27.
*Natalie*
- Czekaj... Jeszcze raz tylko spokojniej, bo nic nie rozumiem- powiedziałam do Ann, która od dłuższej chwili coś do mnie mówiła jednak ja nic z tego nie zrozumiałam.
- Ugh.. Okej- wzięła głęboki wdech- Bo ja się umówiłam dzisiaj z Louisem...
- Że z Tomlinsonem?- zapytałam nie dowierzając- Czemu moje przyjaciółki mają do nich taką słabość?
- Bo są słodcy?- zapytała jakby to było oczywiste.
- Dobra.. Nie ważne. Kontynuuj..
- No i.. mamy się spotkać w jego hotelu.. - chciałam jej przerwać, ale zatkała mi buzie- Możesz ze mną pójść? Proooooosze..!
- Ann... Nie wiem czy to dobry pomysł.. A Kate nie może?- zapytałam z nadzieją.
- Jest z Hood'em na ich rocznicy, wrócą pewnie dopiero nad ranem..- a więc Hood? Dobrze w końcu znać jego nazwisko- Proszę pójdź ze mną.. Poczekasz na mnie w barku, żeby zobaczyć czy nie uciekne, co jest bardzo możliwe.. i potem wrócisz..
- Anne..- nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
- Prooooooszę.. Naprawdę go polubiłam i się cykam... Natalie kochana moja...- zrobiła maślane oczy. Westchnęłam.
- Okej...- powiedziałam, a ona rzuciła mi się na szyję.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! -krzyczała.
- Hej uważaj na moje maluchy..!-zaśmiałam się łapiąc za brzuch.
- O matko..! Przepraszam!- zrobiła wielkie oczy.
- Nic się nie stało- uśmiechnęłam się lekko do niej- A teraz uciekaj się przyszykować.
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem brzydka?- powiedziała z udawanym oburzeniem.
- Nie, próbuje ci w delikatny sposób opowiedzieć, że śmierdzisz- zaśmiałam sie znów wiedząc jej mine.
- Wypraszam sobie- prychnęła i wyszła, ale po chwili jej głowa pojawiła się w drzwiach- Kocham Cię!- krzyknęła i zniknęła.
Pokręciłam rozbawiona głową. Jest tak samo zwariowana jak Kate.. Nie dobra.. Kate nikt nie pobije, prócz Maggie w fazie głupawki. Przetarłam twarz dłońmi i też wstałam, żeby się choć trochę doprowadzić do ładu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro