Epilog.
*Natalie*
- Mamo!- usłyszałam krzyk mojego syna.
- Tata nam dokucza!- teraz odezwała się moja córka.
- Wcale nie!- bronił się mój mąż.
Zaśmiałam się sama do siebie i wyszłam na taras zobaczyć co się dzieje.
Ujrzałam Harrego łaskoczącego nasze maluchy.
- Panie Styles!- krzyknęłam śmiejąc się.
- Pani Styles!- popatrzył na mnie z uśmiechem- One chciały zjeść moje ciastka!
- Co dzieci Styles mają na swoją obronę?- teraz spojrzałam na maluchy.
- Słodką buzię?- zapytała Lucy.
- Dobry argument..- stwierdziłam i popatrzyłam na Harrego.
- Och serio?- uniósł brwi- A kto miał ci kupić pieska kochanie?- I tu mnie ma.. Marzę o piesku.
- To może zrobimy tak: Tatuś zostawia dzieci, które go ładnie przepraszą za próbę zjedzenia jego ciasteczek samochodzików, po czym pójdą ze mną do auta i pojadą do sklepu po coś słodkiego?- zapytałam, a oni energicznie pokiwali głowami.
- Tak!- krzyknęły 3latki, a Hazz odstawił je na ziemię- Przepraszmy tatusiu nasz najwspanialszy- cmoknęły go w policzki i podbiegły do mnie żeby zrobić to samo- Czekamy w aucie mamusiu nasza najwspanialsza!- i wybiegły.
- Jesteś cudowna Natalie- Harry podszedł do mnie i pocałował.
- Mmm.. Wiem- uśmiechnęłam się szeroko, a on zaśmiał się cicho- Kocham Cię dzieciaku.
- Jestem starszy od Ciebie!
- Tylko ciałem- cmoknełam i ruszyłam do wyjścia.
- Też Cię kocham Sweetheart..!- usłyszałam za plecami.
Koniec.
[W mediach macie co z resztą ;) ]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro