Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Zawiozłem Allie do szkoły. Jest zdezorientowana. Odbiorę ją i zawiozę do twojej mamy.

Kolejny esemes:

Jutro jest środa. Nie odbierzesz Allie tego dnia, ja nie odbiorę Allie tego dnia. Zabiorę ją rano, a potem odwiozę wieczorem. DO DOMU

Ani słowa o mnie, oczywiście, co ja sobie myślałam?

Dobrze, skoro jestem dzisiaj cały dzień sama i jutro też albo i nie, bo przychodzi kolejny esemes.

Jutro porozmawiamy

Odpisuje tylko krótko.

Ja: Niech ona się kurwa niezbliża do mojego dziecka. Jeśli to zrobisz...

Luke: Zatrzymałem się u mamy, Carrie.

Nie odpisuje mu już więcej. Tym razem w telefonie szukam adresu uczelni i sprawdzam czy mam wszystkie potrzebne dokumenty.

Szybko docieram na uczelnie. Żadne z nas e końcowym efekcie nigdy nie studiowało. Ja zamierzałam to zrobić. Nie chciałam myśleć o nim, ale to nie było możliwe. Byłam samolubna i teraz też jestem, bo może on też chciałby iść na studia? Prycham pod nosem, on już miał swoje studenckie chwile.

Nie powiem, że nie byłam zdenerwowana. W końcu to siedem lar temu powinnam tu być i cieszyć się tym.

Gdy usiadłam przed dziekanem.. Zdecydowanie mój wiek był odczuwałby dla nas obu.

– Dlaczego teraz? – decyduje się na szczerość.

– Moja córka chodzi już do szkoły. Mogę w końcu zrobić coś dla siebie, żebym ja, jak i ona mogła być ze mnie dumna – patrzy na mnie z zainteresowaniem.

– Samotna matka? – nerwowo pocieram moje uda.

– Nie, ale dobrze jest być kimś więcej niż panią domu. Nie chodzi straconą młodość, a o satysfakcję z tego, że mogę być kimś więcej – kiwa głową.

– Nowy semestr się właśnie zaczął. Nie wiem ile zostało z pani tej dziewczyny, która tyle lat temu ukończyła szkole przed czasem i zdała doskonale egzaminy, ale dam pani szanse – uśmiecham się szeroko – Psychologia tak? – zdecydowanie.

– Tak, dziękuje – oddaje mi dokumenty i podaje plan zajęć.

– Musi się pani do tego przyłożyć. Dziecko i dom do prowadzenia pani nie usprawiedliwią. Niektórzy tutaj mają dwie prace i dają radę. A tłumaczenie, że są młodzi też nie pomoże.

– Dam radę.

– Wierze w panią.

Następnym punktem programu jest sklep meblowy. Właściwie przydałby się też architekt wnętrz, ale po to mam Hailey.

Nowe życie.

Skupiam się na aspektach, które nie mają nic wspólnego z uczuciami.

Wybieram całą tonę pościeli, w zupełnie innym stylu niż wcześniej. Kupuje też coś dla Allie. Potem są poduszki, a na koniec jest materac. Muszę pamiętać też, żeby przenieść wszystkie rzeczy do pokoju gościnnego. Nie zamierzam więcej spać w tamtej sypialni.

Na koniec? Decyduje, że mi tez się coś należy, więc idę na zakupy i kupuje pare nowych rzeczy do szkoły. Na dźwięk tego jak to śmiesznie brzmi aż się uśmiecham.

Gdy staje przed sklepem z bielizna, który jest obok ulubionego sklepu z zabawkami Allie... Chociaż raz wybieram bieliznę. Bogatsza o kolejną masę rzeczy, którą doceniam tylko ja idę do sklepu z zabawkami.

A potem? Potem dostaje cudownego esemesa i dopiero wtedy zdaje sobie sprawę co zrobiłam.

Luke: Carrie do cholery to nasze pieprzone konto.

Decyduje się na szybką odpowiedź.

Ja: A to było nasze życie!

Wracam do domu biedniejsza, a zarazem bogatsza. Chwile po moim wejściu przyjeżdża dostawa ze sklepu meblowego.

Potem dzwonię do Allie, po raz pierwszy od wczoraj. Teraz czuje się jak beznadziejna matka.

– Mamo! – Allie od razu na mnie krzyczy – Ja chce do domu!

– Jutro kochanie – czy ja słyszę jej szloch.

– Ja chce teraz! Dlaczego zostałam u dziadków? Mamo!

– Allie, musisz zrozumieć... – ale gdy zaczyna płakać dopiero zaczynam rozumieć co się dzieje.

Tu nie chodzi o mnie.

Tu nie chodzi o Luke'a.

Tu chodzi tylko o nią.

– Już jadę – nie zastanawiam się dwa razy.

Po godzinie mam moją córkę w domu.

– Tato! – Allie krzyczy od progu – Tatusiu gdzie jesteś? – ocieram łzę. Luke nic jej nie wytłumaczył.

– Taty, nie ma Allie – patrzy na mnie najsmutniejszymi oczami jakie widziałam.

– Gdzie jest? – widzę, że zaraz zacznie płakać – Musiał zostać dłużej w pracy? – przyciągam ją do siebie – Ale zrobi mi jutro gofry, prawda mamo? – muszę powstrzymywać łzy.

– Kochanie, to wasze środy, oczywiście, że dostaniesz wszystko – dostaje nawet mały uśmiech.

I pomimo wszystkiego co się wydarzyło, muszę schować moją dumę do kieszeni i do niego napisać.

Ja: Czy możesz tu być rano? Allie musi mieć normalność.

Luke: u nas w mieszkaniu?

Ja: Tak, chodzi o gofry.

Ale to idiotycznie brzmi.

– Mamusiu – Allie wpycha się na moje kolana – Czy mogę dzisiaj z tobą spać? – ona chce zaczekać na Luke'a u mnie w łóżku. Ona nie zdaje sobie sprawy, że to ona tu jest najważniejsza i gdy tylko Luke przekroczy próg to ją znajdzie nie mnie.

– Oczywiście, skarbie, ale teraz mama śpi w sypialni gościnnej – Allie marszczy brwi.

– Dlaczego?

– Tamten pokój mi się znudził – Allie chichocze.

– Ja też mogę zmienić pokój? – pyta już bardziej radośnie.

– Ja uwielbiam twój pokój, a ty nie? – zastanawia się chwile i kiwa głową.

– Obejrzymy bajkę? – pyta – Proszę – obejmuje mnie ramionami za szyje – Nie chce zostawać u babci w tygodniu, kocham mój dom, mamo – całuje ją w czubek głowy.

– Przepraszam, Allie – gładzę ją po włosach.

– Nie musisz przepraszać, mamusiu – idealne dziecko – A teraz bajka! – układa się na poduszkach. Jej blond loki są wszędzie. Przyjmuje pozycje dokładnie jak jej tata i patrzy w telewizor. Jest niesamowita.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro