Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝟭𝟴. ❝𝙞𝙨 𝙞𝙩 𝙮𝙤𝙪𝙧 𝙛𝙞𝙧𝙨𝙩 𝙩𝙞𝙢𝙚, 𝙩𝙖𝙚𝙩𝙖𝙚?❞

❦❦❦

— Minnie, Minnie, Minnie!

Taehyung powtarzał to, niczym mantrę, co sekundę desperacko wciskając krawędź zębów w swoją dolną wargę. Jego wykrojone usta kleiły się obficie od spermy, spływającej po nich leniwie, zsuwającej się wzdłuż ich kącików i brudzącej podbródek. Była to pozostałość tego, czego Kim nie był w stanie już przełknąć, kiedy Jeongguk doszedł w jego buzi, następnie strzepując ostatnie kropelki nasienia, uderzając penisem w jego wysunięty język. Teraz nadawała jego aparycji jeszcze więcej lubieżności, bezwstydu, jakby sama jego pozycja, miednica, wypchnięta do tyłu, ku górze, biodra, poruszające się chaotycznie, oraz penis, poczerwieniały i dociśnięty do poduszki pod jego ciałem, nie wystarczyły. Nie pomijając także faktu, że pośladki dalej miał rozchylone, a pomiędzy nimi tkwił Jimin, z wolna tracący czucie w języku oraz dwóch paliczkach, wciśniętych w dziurkę młodszego wokalisty.

Wylizywał jego wnętrze zachłannie, zahaczając językiem o ścianki, sporadycznie zwalniając, by poczuć pod nim ich rozkoszne, niespokojne pulsowanie. Złączonymi palcami, rozpychającymi dokładnie wejście Taehyunga, pracował rytmicznie, poruszając nimi to w przód, to w tył, by zanurzyć je jak najgłębiej w jego odbycie, przez kilka sekund drażniąc jego najczulszy punkt, a następnie znów wysunąć — i tak nieomal bez końca. Nie zważał już na wręcz płaczliwe odgłosy swojego przyjaciela, wykorzystując całą swoją siłę, by doprowadzić go do szaleństwa.

— Pierwszy raz ktoś się tak tobą zajmuje, TaeTae? — mruknął odrobinę ochryple, a jego rozgrzany oddech rozbił się na drgających delikatnie pośladkach Kima, przyprawiając go o jeszcze intensywniejsze dreszcze. Jego głos brzmiał słodko, czule, ale zarazem słyszalnie złośliwie. Jego wargi, jakie na kilka sekund oderwał od pupy Taehyunga, rozciągnął kąśliwy, pełen niemal sadystycznej satysfakcji uśmieszek. — Pierwszy raz ktoś ci robi palcówkę, dlatego tak słodziutko pojękujesz, Taehyungie?

Tym razem z ust Tae wydarło się niewyraźne warknięcie w odpowiedzi na słowa Jimina. Jego uda drgnęły, a ścianki odbytu zacisnęły się jeszcze mocniej wokół pieszczących go palców Parka.

— J-Ja nie... — usiłował wymamrotać, jednak przez jego zaciskane z siłą zęby przedzierało się tylko słodkie, pełne frustracji pojękiwanie. Wcisnął dłonie desperacko w pościel, na kilka chwil wgryzając się w nią także, by chociaż trochę zahamować potok lubieżnych dźwięków, przeciskających się przez jego usta.

Nie minęła chwila, a dłoń Jimina wplątała się w kosmyki jego szafirowych włosów, opadających na kark, ciągnąc za nie tak brutalnie i gwałtownie, że jego głowa od razu na powrót została poderwana do góry. Nie pozwolił mu w ten sposób zbyt długo tłamsić swoich postękiwań w materiale poduszki. Chciał słyszeć każdy fragment jego żałosnego skomlenia, każdy jego uległy pomruk, przemieszany z błogim westchnieniem, każdą z jego piskliwych próśb, które artykułował nieco niewyraźnie, z trudem, zupełnie nieświadomie. Na ten moment, kiedy Taehyung był całkowicie na jego łasce, zamierzał rozkoszować się każdą cząstką jego chwilowej uległości. Nie wiedział, skąd wzięła się w nim tak nagle tak ogromna żądza dominacji, ale w istocie nawet się nad tym nie zastanawiał. Palcami jednej dłoni szarpał jedynie za skołtunione włosy Kima, tymi drugiej ręki zaś bez ustanku wdzierał się głębiej w jego wnętrze, poruszając nimi coraz szybciej, żwawiej, tak, by podrażnić wszystkie jego najczulsze nerwy i doprowadzić do istnego szaleństwa.

W ten sposób Jeongguk mógł dokładniej przyjrzeć się twarzy Taehyunga — jego karmazynowym policzkom, zamglonym, wilgotnym od niekontrolowanego łzawienia oczom, które co chwilę przewracane były tak, jakby miały wylądować zaraz po drugiej stronie jego czaszki, oraz ustom, otwartym szeroko, w jakie chwilę temu obficie doszedł. Teraz siedział tuż przed twarzą Kima na poduszce, z rozłożonymi nogami, plecami opierając się o wezgłowie łóżka. Jego ciężki, gorący oddech rozbijał się na skórze Tae, powodując jeszcze intensywniejsze dreszcze oraz kolejne kropelki potu, wstępujące na jego czoło. Palce zaś przesuwały się po jego wargach, z premedytacją niedbale rozcierając klejącą się do nich, białawą substancję. Zamaszystym ruchem rozmył ją wokół jego nabrzmiałych ust, na podbródku, lepkimi opuszkami paliczków sięgając przez jego policzki nieomal aż do skroni. Resztkami nasienia wysmarował prawie że całą jego twarz, nie zwracając uwagi na to, że Taehyung usiłował przez kilka chwil nieskutecznie uciec przed jego poczynaniami, odwracając głowę. Uścisk pięści Jimina na jego włosach jednak tylko przybrał na sile, brutalnie trzymając go w miejscu.

Na sam koniec Jeon jeszcze wsunął dwa pokryte resztkami spermy palce między rozchylone wargi Tae, zmuszając go do zlizania ostatków swojego nasienia. Trącił kciukiem dolną z nich, zafascynowanym spojrzeniem lustrując całą twarz Kima, tak czerwoną, wilgotną i wykrzywioną w lubieżnym grymasie.

— Boże, wyglądasz przepięknie z moją spermą na twarzy — wymamrotał, nabierając powietrze w płuca niemal ze świstem. Zwilżył usta koniuszkiem języka, a jego smoliste źrenice zdawały się pokryć znaczną część jego czekoladowej tęczówki. — Powinieneś częściej wszystko tak ładnie ode mnie przyjmować, a nie tylko wypluwać.

Taehyung stęknął cicho, wyginając bardziej plecy w łuk, na tyle, na ile mógł, trzymany mocno przez Parka w żelaznym uścisku. Oblizał się lekko, zlizując przy tym odrobinę spermy i przełykając ją znacząco, starając się utrzymać kontakt wzrokowy z Jeonem.

Jeongguk drgnął, czując, jak wzdłuż jego kręgosłupa przemyka multum łaskoczących przyjemnie ciarek, powodujących na sekundę paraliż jego mięśni. Zagryzł wargę z taką siłą, że przebił jej fakturę, moment później czując na języku metaliczny posmak krwi. Nie przejął się tym jednak jakkolwiek, wzrokiem uważnie śledząc ruch narządu zmysłu smaku Taehyunga, to, jak jego usta ponownie uchyliły się szerzej, wypuszczając z siebie ciężki oddech, przeistaczający się w przeciągłe westchnienie, któremu towarzyszyło także chrapliwe warknięcie oraz niespokojne poderwanie bioder ku górze. Kim czuł, jak jego odbyt rozszerza się jeszcze bardziej, ustępując pod naporem kolejnego paliczka, wsuwającego się w jego wnętrze. To dziwne łaskotanie od środka, jakiego doznawał, gdy opuszki palców Jimina muskały wilgotne, rozpalone ścianki jego szparki, sprawiało, że coraz bardziej tracił nad sobą już i tak resztki kontroli.

— Założę się, że...chciałbyś, żebym tak wyglądał pod tobą, kiedy byś ujeżdżał mojego kutasa, prawda, G-Ggukie? — wymruczał z lekkim trudem chrapliwie Tae, oddychając ciężko. Na wpół przytomnym spojrzeniem wpatrywał się w twarz Jeona, unosząc nieco wzrok, podczas gdy Jimin w dalszym ciągu szarpał lekko jego włosy.

Jeongguk po raz kolejny przygryzł dolną wargę, chwilę później przełykając powoli ślinę, jaka stanęła mu w gardle. Nachylił się jeszcze odrobinę nad twarzą Tae, aż ten mógł poczuć jego rozpalony oddech na swoich soczyście czerwonych policzkach. Uśmiechnął się powoli, wznosząc nieznacznie jeden z kącików ust, mrużąc przy tym powieki nieodgadnienie.

— Albo może bez tego ujeżdżenia? Tylko po prostu...pode mną.

W pierwszej chwili Taehyung przekrzywił delikatnie głowę, na tyle, na ile był w stanie, kiedy jego kark dalej był unieruchomiony przez uścisk pięści Jimina. Sekundę później jego oczy zdawały się nagle zalśnić w subtelnym półmroku sypialni — ale to Jeonggukowi mogła podsunąć jego własna wyobraźnia, albowiem moment później usłyszał krótkie rozbawione parsknięcie, wymykające się z ust Taehyunga.

Nie zareagował jednak w żaden oczywisty sposób. Jednym zwinnym ruchem podniósł się z poduszki, w ułamku kolejnej sekundy znikając z pola widzenia Taehyunga, ruszając w dół łóżka.

W tej samej chwili mina Kima zrzedła odrobinę. Jego ciało drgnęło nieomal niekontrolowanie, automatycznie, w zawrotnym tempie znajdując się jednak we wzmocnionym uścisku Parka. Oddech nieświadomie przyspieszył, stając się jeszcze cięższy, urywany.

— Jeongguk, ty chyba nie... O-Och!

Wystarczył jeden tak nieznaczący ruch, aby z gardła Taehyunga wydarło się nagłe, wysokie jęknięcie, jakie mężczyzna od razu usiłował stłumić, przygryzając nabrzmiałą wargę. Jeongguk niespiesznie, wręcz boleśnie powoli przesunął językiem wzdłuż jego kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, docierając nieomal aż do rowka między jego pośladkami. Tam się zatrzymał, odrywając usta od jego skóry, wykrzywiając je w zadziornym, pełnym zadowolenia uśmieszku i parskając przy tym z rozbawieniem.

Zaraz po tym odwrócił głowę w kierunku Yoongiego, który przez ostatnie kilka minut leżał obok nich, potrzebując chwili odpoczynku, tylko spoglądając nieustannie w ich kierunku. Skinął na niego znacząco, zerkając jednocześnie w stronę Taehyunga, który właśnie w tej chwili zaciskał desperacko powieki, wydając z siebie gardłowy warkot.

— Hyungie, nie sądzisz, że teraz TaeTae mógłby się tobą zająć? — wymruczał zachęcająco, zwilżając wargi koniuszkiem języka ostentacyjnie. — Może rozłożysz przed nim ładnie nogi, żeby mógł cię dokładnie wylizać, hm?

Jimin, podchwyciwszy porozumiewawcze spojrzenie Jeongguka, wycelowane w jego stronę, od razu wypuścił szafirowe kosmyki włosów Taehyunga spomiędzy swoich odrobinę skostniałych palców, dotychczas zaciśniętych ciasno w pięści. Górna część ciała Kima opadła dość gwałtownie z powrotem na materac, a twarz zatopiła się w miękkiej pościeli. Z jego ust wypełzło powoli krótkie, urwane stęknięcie, kiedy w tej samej chwili Park ostrożnie wysunął palce z jego pulsującego odbytu. Otarł je niedbale o kołdrę, zanim wysunął także ramię spod bioder Taehyunga i sprawnie się od niego odsunął, przesuwając się na drugą stronę łóżka, ustępując miejsca tuż przy pośladkach Kima Jeonowi.

Jeongguk bez wahania od razu zajął jego miejsce, klękając między drżącymi, rozchylonymi nogami Taehyunga, pochylając się odrobinę nad jego pośladkami, między jakimi moment temu tkwiły poruszające się coraz żwawiej palce Parka. Zaledwie musnął dłonią smukłe uda starszego, a już mógł nieomal wyczuć to, ile łaskoczących dreszczy posłał ten jeden dotyk wzdłuż trzęsącego się ciała Tae. Zachichotał cicho.

— J-Jeongguk, co ty chcesz zrobić...? — wymamrotał cicho Kim, głos mając odrobinę przytłumiony przez materiał kołdry, na jakiej zaciskał pięści. Jeon jednak bez najmniejszego problemu go usłyszał, a uśmiech w dalszym ciągu nie zsuwał się z jego ust.

Nachylił się nad Kimem jeszcze bardziej, aż jego rozgrzany oddech rozbił się na jego skórze w miejscu tuż nad jego odrobinę poczerwieniałym wejściem.

— To, co chciałeś, TaeTae — wymruczał tajemniczo w odpowiedzi, zbliżając usta jeszcze bardziej do jego ciała. Złożył kilka mozolnych, delikatnych pocałunków w dole jego pleców, tuż nad dwiema kuszącymi półkulami, słysząc krótki, świszczący oddech Taehyunga. — Chciałeś się przecież...wymieniać, prawda?

Kim szarpnął się niezbyt mocno, odpuszczając jednak sekundę później, gdy poczuł, jak palce Jeongguka mocniej, nieomal boleśnie wbijają się w jego pośladki. Zadrżał, kiedy jeden z paliczków młodszego przesunął się miedzy nimi niespiesznie, przyprawiając go od razu o przyspieszone łomotanie serca.

— D-Dobrze wiesz, co miałem na myśli... — syknął cicho, wyrywając odruchowo biodra do góry w odpowiedzi na elektryzujące muśnięcie tuż przy jego wejściu. — Przecież n-nie...

— Ciiiiii... — uciszył go sprawnie Jeon, po raz kolejny nachylając się nad nim i opatulając gorącym oddechem jego skórę. Tym razem także cmoknął czule jej fragment, tuż nad jego prawym pośladkiem. — Grzeczni chłopcy odzywają się tylko wtedy, kiedy są o to proszeni, tak, Taehyungie? Mi wystarczy, że będziesz tylko słodko jęczał w poduszkę.

Ułamek sekundy później Taehyung w istocie jęknął cicho, w mig przygryzając wargę, by stłumić cały niepohamowany potok podobnych odgłosów. Język Jeona, tak mokry, gorący i gibki, przesunął się między jego pośladkami, znikając gładko między nimi, koniuszkiem napierając zaraz na jego drgające wejście. Kim westchnął, łapiąc desperacko powietrze w płuca w odpowiedzi na ten ruch, nim jego głowa gwałtownie opadła na poduszkę, a on mocno wcisnął twarz w jej materiał, tłamszący chrapliwe stęknięcie. Nie minęła jednak chwila, a język Jeona oderwał się od jego skóry, pozostawiając mimowolne, niespodziewane uczucie niedosytu. Palce Jeongguka w ułamku sekundy wplątały się w szafirowe kosmyki jego włosów, tak, jak niedawno zrobiły to te Jimina, tyle że teraz ze znacznie większą siłą, wywołując momentalnie ból w jego karku i ciągniętej skórze głowy. Młodszy wychylił się do przodu, ustami muskając nieomal płatek ucha Tae. Kim mógł prawie że poczuć jego rozpalony oddech na policzku, jak i nacisk jego stwardniałego członka przy swojej pupie. Targnął nim dreszcz, co Jeon z pewnością zauważył.

— Nie powstrzymuj się — wycharczał powoli do starszego, niemal zgrzytając zębami. — Chcę słyszeć każde twoje jęknięcie, Taehyung. Chcę wiedzieć, jak cholernie ci się to podoba.

W czasie, kiedy wargi Jeongguka ponownie przylgnęły do pulsującej szparki, a odgłosy wypływały z gardła Taehyunga bez żadnych przeszkód, Jimin już zdążył przesunąć się w kierunku Yoongiego, leżącego wciąż po drugiej stronie materaca i z trudem usiłującego sukcesywnie wyrównać oddech. Górując nad nim, z odrobinę zatroskanym wyrazem twarzy odgarnął kosmyk fioletowawych włosów z jego skroni, zarumienionej i rozgrzanej.

— Wszystko w porządku, mój słodki książę? — zapytał czule dźwięcznym głosem, przybliżając się do niego jeszcze bardziej. Nachylając się nad nim, cmoknął go w policzek, wdychając przez krótką chwilę jego zapach.

Min odetchnął głęboko, niespiesznie, ledwie widocznie kiwając głową. Przymknął na kilka sekund oczy, czując ciepło skóry Jimina tuż przy sobie. Jego dotyk automatycznie wywołał niemal nieświadomie falę przyjemnej ulgi, rozluźniającej jego spięte mięśnie.

— Jesteś gotowy na kolejną rundkę? — wymruczał znów do niego Park słodko, ustami muskając jego lśniącą od potu skroń. — Chcesz, żeby TaeTae zrobił ci dobrze ustami?

Wargi Yoongiego odmówiły mu posłuszeństwa, nie będąc w stanie poruszyć się tak, by mężczyzna mógł cokolwiek składnie wyartykułować; w gardle zaś miał suchość, przez co wydarło się z niego tylko niewyraźne charknięcie. Nie odpowiedział, zamiast tego jedynie nieco mozolnie odbił się plecami od miękkiego materaca, podnosząc się niezgrabnie do góry.

Jimin od razu rzucił mu się do pomocy, silnymi ramionami oplatając jego wątłą sylwetkę. Razem z nim przesunął się w górę łóżka, wprost na poduszki. Bez problemu, jakby Yoongi ważył tyle, co nic, ułożył go na aksamitnym materiale, jego plecy opierając o wezgłowie łóżka. Tym sposobem Yoongi siedział teraz tuż przy twarzy Taehyunga, na wprost niego, widząc doskonale z tej perspektywy jego drżące, wygięte w nieznaczny łuk ciało oraz twarz najmłodszego członka zespołu, zanurzoną między jego kształtnymi pośladkami.

Pokryte uwydatnionymi żyłami dłonie Jimina znalazły się na papierowo bladych, ponaznaczanych pojedynczymi siniakami oraz odciskami rąk i palców udach Yoongiego, rozchylając je ostrożnie, chwilę później sprawnie pociągając biodra Mina bardziej na skraj poduszki, bliżej do twarzy Kima, na co raper westchnął, zaskoczony. Park spojrzał w jego oczy, doszukując się w nich jakichkolwiek oznak protestu, czy dyskomfortu. Ujrzał tylko jego rozszerzone źrenice, odrobinę przymglone, ale wciąż przesiąkłe na nowo narastającym pragnieniem.

Na kilka sekund sam znalazł się między udami Yoongiego, tak blisko, że Min poczuł jego prężącego się penisa na swoim spiętym podbrzuszu. Nim starszy zdążył choćby wziąć ze świstem kolejny drżący oddech, wargi Jimina objęły jego usta czule, ale też pożądliwie. Młodszy złożył na nich najpierw lekki, słodki pocałunek, chwilę później jednym ruchem języka wkradając się między nie i sięgając zmysłowo po narząd zmysłu smaku rapera. Yoongi zamruczał aż cicho, czując dotyk gibkiego mięśnia na swoim podniebieniu. Dłonie Parka zsunęły się z jego smukłych, dygoczących z nieustającego podniecenia ud, układając się na poduszce po obu stronach jego bioder. Przycisnął go do ramy łóżka jeszcze mocniej, lecz Minowi wcale nie przeszkadzała w tym momencie twarda powierzchnia, dociśnięta do jego łopatek. Odrobinę szorstka faktura warg Jimina wydawała się być teraz źródłem najsłodszego nektaru, jakiego starszy miał kiedykolwiek okazję posmakować. Na te kilka sekund, kiedy Park całował go z takim uczuciem, sprawiając, że jego serce waliło mocno ze zdwojoną siłą, a oddech już zupełnie nie mógł się unormować, zdawało się, że cały świat zniknął. Że nawet Taehyung i Jeogguk rozmyli się gdzieś w tle, choć o ich obecności w rzeczywistości nie dało się zapomnieć, gdy jęki Kima stale przybierały na intensywności, a język Jeona pracował głośno i zażarcie. Na tę chwilę jednak dla Jimina i Yoongiego istniały tylko ich napierające na siebie wargi oraz stykającą się, rozpalona skóra.

Usta Parka oderwały się od tych Mina niespiesznie, powoli, wręcz niechętnie, do czego zmusiły je jego palące, ściskające się płuca. Jego gorący, szybki oddech rozbił się na nich, niczym podmuch parnego, letniego powietrza. Jimin oparł swoje czoło o czoło starszego, spod przymrużonych powiek zaglądając w jego zamglone oczy. Uśmiechnął się delikatnie, unosząc dłoń i po raz kolejny odgarniając kosmyk włosów z jego twarzy czułym gestem. Widząc, jak Yoongi niekontrolowanie moment później przygryza swoją dolną wargę, nie mógł się powstrzymać i jeszcze raz cmoknął go w usta subtelnie.

Nie wymienili po tym żadnego słowa. Jimin jeszcze raz zerknął na Mina, odczytując kłębiące się w jego ślepiach emocje i na nowo pomagając mu wygodnie ułożyć nogi szeroko. Oblizał usta, z tej perspektywy mając idealny widok na jego rozciągnięte wejście, wychylające się spomiędzy pośladków. Z trudem opanował się, by samemu od razu nie rzucić się w kierunku jego pupy i nie wylizać jej dokładnie, tak poczerwieniałej i pulsującej wręcz desperacko. Udało mu się jednak odsunąć na bok i skinąć głową w kierunku Taehyunga.

— No już, TaeTae. Chyba trzeba ci czymś zająć te piękne usta — mruknął z zawadiackim uśmiechem, rozciągającym jego pulchne wargi.

Spojrzał porozumiewawczo w stronę Jeongguka, który na sekundę uniósł twarz znad tyłka Kima. Bez wahania wysunął w mig palce spomiędzy kosmyków niebieskich włosów Taehyunga, jakie przez cały ten czas wciąż trzymał w garści, w końcu pozwalając jego głowie ponownie opaść na pościel. Nim Kim zdążył jednak chociażby wziąć głębszy oddech i rozluźnić kark, tym razem to po raz kolejny Jimin pochwycił go równie mocno, wywołując bolesny grymas na jego twarzy oraz syknięcie, wydzierające się spomiędzy zaciśniętych zębów. Jednym gwałtownym i zwinnym ruchem przytknął jego lico do rozchylonych pośladków leżącego na poduszkach Yoongiego z rozłożonymi szeroko nogami.

— Liż.

Z gardła Taehyunga wydobyło się przytłumione charknięcie. Yoongi pisnął nieomal, czując już jego usta, napierające na jego drgające wejście. Jego policzki poczerwieniały jeszcze bardziej, nie tylko pod wpływem fizycznego gorąca, konsumującego jego skórę. Znajdował się w tak bezwstydnej pozycji, zupełnie obnażony, wystawiony jak na pokaz dla pozostałej trójki. Nogi miał rozchylone, uniesione nieco do góry, dzięki czemu Taehyung niemal momentalnie uzyskał dostęp do najgłębszych zakamarków jego ciała. W tej pozycji każdy z nich mógł również obserwować to, jak jego nabrzmiały członek, przylegający do jego podbrzusza, drga, a żyły, wspinające się wzdłuż jego trzonu, pulsują nieustannie. Sam ten fakt już sprawił, że Yoongi jęknął cicho, odchylając głowę.

Taehyung nie musiał być w jakikolwiek inny zaborczy sposób przekonywany do tego, by zająć się pupą Mina. Chwilowy uścisk Parka na jego włosach wystarczył, by Kim bez zastanowienia wysunął język i bez trudu zanurzył go między pośladkami rapera. Zrobił to gładko, sprawnie, rozciągając ścianki odbytu Yoongiego, lgnące od razu do niego ciasno, jakby tylko czekające na jakiekolwiek wypełnienie. Choć był w takiej pozycji, w pewien sposób pod Yoongim, trzymany w powoli rozluźniającym się uścisku pięści Jimina, podczas gdy Jeongguk powolnymi ruchami ponownie pieścił jego wnętrze, Taehyung w dalszym ciągu działał tak samo gwałtownie, prawie że władczo, jak robił to dotychczas, pieprząc go, niczym dzikie zwierzę, czy dając mu siarczyste klapsy. Nie zaczynał powoli i ostrożnie, za to momentalnie doprowadzał go na skraj.

Poruszał językiem szybko, ale i zwinnie, naciskając jego koniuszkiem na wszystkie wrażliwe punkty. W ruch poszła także jego głowa, dzięki czemu mógł sięgnąć narządem zmysłu smaku jeszcze dalej, pracując nim tak doskonale, że Yoongi miał wrażenie, iż czuje go wszędzie. Przez cały ten czas usta Kima dodatkowo zasysały się na jego wejściu, wokół którego pozostawiły już zapewne intensywnie malinowe ślady. Jego pieszczoty były staranne, choć szybkie, nieomal agresywne. Yoongiemu przez myśl przeszło nawet, jakim cudem Taehyung w ogóle to robi, kiedy Jeon wciąż zajmował się jego własnymi pośladkami — i robił to dobrze, co Min mógł wywnioskować po tym, jak Kim przeciągle mruczał wprost w jego drgające wnętrze.

Nie minęła chwila, a Yoongi już nie wiedział, co ze sobą zrobić. Odchylił głowę, zaciskając powieki, usta zaś otwierając niekontrolowanie szeroko, wypuszczając z nich potok jęków, powoli zamieniających się niemal w płaczliwe miauknięcia. Nie tylko jego uda zaczęły drżeć, ale też ręce. Nie miał pojęcia, co z nimi zrobić, toteż koniec końców wsunął trzęsące się palce między kosmyki potarganych włosów Kima, uczepiając się ich tak, jakby od tego było zależne jego życie, jednocześnie gwałtownie wciągając ze świstem powietrze, czując, jak język Tae wbija się w niego z jeszcze większą siłą.

W tej samej chwili Jimin ostrożnie poluźnił uścisk pięści, finalnie wypuszczając z niego włosy Taehyunga. Przesunął się bezszelestnie w dół łóżka, zaraz znajdując się tuż obok Jeongguka, właśnie przesuwającego językiem między krągłymi pośladkami Kima. Szturchnął go delikatnie ramieniem, przygryzając przy tym pełną wargę.

Jeongguk uniósł na niego wzrok migotliwych oczu, ponownie na chwilę odrywając wargi od ciasnego rowka Kima. Dalej jednak ściskał jego pośladki w dłoniach, pozostawiając na nich odbijające się na tle skóry, delikatnie purpurowe ślady palców. Jimin bez trudu dostrzegał pożądanie i władczość w jego ruchach, jak i w jego spojrzeniu, przeszywającym nawet teraz, kiedy było odwrócone od Taehyunga.

— No więc? Czy zamierzasz...? — usiłował zapytać, zerkając sugestywnie w kierunku Kima, każde słowo artykułując pod postacią cichego pomruku.

Zanim jednak zdążył dokończyć, Jeon zaborczo objął dłonią bok jego szyi, kciukiem przesuwając po jego policzku. Na kilku sekund spojrzał mu głęboko w oczy, nim sięgnął w kierunku jego ust. Pocałował go mocno, nie używając języka, ale jednak pozostawiając na jego pulchnych wargach odrobinę śliny i sprawiając, że poczerwieniały one jeszcze bardziej. Wszystko to działo się tak szybko — w jednej chwili Jimin czuł nacisk ciała Jeongguka tuż przy sobie, a w kolejnej już ponownie spoglądał mu w oczy, odrobinę zdezorientowany.

Jeon oblizał znacząco usta zaraz po ich pocałunku, stale trzymając rękę na granicy szyi i policzka Parka, podczas gdy ich czoła jeszcze przez moment się stykały.

— Lepiej już nic nie mów, tylko się przyłącz — charknął w odpowiedzi na niedokończone pytanie ze strony starszego.

Utrzymywał z Parkiem zmysłowo, sensualnie kontakt wzrokowy aż do chwili, w której ponownie ustami napotkał pośladki Taehyunga. Przesunął znów językiem wzdłuż przestrzeni między nimi, drażniąc jego koniuszkiem pulsujące wejście. Biodra Kima zadrżały widocznie, tak samo, jak jego uda, pokryte delikatnymi kropelkami potu. Z jego ust wydobył się przytłumiony jęk, ginący w pieszczonym przez niego wnętrzu Yoongiego. W odpowiedzi na to Min także stęknął, odchylając nieco głowę, a ten dźwięk, docierając do uszu Jimina i odbijając się echem w jego głowie, posłał jednocześnie dreszcze wzdłuż jego kręgosłupa.

Odetchnął ciężko, odgarniając brzoskwiniowe kosmyki włosów z klejącego się od potu czoła. Drugą dłonią sięgnął do swojego podbrzusza, chwilę później zniżając ją jeszcze bardziej, palcami ciasno oplatając trzon swojego członka. Mógł wyczuć pod nimi podrygiwanie żył, biegnących wzdłuż całej jego długości, soczyście poczerwieniałej i stwardniałej. Sapnął cicho, poruszając kilka razy ręką, z trudem po kilku chwilach odrywając dłoń od swojego penisa, pulsującego wówczas jeszcze bardziej desperacko, niespokojnie. Przysunął się do Jeongguka jeszcze bliżej, wpatrując się w jego wargi, błądzące między pośladkami Taehyunga. Oblizał usta, pozostawiając na nich odrobinę śliny. Powolnym ruchem nachylił się nad jednym z ud Kima, muskając je sensualnie pulchnymi wargami. Obcałowywał je niespiesznie, subtelnie, czując ich delikatne drżenie. Kąsał sporadycznie jego skórę, pokrywając ją nieznacznymi śladami, które rozmywały się po kilku sekundach.

Ciche odgłosy pocałunków, pozostawianych na skórze Taehyunga, mieszały się z jego błogimi westchnieniami. Na kilka chwil Kim zwolnił ruchy swojego języka, napierającego na zaciskającą się wokół niego szparkę, wykonując je jednak bardziej starannie. Jego mięśnie rozluźniły się odrobinę, jakby delikatne całusy Jimina, tworzące kontrast z coraz mocniej pracującym językiem Jeona, zgłębiającym coraz dalej zakamarki jego ciała, dawały mu swego rodzaju ukojenie.

Dotyk Parka sukcesywnie wędrował coraz wyżej, przemieszczając się tuż pod jego pośladki, drażniąc go w ten sposób tam powolnym muskaniem. Finalnie obsypał pocałunkami także jego pupę, gładko omijając jednak to najczulsze miejsce, którym wciąż zajmował się Jeon, wciskając język w jego odbyt i żwawo nim poruszając. Jęki Taehyunga stawały się coraz głośniejsze, mimo iż pośladki Yoongiego wciąż je tłumiły, w odpowiedzi na coraz bardziej wymyślne ruchy języka Jeongguka. Nabierały coraz bardziej piskliwego brzmienia, coraz bardziej świszczące, coraz bardziej przeciągłe. Jego uda i biodra drżały niespokojnie razem z jego dłońmi, których palce wbijały się w skórę także trzęsących się nóg Mina. Wilgotne odgłosy gibkiego, rozgrzanego języka Jeona świadczyły o tym, że z każdą sekundą coraz mocniej napierał na ścianki pulsującego wnętrza Taehyunga. Dawała o tym znać również atmosfera; nagle się zmieniła, powietrze jakby zgęstniało, osiadając ciasno na skórze, której temperatura wzrosła. Taehyung jęczał, piszczał, drżał, a Jeongguk wciskał weń język nieustannie, bezlitośnie, nie zwracając uwagi na to, jak jego ciało trzęsie się, a nogi sukcesywnie drętwieją.

Pozwolił mu odetchnąć w najgorszym możliwym momencie; kiedy jego szparka zacisnęła się mocniej wokół jego poruszającego się języka, a z gardła Kima wydarł się chrapliwy krzyk, urwany jednak w ułamku sekundy. Wszystkie jego mięśnie napięły się, ale, zanim zdążyły się na powrót rozluźnić przy akompaniamencie przeciągłego, ekstatycznego westchnienia, Jeongguk przestał. Gwałtownie zatrzymał ruchy swojego narządu zmysłu smaku, równie bezceremonialnie, szybko wysuwając go zaraz spomiędzy pośladków starszego. Oblizał ostrożnie usta, prostując się zaraz odrobinę i odgarniając z czoła kasztanowe włosy. Z sadystyczną wręcz satysfakcją zerknął na drżące uda, znienacka wydające się być tak wątłe, drgające biodra, oblane potem plecy oraz dłonie, zaciskające się na rozłożonych nogach Yoongiego, pozostawiając na nich coraz czerwieńsze, głębsze ślady. Widział, jak Taehyung wciska twarz mocniej między pośladki Mina, byleby jakkolwiek stłumić swoje płaczliwe, nieopanowane jęki, tym samym doprowadzając Yoongiego nieomal do żałosnego szlochu i łez, spływających po jego rozgrzanych policzkach. Napawał się tym widokiem przez kilka chwil, dopóki nie upewnił się, że Taehyung dogłębnie nie poczuł tego zawodu, wiążącego się z niespodziewanie przerwanymi pieszczotami. Dopiero, kiedy jego jęki z wolna stały się cichsze, a jego odbyt przestał tak desperacko drgać i pulsować, Jeon skinął znacząco głową w jego kierunku, zerkając przy tym na najstarszego z trójki, należącej do maknae line.

— Założę się, że Jiminnie-hyung też chciałby zobaczyć, jak smakujesz, nie sądzisz, TaeTae?

Powiedział to na tyle głośno, ażeby Kim bez trudu go usłyszał pośród donośnych mlaśnięć swojego własnego języka, spotykającego się z wilgotną, rozpaloną skórą Yoongiego, oraz słodkich pomruków, wydawanych przez rapera. Nie odpowiedział — przynajmniej nie za pomocą wyraźnie artykułowanych wyrazów. Nie sposób było jednak nie odnotować dłuższego, bardziej piskliwego jęku, wymykającego się z jego ust, oraz tego, jak jego plecy wygięły się odrobinę niekontrolowanie.

Jimin w żaden sposób nie mógł zaprzeczyć. Przez ten cały czas, odkąd jego usta błądziły po pośladkach Taehyunga, stale jednak omijając to znaczące miejsce, myślał o tym, aby w którymś momencie w końcu wcisnąć język w jego wnętrze, czując wokół niego drżenie jego mięśni. Zdążył już dostrzec, jak rozkosznie jego szparka zaciska się wokół narządu zmysłu smaku Jeongguka, kiedy ten wsuwał się weń coraz głębiej lub tylko choćby odrobinę przesuwał się po jego ściankach. Teraz, kiedy jego już niemalże osiągnięty orgazm został mu tak brutalnie odebrany, jego dziurka zaciskała się jeszcze bardziej desperacko — przez co Park także jeszcze bardziej desperacko zapragnął zanurzyć w niej swój język.

Kolejnymi pocałunkami, pozostawianymi na skórze Kima, Jimin finalnie dotarł do samego jego wejścia. Wokół niego złożył jeszcze kilka całusów, wsłuchując się w przedłużające się, ciężkie i coraz bardziej zniecierpliwione sapnięcia młodszego. Liznął jego dziurkę powoli, niespiesznie, subtelnie, dopiero chwilę później zanurzając w niej koniuszek swojego języka. Poruszył nim ostrożnie, czując pod nim każde pojedyncze drgnienie ścianek odbytu Taehyunga, zaciskających się wokół niego tak, jakby ciało mężczyzny chciało jak najdłużej go w sobie zatrzymać, byleby finalnie z jego pomocą osiągnąć spełnienie.

Park przymknął na kilka sekund powieki, rozkoszując się tym uczuciem leniwego pieszczenia wnętrza Taehyunga, który wzdychał pod nim chrapliwie, nie mogąc już tego znieść. Uchylił je jednak w chwili, w której napotkał językiem coś innego, niż tylko drżący mięsień wnętrza Kima. W pierwszej chwili wzdrygnął się nieznacznie, choć od razu mógł się domyślić, co się działo. Pozostawił odrobinkę śliny na palcu Jeona, wsuwającym się aż dziwnie gładko we wnętrze Taehyunga wraz z jego narządem zmysłu smaku. Dostrzegając to, poczuł jeszcze gwałtowniej wzbierającą żądzę, tworzącą ciasny knot w jego podbrzuszu. Naturalnie, przyczyniły się do tego również kolejne pojękiwania Taehyunga i Yoongiego, mieszające się z charakterystycznym odgłosem języka i paliczka, wciskających się w wilgotne wejście Kima.

— Taki ciasny... — wymruczał Jeongguk zniżonym głosem, wypuszczając zagryzaną wargę spomiędzy swoich zębów. Poruszył mozolnie nadgarstkiem w przód i w tył, jakoby chcąc dokładnie wyczuć każdy fragment odbytu, zaciskającego się wokół jego palca. — Hm, to dlatego nie pozwalałeś mi wcześniej tego zrobić, Taehyungie? Wstydziłeś się tego, jaki ciaśniutki jesteś?

Oddech Taehyunga stał się jeszcze cięższy. Kilka sekund później w sypialni rozległ się nieco zdławiony krzyk Mina, któremu towarzyszyło jego nieudolne wierzgnięcie nogami, po czym łatwo można było wywnioskować, że Taehyung wbił swój język jeszcze głębiej w jego szparkę, paznokciami tworząc szramy na jego drżących udach.

Jimin stopniowo zwolnił posunięcia swojego języka, dostosowując się do tempa, narzucanego przez dłoń Jeongguka. Za sprawą subtelniejszych liźnięć mógł dokładniej wyczuć każde drgnienia Taehyunga, każde spięcie i rozluźnienie jego mięśni. Przez chwilę opierał dłonie na dygoczącym materacu, nachylając się nad drgającą szparką Taehyunga. Minęło kilka chwil, zanim opuszkami palców utarł ścieżkę wzdłuż jego ud po raz kolejny. Językiem pracując wciąż powoli, ale jednak wbijając się nim coraz mocniej, głębiej, muskał zarazem paliczkami jego rozgrzaną skórę, sporadycznie wciskając w nią paznokcie, by pozostawić po sobie płytkie ślady. Napierał narządem zmysłu smaku nie tylko na unerwione, pulsujące przy każdym jego ruchu ścianki odbytu Kima, ale też na palec Jeongguka, tak samo wciśnięty w ciasne wnętrze, z czego najmłodszy także czerpał przyjemność. Jimin słyszał jego wydawane pod nosem, ciche pomruki, dostrzegając również sposób, w jaki Jeon zginał palce między pośladkami Taehyunga, jakby usiłował poczuć na skórze jego ciepłą, lepką ślinę. Park ani trochę przed tym nie oponował, jeszcze bardziej ochoczo owijając język wokół jego palca.

— J-Ja... B-Boże... — Z gardła Taehyunga wydarło się niewyraźne jęknięcie, poprzedzające urywany krzyk i towarzyszący mu krótki spazm. To Yoongi, wplątawszy drżącą dłoń między szafirowe kosmyki jego włosów, docisnął go mocniej między swoje nogi.

Wzrok Jeongguka od razu powędrował w górę ciała Taehyunga na dźwięk tych z trudem artykułowanych słów. Jego wargi rozciągnął czuły, a jednocześnie odrobinę drwiący uśmieszek.

— Hm? Co takiego, skarbie? — wymruczał łagodnym głosem, wolną dłonią sunąc przez zarys wygiętego kręgosłupa Kima, docierając nią nieomal do jego łopatek. Starszy drgnął wyczuwalnie pod jego dotykiem, wydając z siebie coś na kształt piskliwego miauknięcia. — Chcesz powiedzieć, jak bardzo uwielbiasz, kiedy ja i Minnie-hyung się tak tobą zajmujemy?

Mówiąc to, naparł kolejnym palcem na jego wejście, powoli, niespiesznie, z wyczuciem. Biodra Taehyunga poderwały się do góry, na kilka sekund odrywając się od materaca. Ten jeden ruch sprawił, że dwa paliczki Jeongguka wsunęły się weń gwałtownie głębiej, tak samo, jak język Jimina. Jego ekstatyczny okrzyk był przytłumiony przez miękkie pośladki Mina, który także jęknął przy tym, odchylając głowę. Niedbale wyplątał palce spośród włosów Kima, przesuwając je na swoje własne uda. Zacisnął je na nich, aż jego skóra poczerwieniała. Ugiął kolana, unosząc nogi jeszcze bardziej, tworząc jeszcze lepszy dostęp do swojej dziurki.

To, jak poczerwieniałe i kusząco rozciągnięte było jego wnętrze, nie mogło umknąć uwadze ani Jimina, ani Jeona. Spojrzenia ich obu wylądowały na pupie Yoongiego, skąd wychylało się jego wejście. Taehyung z trudem operował językiem, jaki w tej chwili, w stanie tego uniesienia zdawał się być cały zdrętwiały, wylizując przestrzeń między gładkimi półkulami rapera oraz nieco niezgrabnie, niechlujnie wciskając wilgotny mięsień w jego szparkę. Raz po raz brał coraz głębsze, cięższe oddechy, wypuszczając z ust żałosne westchnienia i pod wpływem przyjemności wyginając się w odrobinę niekształtny łuk na tyle, na ile w tej pozycji potrafił. Jego pieszczoty były chaotyczne — każdy ruch był niespodziewany, gwałtowny, przez co Yoongi każdy z tych bodźców odczuwał z podwójną siłą. Z frustracji i wszechogarniającej rozkoszy wbijał mocno paznokcie w swoje uda, nie zważając na ból, rozchodzący się wzdłuż jego kończyn. Wiedział, że był na skraju; balansował nad przepaścią, którą był jego własny orgazm, zwiotczający jego mięśnie i paraliżujący jego umysł. Usiłował skoczyć, ale jednocześnie miał wrażenie, że wciąż znajduje się zbyt daleko od krawędzi.

Taehyung także był blisko — i w żaden sposób nie był w stanie ukryć tego, jak przytłaczająca jest dla niego ta rozkosz, której teraz doznawał. Ochoczo poruszał biodrami do przodu i do tyłu, raz po raz wychodząc naprzeciw ruchom języka Jimina oraz żwawo pracującego nadgarstka Jeongguka. Jęczał, wzdychał, nieomal piszczał, goniąc własne spełnienie. Jego ciało drżało, gorący pot spływał po rozpalonej skórze, tworząc zmieszane ścieżki wraz ze śliną, którą pozostawiał po sobie Jeongguk. Nie przestając wypełniać palcami jego wnętrza, obcałowywał jego pośladki, biodra, poniektóre fragmenty pleców. Kąsał go sporadycznie, wsłuchując się w jego cięższy oddech i wysokie stęknięcia, brzmiące tak błagalnie. W głowie miał utworzoną idealną mapę jego ciała, która właśnie teraz, kiedy miał okazję dotykać go i pieścić tak, jak zawsze tego pragnął, czując gorąc na samą tę myśl, przydała mu się bardziej, niż kiedykolwiek.

— Och, kurwa, TaeTae — warknął przez zaciśnięte zęby, moment wcześniej wbijając je w jedno z jego trzęsących się ud. Wypuścił z ust powietrze ze słyszalnym świstem. — Zaciskasz się wokół moich palców tak dobrze, Taehyungie...

Wyraźnie zwolnił ruchy swojej dłoni, w ten słodki sposób torturując Taehyunga i doprowadzając go na skraj wytrzymałości, a jednocześnie czując jeszcze dokładniej, jeszcze ściślej zaciskające się na jego palcach ścianki wilgotnego odbytu. Jego ruchom nieustannie towarzyszyły posunięcia języka Jimina, jeszcze bardziej rozpalające Kima i zbliżające go do orgazmu.

Taehyung wierzgnął nogami, po raz kolejny wydając z siebie stłamszony okrzyk. Jeon uśmiechnął się, przygryzając lekko dolną wargę. Na nowo gwałtownie przyspieszył ruchy swojej dłoni, by móc patrzeć, jak Taehyung znów rozpada się pod nim, jak drży i zaciska desperacko dłonie na pośladkach Yoongiego, usiłując wyładować tę narastającą frustrację i rozkosz poprzez donośne jęki, usta jednak mając przyciśnięte do szparki Mina.

— Jesteś już blisko, Taehyungie? — wymruczał, ciężko wciągając w płuca powietrze. Zwilżył wargi koniuszkiem języka, uważnie obserwując każde drgnienie ciała Taehyunga. — Dojdziesz dla mnie? Dla nas?

Kima przeszedł dreszcz, posyłający elektryzujące łaskotanie wzdłuż jego kręgosłupa. Ruchy jego głowy przyspieszyły, sunąc w dół i w górę, tak samo, jak robił to jego język, wsunięty jeszcze głębiej między pośladki Yoongiego. Twarz Jeongguka po raz kolejny rozjaśnił pożądliwy uśmieszek, a w oczach zatliły się jaskrawe ogniki.

Jimin zrównał tempo swoich pieszczot z prędkością, z jaką Jeon raz po raz wsuwał palce w ciasne, pulsujące i wilgotne wnętrze Taehyunga. Odgłosy, jakie wydobywały się przy tym z gardła Kima, jeszcze bardziej go do tego zachęcały. A widok, jaki miał tuż przed sobą, rozpalał go do granic możliwości. Z tej perspektywy mógł nie tylko patrzeć, jak Taehyung z pasją, chaotycznie wylizuje rumianą szparkę Yoongiego, jak raper wbija desperacko palce w swoje własne uda, nie mogąc tego znieść; widział też doskonale twarz Mina. Widział goszczący na niej, ekstatyczny grymas, zagryzione wargi, zaciśnięte z siłą powieki, zmarszczone czoło, okraszone kropelkami potu. To wszystko rozochacało go jeszcze bardziej, rozpalając ogień pod jego skórą, sprawiało, że, spoglądając na Yoongiego, rozpadającego się pod wpływem ruchów Kima, wręcz nieświadomie wciskał język głębiej we wnętrze Taehyunga, drażniąc jego odbyt wraz z palcami Jeona. A przy tym cały czas, nieustannie wpatrywał się w Mina, na ten moment widząc tylko jego, słysząc tylko jego słodkie jęki.

Z tego chwilowego letargu wyrwał go dopiero donośny, gwałtowny krzyk. Niestłumiony już zupełnie, głośny, ekstatyczny, a jednocześnie pełen frustracji. Ścianki odbytu Kima jeszcze ciaśniej przylgnęły do języka Parka, zasysając się też wokół palców Jeongguka. Jego biodra wyrwały się do góry, a nogi zaczęły drżeć intensywnie, czego Taehyung nie mógł w żaden sposób opanować. Jego mięśnie spięły się mocno, podczas gdy jego członek pulsował, wyrzucając kolejne salwy spermy. Trząsł się cały, wydając z siebie bezwstydne jęki, odrzucając głowę do tyłu, tym samym odrywając usta od wciąż spragnionej pieszczot szparki Mina. Nie mógł powstrzymać tych dźwięków, wymykających się spomiędzy jego nabrzmiałych warg, choćby próbował przygryzać usta, czy zaciskać szczękę.

— Och, już doszedłeś, TaeTae? — zachichotał kąśliwie Jeongguk, cmokając z teatralną dezaprobatą. Wykonując nieprzerwanie ruchy palcami w jego wnętrzu, sięgnął ostrożnie dłonią pod jego ciało, owijając paliczki drugiej ręki wokół jego drgającego penisa. — Ja i Minnie tak dobrze się tobą zajęliśmy, hm?

Poruszając dłonią w górę i w dół wzdłuż długości jego przyrodzenia, wydobywał z Taehyunga kolejne lubieżne dźwięki o dotychczas niespotykanej u niego intonacji. Poczuł kilka ostatnich kropli nasienia, spływających mu po ręce. Taehyung ponownie wierzgnął biodrami, jakby usiłując uciec przed dotykiem Jeona, bezskutecznie. Młodszy przesuwał dłonią wzdłuż jego męskości, dopóki nie wydobył z niego całej spermy, dopóki jego jądra odrobinę nie pobladły, dopóki jego penis nie stał się miękki w jego ręce.

Jimin parsknął cicho, wysunąwszy język z wnętrza Kima, składając przy tym pojedynczego całusa na jego pośladku.

— Było ci tak dobrze, prawda, TaeTae? — odezwał się odrobinę ochrypłym, zniżonym głosem. Uśmiechnął się szeroko, wsłuchując się w ciężki, świszczący oddech Taehyunga. — I co, warto było się tak bronić przed tym byciem na dole, mały?

Taehyung normował oddech jeszcze przez kilka chwil po tym, jak Jeongguk wysunął zeń palce i przestał robić mu dobrze dłonią. Choć drżenie jego ciała nie ustawało, powoli odwrócił głowę w kierunku Jimina. Jego spojrzenie płonęło, posyłane spod przymrużonych powiek.

— Poczekaj, aż znowu wyrucham ci chłopaka.

Powiedziawszy to ochrypłym, szorstkim głosem, z lekkim trudem przeciskającym się przez zdarte gardło, powrotnie odwrócił głowę w stronę Mina. Uniósł oczy na jego twarz, dostrzegając jego krwiście rumiane policzki oraz łzy, balansujące na linii jego smolistych rzęs.

— Przepraszam, Yoonie-hyungie — mruknął ze skruchą, cmokając jedno z ud rapera, przez cały ten czas patrząc mu w oczy. — Zaraz ci to wynagrodzę.

✧✧✧

hejka...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro