29.
- Błagam Cię Natalie.. Ja wiem, że to bardzo dużo, ale proszę.. daj mi kolejną szansę..- przemogłam się i spojrzałam na niego. Po jego policzkach ciekły łzy. Moje serce pękało na ten widok. Mimo wszystko ja już podjęłam decyzję..
- Harry? Ja.. Wybaczam ci- powiedziałam, a on otworzył szeroko oczy.
- Naprawdę?- zapytał niedowierzając. Pokiwałam twierdząco głową.
- Tak, ale musisz wiedzieć, że na razie nie będzie w 100% tak jak przedtem.
- Rozumiem, obiecuję, że zrobię wszytsko, żeby spowrotem na to zapracować - uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego. Czy dobrze zrobiłam? Nie wiem. Wiem tylko, że kocham go cholernie mocno i chce z nim być. Chcę by był przy porodzie i pomógł mi z opieką nad dziećmi. Chcę stworzyć z nim rodzinę.
- Kocham Cię Sweetheart - wyszeptał mi do ucha.
- Ja ciebie też głupku- odsunął się ode mnie i starł z moich policzków łzy.
- Obiecuję ci, że będzie już tylko lepiej. Zrekompensuje ci to..- przerwałam jego wypowiedź całując go. Tak bardzo mi tego brakowało.. Pocałunek oddawał wszystkie nasze uczucia. Był przepełniony tęsknotą, miłością i szczęściem.
- Trzymam Cię za słowo Styles- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Jednak po chwili on zniknął, gdyż zrobiło mi się nie dobrze.
- Wszystko dobrze? Pobladłaś nagle..- zmartwił się. Chciałam mu odpowiedzieć, ale nie mogłam. Nie potrafiłam. Zaczęło mi się kręcić w głowie i pojawiły się mroczki przed oczami.
- Louis! Wypuść nas!- krzyknął waląc w drzwi.
- Jak się pogodzicie!- odkrzyknął tamten.
- Już się pogodziliśmy! Naty źle się czuję! Otwieraj te piep*one drzwi bo musimy ją zabrać do lekarza!- to było ostatnie co usłyszałam bo potem osunełam się z krzesła tracąć przytomność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro