Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#2

Rok 16

Mokre kosmyki przylepiły się Arii do czoła. Drobne kropelki potu błyszczały na skroniach w złocistym świetle zachodzącego słońca. Dyszała zmęczona grą w kosza.

– Masz już dość? – zaśmiał się pod nosem Daven, sięgając po wodę.
– Zdecydowanie. Padam na twarz. Ale był to dobry sparing. – odpowiedziała, z trudem łapiąc oddech.
– To może jeszcze jedna rundka?
– Chcesz mnie zabić, czy co? – jęknęła, wpatrując się w niego błagalnym spojrzeniem, jak w jakiegoś sadystę.
– Nie, no co ty, żartowałem tylko. Proszę. – powiedział, po czym uśmiechając się życzliwie, podał jej butelkę i ręcznik, a sam usiadł na piłce

Aria wytrąbiła duszkiem pół litra i mało brakowało, a razem z wodą wciągnęłaby również skrurczoną butelkę. Gdy odchyliła głowę do tyłu, Daven dostrzegł jak oversize'owa koszulka przykleiła jej się do ciała uwydatniając krągłości na klatce piersiowej. Przełknął gulę niezręczności, która stanęła mu w gardle i odwrócił wzrok przypomniawszy sobie niedawny sen.

Byli na plaży, sami. Aria ubrana w zwiewną sukienkę tańczyła po kolana w wodzie. Roześmiana wyciągnęła ramiona zapraszając go, żeby do niej dołączył. Wstał z piasku i podszedł do niej omamiony gestem jak gdyby czarem wodnej nimfy. Objął ją w pasie i przybliżył się do jej twarzy. "Goń mnie" rzuciła i wyrwała mu się. Zaczął za nią biec, a gdy wreszcie ją złapał, znajdowali się w przybrzeżnej jaskini. Zaczęli namiętnie się całować. Resztę pamiętał jak przez mgłę, ale miał świadomość, że w jego wyobraźni się kochali i było to najwspanialsze doznanie, jakiego do tej pory doświadczył. Zazwyczaj zapominał o tym, co mu się śniło, zanim zdążył rano dojść do toalety, ale te obrazy natrętnie siedziały mu w głowie i nie miały zamiaru nigdzie się wynieść. A spotykanie się z Arią codziennie w szkole, ba, zaraz po wyjściu przez frontowe drzwi, tym bardziej utrudniały sprawę.

– Słyszałeś? Coldplay zapowiedział nową trasę koncertową. Będą w Spruceville latem. Trzeba szybko ogarnąć bilety, zanim się wyprzedadzą. – mówiła szybko jak katarynka, próbując zmieścić się na jednym wydechu. Ale nie potrafił skupić się na tym, co mówiła, bo jej zaróżowione policzki i pełne usta były tak blisko... – Słuchasz mnie w ogóle?

Chciałby ją w tamtej chwili pocałować. Ale bał się. Zawsze, gdy atmosfera między nimi robiła się ciut romantyczna, Aria gdzieś uciekała, zostawiając go samego z Agathą. Nie sądził, żeby odwzajemniała jego uczucia, a gdyby popełnił błąd, mógłby narobić niezłego kwasu.

– Wybacz. Koncert, tak? – Upewnił się, że nadal był w temacie. Aria zmarszczyła na chwilę brwi, pstryknęła go w czoło, po czym znów zaczęła szczebiotać, snując swoje plany na to wydarzenie. Tym razem słuchał jej z przyjemnością samemu nakręcając się na świetną zabawę.

Inspiracja do tego rozdziału:

I dopiero teraz podczas wstawiania zauważyłam, że ta dziewczyna lewituje 😳😆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro