osiem miesięcy temu, że zrobiłeś coś złego!

– Dałem ci wszystko co miałem!

– Oprócz swoich myśli, prawda? – wychodzę z salonu i zamykam się w łazience.

Dzisiaj jest trudny dzień, ale będzie lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro