Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝟳. ❝𝙮𝙤𝙪'𝙧𝙚 𝙖𝙢𝙖𝙯𝙞𝙣𝙜, 𝙝𝙮𝙪𝙣𝙜𝙞𝙚...❞

❦❦❦

Następnego dnia Yoongi czuł się jeszcze gorzej. Obudził się, kiedy smugi złotawego światła przebijały się już przez rolety, łaskocząc jego policzki, a druga połowa małżeńskiego łóżka zdążyła wystygnąć. Z jakiegoś powodu ten fakt sprawił, że Min omal się nie popłakał zaraz po uchyleniu powiek. Zacisnął jednak tylko zęby i wtulił twarzy w poduszkę, wdychając zapach, jaki pozostawił po sobie na pościeli Jimin.

Potrzebował bliskości. Łaknął jej chyba tak bardzo, jak nigdy wcześniej. Nigdy nie był osobą zbyt wylewną, lubiącą lepić się do innych, ale teraz miał wrażenie, że musiał się do kogoś chociaż przytulić, by w ogóle przeżyć. Zgarnął z łóżka całą kołdrę i owinął się nią, niczym kokonem, ale to nie pomogło. Dalej czuł się smutny, samotny, beznadziejny, obrzydliwy i paskudny.

Yoongi nie był głupi. Posiadał dużą wiedzę, dużo czytał na każdy, nawet mało go interesujący temat. Wiedział, że wszystkie te uczucia przynajmniej głównie są przyczyną tego, iż przeżywał sub-drop. Stan, który mógł dopaść uległego po intensywnym stosunku z elementami BDSM. Stan, w którym ogarniała go nagła emocjonalność, wykończenie, złość, nieuzasadniona rozpacz i melancholia. Wszystkie te odczucia były spowodowane procesami chemicznymi, jakie zaszły w jego orgaźmie. Wiedział o tym i też nie pierwszy raz to przeżywał. Tyle, że zazwyczaj, kiedy zdarzyło mu się wpaść w to poczucie beznadziejności kilka lat temu, jego partnerzy zazwyczaj byli na wyciągnięcie ręki i potrafili się nim zająć tak, by szybko przywrócić go do normalności.

Ale Taehyung tego nie zrobił. Zwyczajnie wyrzucił go za drzwi, bezceremonialnie, jakby nie miał pojęcia, że istnieje coś takiego jak aftercare, że powinien się nim zaopiekować i upewnić się, że wszystko jest w porządku. I choć Yoongi o tym wszystkim wiedział, wiedział, że to tylko przejściowe, to i tak to w żaden sposób nie poprawiało jego samopoczucia.

Nie miał pojęcia, ile czasu przeleżał tak, zawinięty ciasno w kołdrę, gapiąc się bezsensownie w sufit. Wiedział tylko, że w pewnym momencie to zaczęło się pogarszać. Jego poczucie samotności, pragnienie bliskości i jakiejkolwiek czułości rosło z każdą chwilą, nie dając mu spokoju.

Taehyung miał rację, mówiąc, że sprawi, iż Yoongi zatęskni za Jiminem. Teraz tęsknił za nim tak cholernie bardzo, że tylko to sprawiło, iż zdobył jakąkolwiek siłę, aby podnieść się z łóżka. Wygrzebał się z kołdry i, nie fatygując się, by pościelić łóżko, udał się w stronę szafy. Wyciągnął z niej znów luźne dresy i czarny, długi golf, sięgający prawie jego chudych kolan i jeszcze bardziej przylegający do jego ciała od tego, który miał teraz na sobie.

Wyszedł z pokoju. Starał się iść jak najnormalniejszym krokiem, co było wręcz awykonalne przez to, jaki ból odczuwał zwłaszcza w dolnych partiach ciała. W dormie panowała dziwna cisza i choć zazwyczaj Yoongi nie lubił hałasu, tak teraz chciał, by chociaż on zagłuszył jego myśli.

Łazienka była akurat wolna, więc Min skorzystał z niej szybko. Załatwił się, umył i przebrał. W lustrze zobaczył jeszcze, że miłosne ślady na jego skórze zmniejszyły się nieco, ale wciąż jednak odznaczały się soczyście na jego bladej szyi i obojczykach. Użył zdecydowanie większej ilości korektora, niż kiedykolwiek, by jakoś je zamaskować.

Upewnił się, że jest dokładnie zakryty aż po samą szczękę, zanim wyszedł z łazienki. Nieco pokracznym krokiem skierował się do kuchni w poszukiwaniu Jimina. Już nie obchodziło go to, że jeszcze wczoraj bał się konfrontacji z nim i wydawało mu się, że nie będzie mógł spojrzeć mu w twarz. Teraz go potrzebował. Potrzebował jego bliskości, jego czułych pocałunków, jego słodkich słówek, niczego innego. Potrzebował tego, co młodszy zawsze mu z chęcią dawał.

Ale w kuchni napotkał tylko Jeongguka. Maknae stał przy marmurowym blacie, ubrany w dresowe spodnie i czarną, opinającą koszulkę, z włosami rozczochranymi jednak lekko, jakby także dopiero co wstał z łóżka. Zalewał właśnie swoją kawę, czarną jak jego dusza, czyli taką z dużą ilością mleka i cukru, smakującą bardziej jak mleko z kawą, niż kawa z mlekiem. Usłyszawszy kroki, uniósł wzrok na postać Yoongiego, jednak zanim zdążył się przywitać, raper od razu zadał pytanie:

— Widziałeś gdzieś Jimina?

Jeongguk odstawił czajnik i sięgnął po mleko, zalewając nim ponad połowę kubka. Yoongi zmarszczył brwi. To musiało smakować obrzydliwie.

— Namjoonie-hyung mówił, że on i Tae wyszli gdzieś razem — odparł, wsypując jeszcze dwie łyżeczki cukru.

Yoongi zacisnął pięść, podtrzymując się od wypuszczenia z ust wiązanki przekleństw. Cholera, wyszli? Teraz? I to tylko we dwójkę? W Yoongim wręcz zagotowało się ze złości, jak i podenerwowania. Dlaczego Jimin musiał zniknąć akurat, kiedy tak strasznie go potrzebował? Cóż, może i takie myślenie było samolubne, zważywszy na to, jak ostatnio się wobec niego zachowywał, ale teraz czuł się zbyt źle, by logicznie się nad tym zastanawiać. Najbardziej chciałby mieć go teraz przy sobie, móc zatrzymać w swoich ramionach, móc się w niego wtulić i nie myśleć, nie myśleć i zapomnieć o tym, co się wczoraj stało. Ale skoro Jimina przy nim nie było, to miał ochotę tylko podejść do najbliższej ściany w dormie i po prostu pierdolnąć o nią głową.

Boże, a co, jeśli Taehyung specjalnie zabrał gdzieś Jimina? Co, jeśli właśnie opowiada mu o tym, co wczoraj najlepszego wyprawiali? A co jak...?

— Hyung, wszystko okej? — Z gonitwy myśli wyrwał go jawnie zatroskany głos Jeongguka. — Nie za gorąco ci w tym golfie?

Yoongi potrzebował chwili, by wrócić do rzeczywistości i zrozumieć, co młodszy do niego mówi. Zaprzeczył ruchem głowy, odruchowo opatulając się mocniej golfem, obciągając rękawy i zaciągając go bardziej pod szyję. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie powinien czegoś zjeść, by choć trochę poprawić swoje samopoczucie, ale finalnie stwierdził, że nie będzie w stanie nic przełknąć.

Nie miał dzisiaj nic specjalnego do roboty. Zespół miał teraz małą przerwę od wszystkich aktywności, by odpocząć. Ale Yoongi najwyraźniej, zamiast odpoczywać, teraz przez kolejne godziny będzie z nerwów wyrywał sobie włosy z głowy. Westchnął ciężko pod nosem. Musiał jakoś wytrwać ten czas. Sub-drop niedługo minie. Jimin niedługo wróci.

Ale co potem?

Nieustanna gonitwa myśli w jego głowie sama się napędzała. Sprawiała, że nie mógł nawet wziąć spokojnego oddechu. W pośpiechu odwrócił się na pięcie od Jeongguka, czując, jak łzy znów niekontrolowanie napływają mu do oczu. Miał ochotę zniknąć. Po prostu wyparować, by nie czuć tego upokorzenia, tej złości, tego smutku, tylu negatywnych i sprzecznych emocji. Musiał zostać sam, by nikt, zwłaszcza Jeon, nie zauważył jego stanu. Musiał jak najszybciej zaszyć się w studio, dać upust wszystkim tym uczuciom, po prostu się uspokoić.

Jednak ledwie wykonał krok wprzód, a zatrzymał go głos Jeongguka:

— Hyung, możemy pogadać?

Yoongi zastygł. Z trudem wziął głębszy oddech, by opanować głośno, niebezpiecznie dudniące serce. Zamrugał kilka razy, by odgonić w zupełności łzy, i odwrócił się powoli.

— No, o co chodzi? — starał się brzmieć jak najbardziej naturalnie.

Jeongguk zacisnął usta w wąską linię.

— W jakimś bardziej ustronnym miejscu?

Yoongi czuł, jak w jego gardle grzęźnie wielka gula. Jak jego ręce drżą, jak na jego czole powstają kropelki potu. Miał wrażenie, że w ułamku sekundy zestresował się bardziej niż kiedykolwiek. Że w tej chwili stresował się nawet bardziej, niż tuż przed debiutem.

Nie. Jeongguk nie mógł wiedzieć. Nie zachowywał się, jakby wiedział.

Yoongi odchrząknął i skinął głową nieco niepewnie.

— Moje studio?

Młodszy przytaknął i ruszył za raperem. Przeszli przez salon, korytarz i stanęli przed drzwiami, do których Yoongi sprawnie wystukał kod. Wkroczyli do środka. Min od razu zgarnął z kanapy poduszkę i rzucił ją sobie na fotel, wiedząc, że bez niej się nie obejdzie przez najbliższe kilka dni.

Jeongguk zamknął za sobą drzwi, choć zazwyczaj, kiedy przychodził tu do Sugi w jakiejkolwiek sprawie, Min musiał mu o tym przypominać. Yoongi ostrożnie usiadł w fotelu na poduszce. Czuł wciąż na sobie uważne, świdrujące spojrzenie Jeona, przez co czuł się jeszcze bardziej nieswojo. Odchrząknął cicho, acz znacząco, spoglądając na kanapę, niemo dając Jeonowi znać, by usiadł.

Jeongguk zdawał się być zdenerwowany. Nie, on był jawnie zdenerwowany, i to bardzo. Nieustannie przygryzał wargi aż do soczystej czerwoności i bawił się palcami, aż Yoongi miał wrażenie, że zaraz je sobie wyrwie albo połamie kostki. Nie wiedział, jak zacząć rozmowę, więc milczał, czekając aż Jeongguk podejmie temat. Min modlił się w duchu, żeby to nie było nic, związanego z Jiminem i Taehyungiem. Ale od początku wiedział też, że zupełnie niepotrzebnie robi sobie na to nadzieje.

Jeongguk w dalszym ciągu nie był w stanie wydusić ani słowa. Siedział tylko i patrzył na swoje ręce, spoczywające teraz na jego udach. Po jakimś czasie ta cisza zaczęła robić się nieco niezręczna. Dopiero wtedy maknae odkaszlnął i postanowił wydusić z siebie chociażby jedno zdanie.

— Hyung, ty... Ty wiesz, prawda?

Yoongi zacisnął usta w wąską linię i przekręcił się nieco w fotelu, po części z nerwów, po części z bólu w dolnych partiach ciała. Starał się jak najlepiej udawać zaskoczonego, choć w głębi duszy wiedział już, o co pytał Jeongguk. Miał co do tego przeczucie.

— O czym, Jeonggukie? — zapytał zwyczajowym tonem, oblizując subtelnie wargi, starając się zachować jak najbardziej obojętny wyraz twarzy.

Jeongguk zdecydowanie liczył na inną odpowiedź. Liczył na to, że Yoongi od razu się domyśli, i że nie będzie musiał jakoś nazwać całej tej sytuacji. Znów spuścił wzrok na ziemię, zagryzając wargę.

— O... O tym, co wymyślili Tae i Jimin — wydusił z trudem. Powoli wzniósł spojrzenie na Yoongiego, niepewnie i nieśmiało, nie słysząc przez kolejne sekundy jakiejkolwiek odpowiedzi.

Min nie wiedział, co odpowiedzieć, choć to z początku mogło się wydać oczywiste. Ale czy powinien się przyznawać? Czy za taką odpowiedzią nie kryłoby się od razu to, co zrobił z Taehyungiem, skoro zachowywał się teraz tak spokojnie? Czy nie lepiej byłoby skłamać? Ale, z drugiej strony, kłamstwo ma krótkie nogi. To nie wyszłoby nikomu na dobre, wiedział o tym.

— Chodzi ci o...ten ich dziwny układ? Wymianę? — odpowiedział w końcu, zerkając na Jeongguka, który teraz nie odrywał od niego wzroku. Odchrząknął nieznacznie i znów poruszył się w fotelu, zagryzając wargę, by powstrzymać jęk. — Tak, wiem.

Jeon otworzył usta i zdawać się mogło, że zaraz oczy wylecą mu z orbit. Przez chwilę siedział tak, w bezruchu, zdumiony, jakby nie wiedząc, co powiedzieć. Yoongi w tym czasie zaczął zastanawiać się, czy na pewno taka odpowiedź była dobra. Czy w ogóle to, co robił, było w jakimkolwiek stopniu dobre. Głowił się nad tym stanowczo za dużo, a każda myśl doprowadzała go tylko do jakiegoś dziwnego stanu rozpaczy. Miał wrażenie, że jeśli dłużej będzie nad tym rozmyślał, to się po prostu rozpadnie, zdając sobie sprawę, że jest bezsilny, a żadne wyjście nie jest w porządku.

— Naprawdę, hyung? — odezwał się w końcu Jeongguk, sprawiając, że Yoongi na ułamek sekundy poczuł niewypowiedzianą ulgę. — I... I co?

— Co co?

— No... Co o tym sądzisz, hyung?

Co o tym sądził? Nie miał już pojęcia. Z początku to wszystko wydawało mu się głupie, absurdalne, niemające prawa bytu. Ale teraz? Teraz już sam zdążył z własnej woli wziąć w tym udział, ponadto jeszcze czerpiąc z tego nieziemską przyjemność. W chwili obecnej jednak, kiedy cała ta ekstatyczna otoczka nocy spędzonej z Taehyungiem zniknęła, czuł tylko smutek, złość, upokorzenie, zwykłą beznadzieję.

Ale coś musiał odpowiedzieć. Coś, co nie wywołałoby większych podejrzeń. Oczywiście, nie mógł przyznać się do tego, że przespał się z Tae. Wprawdzie nie był zwolennikiem zatajania prawdy i stanowczo wolał od razu podejmować trudne tematy, ale tego dnia miał już dość negatywnych emocji i wyżerającego go poczucia winy. W gardle miał gorzką gulę. Wciąż nie wiedział, co ma odpowiedzieć, choć to wydawało się oczywiste. Jeon wpatrywał się w niego jednak tak...nieodgadnienie, że Yoongi w tym wszystkim się zwyczajnie gubił.

— A co według ciebie powinienem o tym sądzić, Jeonggukie?

Gdy tylko wypowiedział te słowa, momentalnie miał ochotę uderzyć się w głowę. Cholera, zachowywał się kompletnie nielogicznie. Powinien być stanowczy, zdecydowany, pewny swojego zdania. Tymczasem czaił się z konkretną odpowiedzią, niczym wystraszony kotek, nie wiedząc, czego oczekuje od niego Jeongguk. Naprawdę miał dość tego natłoku emocji, jakiego doznawał, i jaki nie pozwalał mu na trzeźwe myślenie.

Młodszy przełknął ślinę, po raz kolejny wyginając swoje palce pod dziwnym kątem. Rękawy jego górnej części garderoby podwinęły się nieznacznie do góry, ukazując jego tatuaże, wspinające się wzdłuż zarysowanych mięśni ku górze. Yoongi niekontrolowanie zsunął na nie swe spojrzenie, przygryzając wargę i po raz kolejny poruszając się w krześle.

— Hyung, ty chyba nie zamierzasz...?

Yoongi zacisnął usta w wąską linię, mając wrażenie, że zaraz dosłownie się rozryczy. W oczach Jeongguka znienacka pojawił się tak okropny ból, tak ogromne rozgoryczenie, że Min poczuł wręcz, jak wyrzuty sumienia zżerają go od środka. Jak przeciskają się między jego kośćmi, jak atakują mięśnie i nerwy, sprawiając mu fizyczny ból w każdej części ciała. Jego serce ścisnęło się, a ukłucie, jakie raper w nim poczuł, można było przyrównać tylko do tego spowodowanego wbiciem w nie milionów chudych igieł głęboko i bezlitośnie.

Nie musiał być wybitnie mądry, ażeby wiedzieć, jakie słowa nie chcą przejść Jeonowi przez gardło. Młodszy dalej wpatrywał się w niego, doszukując się jakiejś odpowiedzi, którą mógłby odczytać choćby z jego ekspresji. Yoongi niezauważalnie przygryzł wargę, wbijając z nerwów paznokcie w wewnętrzną część dłoni. Wzrok Jeongguka był niecierpliwy, wyczekujący, a jednocześnie smutny, pełen niedowierzania, jakby mężczyzna już domyślał się odpowiedzi.

Skoro taka była reakcja Jeona na samą myśl o tym, że Yoongi w ogóle zamierzał przespać się z jego chłopakiem, to jak mógłby mu teraz powiedzieć, że już to zrobił? Jak mógłby się przyznać do czegoś najwyraźniej tak potwornego, kiedy Jeongguk patrzył na niego, jakby wcale nigdy się na to nie zgodził? Ale dlaczego w takim razie Taehyung twierdził, że było na odwrót, że maknae o wszystkim wiedział i to pochwalał? To wszystko tak cholernie się komplikowało.

Yoongi pokręcił głową. Szybko i gwałtownie, jakby chciał przekonać też samego siebie, że to, co zrobił z Taehyungiem, nigdy się nie wydarzało.

— Nie, nie, Jeongguk. Ależ skąd.

Sam był zdziwiony, z jaką łatwością to kłamstwo wypłynęło z jego ust. Najwyraźniej lata bycia idolem i idealnego udawania iście nieskazitelnej istoty przed kamerami na coś się zdały.

Ciało Jeongguka zdawało się nieco rozluźnić i zapaść bardziej w komfortowe oparcie kanapy. Spomiędzy jego warg uleciało ledwie słyszalne westchnienie niewypowiedzianej ulgi. Ciemnowłosy ponownie spuścił wzrok na swoje dłonie i przygryzł lekko różowawe wargi. Kasztanowe włosy opadły na jego twarz, okalając subtelnie jego także z jakiegoś powodu zaróżowione policzki.

Min odepchnął się nogami od ziemi. Jego obrotowe krzesło wydało cichy trzask i odwróciło się wraz z nim w stronę biurka z komputerem, zapełnionego kartkami z tekstami piosenek, pokreślonymi co drugi wers. Nie mógł patrzeć na Jeongguka. Nie mógł patrzeć na niego po tym, jak skłamał mu w żywe oczy, jak sprawił, że ten myślał, iż wszystko jest w porządku. Nic nie było w porządku. Wszystko to, co działo się teraz między ich czwórką, nie było dobre. I powinno zostać od razu po ludzku wyjaśnione. Bez żadnego owijania w bawełnę, bez żadnych intryg i paskudnego łgania.

A jednak każdy z nich coś ukrywał.

— Hyungie...? — odezwał się ponownie Jeongguk. Yoongi czuł, jak serce podchodzi mu niebezpiecznie do gardła. — Ja nie chcę... Nie chciałem tego robić.

Brwi Mina ściągnęły się, tworząc zmarszczkę na jego czole. Raper otworzył usta, ale zaraz w pośpiechu ugryzł się w język. Cholera, przecież nie mógł powiedzieć, że Taehyung powiedział mu coś zupełnie innego. To momentalnie by go zdradziło.

Wsparł podbródek na dłoni. Jego palce dotknęły ust, a paznokcie znalazły się między jego zębami, jak działo się zawsze, gdy się denerwował.

— Więc po prostu powiedz o tym Taehyungowi, Gguk — odparł, ze wszystkich sił starając się brzmieć neutralnie, a nie jak przestraszone zwierzę, którym w tym momencie się czuł.

Na chwilę zapanowała między nimi gęsta cisza. Powietrze zdawało się stać nagle gorące i duszące. Każdy oddech wydawał się być dla Yoongiego trudny do zaczerpnięcia. Mężczyzna zastygł niemal zupełnie, jakby bojąc się, że jeden ruch może spowodować tragedię, w jakiś sposób go zdradzić, doprowadzić Jeona do prawdy. Jedynie jego prawa noga podrygiwała niespokojnie w miejscu przez wszechogarniającą nerwowość.

— Nie, hyung.

Yoongi wręcz wzdrygnął się w fotelu, słysząc ponownie głos Jeongguka. Tym razem był on zupełnie inny. Już nie smutny, przesiąkły niepewnością, czy brzmiący, jakby młodszy miał okropny mętlik w głowie i czuł się zagubiony. Min odniósł wrażenie, że nagle wydoroślał, nabrał poważniejszego, głębszego, bardziej stanowczego tonu, a jego wydźwięk sprawił, że wzdłuż kręgosłupa rapera gwałtownie przefrunęło multum elektryzujących dreszczy.

— Nie chcę już mówić o tym Tae — kontynuował tym samym głosem.

Yoongi chciał się na powrót odwrócić. Chciał zobaczyć, jak wygląda ekspresja Jeongguka, kiedy mówi to wszystko tak zdecydowanym, władczym, niezachwianym i zniżonym tonem. Lecz ani drgnął. Zamarł zupełnie, wstrzymując także oddech w palących płucach.

Słyszał ciche skrzypnięcie kanapy, gdy Jeongguk się z niej podnosił. Słyszał odgłos kilku kroków, kiedy pokonywał dystans między nimi. Czuł jego dziwnie otumaniającą, męską woń. Czuł jego oddech na swojej skórze, kiedy przybliżył się i się nad nim nachylił nieco. Dotarł do niego także jego jeszcze bardziej pociągający głos, kiedy wymruczał mu wręcz wprost do ucha:

— Wolałbym się zemścić.

Wargi Yoongiego rozchyliły się, jednak mężczyzna nie poruszył się. Nieobecny wzrok wbity miał wciąż w wygaszony ekran komputera. Odnosił wrażenie, że jego umysł zupełnie przestał pracować. Wyłączył się, zmienił się w jakąś bezkształtną papkę, niezdolną do ułożenia składnych myśli. W ogóle nie docierało do niego znaczenie słów Jeona. Nie potrafił go przetworzyć, czy zrozumieć. Czuł się bezwolny wobec własnych emocji, własnych pragnień, które wzięły się całkowicie znikąd, i na jakie nie miał wpływu.

Jeongguk uniósł dłoń. Jego opuszki palców przesunęły się delikatnie, finezyjnie wzdłuż kształtnie zarysowanej szczęki Mina. Zsunęły się aż na podbródek, chwytając go ostrożnie i niespiesznie odwracając jego twarz w swoją stronę.

Yoongi bezopornie mu na to pozwolił. Zamrugał kilka razy. Miał tuż przed sobą przymrużone, migotliwe oczy Jeongguka o barwie gorzkiej czekolady, okalane kurtyną rzęs, przysłonięte ciemną grzywką. Jego lśniące, poprzygryzane wargi o odcieniu najsłodszych malin, uchylone w nierównym oddechu. Roziskrzone spojrzenie, powoli zsuwające się z oczu rapera na jego otwarte usta.

Jeongguk pogłaskał z czułością jego gładki, rumiany policzek. Przysunął swoją twarz jeszcze bliżej do tej jego. Jego powieki z wolna zmrużyły się, aż w końcu całkowicie opadły, a długie rzęsy rzuciły zjawiskowe cienie na wiśniowe policzki. W następnej sekundzie dystans między nimi zniknął zupełnie, kiedy różowawe usta Jeona delikatnie, bez pośpiechu naparły na rozchylone wargi Yoongiego.

Min nawet nie zdążył pomyśleć. Przez jego umysł nie zdążyła przemknąć chociażby jedna, nawet najmniejsza myśl, a jego ciało zareagowało za niego samo. Mężczyzna nie odnotował nawet, w którym momencie jego ramiona uniosły się i owinęły się ciasno wokół karku młodszego. Nie zauważył, kiedy jego usta zaczęły powoli, acz pewnie poruszać się w rytmie słodkich pocałunków Jeona. Nie wychwycił chwili, w której całe jego ciało, znienacka spragnione bliskości, przylgnęło do niego ufnie i pozwoliło otoczyć się silnymi, muskularnymi ramionami.

Ich usta łączyły się raz po raz coraz zachłanniej, szybko odnajdując wspólny, spokojny rytm. Języki bez pośpiechu wysuwały się coraz śmielej, napierając na siebie w leniwym tańcu. Yoongi bez wahania całował Jeongguka, nie czując żadnych wyrzutów sumienia. Cały ten smutek, cała melancholia i beznadzieja, cała złość na Taehyunga, który nie raczył się nim dobrze zająć po ich intensywnym stosunku, uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Min pragnął, żeby coś, cokolwiek odsunęło od niego wszystkie te negatywne emocje, żeby ukoiło jego nerwy, żeby sprawiło, by przestał czuć się tak paskudnie. A subtelny dotyk Jeona działał uspokajająco, wręcz leczniczo, łagodząc cały ból istnienia, jakiego Yoongi doświadczał od samego rana.

Zresztą, dla niego to była również idealna okazja na zemstę. Zemstę za to, jak Taehyung potraktował go wcześniejszej nocy zaraz po tym, jak zwierzęco i wyuzdanie się zabawiali.

Pieprzyć fakt, że Jeon dalej trwał w błogiej nieświadomości. Pieprzyć fakt, że to, co robił, było cholernie niemoralne, niedobre i po prostu złe. Pieprzyć fakt, że w ten sposób tylko coraz głębiej zatapiał się w całej tej zabawie, której z początku tak bardzo był przeciwny.

Chciał się zemścić. Łaknął również bliskości, którą powinien dostać zeszłej nocy, a przez jakiej brak nie mógł wciąż wyjść z sub-dropu, nie mógł pozbyć się tych bezsensownych, negatywnych emocji, które powinny potrwać moment i zostać ukojone przez pocałunki tego, kto robił z nim te wszystkie wyuzdane rzeczy, tego, kto doprowadził go na skraj i sprawił, że dopadł go ten stan. Ale Taehyung tego nie zrobił.

Ale Jeongguk mógł. Już nawet nie chodziło o samą zemstę na Kimie. Ruchy Jeona, jego pocałunki, jego zapach, jego aparycja była taka łagodna, taka kojąca i słodka. Z pewnością mógł sprawić, że Yoongi poczułby się lepiej.

Duże dłonie młodszego ciasno objęły wąską talię rapera. Bez pośpiechu zsunęły się niżej, dotykając jego lekko uniesionych pośladków. Yoongi delikatnie przygryzł jego wargę, tłamsząc w ten sposób cichy jęk bólu. Jeongguk, jakoby zachęcony, pogłębił jeszcze ich pocałunek, z finezją splatając swój ciepły, przyjemnie wilgotny język z tym Mina. Chwyciwszy go pod smukłymi udami, luźno opiętymi materiałem dresów, uniósł go ostrożnie w górę. Nie minęła sekunda, a Min musiał po raz kolejny tłumić dźwięki bólu, kiedy poczuł pod tyłkiem twardą powierzchnię biurka. Jeongguk na szczęście już po chwili ułożył dłonie na jego kolanach i rozchylił je, wchodząc między jego nogi, dzięki czemu Yoongi mógł objąć go nimi w pasie, a przy tym nieznacznie unieść biodra i sobie ulżyć.

Jeon ponownie zbliżył do niego swoją twarz i sięgnął do jego czerwonawych ust. Wpił się w nie znów powoli, delikatnie, niemalże czule. Całował zupełnie inaczej niż Taehyung. W dotyku jego warg nie było ani krzty szorstkości, gwałtowności, czy brutalności. Pieścił usta Mina z wyczuciem, co jakiś czas skubiąc je i podgryzając subtelnie zębami, czy zwilżając je czubkiem języka. Yoongi oddawał jego pocałunki w ten sam sposób, mrucząc sporadycznie, wciąż obejmując Jeongguka za kark i zatapiając roznamiętnione palce w jego aksamitnych włosach.

Wargi Jeona zsunęły się na kącik jego amarantowych ust, a następnie pozostawiły delikatnie połyskującą ścieżkę wzdłuż brody, docierając aż do zarysu kształtnej szczęki. Yoongi domyślał się, gdzie zamierzają pójść dalej. Jeongguk z pewnością marzył, by wycałować każdy skrawek jego szyi i udekorować jej niemal śnieżnobiałą, gładką skórę drobnymi, purpurowymi śladami.

Szkoda tylko, że nie wiedział, iż prawie cała jej powierzchnia pod ubraniem i warstwą korektora została już naznaczona na karmazynowo przez usta kogoś innego. Kogoś, kto był mu tak bliski, a jednak miał tyle tajemnic.

Nim Jeongguk zdążył odchylić materiał ciasno przylegającego do jego szyi golfu, Yoongi w ostatniej chwili pociągnął go delikatnie, acz zdecydowanie za włosy. Lepkie od gorącej śliny usta oderwały się od jego szczęki. Sarnie oczy Jeona mieniły się tysiącem iskierek, kiedy na powrót spojrzał na Mina. Jego wzrok przyćmiła delikatna mgła, ale doskonale widać w nim było pożądanie. Nie agresywne, zwierzęce, szaleńcze, nie takie, jakby miał zaraz zedrzeć z niego ubrania i kochać się z nim, ale ubóstwiać wyłącznie jego ciało. Yoongi mimowolnie pomyślał o tym, jak bardzo spojrzenie młodszego różni się od tego, jakie posyłał mu zeszłego wieczoru Taehyung. Było nieśmiałe i biło od niego wahanie, jakby Jeongguk nie był do końca pewien, co powinien zrobić w następnej kolejności, ale zarazem płonęło wyraźnie, jaskrawo, choć w studio paliło się światło, sączące się z lampy na suficie. Mężczyzna wydawał się być w tej chwili zwyczajnie...uroczy. Choć jego ciało było spięte, co Min dokładnie czuł pod dłońmi, przesuwającymi się po jego masywnych ramionach, to twarz miał rozluźnioną, o łagodnych, spokojnych rysach. Patrzył na Yoongiego niemalże czule, tak, jakby raper wcale nie był dla niego niezbędną częścią planu zemsty, czy kimś, z kim miał spontanicznie spędzić jedną noc, a kimś o wiele więcej. I choć Yoongi wiedział, że, mimo wszystko, za takim wyrazem jego dużych, brązowych oczu w rzeczywistości nie kryło się nic głębszego, na ten moment świadomie pozwolił sobie tak myśleć.

Jeongguk ponownie sięgnął ustami do jego połyskujących krystaliczną śliną, uchylonych nęcąco warg. Yoongi bez wahania odwzajemnił pocałunek, niespiesznie wysuwając gorący język, gdy ich usta już kompletnie się w sobie zatraciły. Z gardła Jeona wydobyło się ciche, krótkie westchnienie, nim kolejne pieszczoty pozbawiły go gwałtownie tchu. Jego usta były rozkosznie miękkie, aksamitne, choć poprzegryzane w niektórych miejscach, a także subtelnie wykrojone, przyjemnie układając się tuż przy wargach Yoongiego, jakby idealnie się w nie wpasowywały. Ich ciepłe, wilgotne języki zetknęły się we wnętrzu ust starszego, z początku nieśmiało, bez pośpiechu, wręcz leniwie i nieco opieszale. Yoongi przesunął delikatnie trzęsące się ręce z ciepłych, obrysowanych pajęczyną wydatnych mięśni ramion Jeongguka ku górze, przez jego odgięte pod karmelową skórą łopatki, szerokie, męskie barki i twardy, pokryty niewielką warstewką potu karku, by z lubością wpleść długie, chude palce ponownie w jego włosy. Kasztanowe, zadbane kosmyki przesuwały mu się między paliczkami, łaskocząc jego dłoń. Mozolne, lekkie, niczym muśnięcie powolnie trzepoczących skrzydeł motyla pocałunki nabierały więcej pewności i zdecydowania, wciąż jednak pozostawały czułe i ostrożne. Jeongguk trzymał Yoongiego tak, jakby był on najbardziej kruchą istotą na ziemi, jakby mógł lada moment rozpaść się w jego silnych ramionach pod wpływem jednego nieprzemyślanego ruchu. I choć Yoongi zwykle wyraźnie nie lubił, gdy traktowano go w ten sposób, zwłaszcza w łóżku — co w końcu było główną przyczyną kryzysu z Jiminem, rozpoczynającego całą tę, jak mu się dotąd wydawało, farsę — tak teraz odpowiadała mu ta nieomalże przesadna delikatność ze strony Jeongguka. Chciał, żeby młodszy całował go w ten sposób, chciał, żeby ściskał go w ramionach ostrożnie, niczym porcelanową laleczkę, pozwalał mu dotykać swojego ciała, jakby było złożone z samych najwrażliwszych punktów, i jeszcze bardziej tonął bezwładnie w jego otulających go ramionach. Teraz potrzebował tej czułości. Potrzebował jej, bo czuł się wątły, cherlawy, wyzuty z energii, i zdawało mu się, że tylko słodkie pocałunki Jeona sprawiały, że czuł się lepiej.

Miękkie usta młodszego poruszały się w nieskazitelnym rytmie. Powoli, stale bez pośpiechu, ale rozkosznie, przyprawiając o dreszcze, spełzające w dół pleców Mina, aż do jego lędźwi, wywołując w tym miejscu przyjemne wibracje. Sporadycznie wysuwały się z nich też zęby, kąsające subtelnie zarumienioną, dolną wargę Yoongiego, wydzierając w ten sposób gardłowe pomruki z jego gardła. Ręce Jeona, spoczywające na talii Mina, emanowały ciepłem, przenikającym przez warstwę jego ubrań i rozchodzącym się po całym ciele, dodatkowo sprawiając, że Yoongi lgnął do niego i obdarowywał go kolejnymi pocałunkami z rosnącym zaangażowaniem. Miał wrażenie, że mógłby trwać tak już przez wieczność. Z wargami, dociśniętymi do tych Jeongguka, jego językiem, tańczącym wolnego w jego ustach, muskularnymi ramionami, splecionymi w jego pasie, i w tej otoczce poczucia czułej bliskości, której akurat tak desperacko łaknął. Jednak niepowstrzymanie narastające z każdą chwilą podniecenie, buchające w jego spiętym podbrzuszu, także dawało o sobie znać. Yoongi chciał więcej. I tym razem wcale nie mocniej, ostrzej, głębiej, szybciej. Po prostu więcej. Więcej czułości, więcej pocałunków, więcej kojącego dotyku. Pragnął poczuć aksamitną, rozgrzaną skórę Jeona tuż na swojej, kiedy młodszy będzie sprawiał mu rozkosz, a on sam będzie chrapliwie mruczał mu wprost do ucha, przymykając oczy.

A pod opuszczonymi, żyłkowatymi powiekami mieć obraz Taehyunga, gdy ten się o wszystkim dowie. Zaś w podświadomości posmutniałą twarz Jimina. Ale to skutecznie zignorował.

Wzdrygnął się mimowolnie odruchowo, czując, jak dłonie z finezją zsuwają się z jego talii na uda i wślizgują pod materiał długiego golfa, sięgając do zamka jego spodni. Dyskretnie naciągnął materiał górnej części odzieży na nogi, by Jeongguk nie był w stanie zauważyć krwistych malinek i śladów odbitych zębów, odznaczających się na jego alabastrowo bladych udach. Na szczęście Jeon nijak nie próbował unieść miękkiej tkaniny i odsłonić jego długich, smukłych nóg, usianych szkarłatnymi oznaczeniami, przypominającymi rozsiane na stonowanym tle trawy kwiaty o najsoczystszych barwach i odcieniach. Jego ruchy były ostrożne, ani trochę nie gwałtowne. Czekoladowe, lśniące oczy nieustannie obserwowały twarz Mina i wszelkie reakcje jego ciała. Jeongguk nie był stanowczy, ale też nie wahał się i nie było w nim już tej niepewności, co na samym początku. Dotykał go zdecydowanie, ale nie przesadzał; odnalazł idealną granicę. Sprawiał, że Yoongi rozpływał się pod jego silnym, ale jednocześnie tak kojącym dotykiem.

Starszy oparł się dłońmi o blat biurka, unosząc przy tym delikatnie biodra. Spodnie bez trudu zsunęły się z jego nóg na podłogę. Po chwili na ziemi wylądowały także jego bokserki. Yoongi zacisnął mocno palce na stole, aż jego knykcie z różowawego koloru stały się niemal bielusieńkie. Zagryzł wargę, skubiąc ją i z trudem przełykając cisnący mu się na usta jęk bólu. Jego czerwone pośladki wciąż piekły, jakby trawił je najprawdziwszy ogień, ale starał się nie zwracać na to aż tak dużej uwagi. Jego rosnąca erekcja oraz podniecenie, tworzące zaciskający się knot w dolnej części jego brzucha, zdecydowanie bardziej dawały się we znaki.

Jeongguk ponownie znalazł się między jego rozchylonymi nogami. Złożył na jego ustach kolejny pocałunek, żarliwy, acz tym razem krótki. Wbił płytko zęby w dolną, wystającą i soczyście czerwoną wargę Yoongiego, ciągnąc ją lekko. Jego lśniące, nieco rozczochrane na różnorakie strony włosy połaskotały Mina w podbródek.

— Masz gdzieś tu lubrykant i gumki? — zapytał przyciszonym głosem, jakby bał się, że ktoś ich usłyszy, choć ściany studio były dokładnie dźwiękoszczelne — głównie dlatego było to ulubione miejsce Yoongiego do miłosnych igraszek z Jiminem, a także do samozadowalania się. Mógł być wokalny, jak tylko chciał, a i tak wszystkie te brudne, lubieżne dźwięki zostawały tutaj i dzwoniły w uszach tylko tych, którzy rzeczywiście mieli je usłyszeć.

Były to pierwsze słowa, jakie Jeongguk wypowiedział, odkąd zatracili się zupełnie w pocałunkach, dlatego brzmiał nieco gardłowo i ochryple. Yoongi powstrzymał błogie westchnienie, gdy to pytanie posłało stado dreszczy, pędzących wzdłuż jego wygiętego subtelnie w łuk kręgosłupa, a rozgrzany oddech Jeona musnął jego oblane rumieńcem policzki. Otworzył usta, ale poczuł w nich jedynie odrętwiającą suchość. Dlatego sięgnął drżącą dłonią o poczerwieniałych knykciach do pierwszej szuflady po lewej w swoim biurku. Na jej dnie znalazło się opakowanie żelu o zapachu wanilii oraz paczka prezerwatyw o smaku truskawkowym, a także pudełko aloesowych chusteczek higienicznych.

Jeon uniósł brwi, ale nie odezwał się. Wyglądał jednak na widocznie zdumionego faktem, iż jego hyung trzyma takie rzeczy w swoim miejscu pracy, w dodatku w pierwszej, najbliższej szufladzie. Ciekawe, jak bardzo byłby zdziwiony, gdyby dowiedział się, że w następnej szufladzie spoczywa także dildo o długości niemalże dwudziestu pięciu centymetrów, a w kolejnej zaś starannie złożony, skórzany pasek do spodni, którego Min nigdy nie używał we właściwy sposób, to znaczy — którego ani razu nie wsunął w szlufki, by spodnie trzymały się na jego wąskich biodrach. Cóż, Jeongguk nie musiał jednak wcale wiedzieć o żadnym z tych przedmiotów. Nie musiał wiedzieć, że jego hyung uwielbiał rozkładać nogi, siedząc w swoim fotelu, i pieprzyć się szaleńczo ogromnym, sztucznym członkiem, lub też kłaść go na swoim krześle i ujeżdżać powoli, komponując melodie do kolejnych hitów, albo, że często ustawiał się koślawo na pieska na swojej kanapie i machał skórzanym paskiem, wymierzając uderzenia w swoje wypięte pośladki, które szybko z barwy niemal białej nabierały karmazynowego odcienia.

Jeon bez słowa wyjął z szuflady lubrykant oraz jedną prezerwatywę. Yoongi przełknął słodkawą ślinę, jaka zatrzymała się w jego przełyku, i rozchylił mocniej uda, pilnując wciąż, by malinki, pnące się po nich, niczym wyjątkowo niezgrabna pajęczyna, były zasłonięte. Zagryzł wargę, obserwując, jak długie, smukłe palce Jeongguka dotykają zakrętki opakowania żelu i otwierają je, by wycisnąć odpowiednią ilość substancji. Lecz zanim płyn znalazł się na jego ręce, Jeon odsunął je nagle, jakby zmienił znienacka zdanie.

Uniósł głowę, a jego oczy o odcieniu gorzkiej czekolady napotkały rozochocone spojrzenie rapera. Nie minęła sekunda, a ich usta ponownie złączyły się, tym razem zachłannie, mocno i tęsknie, jakby nie całowali się co najmniej przez ostatnie miesiące. Min ujął twarz Jeongguka w dłonie i, czując pod opuszkami palców przyjemnie ciepłą i gładką skórę młodszego, docisnął jego wargi jeszcze bardziej do tych jego. Gorące ręce Jeona błądziły po jego klatce piersiowej, talii, mrowiących rozkosznie plecach i podrygujących z podniecenia ud pod materiałem golfu. Zsunęły się niżej, na jego rozszerzone kolana. Jego usta oderwały się od jeszcze intensywniej poróżowiałych poduszeczek Mina, a jego spojrzenie, wbite w przymglone ślepia Yoongiego, onieśmielało. Odsunął się nieco od starszego na ułamek sekundy tylko po to, by wymruczeć gardłowo:

— Chcę cię jeszcze wylizać, hyung.

Yoongi wbił zęby z całej siły w dolną wargę, by powstrzymać przeciągły, wręcz ekstatyczny jęk. Zupełnie niepotrzebnie, bo zaraz usta Jeongguka ponownie naparły na te jego, by znów skraść kilka wymykających się z nich, słodkich westchnień. Nogi Jeona powoli ugięły się, a jego ciało osunęło się w dół, tak, że jego twarz znalazła się niemalże między jego spiętymi, drżącymi udami.

Yoongi chciał, żeby Jeongguk zrobił właśnie to, na co miał ochotę. Pragnął poczuć jego miękki, gorący i z pewnością sprawny język między swoimi pośladkami, pragnął wpleść roznamiętnione palce w jego jedwabiste, kasztanowe włosy, pragnął rozłożyć dla niego nogi jeszcze szerzej. Chciał jęczeć jak najgłośniej, wijąc się na stole i poruszając biodrami w górę, i w dół, nabijając się na penetrujący go język. Chciał, żeby Jeon doprowadził go do szaleństwa, do orgazmu analnego, jak i do obezwładniającego wytrysku, zanim jeszcze go weźmie. Mocno, intensywnie, ale zarazem tak czule, idealnie.

Ale nie mógł. Nie mógł pozwolić, by Jeon padł na kolana między jego nogami i przycisnął twarz do jego pośladków, a następnie zassał się na jego czułym splocie mięśni. Zauważyłby krwiste malinki, okalające całe jego uda, pnące się aż do jego krągłych pośladków, będące dowodem na to, że ktoś ostatnio się nim zajmował i doprowadził aż do takiego stanu. A z pewnością wiedział, że Yoongi w ostatnim czasie nie uprawiał seksu z Jiminem. I skoro Taehyung wiedział, że Park nie lubował się w wyuzdanym, ostrym seksie, to Jeongguk prawdopodobnie również zdawał sobie z tego sprawę.

Dlatego, nim duże, żylaste dłonie Jeona zdołały przesunąć się jeszcze wyżej, a tym samym unieść materiał golfa, Yoongi zacisnął nogi i ostrożnie zsunął się z biurka.

— Nie. Mała zmiana planów — wymruczał, unosząc delikatnie kącik ust w lubieżnym uśmieszku.

Jeongguk odruchowo wyprostował się i spojrzał na Mina z konsternacją.

— Co masz na myśli, hyung? — zapytał, a jego brew wzniosła się nieco ku górze.

Yoongi uśmiechnął się szerzej i zwilżył koniuszkiem języka swoje usta, pozostawiając na nich odrobinę połyskującej śliny.

Jeon rozchylił nieco wargi, jakby miał się znów odezwać. Ale następne pytania stały się w ułamku sekundy już zbędne, kiedy Min ostrożnie padł na kolana na twardą posadzkę.

Stale spoglądał w górę. Widział, jak źrenice młodszego powiększają się diametralnie. Słyszał dokładnie, jak jego oddech przyspiesza, jak staje się wyczuwalnie nierówny i ciężki. Jego serce załomotało w piersi, a w dolnej części brzucha znów buchnął nieokiełznany ogień pożądania.

Miał twarz wprost na wysokości krocza Jeona. Przez materiał spodni młodszego wyraźnie przebijało się pokaźne wybrzuszenie. Dresy, opinające jego masywne uda, choć powinny być luźne, teraz wyglądały, jakby miały lada chwila zostać rozerwane pod naporem wzniesionego członka. Yoongi zagryzł znów wargę, kąsając ją lekko w geście narastającego zniecierpliwienia. Nie mógł się doczekać, aż główka penisa znajdzie się na jego języku, a potem spenetruje jego gardło, by na sam koniec zadowolić go w jeszcze innym miejscu.

Raper wysunął biodra w tył i wychylił się do przodu, przysuwając twarz bliżej do wzwodu Jeongguka. Nie oderwał rąk od ziemi. Uniósł tylko delikatnie głowę i otworzył lekko usta, by wziąć gumkę spodni w zęby i pociągnąć ją w dół.

Przez cały czas ani na moment nie odrywał wzroku od twarzy Jeona. Obserwował dokładnie, jak jego grdyka podrygiwała, gdy przełykał ślinę, jak wziął duży haust powietrza, kiedy spostrzegł, co robi Yoongi. Zacisnął usta w wąską linię i przymrużył zmysłowo oczy, a jego policzki ozdobiły cienie, rzucane przez długie, ciemne rzęsy.

Dresy niespiesznie zsunęły się z jego ud. Gdy znalazły się przy kolanach, Yoongi wypuścił ich gumkę spomiędzy zębów, pozwalając, by same opadły na podłogę. W tym czasie przygryzł już materiał bokserek Jeona, je także kokieteryjnym ruchem ściągając w dół.

Penis Jeongguka wyłonił się z bielizny i delikatnie uderzył o podbrzusze mężczyzny, a głuchy plask poniósł się między ścianami studio. Yoongi niespiesznie uniósł wzrok, przesuwając go z postawnych kolan młodszego, przez jego naznaczone pod skórą wydatnymi mięśniami uda, pachwiny, aż do jego krocza. Czuł, jak lepka ślina momentalnie napływa mu do ust, i z pewnością pociekłaby wzdłuż jego brody, gdyby w porę nie zacisnął ich w wąską linię. Błyskającym pożądliwie spojrzeniem przesunął po jego nasadzie, po napęczniałych jądrach, wzdłuż całej jego długości, usianej pulsującymi niespokojnie żyłkami, doskonale przebijającymi się przez oliwkową skórę, aż do główki, już soczyście poczerwieniałej i wilgotnej od preejakulatu. Męskość Jeongguka stała dumnie i prężnie, choć jej właściciel był cały zarumieniony i z lekka onieśmielony świdrującym wzrokiem Mina. Oddychał ciężko, wpatrując się w starszego wyczekująco, ale nie ponaglająco. Skubał i kąsał swoje wargi, a dłonie co chwilę zaciskał w pięści, jakby nie wiedząc, co z nimi zrobić.

Yoongi musiał przyznać jedno — przyrodzenie Jeongguka było śliczne. Lepszego określenia nie potrafił znaleźć. Miało idealną długość, nie za małą ani nie za dużą, ale z pewnością idealną, by wsunąć się w ciasny tyłek rapera i go wypełnić. Mózg Yoongiego już zaczynał porównywać go z członkami Jimina oraz Taehyunga, ale Min pospiesznie odpędził te myśli. Nie zamierzał się teraz na nich skupiać. Zamiast tego jeszcze przez chwilę zachwycał się perfekcyjnie wygiętym członkiem Jeona o rozkosznie zaróżowionym czubku, o czym przysunął swoją twarz bliżej, tak, że nieomal dotykał nosem delikatnie wilgotnego trzonu.

Zerknął jeszcze raz w górę, na twarz Jeongguka i uniósł kącik ust. Wysunął język i zmysłowo przesunął jego mokrym, różowym koniuszkiem wzdłuż jednej z podrygujących, niebieskawych żył. Czuł, jak członek twardnieje jeszcze bardziej pod delikatnym naporem jego języka. Wykonywał krótkie, pojedyncze, acz żarliwe liźnięcia przy nasadzie, sporadycznie niby przypadkiem zahaczając o nabrzmiałe jądra. Przymknął oczy, subtelnie dociskając wargi do penisa Gguka, przesuwając nimi wraz z językiem ku górze, do wędzidełka. Zassał się na nim delikatnie, pokrywając dużą ilością ciepłej, lepkiej śliny. Galopujący oddech Jeona świszczał mu w uszach, a zniżone pomruki przyprawiały go o dreszcze, drepczące wzdłuż jego pleców, mrowiące przyjemnie w okolicach lędźwi. Jego język prześlizgnął się po czerwonawej żołędzi i opatulił ją ciasno w chwili, gdy Yoongi wziął główkę członka między wargi. Jeongguk w odpowiedzi na jego ruch zaczerpnął ogromny haust powietrza i oparł się jedną ręką o biurko, gdy jego nogi zadrżały pod nim niekontrolowanie. Jego palce zacisnęły się na drewnie, a z gardła uciekł niski jęk.

Już czuł to charakterystyczne mrowienie w napiętym podbrzuszu, choć jego członek ledwie zanurzył się w rozgrzanych ustach Yoongiego. Czuł się, jakby znów przeżywał swój pierwszy raz, jakby już to mogło doprowadzić go do absolutnego szaleństwa. Cóż, to stwierdzenie wcale nie odbiegało zbytnio od rzeczywistości. Wprawdzie seks oralny nie był dla niego nowością, ale rzadkością już owszem — Taehyung rzadko kiedy decydował się sprawić mu tę przyjemność i wziąć jego męskość w usta. A gdy już to robił, Jeon naprawdę nie potrzebował wiele. Potrafił intensywnie, obficie dojść w kilka krótkich minut, zalewając lepkim nasieniem całą twarz Kima, co także było niebywale podniecającym bodźcem. Uwielbiał to uczucie gorących warg i gibkiego języka na swoim członku, pieszczących go na całej długości, otaczających go rozkosznym ciepłem i wilgocią, przesuwających się od główki aż do nasady, zapewniających mu ogromną przyjemność.

Yoongi parł głową mocniej w stronę podbrzusza Jeona, tym samym zagłębiając jego penisa w swoich ustach. Jego wargi zaciskały się na nim rytmicznie, a język sięgał wszędzie tam, gdzie był w stanie. Min pomrukiwał sporadycznie, ssąc go zachłannie, łaskocząc w ten sposób członka i posyłając dodatkowe dreszcze do jego podbrzusza. Jeongguk z początku starał się powstrzymywać brudne dźwięki, wymykające się z jego gardła, lecz gdy starszy wziął go w usta całego, dosłownie, wtulając nos w jego pokryte pojedynczymi włoskami podbrzusze, zaniechał tych mało efektywnych prób. Odchylił głowę, aż jego drżąca, zroszona potem grdyka uwydatniła się, a z jego ust raz po raz wydzierały się ekstatyczne westchnienia, pomruki i przeciągłe jęki. Słysząc to, Yoongi zaczął poruszać prędko głową i pieścić językiem wszystkie pulsujące pod nim żyłki. Nie minęła sekunda, a poczuł w swoich włosach dużą dłoń, wplatającą się w ich fioletowawe kosmyki. Długie palce Jeongguka ciągnęły za nie, nadając ruchom rapera żwawszego tempa, a opuszki przyjemnie masowały jego skórę głowy.

— O-Och... Kurwa, hyung... — wymamrotał Jeon na bezdechu, falując delikatnie biodrami i wychodząc naprzeciw rozchylonym wargom Mina.

Yoongi bez trudu rozluźnił gardło, zaraz czując, jak koniuszek męskości napiera niemal na jego przełyk. Krople słonawego preejakulatu kapały na najdalszą część jego języka, od razu spływając do jego gardła. Mężczyzna skutecznie powstrzymywał odruch wymiotny, poruszając wciąż obficie mokrymi od śliny i destillatio ustami, językiem zakreślając kółeczka wokół pnących się do trzonu naczyń krwionośnych. Wsłuchiwał się w coraz szybszy, bardziej świszczący i urywany oddech Jeongguka. Słyszał dzwoniące mu rozkosznie w uszach jęki i pomruki. Uniósł wzrok na tyle, na ile był w stanie, mając twardego, nabrzmiałego członka w ustach. Widział, jak Jeongguk znów na niego spoglądał, a jego źrenice rozszerzyły się, jak u podekscytowanego kociaka. Młodszy przesunął palcami po jego włosach ostrożnie, ale stanowczo, nabijając jego usta na swojego penisa, który pulsował nieznośnie, jakby zaraz miał obficie zalać spermą wargi Mina.

Mrowienie w podbrzuszu Yoongiego stawało się nie do wytrzymania. Raper czuł, jak jego własne przyrodzenie także domaga się należytej uwagi. Zasysając się na zwilżonej śliną męskości, poruszył niecierpliwie biodrami. Jego ogniste pośladki piekły, ocierając się o materiał dresów, ale Min nie zwracał na to uwagi. Pragnął jedynie, by Jeongguk wypełnił tę pustkę między nimi, by zapewnił mu tak silne doznania, że starszy zapomniałby nawet o tym, iż ledwie zeszłego wieczoru zabawiał się z Taehyungiem, który pozostawił po sobie pełno śladów na jego ciele. Chciał o tym zapomnieć i oddać się Jeonowi, jego dotykowi i jego słodkim pocałunkom.

Wizja jego dłoni, już zaraz przesuwających się po jego ciele, palących przyjemnie jego skórę, pomimo materiału, przykrywającego jego tułów oraz trzęsące się uda, jego warg, z lubością lgnących do jego malinowych ust, a przede wszystkim penisa, rytmicznie pchającego w jego zaciskający się splot mięśni, rozochocała go do granic możliwości. Sprawiała, że czuł się błogo, że nie pamiętał już o tym okropnym samopoczuciu, ogarniającym go w nocy i dziś z rana. Chciał, żeby Jeongguk jak najszybciej się nim zajął, żeby go wypieprzył, nie, wręcz wykochał, słodko i delikatnie, żeby zapewnił mu tę czułość, jakiej Taehyung nie dał mu wczoraj po ich stosunku. Potrzebował tego, jak tlenu, potrzebował tego, by przeżyć. I był zdesperowany.

Gwałtownie przyspieszył ruchy swojej głowy. Brał penisa Jeona w usta głęboko, mocno i energicznie, niemal się dławiąc. Lepka ślina spływała mu z kącika rozwartych warg w dół brody, a kilka kropel skapnęło na podłogę. Ssał i lizał jego męskość tak żarliwie, że między dźwiękoszczelnymi ścianami studio rozlegały się donośne, lubieżne mlaśnięcia, przemieszane z szalenie pędzącym oddechem Jeongguka, jego stęknięciami i jękami.

— Boże, hyung... Hyung, mogę dojść ci na twarz? — zapytał młodszy nieco ściszonym głosem, jakby nie do końca wiedział, czy może prosić o coś takiego.

Brzmienie jego głosu niemalże rozczuliło Yoongiego. Jeongguk nie krył wobec niego troski, której Min w tym momencie tak bardzo pragnął. To sprawiło, że bez wahania zamruczał z aprobatą, wciskając przyrodzenie w swoje usta najgłębiej jak potrafił.

Wykonał jeszcze kilka szybkich ruchów i odsunął się nieco. Twarda, stercząca męskość wysunęła się spomiędzy jego różowych warg, lecz z główką penisa łączyła je jeszcze nitka lepkiej śliny, która została zerwana dopiero, gdy Yoongi niespiesznie oblizał usta. Wpatrując się w twarz Jeongguka, uniósł dłoń i objął nią jego członka. Poruszał nią w górę i w dół, masując go żwawo. Przybliżył się znowu i językiem kreślił niewielkie kółeczka wokół czerwonej żołędzi, czując, jak męskość pulsuje coraz szybciej, coraz mniej rytmicznie.

Jeongguk wydał z siebie przeciągły, dość wysoki, ale jednocześnie z lekka gardłowy jęk. Jego uda widocznie drżały, jakby ledwie utrzymywał się na nogach. W górę pleców wspiął się pojedynczy, elektryzujący dreszcz. Całym jego ciałem targnął ekstatyczny spazm, a mięśnie spięły się, by po chwili gwałtownie rozluźnić się po tym, jak sperma wytrysnęła mocno wprost na twarz Mina.

Yoongi zdołał odsunąć swoje usta od pulsującej rozpaczliwie główki członka w samą porę. Pozwolił, by biaława ciecz wylądowała na jego policzku, tuż pod okiem, na nosie, w rynience podnosowej, i by spłynęła na jego wargi. Zmrużył powieki i wystawił język, by ostatnie krople znalazły się na nim, po czym oblizał się lekko. Gdy na powrót otworzył oczy, od razu podchwycił spojrzenie Jeongguka, świdrujące, wbite wprost w niego, przesiąkłe zachwytem. Wargi rapera mimowolnie rozciągnął delikatny uśmiech. Motylki w jego brzuchu zatrzepotały skrzydłami, w dziwnie przyjemny sposób wykręcając mu wnętrzności.

Nie uniósł dłoni, by zetrzeć nią spływającą w dół spermę. Pozwolił jej przemieszczać się niżej, na szczękę, skąd docierała aż na szyję, wślizgując się niepostrzeżenie pod materiał czarnego golfa. Wsparł się stabilnie na dłoniach i dźwignął się z podłogi, zaciskając usta w wąską linię, by powstrzymać syknięcie bólu, jaki przeszył znów jego uda i pośladki. Smak nasienia na jego języku wciąż był wyraźny i z lekka słodkawy.

Gdy tylko wstał, muskularne ramiona Jeongguka oplotły go w talii. Ich ciała znów znalazły się blisko siebie, a usta młodszego subtelnie połaskotały płatek ucha Yoongiego.

— Jesteś niesamowity, hyungie... — wymruczał Jeon, zaciskając delikatnie palce na kościstych biodrach Mina.

— Bo dałem ci dojść sobie na twarz? — Yoongi parsknął cichym śmiechem, szczerząc przy tym zęby i ukazując różowe dziąsła.

Jeongguk zawtórował mu, w tym czasie popychając go także lekko na kanapę, wyciągając jeszcze rękę szybko, by zabrać z biurka buteleczkę żelu. Yoongi opadł na skórzaną sofę, zsuwając się po jej oparciu i odwracając tak, by móc leżeć na niej całym ciałem. Jeon z delikatnym, słodkim uśmiechem na ustach prędko znalazł się między jego rozchylonymi, długimi nogami. Przykucnął przy nich, a mięśnie jego ud napięły się widocznie pod jego oliwkową skórą. Zakrętka lubrykantu stuknęła charakterystycznie przy otwieraniu i zaraz do nozdrzy Yoongiego dotarł intensywny, acz przyjemny zapach wanilii. Jeon wylał nieco lepkiej substancji na palce, drugą dłonią zaś przesuwając po pokrytej pojedynczymi włosami łydce Mina w górę, do jego lekko ugiętego kolana i dalej, w górę uda.

Raper pospiesznie naciągnął materiał swojego ubrania, nim Jeongguk zdołał przesunąć rękę za daleko. Młodszy uniósł na niego nieco skonsternowane spojrzenie, zatrzymując dłoń, ale nie odsuwając jej od skóry Yoongiego. Starszy czuł, jak jego policzki pokrywają się bordowym kolorem i niemalże płoną żywym ogniem z zażenowania i przez poczucie upokorzenia.

Zacisnął mocniej palce na skrawku ciemnego golfu. Przygryzł wargę, wzrok zsuwając gdzieś w dół, by nie musieć patrzeć Jeonowi w oczy.

— Ja...wstydzę się — wymamrotał cicho, skubiąc nerwowo wnętrze swojego policzka.

Wcale nie kłamał. Naprawdę czuł wszechogarniający wstyd na myśl, że Jeongguk mógłby zobaczyć wszelkie malinki i ślady ugryzień na jego udach. Jedynie częściowo zataił okrutną prawdę.

Jeon na moment uniósł brwi, zdezorientowany. Zaraz jednak jego usta rozciągnął łagodny uśmiech. Jego opuszki palców musnęły subtelnie udo Yoongiego, wsuwając się odrobinę dalej pod materiał ubrania.

— Nie ma czego, hyungie — wymruczał spokojnym tonem. Brzmiał słodko, tak bardzo przekonywująco. Pewnie dlatego Min nie był w stanie nic zrobić, gdy nachylił się i obdarzył dolną część jego uda delikatnym pocałunkiem.

Przełknął tylko ślinę i odchylił lekko głowę, wzdychając cicho. Wargi Jeongguka stopniowo wspinały się wyżej, cmokając jego skórę i pozostawiając na niej gęsią skórkę oraz dreszcze. Jego pocałunki, jak i dotyk były kojące. Yoongi nie wiedział, w którym momencie uścisk jego pięści na materiale golfu poluźnił się, ani kiedy jego blade uda, tworzące kontrast z karmazynowymi oznaczeniami, zostały odsłonięte.

Teraz widział jedynie Jeongguka, którego usta powoli odsunęły się od jego nogi, i którego oczy otworzyły się szerzej, gdy spoglądał na rozciągające się na jego skórze ślady ust, zębów i rąk.

✧✧✧


i bet u didn't expect that

małymi kroczkami zmierzamy do końca tego krótkiego ff, jak się z tym czujecie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro