Rozdział 11
Emma
Całą noc nie spałam, tylko patrzyłam na śpiącą, Jennifer. Bałam się, że może coś jej się stać, podczas snu. Tak, jak powiedział Samuel, przygotowałam tabletki przeciw bólowe oraz wodę. Gdy na dworze zaczynało świtać, oparłam głowę na ręce, a powieki same mi się zamknęły. Choć usilnie nie chciałam spać, to jednak moje ciało, tego nie rozumiało. Zawsze po alkoholu, chciało mi się spać. Podwinęłam nogi do góry i zwinęłam się na fotelu w kłębek.
Obudził mnie odgłos trzaskanych drzwi. Gwałtownie wyprostowałam się na fotelu i spojrzałam na Jennifer. Przyjaciółka dalej spała, więc to nie mogła być ona. Podeszłam cicho pod drzwi i usłyszałam głos mojego brata.
Szlag!
Miałam nadzieję, że Samuel, zdążył wyjść. Spojrzałam na swoje wczorajsze ciuchy, które dała mi Jen. Jacob, nie mógł zobaczyć mnie w takim stanie. Podeszłam szybko do szafy i wyciągnęłam dresy oraz podkoszulek. Przeszłam do łazienki i najszybciej, jak umiałam zmieniłam ciuchy i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki i posłałam przelotne spojrzenie, Jennifer. Nic w dalszym ciągu się nie zmieniło.
Zeszłam po schodach i zobaczyłam, jak mój brat rozmawiał z Samuelem. Moje serce w tamtym momencie stanęło. Przytrzymałam się silniej poręczy i patrzyłam na nich nie wiedząc, co zrobić. Samuela, miało już tutaj nie być, gdy Jacob wróci.
– Wszystko z nią już dobrze? – zadał pytanie mój brat.
– Tak. Emma, się nią zaopiekowała, a ja nie chciałem ich zostawić samych, bo nie wiedziałem, czy coś się przypadkiem nie stanie w nocy.
– Dobrze, zrobiłeś. Mam u ciebie dług wdzięczności – Jacob, podał rękę Samuelowi.
Nie wiedziałam, co się w tamtej chwili działo. Mój brat, był wdzięczny za coś Samuelowi. Dla mnie, było to bardzo dziwne i niezrozumiałe. Jacob, sam mówił, żebym nie zadawała się z Samuelem, a teraz? Był tak szczęśliwy, że niemal uścisnąłby bruneta.
Zaczęłam iść w ich kierunku. Oboje, spojrzeli w moim kierunku. Jacob, odszedł od chłopaka i podszedł do mnie, przytulając mnie mocno. Oddałam uścisk, choć tak na prawdę, nie wiedziałam, czym to było spowodowane.
– Dobrze, że tobie się nic nie stało – mruknął brat w moje włosy.
– O co tobie chodzi?
– Nie musisz udawać. Samuel, powiedział, że zobaczył ciebie i Jennifer, jak wracałyście wieczór do domu i ona zemdlała. Wszystko z nią dobrze?
– Zemdlała... – powiedziałam cicho i spojrzałam na bruneta, pod ramieniem, Jacoba. On tylko wzruszył ramionami. – Jeszcze śpi – wróciłam wzrokiem do brata i wzruszyłam ramionami.
– Może wezwiemy pogotowie?
– Nie! – powiedziałam nazbyt gwałtownie. – To znaczy, nie potrzebujemy ich. Samuel, spotkał się już z taką sytuacją i mnie poinstruował, co miałam robić. Dziękuje, że zostałeś – skierowałam słowa do chłopaka.
– Nie ma za co.
– Co tu się dzieje? – powiedziała, schodząca po schodach, Jennifer.
– Jen, już wszystko dobrze? – odeszłam od Jacoba i podeszłam do niej, dotykając jej ramion.
– Dobrze, choć nie pamiętam, jak się tu znalazłam.
– Samuel, cię przywiózł. Wzięłaś tabletki, które tobie przygotowałam?
– Tak – spojrzała na mnie, a później przeniosła wzrok na mężczyzn za mną. – Będę się zbierać. Pewnie mama się o mnie martwi.
– Odwiozę cię – powiedział, Jacob.
– Dzięki, ale poradzę sobie sama. Na pewno jesteś zmęczony po swojej randce z piękną, Laylą – posłała mu buntownicze spojrzenie. Po tym wiedziałam, że z nią już wszystko dobrze.
– Jennifer, nie kłóć się ze mną.
– Ale ja się nie kłócę, tylko stwierdzam fakty, Jacobie – widziałam w jej oczach wyzwanie. Popatrzyłam na brata, ale ten tylko zacisnął szczękę i wyszedł z salonu.
– Odprowadzę was – odezwał się, Samuel i zaczął się ubierać.
Nawet w takim pomiętym ubraniu, wyglądał zniewalająco.
Kurde, co się ze mną działo?
Nie mogłam tak o nim myśleć, ale nasz wczorajszy pocałunek, tylko zaognił to, co do niego zaczynałam czuć. Zawsze mogłam udawać, że tego nie pamiętałam, ale nasuwało się tylko jedno pytanie; po co? I tak to się musiało wcześniej, czy później stać, a że po alkoholu byłam odważniejsza, stało się to poprzedniego wieczoru. Nie wiedziałam tylko, czy on go też pamiętał.
Poszłam do pokoju się przebrać, a gdy zeszłam, oboje już czekali na mnie przed domem. Samuel, podczas drogi do domu Jennifer, dokładnie opowiedział nam to, co powiedział mojemu bratu. Byłam mu za wdzięczna. Dalej widziałam, że z Jennifer nie było dobrze. Miała lekko powiększone źrenice, co mnie martwiło. Brunet, dał jej radę, co ma wziąć, jakby zaczęły ją boleć mięśnie, czy działo się coś poważniejszego.
– To, że mnie odwiozłeś, nie znaczy, że teraz jesteśmy po jednej stronie barykady. Jeśli skrzywdzisz, Emmę. Ja skrzywdzę ciebie – powiedziała dobitnie na pożegnanie. – To, pa! – dodała z uśmiechem i poszła do domu.
Westchnęłam na jej słowa, ale już nie powiedziałam. To była prawdziwa natura, Jennifer. Była prostolinijna. Zawsze chciałam być taka, jak ona. Nie obchodzić się czyimś zdaniem i mówić to, co miałam na myśli. Ale taka niestety nie byłam. Może przez to, że nie miał mnie kto tego nauczyć.
– Dzięki, że nie powiedziałeś, Jacobowi prawdy.
– Wiedziałem, że nie byłby zadowolony, gdyby się o tym dowiedział. On ma jakiś problem z Jennifer?
– Sama nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Od pierwszej chwili, gdy przedstawiłam ją Jacobowi, drą koty. Nie mogą się dogadać, a jak już są w swoim towarzystwie, to widzisz, jak to wygląda.
– Rozumiem – kilka następnych metrów, przeszliśmy w ciszy, ale widziałam, jak zaciska i rozluźnia szczękę. – Mogę zadać tobie jedno pytanie? – powiedział w końcu i stanął na środku chodnika.
– Możesz – uczyniłam to samo i patrzyłam w jego oczy.
– Ile pamiętasz z imprezy? – czułam, że mógł o to zapytać. Przełknęłam nerwowo ślinę i powiedziałam mu prawdę.
– Wszystko.
Moja odpowiedź, zawisła między nami w powietrzu. Samuel, nic nie mówił, a ja nie wiedziałam nawet, co powiedzieć. Czekałam na jakąś reakcję z jego strony, ale się nie doczekałam. Po prostu staliśmy na przeciw siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Przełykałam nerwowo ślinę, gdyż nie wiedziałam, co za chwilę powie. Zbliżył się do mnie, ale nie poruszyłam się choćby o milimetr, tylko uniosłam wyżej głowę. Położył dłoń na moim policzki i obniżył głowę. Mogłam odejść, cofnąć się, ale tego nie zrobiłam.
Stanęłam na palcach i połączyłam nasze wargi. Samuel, był zaskoczony, ale szybko zaczął oddawać pocałunki. Po raz pierwszy, poczułam do kogoś pożądanie. Moje serce, biło szybciej, gdy byłam koło niego. Nie chciałam tego, bo wiedziałam, jacy potrafili być piłkarze, czy inni faceci. Nie posłuchałam głosu, który mówił, żeby odpuścić i uciec od niego.
Samuel, przyciągnął mnie bliżej siebie i całował jeszcze głębiej. Położył dłonie na moich biodrach i przybliżył do siebie. Poczułam przez materiał spodni, jak twardy penis, napierał na ich zamek. Jęknęłam na to doświadczenie. Chciałam tego. Był pierwszym facetem, którego chciałam i pragnęłam. Skończył pocałunek i otworzyłam powieki. Parę razy zamrugałam, gdyż miałam zamglony obraz. Oparł swoje czoło o moje.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że pamiętasz.
– Ja tak samo – odchyliłam się od niego i czekałam, aż nasze oczy się spotkają. – Co teraz z tym zrobimy? Nie chcę mówić o tym, Jacobowi. Przynajmniej na razie...
– Rozumiem cię. Spróbujmy to trzymać w tajemnicy. Jak nadejdzie odpowiedni czas, powiemy wszystkim.
– Dobrze – uśmiechnęłam się do niego.
– Od tej chwili jesteś moją dziewczyną, Emmo Dixon.
– Czyli, ty moim chłopakiem?
– Jeśli tego chcesz.
– Chcę, ale boje się, że to za szybko – oparłam głowę o jego tors.
– Nie jesteśmy już w liceum, aby bawić się w podchody, kochanie – specjalnie zaakcentował ostatnie słowo. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten zwrot.
– Chodźmy już, bo Jacob za chwilę będzie dzwonił.
Podniosłam głowę i zaczęliśmy iść w kierunku mojego domu. Samuel, chwycił moją dłoń i splótł razem palce. Przygryzłam wnętrze policzka, aby nie zacząć się uśmiechać. To było dla mnie nowe doznanie. Jeszcze nigdy nie miałam chłopaka. Każdego przepędzał, Jacob. Musiałam odnaleźć się w tej roli, ale miałam nadzieję, że Samuel mi w tym pomoże. On już był w związku i miał doświadczenie, którego mi brakowało.
Kiedy byliśmy blisko mojego domu, wzięłam rękę z uścisku i wsadziłam do kieszeni kurtki. Teraz wyglądaliśmy, jak dwójka znajomych. Samuel, zaczął wymieniać, kiedy ma treningi, a kiedy możemy się zobaczyć. Czułam, jakby to zaczynało mnie przytłaczać. To działo się na prawdę.
– To może jutro się spotkamy? – zapytał, gdy stanęliśmy przed moim domem.
– Przykro mi, ale nie dam rady. Obiecałam już sąsiadce, że jej pomogę.
– Szkoda. Jak będziesz miała czas to napisz. Wiesz, kiedy mam treningi, a kiedy jestem wolny.
– Na pewno napiszę. Do zobaczenia, Samuel.
– Cześć, kochanie – znów użył tego pieszczotliwego słowa. Nie hamowałam wtedy uśmiechu, tyko pokręciłam głową i poszłam do domu. Przed zamknięciem drzwi, widziałam, jak tam stał i patrzył, dopóki nie weszłam.
– Co jest między tobą, a nim? – usłyszałam głos brata i zamarłam z dłonią na klamce.
Nerwowo przełknęłam ślinę i żeby zyskać na czasie, zaczęłam zdejmować buty oraz kurtkę. Powolnym ruchem odkładałam wszystko na swoje miejsce. Przymknęłam na chwilę powieki, wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się w kierunku brata. Jacob, stał oparty o ścianę i przyjął pozę starszego, nadopiekuńczego brata.
– Przecież mówiłam tobie, że nic – chciałam przejść obok niego, ale stanął mi na drodze.
– To, że zacząłem spotykać się z Laylą nie oznacza, że przestałem na ciebie zwracać uwagę.
– Wiem przecież o tym.
– Chyba nie – jego spojrzenie stało się stanowcze. – Emma, myślisz, że nie zauważyłem oczu, Jennifer? Sam byłem na studiach i widziałaś, jakie życie prowadziłem. Uważasz, że Carter jest inny? Wierzysz mu we wszystko, co powie?
– Jacob, uspokój się. Wydaje się być inny od tych kolegów, których ty przyprowadzałeś do domu.
– Już go na tyle poznałaś? – podniósł brew do góry. – Brawo, Emma, brawo. Jako starszy brat, dam tobie jedną radę. Nie przychodź do mnie, kiedy złamie tobie serce. Jesteś w środku jeszcze małą dziewczynką, która straciła rodziców.
– Nie powinieneś tak mówić! To byli też twoi rodzice! Ja przynajmniej starałam się żyć normalnie, a ty? Zacząłeś imprezować, by nagle w odpowiednim momencie przypomnieć sobie o siostrze i odpuścić tamto życie. Dlaczego?! Dlaczego to zrobiłeś, a teraz nagle sam ostrzegasz mnie przed Carterem?
– Bo wiem, że zależy mu tylko na dobraniu się do twoich majtek! Zrobi wszystko byś się w nim zakochała, a później ciebie wykorzysta!
– Mam już dość – powiedziałam z bezsilnością. – Idę na górę, bo za chwilę, któreś z nas powie coś, czego będzie żałowało – ominęłam go i poszłam w stronę pokoju.
Otworzyłam drzwi do pokoju i zamknęłam je, opierając się o ich powłokę. Nagle zaczęły mi płynąć łzy po policzkach. Zsunęłam się po nich i usiadłam na ziemi. Sama nie wiedziałam, dlaczego płakałam. Może jednym z powodów było to, że wspomniał rodziców, a może przez to, że bałam się, iż jego słowa będą miały prawdziwy wydźwięk. Ciągle słyszałam w głowie jego słowa.
Zrobi wszystko byś się w nim zakochała, a później ciebie wykorzysta! Zrobi wszystko byś się w nim zakochała, a później ciebie wykorzysta!
Samuel, na samym początku powiedział, że zrobi wszystko, żebym się w nim zakochała. A teraz to spełniał. Tylko, że teraz miał już wszystko ułatwione, bo już byłam w nim zakochana. Moje serce, zaczęło być już narażone na inne czynniki, niż tylko ból po stracie rodziców. Znów podsycił we mnie tą niepewność, związaną ze stanem Jennifer na imprezie. Wierzyłam mu, że tego nie zrobił, ale... No właśnie, było jedno, ale. Nie byłam tego pewna na sto procent. Widziałam jego przyjaciół na imprezie, którzy tego sobie nie oszczędzali. Jednak chciałam wierzyć, że Samuel tego nie zrobił. Musiałam, gdyż związek, jaki zaczęliśmy tworzyć, głównie miał się opierać na zaufaniu.
Wstałam z ziemi i poszłam usiąść na łóżku. Wzięłam telefon do ręki i patrzyłam chwilę na niego. Chciałam do niego napisać, ale o czym? Wymyśliłam nawet głupie kłamstwo, że jutro nie możemy się spotkać. Potrzebowałam teraz z kimś porozmawiać, ale Jennifer, nie była w stanie, a z Jacobem się pokłóciłam. Nawet jeśli, nie byłabym pokłócona to on nie chciał słyszeć nic, co było związane z Samuelem. Od zawsze traktował mnie, jak małą siostrzyczkę, którą nie byłam już od paru lat. W tej chwili, miałam dwadzieścia dwa lata, a czasami przy Jacobie, czułam się, jakbym miała dziesięć mniej i musiał się mną opiekować po stracie rodziców. Zawsze trzymał mnie pod niewidzialnym kloszem, dlatego Samuel, był też moim wybawieniem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro