Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Emma

Z końca lutego, zrobił się koniec marca. Po śniegu niebyło już, ani śladu, a lodowisko, na którym byłam z Samuelem, rozebrano i z powrotem był tam chodnik. Wiele razy od tego czasu, chodziliśmy tam razem i powtarzaliśmy historię z moimi umiejętnościami jazdy na łyżwach. Od tamtego czasu, również zaczęłam coraz więcej opuszczać zajęć. Robiłam to w takich godzinach, żeby Jacob się nie zorientował. Nie wiedziałam jednak, czy to działało, czy i tak wiedział, że nie ma mnie na niektórych zajęciach. Przeważnie spotykaliśmy się, gdy Samuel miał zajęcia, na których nie musiał być, albo przed treningiem. Wiedziałam, że źle robię, ale nie mogłam się powstrzymać. Kochałam go. Nie powiedziałam tego jeszcze Samuelowi, ale sama przed sobą już to przyznałam.

Dzisiejszego dnia, byłam na zajęciach, gdyż mieliśmy pierwsze zaliczenia w zerowym terminie. Choć nie było mnie na nich bardzo długo, to jednak nie zrezygnowałam z nauki. Zawsze wieczorem przepisywałam notatki od Jennifer i się uczyłam. Jak do tej pory, miałam same piątki, więc Jacob, też nie miał się do czego przyczepić.

Gdy wyszłam z sali, obok mnie pojawiła się moja przyjaciółka. Chwilami byłam na siebie zła, że zaczęłam zaniedbywać naszą przyjaźń, szczególnie w trudnym dla niej okresie czasu, gdyż zerwała z Martinem definitywnie. Uspokajała mnie tym, że nic się nie stało. Cieszyła się razem ze mną, moim szczęściem.

– Idziesz do domu, czy do swojego księcia? – uderzyła mnie delikatnie w ramię.

– Ma teraz trening, który kończy za dwadzieścia minut, więc pewnie pójdę i poczekam na niego. Jen, na pewno wszystko gra? – dotknęłam delikatnie jej dłoni, gdyż ostatnio była coraz bardziej nieobecna,

– Wszystko dobrze – uśmiechnęła się do mnie. – To może skoczymy do kawiarni na lunch, czy ciastko?

– Pewnie.

Wzięłam ją pod ramię i uśmiechając się, poszłyśmy do uczelnianej kawiarni, która była pośrodku kampusu. Bardzo ciężko było znaleźć miejsce, ale kiedy nam się to udało, zajęłyśmy sofę. Jennifer, poszła zamówić nam sernik razem z herbatą.

– Myślałam, że ta blondyna przede mną nigdy się nie zdecyduje. Miała problem jaką kawę wybrać... – westchnęła zła i prawie rzuciła tacą na stół.

– Ej, spokojnie. Coś ty taka nerwowa?

– Sama nie wiem. Chyba jeszcze to rozstanie z Martinem we mnie siedzi. Byliśmy ze sobą długo, ale z drugiej strony byłam do niego bardziej przyzwyczajona, niż zakochana – odkroiła kawałek sernika.

– Może wyjdziemy razem na miasto w weekend? Jacob, ma pojechać, gdzieś z Laylą – wzruszyłam ramionami. Jennifer, gwałtownie odłożyła widelczyk na talerz.

– Przepraszam. Tak możemy się spotkać. Muszę się napić, czegoś mocniejszego i odreagować – wzięła kubek, który był wypełniony gorącą herbatą z mlekiem.

– To świetnie! Powiem, Samuelowi, żeby znalazł sobie zajęcie, bo to będzie tylko nasz czas – uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść ciastko.

– Jak za dawnych czasów – westchnęła.

Piętnaście minut później, pożegnałyśmy się. Jennifer, poszła w stronę domu, a ja w stronę hali, gdzie kończył trening, Samuel. Weszłam do środka i zajrzałam na salę, z której dochodziły odgłosy gry. Oparłam się o framugę drzwi, które były otwarte i patrzyłam się, jak mój chłopak gra. Choć byliśmy ze sobą już miesiąc, dalej nie mogłam się przyzwyczaić, do określania go moim chłopakiem.

W pewnym momencie, musiał mnie zobaczyć, bo uśmiechnął się. Nikt o nas nie wiedział, oprócz jedynej, Jennifer. Nie przeszkadzało mi to, bo inaczej dowiedziałby się też mój brat, a na tę rozmowę, nie byłam jeszcze gotowa.

Kiedy trener gwizdnął, szybko wyszłam z budynku i usiadłam na najbliższej ławce. Najpierw wyszli inni zawodnicy, a później Samuel, z jego przyjaciółmi. Pożegnał się z nimi i poszedł w drugą stronę. Kiwnął głową w moją stronę, co znaczyło, że mam iść za nim. Rozglądnęłam się, ale nikt na nas nie patrzył. Wstałam z ławki i poszłam za nim. Skręciłam za róg budynku i zostałam przyciśnięta do jego ściany.

– Tęskniłem – powiedział cicho do mojego ucha i przejechał nosem po moim policzku.

– Widzieliśmy się wczoraj – odsunęłam głowę i pojrzałam na niego.

– No właśnie wczoraj, a dzisiaj jeszcze nie – zniżył głowę i mnie pocałował.

Zacisnęłam dłonie na jego kurtce z logo szkoły i docisnęłam do siebie. Samuel, oparł ręce obok mojej głowy na ścianie i pogłębił pocałunek. Bezwstydnie jęknęłam mu w usta. Złączyłam nasze języki razem. Kochałam go coraz bardziej, ale do tej pory żadne z nas, nie wypowiedziało się na temat naszych uczuć, więc trzymałam to dalej w sobie. Teraz byłam szczęśliwa, że wtedy nie odpuścił i zmusił mnie do tej randki. Nie wiedziałam, czy to będzie uczucie do końca życia, ale na razie cieszyłam się z tego, co miałam. Po raz pierwszy byłam tak prawdziwie zakochana.

Przerwałam pocałunek i odsunęłam Samuela od siebie. Zaczęłam gorączkowo się rozglądać po otoczeniu, czy ktoś nas nie zobaczył. Czasami przez niego traciłam kontakt ze światem zewnętrznym.

– Ktoś mógł nas zobaczyć.

– A niech zobaczy. Czy to już nie pora, żeby powiedzieć chociaż, Jacobowi? Jesteśmy już ze sobą długo.

– Wiem, ale jeszcze nie jestem gotowa. Ostatnio, Jacob jest, jakby w innym świecie. Przez cały czas mówi tylko i wyłącznie o Layli. Nie chcę, żeby jego dobry humor uległ zniszczeniu, bo wiem, że tak będzie, gdy mu powiem.

– Nie będę naciskał, ale lepiej niech to usłyszy od ciebie, kochanie – pocałował mnie w czubek głowy. – Widzimy się później, czy nie masz czasu?

– Dzisiaj nie za bardzo. W weekend mam czas, bo brat wyjeżdża, gdzieś z Laylą, tylko umówiłam się na sobotę z Jennifer. Długo już nie spędzałyśmy ze sobą czasu i chcemy to nadrobić.

– Rozumiem. Odwiozę cię – wziął mnie za rękę i poszliśmy do jego samochodu.

Kilka tygodni temu, Samuel wziął z domu samochód, który należał do jego mamy. Opowiedział mi wszystko, co było związane z jego przeszłością. Kiedy zaczął temat mamy, miałam łzy w oczach. Szkoda mi było tej kobiety, choć jej jeszcze nie poznałam. Mój chłopak, mówił, że i tak może go mama nie poznać, albo nie wpuszczą go na salę. Było mi go bardzo szkoda, gdyż w połowie rozumiałam jego ból.

Pojechaliśmy kilka domów dalej od mojego i tam wysiadłam z samochodu. Nachyliłam się do otwartej szyby i spojrzałam na Samuela, który nachylił się w moją stronę.

– Dzięki za podwózkę.

– Nie ma za co, kochanie. Wiesz, że wystarczy jeden telefon, a zawiozę ciebie, gdzie potrzebujesz. Oczywiście, jeśli nie będę miał treningu – zaśmiał się.

– Wiem. Do zobaczenia, kochanie – mrugnęłam okiem i odeszłam.

Po chwili minął mnie samochód, a ja zwolniłam kroku, żebym jak najdłużej szła do domu. Musiałam wyglądać, jakbym właśnie przeszła kilkadziesiąt metrów, a nie jakbym dopiero wysiadła z samochodu. Wyciągnęłam z kieszeni klucze do domu i otworzyłam drzwi. Drzwi były otwarte, a wydawało mi się, że Jacob powinien być jeszcze w pracy. Wzruszyłam tylko ramionami i weszłam do środka. Usłyszałam podniesiony głoś brata, więc nie zdejmując butów, poszłam do salonu.

– Mówiłem, że między nami wszystko skończyło się na jednej nocy! – wykrzyczał do kogoś.

Przyśpieszyłam kroku i zobaczyłam na przeciw Jacoba, Jennifer. Stanęłam w pół kroku. Zdziwienie, połączone z szokiem zapanowało w całym moim ciele. Patrzyłam się na zmianę na brata i przyjaciółkę. Oni byli tak bardzo pogrążeni w kłótni, że nawet nie zauważyli, iż weszłam do domu.

– Tylko jednej nocy, do cholery?! Nie pamiętasz, jak przychodziłeś do mnie za każdym razem po meczu, albo treningu, dopóki nie znalazłeś sobie innej na moje miejsce? Przez ten czas pozwoliłeś, żebym się w tobie zakochała! Myślisz, że dlaczego nie umiałam z nim być?! Ciągle myślałam o tobie, a od kiedy słyszę o Layli, szlag mnie trafia!

– Wymyśliłaś sobie za dużo. To trwało tylko kilka miesięcy i kilka lat temu. Nie wyolbrzymiaj teraz tego. Łączył nas dobry seks i to wszystko.

– Dla ciebie to był tylko seks?! – Jennifer, uderzyła go w tors. – Dobrze, więc powiedz mi teraz prosto w oczy, że dla ciebie nic to więcej nie znaczył wtedy i teraz. Czekam – toczyli walkę na spojrzenia, ale mój brat nie odezwał się słowem. – Widzisz. Nie potrafisz! Ciekawe, co byś zrobił, gdyby się Emma dowiedziała, że przeleciałeś jej najlepszą przyjaciółkę?

– Już się dowiedziała – powiedziałam, wbijając wzrok w przestrzeń między nimi. Oboje szybko przekręcili głowę w moją stronę, a na ich twarzach było zaskoczenie. Jacob, chciał do mnie podejść, ale wystawiłam rękę, żeby tego nie robił. – Teraz już wszystko rozumiem.

Odwróciłam się i szybkim tempem wyszłam z domu. Nie chciałam ich widzieć, ani słuchać. Oboje mnie zdradzili. Mój brat doskonale wiedział, kim była Jennifer. Teraz rozumiałam, dlaczego tak się do siebie odnosili. Po tym, co między nimi było, nie umieli odzywać się inaczej. Cholera, nie spodziewałam się tego. Moja najlepsza przyjaciółka i mój brat. Zaczynałam rozumieć, dlaczego tak reagowała na imię Layli. Dalej go kochała, choć on już o niej zapomniał. Nie wiedziałam na kogo byłam bardziej zła. Na Jacoba, czy Jennifer. Wyszło na to, że oboje byli siebie warci.

Słyszałam, jak krzyczeli moje imię, ale nie zatrzymywałam się, tylko szłam dalej przed siebie. Nie wiedziałam, gdzie mogę pójść, aby na spokojnie przemyśleć tą sytuację. Szłam przed siebie, jakbym była w jakimś transie. Nie zauważyłam nawet, kiedy na dworze zrobiło się ciemno. Mój telefon przez cały czas dzwonił, więc po którymś razie go wyłączyłam i włożyłam z powrotem do torebki. Ta sytuacja mnie przerosła. Potrzebowałam kogoś, komu mogłabym się wygadać i zrzucić trochę tego ciężaru. Nie miałam drugiej tak bliskiej przyjaciółki, jaką była Jennifer. Nie miałam nikogo, aby podzielić się z nim moim rozczarowaniem i odczuciem, bycia zdradzoną. Choć może właśnie takie miejsce znalazłam.

Po dwudziestu minutach, doszłam do domu, w którym mieszkał mój chłopak. Przestępowałam z nogi na nogę, zastanawiając się, czy stamtąd nie odejść. W domu mógł być ktoś więcej, oprócz Samuela. W końcu zapukałam i czekałam, aż ktoś mi otworzy, a w duchu modliłam się, aby to był Samuel. Usłyszałam kroki, zmierzające do drzwi i zacisnęłam dłonie w pięści. Poczułam, jak paznokcie wbijały mi się w skórę, tworząc nowe rany.

– Emma? – w drzwiach zobaczyłam, Samuela.

– Przepraszam, nie powinnam była tutaj przychodzić – chciałam się odwrócić, ale chwycił mnie za dłoń i zatrzymał w miejscu.

– Nie mów tak. Chodźmy do środka, jestem sam – przyciągnął mnie do siebie.

– A jak twoi koledzy wrócą? Nie chcę sprawiać kłopotu.

– Nigdy go nie sprawisz. Wchodź.

Weszliśmy do domu, a później Samuel, zaprowadził mnie do swojego pokoju, który był na piętrze. Na łóżku oraz krześle, które było przy biurku, miał porozrzucane swoje ciuchy. Nie zwracałam na to jednak uwagi i usiadłam na wolnym miejscu, na łóżku. Samuel, chodził i zabierał swoje ciuchy, dając je na ziemię koło szafy. Usiadł na fotelu i przysunął się do mnie. Chwycił mnie za dłonie, a ja wtedy wybuchnęłam płaczem. Nie wiedziałam, dlaczego musiałam to zrobić akurat przed nim. Wstał z fotela i zajął miejsce obok mnie, przytulając do swojej piersi.

– Emma, co się stało? Zaczynasz mnie przerażać – tulił mnie do siebie i w kojący sposób, masował moje plecy.

– Jacob i Jennifer. Oni byli razem, rozumiesz? Teraz zaczęłam rozumieć, dlaczego tak się do siebie odnosili. Udawali przede mną, że wszystko było dobrze i się dopiero poznali. Gdybym dzisiaj nie weszła do domu podczas ich rozmowy, dalej bym tego nie wiedziała. A ja jeszcze o Layli mówiłam, Jennifer. Teraz rozumiałam, dlaczego zawsze zmieniała temat. Jak myślisz, powiedzieli by mi to, czy ukrywali by przede mną? Moja najlepsza przyjaciółka, udawała, że wszystko było dobrze, gdy przychodziła do mojego domu, a Jacob udawał, że ją widział pierwszy raz na oczy.

– Uspokój się najpierw. Czuję, jak cała drżysz z emocji. Przepraszam, że to powiem, ale przeczuwałem, że między nimi mogło coś być. Właśnie przez ich zachowanie. Emma, nie wiem, czy by tobie powiedzieli, ale z tego, co mówisz, Jennifer było bardzo trudno. Mogła w każdej chwili pęknąć i się tobie wygadać. Może lepiej, że dowiedziałaś się, właśnie w taki sposób.

– Jak lepiej?! – odchyliłam się i spojrzałam w jego oczy. – Czuje, jakbym została zdradzona przez dwójkę bliskich mi osób. Ufałam im, a oni grali ze mną w jakąś chorą grę. Nie chcę tam wracać. Przynajmniej, nie dzisiaj.

– Możesz zostać tutaj. Chłopaki pewnie wrócą za dwie godziny.

– A później, gdzie pójdę? Może lepiej stąd pójdę, żeby nie narobić tobie kłopotów – wytarłam policzki z łez i wstałam z łóżka.

– O nie, nigdzie nie pójdziesz – Samuel, chwycił mnie za rękę i posadził na kolanach. – Będziemy siedzieć tutaj razem. Nie chcesz, żeby ciebie zobaczyli, to nie zobaczą.

– Dziękuję – wtuliłam się w niego mocniej. – Przykro mi, że obarczam ciebie moimi problemami.

– Nie obarczasz. Twoje problemy, są moimi problemami.

– Jak dobrze, że ciebie mam – splotłam nasze dłonie razem i chwilę im się przyglądałam w ciszy. Przeniosłam wzrok na Samuela, który przyglądał mi się uważnie. – Kocham cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro