Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Wpadamy do naszej kajuty - razem. Z rękami na sobie, nie odrywamy ich od chwili gdy po prostu się temu poddałam. Nie rozmawiamy, ale to chyba nikogo już nie dziwi. Pozwalamy sobie czuć, chociaż raz w tej absurdalnej sytuacji. Seks pomiędzy to coś co sprawia, że czujemy się blisko. Jedyne chwile gdy nie jest mi odległy. Bierze twarz w swoje dłonie i przykłada swoje czoło do mojego. 

  – Nie chce twojej siostry rozumiesz mnie? – kiwam głową i rzucam się na jego usta – Jesteś.. – nie chce słuchać jego gadania, wiem, że jestem dla niego nieodpowiednia, ale lubię te chwile gdy on po prostu mnie pożąda.  Całuje go mocno i stanowczo, ale on chce przejąć kontrole, pozwalam mu na to, bo jest w tym dobry.

Jest w dobry okazywaniu czułości i w byciu obok. Sięgam do jego koszulki, a on sam szybko ją zdejmuje. Przywieram do niego ubrana tylko w strój kąpielowy. Moje sterczące sutki boleśnie ocierają się o materiał stanika, a on jakby o tym wiedział delikatnie go rozwiązuje pieszcząc przy tym mój kark. Chowa głową w zagłębieniu jego szyi, ale on robi parę kroków wstecz i kładzie moje plecy na łóżku, a sam zwisa pomiędzy moimi nogami. Nie kłopocze się jednak z rozwiązywaniem dołu, odchyla miseczki i bierze mój sutek w usta, a moje palce od razu lądują w jego włosach. Przyciągam go do siebie chcąc więcej i więcej, on daje mi wszystko gdy jego dłoń zaczyna pocierać mnie przez majtki. Kiedyś gra wstępna zajmowała nam tyle samo czasu ile sam seks, teraz? Nie zamierzam o tym myśleć, skoro on chce powtórzyć przeszłość. Jego usta nie opuszczają mojego sutka, a gdy lekko mnie w niego gryzie ucieka mi zduszony jęk, co powoduje, że mocniej pociera mnie przez majtki i przenosi się do drugiej piersi. Gdy odchyla moje majtki na bok i pociera palcem przez moje mokre fałdki, na jego ustach pojawia się uśmiech, przyciągam jego głowę do swojej i mocno całuje gdy on wkłada we mnie od razu dwa palce jęczę w jego usta, co sprawia mu satysfakcje. Kocham ten uśmiech satysfakcji, kocham..

– Co powiedziałaś? – zaczynam całować go po szyi i wyciągam dłoń, żeby sięgnąć do jego spodenek – Powtórz – ignoruje go i wkładam dłoń w jego spodenki.

Gdy ściskam go tak jak lubi, syczy, a potem pieprzymy nasze usta w rytm naszych dłoni. On ma za cholerę inne plany i nie zamierzam pozwolić mi w ten sposób dojść. Pozbywa się moich majtek, a swoje spodnie opuszcza tylko za kolana.

– Powiedz to – drażni moje wejście, ale nie wchodzi do środka – Powiedz to, Carrie – ciągnę go mocno za włosy. 

Pochyla się do mojego ucha, a ja zamiast odpowiedzieć obejmuje go nogami w pasie. Jedna jego dłoń ląduje na moim tyłku unosząc mnie pod innym kątem, tak, że ociera się o mój najwrażliwszy punkt. Wypycham biodra do przodu, ale to on ma całą kontrole.

– Mimo wszystko kocham cię, kurwa i cokolwiek się wydarzy będę cię kochał – to możliwe, żeby tak nagle poleciała ci łza? Bo mi właśnie to się stało. On ją scałowuje – To my należymy do siebie – to brzmi jakby przypominał sobie o tym, niekoniecznie mi. 

– Kocham cię – lecą mi kolejne łzy, a on każdą z nich scałowuje. Nawet to już kiedyś robiliśmy.

– Dzisiaj się z tobą kocham, Carrie – wolną dłonią obejmuje mój policzek, a potem przykłada swoje czoło do mojego i zaczyna we mnie wchodzić. 

To dziwne, ale okazuje się, że może być tak dobrze. 

– Luke – całuje mnie krótko w usta, a potem zaczyna składać pocałunki na mojej szyi. Zaplatam ręce wokół jego szyi, drapiąc go po karku paznokciami, a nawet wbijając je. 

On wysuwa się prawie całkowicie, żeby wsunąć się o wiele gwałtowniej, powtarza to niezliczoną ilość razy gdy w końcu patrzy w moje oczy. 

– Carrie – uśmiecham się do niego – Kocham ten uśmiech, kocham ciebie – sama go całuje, a on jeszcze bardziej zwalnia sprawiając mi niemal ból. Wysuwam biodra na spotkanie z jego. Co powoduje, że jęczę. 

– Luke – jęczę.

– Tak, kochanie – zaciskam na nim mięśnie, co powoduje, że on wykonuje płytsze pchnięcia.

A potem... Po prostu trzyma mnie w swoich objęciach. Moja głowa leży na jego bicepsie, jego usta są na moim czole i jesteśmy połączeni.

– Nie chce, żeby to się skończyło –bawię się naszymi splecionymi palcami – Powiedz, Carrie, że to się nie skończy – słychać w jego głosie desperacje 

– Mamy cały weekend – może uciekam, ale liczę, że on mnie zatrzyma, a to będzie wymagało trochę pracy. 

– Całe życie, Carrie – całuje mnie w czoło, a ja mocniej wtulam się w jego klatkę piersiową. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro