o6 • strawberries & cigarettes
— Gdzie ty mnie znowu ciągniesz? — rzucił marudnie Liquido, gdy North prowadził go za rękę do nieznanego mu miejsca.
Od ich wzajemnego pogodzenia się z uczuciami względem tej drugiej osoby, minęło dwa tygodnie, w których trakcie oczywiście mieli czas tylko i wyłącznie dla siebie (nie wliczając dnia, w którym Strikas grało przeciwko Palmantieri, oraz dni, w którym Hydra grała z Niepokonanami i Nakamą), wliczając w to irytowanie siebie nawzajem tak jak aktualnie.
North szybko odkrył, że Liquido mimo swojego zamiłowania do oceanu to oprócz co paro dniowych wyjść na plażę, nigdy nie wychylał nosa zza drzwi domu, bo jak to twierdził: Po co ma gdzieś wychodzić, jak i tak będzie musiał tutaj później wrócić.
Oczywiście North z tego faktu korzystał, jak tylko mógł, zwłaszcza że Liquido mimo swojego ciągłego marudzenia, zawsze z niechęcią kierował się tam, gdzie jego chłopak miał zamiar go zaciągnąć i stracić wspólnie parę bezsensownych godzin na świeżym powietrzu.
— Możesz mnie zanieść? — rzucił znikąd Liquido, gdy wręcz zawiesił się na Northcie, opierając brodę na jego ramieniu z ręką przerzuconą na drugim barku blondyna.
North zmarszczył brwi, w trakcie, gdy Liquido po dłuższej chwili nieotrzymywania odpowiedzi, zaczął wbijać brodę w obojczyk Shawa.
— Oczywiście, że nie — prychnął North, ruszając z taką gwałtownością, przez co Liquido wiszący na nim, o mało nie poleciał twarzą na chodnik, gdyby się nie podparł dłońmi.
— No weź, Shawty — rzucił Liquido, ponownie się zawieszając na Norcie, tyle że tym razem ustawił się w taki sposób, by się nie przewrócić, gdyby jego partner wpadł na taki sam pomysł, jak przed chwilą. — A jak się kiedyś hajtniemy, to też mnie nie zaniesiesz? — rzucił z głupawym uśmiechem Liquido, samemu wybuchając śmiechem, na swoją wypowiedź.
— Przystopuj odrobinę z takimi pomysłami, Ariel — odpowiedział North, próbując sobie wyobrazić Liquido w sukience owej księżniczki Disneya przed drzwiami, któregoś z kościołów.
Liquido przewrócił oczami, wzdychając.
***
W końcu po upływie dwudziestu minut doszli do miejsca, które według Northa było ich celem.
Było to mianowicie jezioro i molo, a wokół jednego z kołków mostu, była obwiązana reklamówka, z której po chwili North wyjął Campari i paczkę papierosów.
— Łał, po słowie randka spodziewałem się czegoś większego i lepszego, ale... — zaczął Liquido, siadając na drewnianym pomoście.
— Nie przypominają ci te rzeczy o czymś? — zapytał North, podając swojemu chłopakowi papierosy i zapalniczkę, otwierając w tym samym czasie alkohol.
— A o czym by miały...? Ooo — odpowiedział Liquido, zaciągając się dymem papierosowym, a gdy zdał sobie sprawę z doboru tych wszystkich przedmiotów, zakaszlał. Campari, papierosy, siedzenie nad wodą, przecież w takich okolicznościach po raz pierwszy się pocałowali, przede dniem meczu na pływającym stadionie. — Ty, sentymentalna cioto — rzucił z uśmiechem, który również po chwili zagościł na ustach Northa.
Giorgio zabrał z rąk blondyna flaszkę czerwonego napoju, upijając solidny łyk, a na jego twarzy w dalszym ciągu znajdował się uśmiech.
North po chwili usiadł obok Liquido, wpatrując się w wodę wokół nich, w trakcie, gdy Liquido patrzył przez cały czas na Northa, łapiąc się na tej czynności po pewnym czasie.
— Wiesz — powiedział niebieskowłosy, opierając niewinnie głowę na ramieniu Shawa, mimo że na jego twarzy błąkał się psotny wyraz.
North mruknął cicho, na znak, że słuchał, upijając odrobinę trunku.
— Skoro robimy rekonstrukcje przeszłych wydarzeń — rzucił zagadkowo Liquido, na co North zmarszczył brwi, próbując rozgryźć aluzję zawartą w jego wypowiedzi.
Liquido nagle wyrwał z ręki blondyna alkohol, przestawiając go daleko od nich, po czym bez problemowo wciągnął ich obu pod taflę wody.
Trwali przez dłuższy czas pod wodą.
Liquido uśmiechnięty i dumny z siebie złapał twarz Northa w dłonie, łącząc ich usta w niesławnym pocałunku pod wodą, podczas którego wynurzyli się z powrotem na powierzchnię.
— Ty jesteś pojebany — rzekł North ze śmiechem, a jego dłonie odnalazły talię niebieskowłosego.
— Możliwe — odparł Liquido, przyjmując stwierdzenie Northa jak komplement.
Piłkarz z klubu o białym kolorze przewodnim bez skrupułów zawiesił się ponownie na Norcie, tylko że tym razem jego nogi oplotły się wokół bioder blondyna, utrzymując się w takiej pozycji do czasu, gdy mężczyźni ponownie zanurkowali.
Woda była chłodna, orzeźwiająca jak na gorące klimaty Afryki. Charakterystyczny zapach zbiornika wodnego i słodki smak wody dostał się do nozdrzy i ust zawodników. Wynurzyli się po dwóch sekundach, Liquido odsunął się, śmiejąc się, odgarniając pociemniałe przez wodę włosy Northa z twarzy, przez co odrobinę różu pojawiło się na twarzy Shawa, a sam Australijczyk ochlapał wodą przeciwnika.
— Nie chcesz ze mną rozpoczynać tej gry, Shaw — powiedział wyzywającym tonem Liquido, grożąc Northowi palcem.
— Pewny jesteś? — rzucił znajomą intonacją North.
Oboje poczuli klimat tych dni, gdy rzucali sobie nawzajem wyzwania przed meczami, drażniąc się wszelakimi odzywkami, rzucając sobie na każdym kroku kłody pod nogi.
Liquido uśmiechnął się dziko, ponownie znikając pod taflą wody, podpływając do blondyna, wciągając go z gwałtownościom w głębiny jeziora.
Pływali, co jakiś czas siebie podtapiając, skacząc sobie nawzajem na plecy, lub podczas pływania, podcinając tego drugiego, by za żadne skarby nie dotarł pierwszy do miejsca, do którego postanowili się ścigać.
North wynurzył się obok Liquido, owijając ramiona wokół jego talii, opierając brodę na barku Giorgio.
— Cześć, Giorgeous — wycedził North, a po usłyszeniu gry słów Liquido pokręcił z rozbawieniem głowo, uderzając delikatnie Northa po policzku.
North złączył ich biodra, ocierając się o Liquido, widząc, jak ten sapie, z głową opadającą do tyłu. North zaczął poruszać ustami wzdłuż linii szczęki Liquido i w dół jego gardła, szczypiąc ostro punkt pulsu i ssąc kolumnę jego gardła.
Oddech Francuza stawał się coraz cięższy, gdy nagle North poprzestał z dawaniem przyjemności, co niezmiernie zirytowało Liquido, zmuszając go do odwrócenia się w stronę gracza przeciwnej drużyny.
— Kompletnie zapomniałem ci powiedzieć, o czymś...
***
— Wiecie co? — powiedział Liquido, a cała drużyna czerwonych (nie wliczając Northa) spojrzała na niebieskowłosego.
North podczas pływania w jeziorze kompletnie randomowo oświadczył Liquido, że jeszcze dzisiaj muszą się wybrać do klubu Joe, w którym odbędzie się spotkanie Liquido z zawodnikami Strikas.
Wprost świetnie. Niezapowiedziane spotkanie rodzinne.
— Co? — zapytało parę zawodników.
— North jest strasznie samolubny — stwierdził Giorgio, na co North zmarszczył brwi, poprzestając z piciem kolejnego w tym dniu alkoholu, w trakcie, gdy zawodnicy Striaks słuchali z uwagą Liquido. — Nie chciał mnie zanieść, na tą całą randewu, jaką zaplanował przed przybyciem tutaj.
Supa Strikas wciągnęło oddech. North spojrzał na Liquido wzrokiem, mówiącym coś na wzór: Jesteś z siebie zadowolony? Na co odpowiedzią Liquido było posłanie Northowi całusa.
— North, gdzie twoje maniery? — spytał rozczarowany El Matador, biorąc do ust shota whiskey.
----------------------
oh no
jeszcze tylko jeden rozdział nam został
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro