Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40

– Nie mogę iść z tobą do wujka Ryana? – pyta smutno – Mamo!

– Tata się za tobą stęsknił, aniołku – widzieli się tylko w środę, bo Mary zaczęła dużo marudzić. Dlaczego w ogóle kurwa o tym wiem?

– A tata nie może iść z nami do wujka Ryana? – sadzam ją sobie na kolanie.

– Co ty na to, że będziemy wszyscy na twoich urodzinach, które masz niedługo? – już po narodzinach dziecka Mary. Nigdy nie nazywam go 'ich dzieckiem'.

– No dobrze, mamo – całuje mnie w policzek. Nie ma osoby, którą kocham bardziej na świecie. Czy Luke czuje tak samo? Wiem, że tak, ale czy będzie czuł tak samo gdy...

Zaworze ją do Luke'a.

– Będę tęsknić – mocno ją przytulam – Baw się dobrze, księżniczko.

– Ja też, mamusiu. Pozdrowisz ode mnie, Ryana? – kiwam głową.

– Dobrze.

– Cześć, Carrie – mówię Luke.

– Hej – patrzymy na siebie przez chwile.

– To ja lecę, bawcie się dobrze – odchodzę, ale coś mnie zatrzymuje w pół kroku.

Pukam z powrotem do drzwi, a on mi je otwiera.

– Czy wyglądam na zakochaną? – pytam go jak idiotka – Czy patrząc na mnie widzisz, kogoś zakochanego?

– Promieniejesz, Carrie. Zrobił coś czego mi się nie udało przez lata. Może dlatego, że nie macie dziecka, a może dlatego, że miłość to nie przeznaczenie – pamiętał, co mu powiedziałam.

– Dziękuje, że...

– Nie masz prawa mi dziękować. Jesteś tym kim jesteś, bo tego chciałaś, nie dlatego, że dałem ci spokój – kiwam głową.

– Czy wszystko w porządku z dzieckiem? – nie wiem dlaczego pytam.

– Tak, okej.

No i już mnie nie mnie nie ma. Jadę do mojego faceta, z którym spędzę noc.

Pukam do drzwi, a one otwierają się natychmiast. 

– Hej – mówię nieśmiało, ale potem gdy przekraczam próg nagle nie mam ochoty na nieśmiałość i zaplatam ręce dookoła jego szyi – Mamy cały weekend dla siebie – Ryan całuje mnie w nos – Zaplanowałeś coś szczególnego?

– Moim głównym planem jest pokazanie ci wszystkich najlepszych horrorów, a potem wypicia z tobą mojego ulubionego wina. Na koniec możemy pójść do mojej sypialni i zasnąć przytuleni – on na nic nie naciska, niczego nie oczekuje. 

– Chciałbym powiedzieć, że czegoś w tym planie brakuje, ale wystarczysz mi ty – Ryan się uśmiecha.

– Chodź, pokaże ci mój ekspres – szepcze do mojego ucha – Najlepsza kawa na całym świecie – łapie mnie za rękę i ciągnie przez mieszkanie aż do kuchni – O to mój najlepszy przyjaciel. 

– Cześć, baristo – klepie ekspres –Co nam dzisiaj zaserwujesz? – Ryan obejmuje mnie od tyłu. 

– Mam ochotę na coś smacznego, wyjątkowe i trochę zadziornego. W pewnych momentach też niesamowicie odważnego – pochyla się do mojego – Moja ulubiona kawa nosi twoje imię – parskam śmiechem, a może to chichot nastolatki? 

– Cóż to bardzo wyjątkowe – Ryan pieści nosem moją szyję. 

– Powinniśmy stworzyć nową mieszankę kaw, która nazywałaby się najlepszy weekend w klubie rozwodników. 

– Jeden z najlepszych weekendów – całuje mnie w szyje, a ja mocniej się w niego wtulam. 

– Bez pośpiechu i nacisku – kiwam głową i obracam się w jego objęciach. 

– Ale możesz mnie już pocałować, kochany – Ryan jest jak najpiękniejsza literatura. Sprawia, że sam stawiasz sobie wyzwania, ale i zarazem nie odrywasz się od niej, bo każde jej słowo jest piękne. Robię się przy nim poetką. 

– Zdecydowanie też tego chce – moja twarz ląduje w jego dłoniach, a on lekko kładzie swoje usta na moje. Ta delikatność sprawia, że czuje się kimś lepszym i wystarczającym, ale ostatnio cały czas się tak czuje. Mogę powiedzieć, że jestem już sobą – Najpierw film. 

– Mamy cały weekend, Ryan – całuje mnie mocniej, a ja mocniej na niego napieram. 

Tęskniłam za bliskością. Jego ręce wkradają się pod moją koszulkę i dotykają nagich pleców, ja ściskam mocno jego koszulkę. Pocałunki mają moc, przy Ryanie sądzę, że większą od seksu.  

– Zabierzmy cię do łóżka – bierze mnie na ręce i zanosi do swojej sypialni.

Sama ściągam z siebie koszulkę, ale pozostawiam wszystko inne dla niego. Ryan w pierwszej kolejności zdejmuje okulary, a potem koszulkę.  Podpiera się na ramionach i opada na mnie. 

–Jesteś piękna – podkreśla to na każdym kroku. 

– Ty też – Luke nie lubiłby tych słów, ale Ryan się uśmiecha i krótko mnie całuje. Potem schodzi pocałunkami na moją szyję i obojczyki. Wkładam dłonie pod jego pachy i lekko ściskam jego plecy. 

Od początku do końca to jest kochanie się. Wszystko jest niesamowicie proste i idealne, a potem wracamy do salonu i zajadamy się popcornem na kanapie, oglądając w ogóle nie straszny horror. 

Ryan 

Zasypia w moich ramionach na kanapie. Nie mogę przestać się jej przyglądać, a potem sprawia, że ja też chce już spać, żeby móc tego nie usłyszeć. 

– Nie zostawiaj mnie, Luke – gładzę jej włosy, a ona mocniej się do mnie przytula – Mnie – podkreśla, a ja po części rozumiem o co jej chodzi. 

Nie zamierzam jej opuścić. Ona mnie potrzebuje, a ja potrzebuje jej uśmiechu. Nawet jeśli po nocach śni o nim, nawet jeśli to on jest w jej sercu, to ja naprawę jestem w jej życiu. Przykra prawda, ale każdy w pokręcony sposób potrzebuje kogoś takiego. 

Potrafię być sam, ale nie wszyscy to potrafią. Nie winię ich. Ludzie są słabi, sam taki byłem. Ona też taka jest, a ja nie mogę powstrzymać się przed tym, żeby po prostu dać jej trochę siły albo ją zbudować. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro