Rozdział 33
Trzy miesiące później
Luke od dwóch miesięcy ma swoje mieszkanie, które niestety jestem zmuszona czasem odwiedzać. Byłoby to mniej uciążliwe gdyby nie Lexi, która mieszka tam z nim.
Raz nawet się o to pokłóciliśmy. Powiedziałam mu, że Lexi z nim mieszka, żeby gdyby, co mógł zostawić nasze dziecko i pobiec do swojej ciężarnej kochani. Zaproponowałam też wtedy, żeby najlepiej z nim zamieszkała. On mi wtedy wykrzyczał w twarz, że stara się jak może, a potem rzucił mi w twarz, że skoro jest wolnym człowiek, to nic nie powinno mnie to obchodzić.
Więc oboje to zrobiliśmy. Przestaliśmy siebie obchodzić. Allie spędzała czas tam gdzie miała ochotę. Staraliśmy się jak najmniej przebywać ze sobą, ale jak najwięcej z nią. Jesteśmy jak najbardziej elastyczni i bardzo rzadko, któreś z nas nie może spędzić z nią czasu, gdy ona tego chce. Wzbudzamy sobie wtedy poczuciem winy, przez samo spojrzenie.
– Twoja kawa – Ryan dalej jest moim jedynym przyjściem na uczelni.
– Czego dzisiaj próbuje? – siada obok mnie i się uśmiecha.
– Najpyszniejszego latte w twoim życiu, mała – szturcham go w ramie – Spróbuj, a dopiero potem mniej bij.
Ma racje. To zdecydowanie najlepsze latte jakie kiedykolwiek piłam.
– Jak ty to robisz? – czuje, że się rozpływam, a gdy wyciąga dłoń i wyciera kącik moich ust, dodatkowo się rumienie.
– Pare książek, trochę ćwiczeń, no i na studiach pracowałem jako barista. Tak poznałem moją byłą żonę – prawie w ogóle nie wspominamy o naszych byłych partnerach. Nasz klub rozwodników jest dosyć specyficzny.
– Jesteś moim codziennym wybawieniem – wyraz twarzy mu się zmienia.
– Po za weekendami – ściskam mocniej mój kubek.
– Pomyślałem, że może w końcu gdzieś byśmy wyszli? Masz u mnie cały czas lekcje tańca. Czy znajdziesz czas w tą sobotę? – patrzymy na siebie i chyba obije wiemy, że to duży krok.
– Mam dziecko, Ryan – kiwa głową.
– Dziecko, które ma siedem lat, a ty masz ich dwadzieścia pięć i też ci się coś od życia należy – krzywię się – Zrób coś dla siebie, żebyś więcej mogła zrobić dla niej.
– Ryan...
– Gdybym nie ogarnął swojego syfu, nie siedzielibyśmy tu dzisiaj. Mogę ci pomóc – dotyka mojego kolana – Daj mi szanse, pomóc ci poznać siebie.
– Porozmawiam z jej ojcem, a Allie się na pewno ucieszy.
Przyjaźnimy się z Ryanem. To nigdy nie wyszło po za coś więcej. Jednak to nie zmienia faktu, że nie zna mojej sytuacji z Luke'm, ani nawet jego imienia. Wie trochę o Allie, ale dlatego, że to moja wielka duma i najchętniej wykrzyczałabym całemu światu jaką mam idealną córkę.
– To już coś – milczymy chwile – Ubierz się wygodnie, żeby nie rozbolały cię stopy. Zamierzam nieźle tobą zakręcić – wybucham śmiechem – A teraz idę zakręcić moimi studentami, pani wybaczy – kłania się nisko i znika.
Mam jeszcze trochę wolnego czasu, więc od razu pisze do Luke'a. Nie chce słuchać jego zirytowanego głodu, dlatego wiadomość będzie lepsza.
Ja: Sobota z Allie? Chciałabym gdzieś wyjść z ludźmi z uczelni....
Luke: Zostanie na noc, mamy zaległości w naszej ulubionej kreskówce.
Mino wszystko to wywołuje mój uśmiech.
Ja: Dzięki
Luke: Nie dziękuj mi kurwa za to, że kocham moją córkę.
Więc w sobotę, w samotności przygotowuje się do wyjścia z Ryanem. Jestem podekscytowana ze względu na wiele rzeczy. Po pierwsze, dawno nigdzie nie byłam. Po drugie, on widzi mnie, a nie tylko matkę dziecka. Po trzecie, zabiera mnie na tańce!
Ubieram najwygodniejsze buty jakie mam i do tego długą czarną spódnice wraz z krótkim luźnym topem. Odkąd jestem na studiach o wiele bardziej przejmuje się swoim wyglądem.
Nie chciałam, żeby przyjechał po mnie, dlatego umówiliśmy się na miejscu. Miejsce, które okazało się szkołą tańca.
– Chyba nie pomyślałam, że traktujesz to aż tak serio – łapie mnie za dłoń.
– Nie ma więcej tchórzostwa – te słowa sprawiają, że mocniej ściskam jego dłoń.
Ryan wybrał dla nas kurs dla średnio zaawansowanych.
– Czy my naprawdę będziemy uczyć się salsy?
– Tak, znam już pare kroków...
Szybko okazuje się, że Ryan idealnie czuje rytm i od razu staje się ulubieńcem nauczycielki. Zostajemy jej parą pokazową.
Ryan kładzie dłoń na mojej talii, a drugą układa w mojej i pokazujemy pierwszą pozycje. Przyciąga mnie bliżej siebie, tak, że moje piersi prawie ocierają się o jego klatkę piersiową i nie spuszczając ze wzroku z moich oczu zaczyna się poruszać.
To jest właśnie to czego mi brakowało. Ten rytm, te emocje, widownia, ale przede wszystkim ta siła, którą czuje podczas tańca. Jest niesamowicie. Nie chce, żeby to się skończyło.
Zatracam się tak bardzo, że w pierwszej chwili nie słyszę nawet oklasków.
– Zrobiłaś to – szepcze mi do ucha Ryan – znowu czułaś – nie zdradzam mu za dużo, a on widzi o wiele więcej.
Opieram swoje czoło o jego.
– Powinieneś wybrać kurs zaawansowany – śmieje się – Za tydzień?
Patrzy na mnie z zaciekawieniem.
– Chcesz więcej mnie w swoim życiu? – dociskam mocniej czoło.
– Chce więcej tego, a ty jesteś niesamowitym partnerem – cmoka mnie w policzek i odsuwa od siebie.
– Czas coś zjeść, zabieram cię na kolacje.
– Tego nie było w planie! – szczerzy się do mnie.
– Pozwól sobie raz nie mieć planu, tylko dzisiaj – Luke to zrobił, więc czemu ja nie mogę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro