Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Samuel

Od ponad tygodnia, trudno było mi się skontaktować z Emmą po szkole. Ciągle słyszałem, że miała dużo nauki, albo wychodziła z Jennifer tak, jak wcześniej. Zaczynałem mieć głupie podejrzenia, że może mnie okłamuje i tak na prawdę robiła coś innego? Ale z drugiej strony, Emma taka nie była. Nie mogła zmienić się na taką dziewczynę. Zaczynało mi ciążyć to, że nikt się o nas jeszcze nie dowiedział. Za chwilę minie dwa miesiące, jak byliśmy razem, a ona dalej milczała. Czasami rozpoczynałem ten temat, ale Emma mówiła, że nie była jeszcze gotowa. Rozumiałem tydzień, czy dwa, ale nie praktycznie dwa miesiące.

– Stary, coś ty taki zamyślony? – uderzył mnie Will w plecy.

– Nie przejmuj się. Jak myślisz, wypuści nas dzisiaj trener wcześniej? – popatrzyłem na przyjaciela, który przebierał się obok mnie w szatni. Dzisiaj mieliśmy przed ostatni trening przed wielkim meczem z łowcą talentów. Mi to nawet wisiało, ale jemu nie.

– Zawsze możesz się zapytać – wzruszył ramionami.

– Muszę tak zrobić – zamknąłem szafkę i oparłem się o nią. – A u ciebie, jak tam z rodzicami?

– Lepiej nie zaczynaj tego tematu. Dalej upierają się, że piłka nic nie znaczy w tym świecie i mam przestać o niej myśleć. Chcą, żebym po odebraniu dyplomu zaczął pracę w ich firmie.

– Niewiedzą, kiedy przestać.

– Oj nie. Ale ja wiem, że się nie poddam i będę robił to, co chcę. A teraz chodźmy już na murawę – przerzucił przez moje ramię rękę i poszliśmy na boisko.

Trener już na nas czekał i pokazał na zegarek, że się spóźniliśmy. Powiedzieliśmy ciche przeprosiny i dołączyliśmy do reszty chłopaków. Biegi wokół boiska, były najbardziej męczące ze wszystkich ćwiczeń, jakie robiliśmy. Większość z nas właśnie, dlatego chodziła na siłownię i ćwiczyła kondycję. Trener podzielił nas na dwie drużyny i zaczęliśmy grać. Tak na prawdę nie chodziło już o to kto był lepszy, tylko ćwiczenie poszczególnych taktyk, jakich nas nauczył. Nasz trening nie trwał półtorej godziny, jak mecz, ale i tak chciałem wcześniej wyjść i złapać Emmę przed wróceniem do domu. Odbiegłem od mojej drużyny i skierowałem się w stronę trenera.

– O co chodzi, Carter? – spojrzał na mnie z nad statystyk, które czytał.

– Mógłbym wyjść trochę wcześniej dzisiaj? Muszę jechać i pozałatwiać kilka rzeczy związanych z mamą.

– Rozumiem. Jak chcesz możesz już teraz wyjść – gwizdnął na jednego z chłopaków, który siedział na ławce. Przekazałem mu moją koszulkę i poszedłem do szatni. W trakcie przebierania, zobaczyłem kątem oka, jak podchodzi do mnie Archie.

– O co chodzi? – zapytałem, przebierając koszulkę.

– O tę twoją nie dziewczynę, Dixon. Kilkukrotnie widziałem, jak z jej domu wychodził, Felix. Nie wiem, co tam robią, ale to nie był jeden raz – wzruszył ramionami.

– Kiedy to było? – zacisnąłem szczękę, ale starałem się nie zdenerwować.

– W tym tygodniu na pewno. Mniej więcej, gdy wracałem z siłowni z treningu.

– Dzięki – mruknąłem i z rozmachem zatrzasnąłem drzwiczki od szafki.

– Ale najpierw z nią porozmawiaj, żebyś nie wyciągnął pochopnych wniosków.

– Porozmawiam. Uwierz mi, że porozmawiam.

Wyszedłem z szatni i poszedłem do swojego samochodu. Uderzyłem dłonią o kierownicę. Przecież to musiało się przywidzieć, Archiemu. Emma, nie była taką dziewczyną, żeby spotykała się z nami obydwoma naraz. Przetarłem twarz dłońmi i pojechałem pod jej dom. Musiałem to sprawdzić na własne oczy, czy Archiemu przypadkiem się to nie przywidziało.

Stanąłem kilka domów dalej i obserwowałem, czy miał rację. Zadzwoniłem kilka razy do Emmy, ale za każdym razem odrzucała połączenie. Ściskałem telefon w ręce i czekałem, czy wyjdzie Felix, czy nie. Po czterdziestu minutach, drzwi jej domu otworzyły się i chłopak wyszedł na zewnątrz razem z Emmą. Zacisnąłem szczękę i patrzyłem się na nich. W pewnym momencie Felix, przysunął się do mojej dziewczyny i ją przytulił. Brunetka nic nie zrobiła. Nic. Żyłem nadzieją, że go odepchnie, ale tak nie zrobiła. Gdy się pożegnali, poczekałem kilka minut i znów wybrałem do niej połączenie.

– Cześć, kochanie. Co tam u ciebie? – odebrała wesołym głosem.

– Cześć, wszystko dobrze. Dzwoniłem do ciebie parę razy.

– Tak wiem, tylko byłam z Jennifer i nie chciałam przy niej rozmawiać – przymknąłem oczy.

Bolało. Zajebiście bolało to, że mnie okłamywała. Byłem ciekaw od jak dawna to wszystko trwało. Tysiąc sztyletów, wbiło się w moje serce i tam zostało. Dziewczyna, którą pokochałem od pierwszej chwili, zdradzała mnie i okłamywała. To było najgorsze, co mogło mi się przytrafić. Jego nawet zaprosiła do domu, a mnie nie. Właśnie w tamtym momencie, straciłem do niej zaufanie. Emma, przestała być dziewczyną, na której mi zależało. Już dla mnie nie istniała, choć moje serce dalej chciało do niej biec.

– Mam nadzieję, że spotkanie się udało. Mogę do ciebie wpaść?

– Teraz?! – powiedziała wysokim tonem.

– Tak teraz, chyba, że masz inne plany?

– Nie. Za pięć minut na naszym stałym miejscu.

– Już jadę – rozłączyłem się i przejechałem na drugą stronę ulicy. Bardzo bolał mnie fakt, że tak łatwo przyszło jej skłamać. Ufaliśmy sobie, a teraz z zaufania nie zostało nic.

Pięć minut później, do samochodu weszła Emma. Nachyliła się do mnie i pocałowała w policzek. Jednak kiedy chciała się odsunąć, chwyciłem ją za kucyka, którego miała na głowie i przysunąłem do siebie, łącząc nasze wargi w mocnym i władczym pocałunku. Chciałem poczuć jej usta na swoich. Musiałem wiedzieć, że była moja. Starałem znaleźć wytłumaczenie tego, co widziałem, ale nie umiałem. Emma, była tylko moja, a ja musiałem dowiedzieć się prawdy, o co w tym chodziło. Brunetka, bezwstydnie jęczała mi w usta, gdy połączyłem nasze języki. Była zachłanna. Była seksowna. I była moja. Chciałem ją oznaczyć w każdy możliwy sposób, aby każdy niepożądany facet, nie kręcił się obok niej.

– Tęskniłam – powiedziała ustami, zaraz koło moich.

– Ja też. Jak spędziłaś dzień? – zapytałem, gdy włączałem się do ruchu.

– Mało produktywnie. Pisałam dwa kolokwium, byłam z Jennifer, a później rozwiązywałam problem, jakim jest Jacob i trójkąt miłosny – wzruszyła ramionami.

– Byłaś sama? – posłałem jej szybkie spojrzenie.

– Tak. A w ogóle, co to za pytanie?

– Zapomnij. Chcę z tobą spędzić ten czas. Ostatnio trener daje nam wycisk, ty odbudowujesz relację z Jennifer i nie mamy, kiedy się spotkać.

– To nie twoja wina. Każdy z nas ma coś na głowie.

– Masz rację – odpowiedziałem cicho i splotłem nasze palce razem.

Najpierw zabrałem Emmę do jednej z lepszych restauracji w Londynie. Chciałem zabrać ją na taką prawdziwą randkę, a nie wymuszoną. Wyglądała na szczęśliwą, albo tak dobrze grała. Zaczynałem się nad tym wszystkim zastanawiać. Jej zachowanie było normalne. Było takie, jak ją pierwszy raz spotkałem. Brunetka, była bardzo prostą dziewczyną. Taką, na jakie nie zwracałem nigdy uwagi. Jej delikatny uśmiech, wystające kości policzkowe i piękne zielone oczy. Na pierwszy rzut oka było widać, że pochodziła z dobrego domu. Może to wszystko było grą, żeby odegrać się na Jacobie? Sam już nie wiedziałem, co na ten temat myśleć.

Do naszego stolika podeszła kelnerka i przyjęła nasze zamówienie. Dla Emmy, zamówiłem kieliszek wina, a dla siebie naszą herbatę z mlekiem. Podczas czekania na zamówienie, rozmawialiśmy na błahe tematy. Omawialiśmy plany na przyszłość, moje niezdecydowanie, co do dalszego życia oraz jej zamiłowanie do nauczania. Chciała zostać nauczycielką tak, jak jej mama. Widziałem po niej, że ten temat dalej sprawiał jej ból, choć minęła już ponad dekada.

Kiedy dostaliśmy zamówienie, pogrążyliśmy się w ciszy, jedząc je. Emma, niejednokrotnie mruczała z zachwytu, jakie było dobre. Musiałem przyznać jej rację. Jedzenie w tej restauracji było na prawdę dobre. W tym przypadku cena, przekładała się na jakość.

– Pięknie tu – powiedziała, pijąc czerwone wino.

– Zgadzam się – przyznałem jej rację, rozglądając się dookoła. Restauracja była utrzymana w starym wystroju. Wszędzie przeważało ciemne, rustykalne drewno z dodatkami złota. – Jestem tu pierwszy raz.

– Myślałam, że tu byłeś – spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.

– Nie. Znalazłem tą restaurację, jakiś czas temu i chciałem cię tu zabrać.

– Kolejny pierwszy raz – odpowiedziała z uśmiechem. – Kocham pierwsze razy z tobą.

– Też je kocham, równie mocno, jak ty – w pewien sposób, te słowa mnie raniły.

Położyłem swoją dłoń na jej, którą trzymała na stoliku. Przejechałem delikatnie kciukiem po jej wierzchu. Emma, uśmiechnęła się na ten widok i patrzyła na nasze splecione dłonie. Obserwowałem ją. Nic jednak nie zwróciło mojej uwagi. Teraz nawet nie byłem pewien, czy ją tak mocno kochałem, jak przedtem.

Wyszliśmy z restauracji, kiedy na dworze zaczynał być już zmierzch. Spojrzałem na Emmę, a później pociągnąłem ją w zaułek, zaraz za restauracją. Przyparłem ją do muru i położyłem dłonie obok jej głowy. Popatrzyła na mnie dużymi zielonymi oczami, w których był strach, ale też podniecenie. Zniżyłem głowę, aby mieć na równej wysokości z brunetką oczy. Patrzyłem na nie, a później na usta, które zwilżyła językiem.

– Samuel – powiedziała cicho. To był prawie szept, który ledwo, co usłyszałem.

– Emma – odpowiedziałem jej i przysunąłem swoje usta do jej ucha. – Teraz pokaże tobie, coś o wiele lepszego, niż jedzenie.

Odsunąłem się od niej i zdjąłem swoją skórzaną kurtkę, która spadła obok naszych nóg. Wyciągnąłem rękę i przejechałem palcem po jej wargach, szyi, aż dotarłem do dekoltu. Emma, nie odrywała ode mnie wzroku. Nasze spojrzenia były zablokowane. Widziałem, jak ciężko przełyka ślinę. Zbliżyłem się do niej i połączyłem nasze wargi razem. Smakowała czerwonym winem. Pogłębiłem pocałunek w tym samym czasie zdejmując jej kurtkę. Przeniosłem usta na jej szyję, robiąc na niej malinkę. To była pewna oznaka posiadania, ale chciałem, żeby każdy to widział. Dziewczyna, zaplotła dłonie na moim karku, jęcząc mi cicho do ucha. Odsunąłem się i dmuchnąłem w swoje dzieło. Uśmiechnąłem się kącikiem ust i wsadziłem wolną dłoń w jej spodnie, sięgając do majtek. Brunetka, odchyliła głowę i zamknęła oczy. Przejechałem palcem po jej łechtaczce, czując, jaka była mokra i spragniona. Zacząłem ją pocierać, a gdy wyczułem, że Emma, była blisko spełnienia, wyciągnąłem palce.

– Co ty robisz? – spojrzała na mnie zamglonym wzrokiem.

– To, co należy.

Oblizałem mokre palce od jej podniecenia, a później ją pocałowałem. Chciałem, żeby czuła to samo, co ja. Lubiłem to w jaki sposób przy mnie stawała się otwarta. Ściągnąłem jej bluzkę, zostawiając ją w samym staniku. Zaczęła się rozglądać i chciała mi wyrwać bluzkę, ale dałem ją za plecy.

– Nikt nas nie zobaczy, kochanie – mruknąłem, zachrypniętym głosem.

Spojrzałem na jej piersi. Twarde sutki, aż napierały na materiał stanika. Schyliłem się i wyciągnąłem je na wierzch. Zacząłem ocierać się o nią nabrzmiałym penisem. Chwyciłem w wargi jej sutka i zacząłem go ssać i gryźć. Emma, bezwstydnie jęczała mi do ucha, prosząc o więcej. Wyciągnąłem portfel z tylnej kieszeni spodni, a następnie prezerwatywę. Odsunąłem się od brunetki i rozpiąłem jej spodnie, ściągając je całkiem. Przesunąłem jej majtki na bok, uprzednie zahaczając o jej wejście. Odpiąłem swoje spodnie, ściągając je do kostek wraz z bokserkami. Wsunąłem na twardego członka prezerwatywę, a później wszedłem w nią. Jej ścianki od razu zaczęła się na mnie zaciskać. Oboje byliśmy bardzo podnieceni. Podniosłem ją i zaplotła nogi wokół mojego pasa. Przyparłem ją do muru, mocno i szybko się w niej poruszając. Między zęby wziąłem jej sutka i przygryzałem w rytm pchnięć. Emma, oparła o moje ramię głowę, dając się pieprzyć tak, jak chciałem. Wplotłem w jej włosy dłoń i odciągnąłem od mojego ramienia. Połączyłem nasze usta w bardzo żarłocznym pocałunku.

– Samuel! – krzyknęła dziewczyna ustami, zaraz przy moich.

– Kurwa – warknąłem i doszedłem zaraz po niej.

Kiedy nasze oddechy się uspokoiły, postawiłem Emmę na ziemi i zdjąłem prezerwatywę, wyrzucając ją, gdzieś obok. Brunetka, schylała się po swoje rzeczy i poprawiała. Zrobiłem to samo i podałem jej kurtkę. Uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i podała rękę, którą wystawiłem w jej kierunku.

– Podobało tobie się? – schyliłem się i powiedziałem cicho do jej ucha.

– Bardzo – zauważyłem, jak jej policzki różowieją. – Nikt nas nie zobaczył?

– Nie martw się o to – zapewniłem ją i poszliśmy w kierunku samochodu.

Otworzyłem jej drzwi i poczekałem, aż wsiądzie do środka. Gdy to zrobiła, przeszedłem na swoją stronę i zająłem miejsce kierowcy. Ruszyliśmy z parkingu i skierowaliśmy się w stronę jej domu. Podczas jazdy słyszałem, jak przychodziły do mnie wiadomości, ale chciałem je odebrać dopiero w domu. Pewnie, któryś z chłopaków nudził, jak zawsze. Na twarzy Emmy przez całą drogę widziałem lekki uśmiech dzięki, któremu sam się również uśmiechałem. Stanąłem kilka domów dalej i odwróciłem się w jej stronę.

– Dziękuje za dzisiaj – powiedziała nieśmiało.

– Przyjemność po mojej stronie – nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek.

– Do zobaczenia – mruknęła, wysiadając z samochodu.

– Do zobaczenia.

Poczekałem, aż wejdzie do domu i dopiero wtedy odjechałem. Jadąc w kierunku domu, przez cały czas wybijałem rytm palcami o kierownicę. Znów wrócił do mnie tamten obraz Emmy z Felixem. Bałem się, że brunetka odbierze to niewłaściwie, dlatego wolałem być cicho.

Wszedłem do domu, w którym był tylko Dean z jakąś dziewczyną w salonie. Machnąłem tylko ręką w geście przywitania i poszedłem do swojego pokoju. Kluczyki od samochodu rzuciłem na komodę i zacząłem zdejmować ciuchy. Kiedy zdejmowałem spodnie, telefon wypadł mi z kieszeni i dopiero wtedy przypomniałem sobie o wiadomościach. Wszedłem w skrzynkę odbiorczą i zobaczyłem kilka wiadomości z nieznanego numeru. Otworzyłem je niepewnie, a to, co w nich było ścięło mnie z nóg. Na każdym jednym zdjęciu była Emma, która przytulała się do Felixa, trzymała go za rękę, albo śmiała się z czegoś, co jej powiedział. Jednak, gdy otworzyłem ostatnie zdjęcie, świat mi się zawalił. Zobaczyłem ją, całującą się z Felixem. Ścisnąłem mocno telefon i rzuciłem go na drugi koniec pokoju. To była tylko gra z jej strony, w którą dałem się wplątać. Chciała zrobić na złość bratu i jej się to udało z moim udziałem.

– Kurwa, jego była mać! – krzyknąłem na cały pokój.

Dałem się wciągnąć w tą grę, a na dodatek ją pokochałem. Mówiłem jej o wszystkim, a widać, jak mi się odpłaciła. Musiałem coś zrobić, żeby zobaczyła, że ze mną się tak nie pogrywało. Zacząłem chodzić w koło po pokoju, aż do głowy nie wpadł mi pewien pomysł. Z Samuelem Carter, tak się nie pogrywało. Nie zdradzało się mnie. I już wiedziałem, co zrobić, żeby zapamiętała tę lekcję do końca życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro