Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡ten♡

[nie mam najmniejszego pojęcia co wy ze mną robicie, że w tak krótkim czasie jestem w stanie napisać taki rozdział w dodatku będąc chora. uwielbiam wasze komentarze i naprawdę wow, mało kto potrafi mnie zmotywować tak jak wy]

Słów: 4200

- Chyba pobiłeś siebie samego tymi spodniami - jęknął mi po raz kolejny do ucha, przez co naprawdę miałem go dość. - Możesz w ogóle oddychać? 

- Tak, mogę oddychać, Luhan - przewróciłem oczami, z hukiem zamykając szkolną szafkę. Widziałem, jak blondyn kilka razy lustruje moją sylwetkę wzrokiem, z widocznym grymasem na twarzy. - Tylko się nie zakochaj, Lu - prychnąłem, przewracając oczami. 

- Nie myśl, że mi się to podoba. Wręcz przeciwnie - powiedział srogo, zakładając ramiona na klatkę piersiową. - W twoim stanie powinieneś siedzieć w domu, a nie iść do szkoły, w dodatku w spodniach o dwa rozmiary mniejsze. 

- Luhan, słonko - gwizdnąłem. - Cieszę się, że łatwo zdobyłeś Sehuna, ale Park Chanyeol jest o wiele tudniejszym wyzwaniem. Muszę trochę podkreślić swoje atuty, czyż nie?

 - Wciąż uważam, że przesadzasz - westchnął, podążając za mną wgłąb korytarza. -Nie powinieneś robić takich rzeczy i tak ubierać się do szkoły. 

Nie chciałem prowadzić dalszej i bezsensownej konwersacji z Luhanem, dobrze wiedząc, że mój ubiór wcale nie jest za bardzo wyzywający. Miałem na sobie po prostu cholernie ciasne spodnie ze sporą dziurą na udzie i białą koszulkę, która idealnie odkrywała moje obojczyki, jednocześnie pięknie kontrastując z bladą szyją.

Faktycznie czułem krzywe spojrzenia nauczycieli kierowane w moją stronę, jednak szybko o nich zapominałem, widząc jak większość licealistów pożera mnie wzrokiem, długo patrząc na moją szyję i uda. Ja w odpowiedzi jedynie zadziornie się uśmiechałem, widząc, jak bardzo na nich działam. 

Bawiłem się niesamowicie. 

Jednak wcale nie pragnąłem na sobie czuć tyle spojrzeń obojętnych mi licealistów, tylko tego jednego spojrzenia, które faktycznie przyprawiało mnie o zawroty głowy i przyjemne dreszcze. 

Park Chanyeol, gdzie ty jesteś?

Kolejne przerwy spędzałem głównie na korytarzach szkolnych, przechadzając się w cichym poszukiwaniu tych czerwonych włosów i zadziornego uśmiechu, który należał do Chanyeola. Jednak dopiero na czwartej przerwie, gdy brzuch bolał mnie już przez ciasne spodnia, wreszcie go zobaczyłem. 

I mimo, że w środku miałem ochotę skakać i tańczyć, na mojej twarzy zagościł jedynie zadziorny uśmiech i lekka obojętność, zupełnie tak, jakby fakt, że Chanyeol wreszcie ukazał się moim oczom, nic dla mnie nie znaczył. 

A znaczył.

Dlatego machając zmysłowo biodrami, udałem się w kierunku mojej szafki, przed którą stał Chanyeol, rozmawiając zawzięcie ze swoim kolegą. W mojej głowie tworzył się już doskonały plan, przez co z trudem powstrzymywałem się od głośnego pisku. 

Podszedłem do swojej szafki, kątem oka zerkając na Chanyeola, który nawet na mnie nie spojrzał, co bardzo mi się nie spodobało. Przez dłuższą chwilę grzebałem w szafce, udając, że szukam swoich książek, aż wreszcie wygrzebałem z samego końca najgrubszy i najcięższy podręcznik, który oczywiście należał do znienawidzonej przeze mnie matematyki. Do tego dołożyłem jeszcze dwa podręczniki z fizyki i chemii, by zaraz wszystko poszło zgodnie z moim planem. 

Słysząc niski głos Chanyeola, który w dalszym ciągu rozmawiał z kolegą, najpierw z głośnym hukiem zamknąłem szafkę, zwracając na siebie uwagę większość uczniów przebywających na korytarzu, w tym oczywiście i Parka. Zaraz po tym upuściłem efektywnie trzy podręczniki na podłogę, znów robiąc zainteresowanie wokół mojej osoby.  

I nie byłbym sobą, gdybym zmysłowo nie schylił się po książki, wypychając swój tyłek mocno do tyłu. 

Starałem się robić to jak najwolniej tylko mogłem, a słysząc za sobą ciche szepty i głośne gwizdanie, wreszcie się podniosłem, prostując plecy i ściskając swoje palce na podręcznikach. Kiedy tylko się odwróciłem od szafki, mogłem zobaczyć kilka osób, które wpatrywało się we mnie, pożerając mnie wygłodniałym wzrokiem. 

Jednak żadne spojrzenie nie równało się z tym, które należało do Chanyeola, który mocno zaciskał palce na swojej torbie, patrząc na mnie z pożądaniem w oczach. 

Oby tak dalej, skarbie. 

Drugi dzień też mogłem zaliczyć do sukcesywnych, kiedy na szkolnej auli zebrały się ostatnie klasy gimnazjum wraz z liceum. Z początku bardzo nie chciałem tam iść, będąc pewnym, że czekają mnie kolejne trzy godziny słuchania nudnych wykładów o niebezpieczeństwie w wodzie, lub pedofilach w internecie. 

Jednak wykłady wydały mi się bardzo ciekawe, kiedy tylko niska Koreanka o kasztanowych włosach zaczęła nas witać. 

- Bardzo się cieszę, że pojawiło się Was aż tyle! - jej wysoki i radosny głos rozprzestrzenił się po całej auli, kiedy ja opierając się o ścianę, szukałem wzrokiem czerwonych włosów Chanyeola. -Dziś poprowadzę wykłady o współżyciu seksualnym, o tym, czy warto z tym zaczekać i jak chronić się przed namową swoich chłopaków lub dziewczyn - akurat gdy tylko te słowa wypadły z jej ust, mój wzrok spotkał się z oczami Chanyeola, który po raz kolejny skanował moją sylwetkę. 

Wiedziałem, że dobrym pomysłem było ubranie dzisiaj jeszcze ciaśniejszych spodni i wyciętej bluzki. Uśmiechnąłem się jedynie w szatański sposób, odwracając głowę w stronę prowadzącej, słuchając jej monologu. 

Po około godzinie szatynka skończyła mówić, jednocześnie informując, że nadszedł czas na zadawanie pytań. Sporo dziewczyn zaczęło pytać się i narzekać na napalonych chłopaków, szczególnie na imprezach, na co Koreanka odpowiadała dobrymi radami. 

Spojrzałem jeszcze raz na Chanyeola, który zajęty był rozmową ze swoją dziewczyną. Nie spodobało mi się to, dlatego chcąc zwrócić na siebie uwagę, uniosłem do góry dwa palce. 

- O, proszę! Teraz może ten uroczy chłopiec przy ścianie - z jej słowami mogłem poczuć na sobie spojrzenie wszystkich w sali, dlatego przez chwilę zastanowiłem się nad tym, czy dobrym pomysłem będzie moja wypowiedź. 

- Załóżmy, że ktoś zdradza swoją drugą połówkę z kimś innym, uprawiając z nim seks i w dodatku jest to osoba tej samej płci. Co wtedy? Jak powiedzieć swojemu partnerowi o czymś takim? - zadałem pytanie, w między czasie dwa razy oblizując swoje wargi. Kilka cichych śmiechów i gwizdów mogłem usłyszeć z głębi sali, dlatego odwróciłem głowę, spotykając się z rozbawionymi spojrzeniami kilku licealistów. I oczywiście nie umknęło mi na uwadze widoczne zaciekawienie Chanyeola, który wlepiał we mnie swój wzrok. 

- Cóż, zdrada nie jest dobrą rzeczą, szczególnie kiedy nasz... - szatynka zaczęła odpowiadać na moje pytanie, kiedy ja dalej gapiłem się perfidnie na Chanyeola, który nie wyglądał wcale tak, jakby zaraz miał odwrócić swój wzrok. Jednak przez jego spojrzenie robiło mi się coraz bardziej gorąco, dlatego ostatni raz uśmiechnąłem się zadziornie, pierwszy odwracając swój wzrok. 

Na sam koniec szatynka rozdawała nam jakieś gazetki z poradami dotyczącymi bezpieczeństwa seksualnego i asertywności, jednak kiedy tylko zajrzałem do środka, zobaczyłem na ostatniej stronie przypiętą różową prezerwatywę, którą zalecali nosić przy sobie.

Co ja jeszcze robię w tej szkole?

Jednak odrywając prezerwatywę od storny, wpadłem na kolejny, genialny pomysł. 

Z nikłym uśmiechem na twarzy skierowałem się z tłumem w stronę wyjścia, kierując się delikatnie na prawo, gdzie siedział Chanyeol. Ku mojemu szczęściu dalej tam siedział, przeglądając z głupkowatym uśmiechem gazetkę. 

Idealnie. 

- Cześć, Park - powiedziałem, starając się mówić jak najbardziej kusząco, jednocześnie zwracając na siebie jego uwagę. Oblizałem wargi, kiedy przeniósł swój wzrok z telefonu najpierw na moje uda, żeby później przejechać po obojczykach i wreszcie spojrzeć w moje oczy. -Myślę, że może Ci się to przydać w piątek - mruknąłem, z gracją wkładając prezerwatywę do jego kieszeni, przez co musiałem trochę się nad nim pochylić. Poczułem silny zapach jego perfum i miętowych papierosów, przez co miałem wrażenie, że zaraz zemdleję, znów spadając na jego tors. 

Dlatego ostatni raz oblizałem wargi, szatańsko się uśmiechając i spoglądając w zaciekawione oczy Chanyeola. Ostatnią rzeczą, jaką zrobiłem było zgrabne wyminięcie go i udanie się do wyjścia. 

Kolejny sukces, Baekhyun. 

Trzeciego i zarazem ostatniego dnia postawiłem na zazdrość. Skoro Chanyeol widział już moje wszystkie atuty, które znacznie podkreślałem i dałem mu prezerwatywę, ostrzegając przed jutrem, co mógł co prawda odebrać na wiele sposobów, teraz musiał mnie zapragnąć jeszcze bardziej, wiedząc, że nie daję się byle komu. 

I może zrobienie sobie sztucznej malinki kosmetykami mamy nie było najlepszym pomysłem, ponieważ nauczyciele znów krzywo mi się przyglądali, to byłem pewny, że było warto. 

- Ty naprawdę zwariowałeś - powiedział Luhan, lustrując uważnie moją szyję. 

- Możliwe, ale mało kto nie wariuje dla Chanyeola - mruknąłem, zwycięsko się uśmiechając. -Muszę tylko jakoś go zagadać, mam nadzieję, że zapyta mnie o te ślady na szyi. 

Przez wszystkie lekcje obmyślałem plan, co mógłbym zrobić, aby Chanyeol zwrócił uwagę na moją szyję. Nie chciałem podejść i po prostu zapytać co u niego, bo to byłoby prymitywne i głupie. 

O ile robienie sobie na pokaz sztucznych malinek takie nie jest. 

Dlatego od razu gdy tylko usłyszałem dzwonek na lekcje, dosłownie wybiegłem z sali, udając się na główny korytarz. Ignorowałem wołanie Luhana, chcąc, żeby tym razem dał mi spokój i nie mówił, jak bardzo głupio się zachowuję. 

Moje serce zaczęło przyspieszać, kiedy zobaczyłem stojącego w kolejce do sklepiku Chanyeola. Wszystko układało się idealnie, dlatego przyspieszyłem kroku, stając za nim w kolejce. Zanim się odezwałem, obserwowałem jego szerokie barki, na których ciasno opinała się szara koszulka, zupełnie taka, jaką zawsze na sobie miał Sehun. Ale ona zdecydowanie lepiej wyglądała na Chanyeolu, chociaż Luhan zapewne zacząłby się o to ze mną kłócić. 

- Cześć, Yeol - zacząłem mówić, zwracając na siebie uwagę czerwonowłosego. - Masz może pożyczyć mi trochę groszy? Brakuje mi do soku pomarańczowego, a umieram z głodu - mruknąłem, patrząc prosto w czarne oczy Parka. Jego mocno zarysowana szczęka i szatański uśmiech dosłownie zwalały mnie z nóg, powodując silne zawroty głowy. 

- Jeżeli jesteś głodny, powinieneś kupić sobie coś do jedzenia, nie do picia - odparł, opierając się o szybę sklepiku i intensywnie na mnie patrząc. Lubiłem jego wzrok, szczególnie, kiedy zawieszał go na mnie. 

- To nie ma znaczenia, chcę po prostu coś zjeść lub wypić, a jestem totalnie spłukany - westchnąłem, używając mojej świetnej gry aktorskiej. Przecież w plecaku wcale nie miałem wypchanego portfela. 

Wcale. 

- Dobra, co chcesz? - westchnął, odwracając się do mnie bokiem. Ja natomiast spojrzałem przez dużą szybę, uważnie przyglądając się produktom. Dostrzegłem sok porzeczkowy, który szybko zignorowałem, przechodząc na dział ze słodyczami i już wtedy wiedziałem, że urocza świnka ze śmietany  w wafelku będzie idealną rzeczą. 

  ♡  

- Jesteś pewny, że właśnie to zaspokoi twój głód? - prychnął Chanyeol, wskazując palcem na moją przekąskę, jednocześnie wyciągając papierosa. Nie wiem jakim cudem nie bał się palić tuż za szkołą, gdzie w każdej chwili mógł pojawić się nauczyciel, ale to w końcu był Park Chnayeol.

Zapalił papierosa, od razu się nim zaciągając i wypuszczając gęsty dym ze swoich ust, które idealnie układały się, kiedy tak robił. Ja natomiast zanurzyłem język w okropnej śmietanie, która miała milion kalorii, jednak wolałem się tym nie przejmować. Teraz bardziej obchodził mnie siedzący koło mnie Chanyeol, który w grzeszny sposób zaciągał się papierosem, by później się do mnie szatańsko uśmiechać. 

Park Chanyeol był w stu procentach zesłańcem samego Szatana.  

- Lepsze to, niż palenie - powiedziałem, znów zanurzając swój język w śmietanie. - Wiesz, że palenie wpływa na impotencje? Powinieneś trochę przystopować. 

Na moje słowa Chanyeol jedynie głośno się zaśmiał, kręcąc w rozbawieniu głową i oczywiście, znów mocno się zaciągnął. -Akurat o moją erekcję nie musisz się martwić, słonko. - mówiąc to, wypuścił chmurę dymu w moją stronę. 

Widziałem, że porządnie mi się przygląda, kiedy oblizywałem usta, brudne od śmietany i wgryzałem się w wafelek. 

- Ostatnio zrobiłeś się jakiś pewniejszy siebie. 

- Czemu tak uważasz? - zmarszczyłem brwi. -Zawsze taki byłem. 

- Rzadko kiedy widzę jak ktoś przychodzi do szkoły z szyją pełną malinek - powiedział, wskazując na moją szyję, przez co uśmiechnąłem się lekko. Połknął haczyk.  -Nie mów mi tylko, że zrobił Ci je Kris.

- Naprawdę myślisz, że pozwalam byle komu cokolwiek mi robić? - zapytałem unosząc jedną brew do góry. - Nie musisz się o to martwić, to nie był Kris.

- W takim razie kto?

- Wydaje mi się, że nie powinno cię to interesować. 

- Może robisz to specjalnie po to, żeby mnie zdenerwować? - zapytał, zaginając mnie swoimi słowami. 

- Czemu malinki na mojej szyi miałyby Cię denerwować? - zmarszczyłem brwi, wyczekująco na niego patrząc. On jedynie znów się zaśmiał, odchylając głowę do tyłu, przez co miałem idealny widok na jego jabłko Adama i skrawek obojczyka, który wyłaniał się zza jego obcisłej koszulki. -Mógłbyś ciągle nie wypuszczać tego dymu na moją twarz? - warknąłem, kiedy kolejna fala trującej substancji zaatakowała moje nozdrza. 

- Może sam chcesz spróbować? - zapytał, dalej uśmiechając się w ten pociągający sposób i wyjął w paczki kolejnego papierosa. 

- Oszalałeś? Nie mam zamiaru truć się tym świństwem. 

- Tak myślałem - westchnął, gasząc poprzedniego papierosa. -Przecież dzieci nie mogą palić.

- Daj mi to - warknąłem, wyciągając rękę ku papierosowi, którego trzymał w dłoni. Zdenerwowały mnie jego słowa, kiedy dał mi do zrozumienia, że jestem dzieckiem. Nie tak będziemy się bawić, Yeol.  

Jego ręka szybko powędrowała do góry, tak, że nie mogłem dosięgnąć papierosa. Wspiąłem się na kolana, delikatnie się na nich unosząc, jednak on dalej śmiał się cicho i podnosił dłoń coraz wyżej, podwajając moją irytację.

- Jednak chcesz? - mruknął, obserwując jak z rezygnacją wracam na swoje miejsce, uderzając go w ramie. Bardzo możliwe, że miałem minę obrażonej księżniczki, ale Chanyeol bardzo mnie zdenerwował, a moja przekąska spadła na ziemię, przez co już okupywały ją mrówki. -Musisz zasłużyć.

- Pierdol się - warknąłem, zakładając ramiona na klatce piersiowej. 

- Chyba musisz się trochę wyluzować - zaśmiał się cicho, kiedy ja nawet na niego nie spojrzałem. Naprawdę zacząłem żałować decyzji, że to właśnie Park Chanyeol pozbawi mnie dziewictwa. Okej, był cholernie pociągający i przystojny, ale zaraz strasznie głupi, co okropnie mnie irytowało. -Chodź tu - powiedział, klepiąc swoje kolana, na co ja wyszczerzyłem oczy. 

- Mam Ci usiąść na kolanach? Chyba sobie żartujesz - powiedziałem, jednak kiedy zauważyłem jak bardzo jego wzrok jest intensywny, a wyraz twarzy poważny, po moim kręgosłupie przebiegły niekontrolowane ciarki. 

- Widzisz? Znów zmieniasz się w nieśmiałą myszkę - zadrwił. 

I po raz kolejny udało się temu draniowi mnie sprowokować, przez co z głośnym westchnięciem wspiąłem się na jego kolana. I to uczucie ciepła jakie momentalnie we mnie uderzyło było cholernie ekscytujące, a jego bliskość i mocne zapachy męskich perfum pieściły moje nozdrza. Czułem jak momentalnie miękną mi nogi, przez jego bliskość i natarczywy wzrok. Chciałem mu się w zupełności oddać, zamykając oczy i pozwalając mu robić z moim ciałem wszystko, czego tylko zapragnie. 

Momentalnie poczułem jak wkłada między moje wargi papierosa, który był już zapalony. Spojrzałem na niego zalotnie, specjalnie przysuwając się jeszcze bliżej, tak, że siedziałem idealnie na jego kroczu. 

- Zaciągnij się, księżniczko - mruknął, opierając się na swoich rękach, które trzymał za sobą i intensywnie na mnie patrzał, kiedy umieściłem nieśmiało jedną dłoń na jego ramieniu. I po jego słowach wciągnąłem do płuc drażniący dym, który popieścił mój przełyk, żeby zaraz wypuścić z moich ust gęsty dym. 

Uśmiechnąłem się szatańsko, kiedy po trzech kolejnych zaciągnięciach zaczęło mi się to podobać. 

-Co ty ze mnie robisz, Park Chanyeol?

-Oboje pójdziemy do piekła, kochanie. 

    ♡  

- Dalej nie wierzę, że się na to zgodziłem - Luhan typowo jęknął mi do ucha, kiedy ja ostatni raz poprawiałem swoje włosy, lekko je unosząc.

Niech swoje jęki zachowa dla Sehun, nie dla mnie.

- Jakim cudem chcesz tam wejść? Jestem pewien, że jeżeli ktokolwiek nas tam zobaczy, od razu nas wywali i ośmieszymy się przed całym liceum.

- Przestać już gadać, Luhan - mruknąłem, ostatni raz przeglądając się w lustrze. Czarne, obcisłe i skórzane spodnie idealnie podkreślały mój tyłek i uda, mimo tego, że były okropnie niewygodne i bardzo możliwe, że nawet nie dam rady w nich usiąść. Na górze miałem białą, zwiewną koszulkę ze sporym dekoltem i czarną, skórzaną katanę, która nadawała mi jeszcze większej pewności siebie. Moja twarz również prezentowała się idealnie, szczególnie mocno podkreślone oczy i postawione włosy. -Jak wyglądam?

- Jeżeli chcesz być obmacywany przez wszystkich na imprezie, to wyglądasz wręcz idealnie - mruknął, skanując moją sylwetkę, z widocznym niezadowoleniem w głosie. -Powiesz mi wreszcie jak chcesz tam wejść?

-Normalnie, Luhan. Musimy tylko zaopatrzyć się w trochę alkoholu.

I takim właśnie sposobem godzinę później filtrowałem z dość przystojnym sprzedawcą małego sklepu koło domu Jongina, chcąc wykupić sporo butelek alkoholu. Oczywiście wystarczyło tylko kilka zadziornych uśmiechów i dwuznacznych zdań, żeby nastolatek zapisał mi swój numer na ręce, jednocześnie sprzedając alkohol.

Uśmiechnąłem się zwycięsko, mrugając do chłopaka i wyszedłem ze sklepu, ciągnąc za sobą Luhana, który jak zwykle mówił mi, jak bardzo niedojrzałe jest moje zachowanie.

Słysząc już dudniącą muzykę, wiedziałem, że jeszcze kilka domów a ukaże nam się ogromny dom Jongina i pełno ludzi, w tym oczywiście Park Chanyeol. Stresowałem się, nie dość, że była to moja pierwsza tak duża impreza, to jeszcze moim cele był seks z Parkiem. Czy to nie jest za dużo jak na jedną noc?

Dlatego zatrzymałem się, z siatki wyciągając pierwszą butelkę alkoholu, którego nawet nie znałem. Nie wiedziałem co to i jak bardzo mocny jest, ale bez zbędnego myślenia odkręciłem korek, przykładając butelkę do swoich różowych warg.

I po chwili oddałem się jedynie błogiemu uczuciu, które parzyło mój przełyk, jednocześnie pieszcząc podniebienie i podgrzewając krew. Trzymałem butelkę blisko swoich ust rzez jeszcze kilka sekund, aż wreszcie wzrok Luhana wypalił we mnie dziurę.

- Co jest z tobą nie tak, Baekhyun?

Na jego słowa jedynie uśmiechnąłem się szatańsko, znów przykładając butelkę z alkoholem do ust, tylko tym razem na o wiele dłużej.

Zabawa czas start.

Była to moja pierwsza impreza, ale na pewno nie ostatnia. Bawiłem się naprawdę doskonale, szczególnie kiedy większość napalonych licealistów witało mnie z ogromnymi uśmiechami na twarzach, rozpoznając mnie z daleka. Jedni do mnie zagadywali, pytając, czy zrobić mi drinka, jedni natomiast byli już tak pijani, że bez zbędnych słów ugniatali moje pośladki lub całowali w szyję, za co oczywiście obrywali soczystym zdzieleniem po twarzy.

Dzisiejszej nocy mógł dotykać mnie jedynie Park Chanyeol, którego oczywiście nigdzie nie było.

Bałem się trochę, że jest już za późno i Park właśnie zaciska swoje duże dłonie na pośladkach kolejne dziewczyny, szepcząc sprośne słówka do jej ucha.

Zacząłem śmiać się z najmniejszych i najbardziej banalnych rzeczy, jak na przykład zdjęcie Jongina wraz z babcią, które wisiało tuż nad kominkiem. Mocząc usta w kolejnym drinku głośno śmiałem się z fotografii, głośno ją komentując, chociaż właściwie to stałem tam sam, jedynie pijani ludzie posyłali mi krzywe spojrzenia.

Po kilku godzinach tańczenia z obcymi mi osobami, chciałem poszukać jakiejś lepszej rozrywki. Ignorowałem zapraszających mnie do tańca licealistów, odpowiadając im głośnym 'Oh yeach, Kkaebsong!'

Wtedy to naprawdę wydawało mi się bardzo śmieszne, chociaż chyba tylko ja tak myślałem. Minąłem kilka całujących się par, kilka naćpanych dziewczyn i miliony osób zwracających zawartość swoich żołądków do doniczek lub butów imprezowiczów.

Dom Jongina był naprawdę wielki, przez co sporo razy się gubiłem, nie wiedząc jak wyjść z pokoju, który posiadał kilka drzwi. Kilka razy zdarzyło mi się wejść do jakiegoś pomieszczenia, jednak szybko wychodziłem, słysząc sprośne słowa i głośne jęki napalonych nastolatek.

Zabawne.

- Baekhyun! - nagle usłyszałem za sobą donośny głos, który jak się okazało należał do samego Kim Jongina. Normalnie, to zdziwiłbym się, że Jongin zna moje imię i mnie woła do siebie, jednak w stanie w jakim byłem, jedynie uśmiechnąłem się i chwiejnym krokiem podszedłem do niego. Wyglądał naprawdę seksownie, szczególnie kiedy ukazywał swój rząd białych zębów, zadziornie się uśmiechając i mrugając do poszczególnych osób, w tym mnie. -Zagrasz z nami w butelkę, co ty na to? - krzyknął mi do ucha, opierając swoje ciężkie ramie na moich barkach. 

- Kocham butelkę! - krzyknąłem, kiedy muzyka robiła się coraz głośniejsza i bardziej pociągająca. Po moich słowach udaliśmy się wgłąb wielkiego salonu, gdzie na czerwonych kanapach siedziała mniejsza grupka osób dobrze znanych mi z liceum. 

Oczywiście po drodze musiałem kilka razy wybuchnąć śmiechem z wymiotujących nastolatek i obleśnie tańczących chłopaków, którzy ślinili się na mój widok, jednak pomińmy ten fakt. 

Kiedy tylko Jongin pokazał mi kawałek wielkiej pufy, na której mógłbym usiąść, momentalnie się na niej położyłem, prawie wylewając zawartość czerwonego kubka, którego trzymałem w dłoni. Spojrzałem tylko na ciemny napój w kubku, po czym wzruszyłem ramionami i na jednym wdechu opróżniłem całą jego zawartość. Dopiero po chwili postanowiłem rozglądnąć się w okół, chcąc dowiedzieć się, z kim właściwie będę miał przyjemność grać. 

I gdy tylko podniosłem wzrok...

O ja pierdole - powiedziałem na głos, wbijając swój wzrok w perfekcyjnego i seksownego Park Chanyeola, który siedział dokładnie naprzeciwko mnie, na wielkiej, czerwonej kanapie. Na szczęście nikt tego nie słyszał, przez lecącą piosenkę 'Hello Bitches' od CL w tle. 

Jego ramiona były ułożone na tylnym oparciu kanapy, przez co zajmował tam najwięcej miejsca, jednocześnie wyglądając jak zesłaniec szatana, kiedy w grzeszny sposób zaciągał się skrętem i oblizywał czerwone wargi. Jego luźna koszula w kratę była do połowy rozpięta, ukazując jego umięśnioną pierś, a ramoneska niedbale zarzucona była na jego ramiona. Wzrokiem pełnym wyższości przejeżdżał po wszystkich zebranych w okręgu, aż wreszcie jego oczy zatrzymały się na mojej sylwetce, którą wręcz pożerał wzrokiem. 

Kurwa. Kurwa. Kurwa.

Nie mam pojęcia, jak mogła wyglądać moja twarz, kiedy Chanyeol w najbardziej szatański sposób się do mnie uśmiechnął, puszczając mi oczko. 

Ja chyba mdleję, lekarza poproszę. 

Jednak po chwili jego wzrok błądził już po innych, przez co zrobiłem się trochę zazdrosny, jednak po chwili robiłem dokładnie to samo. Z całego otoczenia znałem tylko lepiej Jongina i Chanyeola. Resztę kojarzyłem jedynie z Instagrama lub szkolnego korytarza, bo byli mi zupełnie obojętni. 

Po zaledwie kilkunastu minutach zdążyłem wypić kolejne litry alkoholu, jednocześnie zdzierając ze śmiechu swoje gardło, kiedy coraz głupsze wyzwania i pytania rodziły się w głowach graczów. Najbardziej zapamiętałem to, jak jakieś dwie dziewczyny musiały się rozebrać do samej bielizny, Jongin musiał zrobić malinkę koło pępka pewnej blondynce, a Chanyeol musiał zassać się na kilkanaście sekund na szyi brunetki, która swoją postawą krzyczała do wszystkich 'Jestem zdesperowaną nastolatką, bierz mnie!'

Chociaż czy ja nie zachowywałem się tak samo?

- Cześć, Baekhyun, prawda? - nagle chłopak o szalenie przekrwionych oczach, który przez cały czas siedział koło mnie, odwrócił swoją twarz w moją stronę. 

- Zgadza się - pomachałem powoli głową, ciągle uśmiechając się jak ostatni debil. W mojej głowie szumiało od alkoholu, a krew dosłownie we mnie wrzała. - A ci jak na imię?

- Lay - odpowiedział, nagle znacznie się do mnie przybliżając. - Chcesz może bucha? - zapytał, podsuwając mi pod twarz palącego się skręta. Normalnie to nigdy w życiu nie włożył tego świństwa do ust, jednak w tamtym momencie wszystko wydawało mi się możliwe. 

Zaciągnąłem się drażniącym dymem, po chwili wypuszczając go na twarz naćpanego licealisty. Momentalnie nisko się zaśmiałem, powtarzając czynność jeszcze kilka razy, jednocześnie intensywnie przyglądając się uśmiechniętemu chłopakowi. Możliwe, że wypaliłbym całego skręta, dopóki ktoś nie wykrzyczałby mojego imienia. 

- Baekhyun! - Jongin wykrzyczał, kiedy butelka po alkoholu nakierowała się na mnie. - Wyzwanie czy pytanie? A może to i to?

- Oczywiście, że to i to - zaśmiałem się, będąc zbyt naćpanym i pijanym, żeby w ogóle się zastanowić. 

- Z kim ostatnio uprawiałeś seks? - zapytał, unosząc brew i zwracając na mnie uwagę wszystkich zebranych. W tym samego Park Chanyeola. 

- Zwariowałeś? Z nikim! - wybuchnąłem głośnym śmiechem, lekko odchylając się do tyłu. Oczywiście powiedziałem to tylko i wyłącznie dlatego, że byłem pod wpływem alkoholu. W innym przypadku zapewne wypierałbym się pytania, mówiąc, że jest zbyt osobiste. 

 - Z nikim? - kilka osób zapytało się naraz, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej. 

- Nikim. 

- Jesteś dziewicą?* - nagle niski i donośny głos Chanyeola rozbrzmiał, przez co przerzuciłem swój rozbawiony wzrok na niego. 

Cholera. 

Nie miał na sobie już ramoneski, zamiast niej jego ramiona przyozdobiła tylko ciasna, czerwona koszula w kratę, a jego wzrok wydawał się jeszcze bardziej wygłodniały i podniecający. Przełknąłem głośno ślinę. 

- Jestem stu procentową dziewicą, czy to takie dziwne? - odpowiedziałem, oblizując usta i marszcząc brwi. Kilka osób się zaśmiało, inni szeptali coś między sobą a cała reszta pozostawała w ciszy, dziwnie mi się przyglądając. 

- Cóż... - zaczął Jongin, szatańsko mi się przyglądając. -W takim razie idź z Chanyeolem do góry i zrób najbardziej grzeszne rzeczy, jakich do tej pory nie robiłeś. 

Jego słowa tylko mnie rozbawiły, tak samo jak pozostałą część grupy. 

- Chanyeol ma dziewczynę, może lepiej jeżeli to ja z nim pójdę - powiedział nagle Lay, zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych, oprócz mojej i Chanyeola, który intensywnie mi się przyglądał, tym razem z straszliwie poważnym wyrazem twarzy. Poczułem, jak po moim kręgosłupie przechodzą przyjemne ciarki. 

- Nie masz dziewczyny, Lay. To będzie nudne. To musi być Chanyeol! - wykrzyczał Jongin, prawie nie wylewając zawartości swojego drinka. Zaśmiałem się. 

To wszystko doszło do mnie dopiero wtedy, kiedy w rytmie zmysłowej piosenki, której tytułu nawet nie znałem, ocierałem się o krocze Chanyeola, który mocno zaciskał palce na moich wystających biodrach. Tłum ludzi na nas napierał, wyginając swoje ciała, jednak ja i tak miałem wrażenie, że koło mnie jest tylko i wyłącznie Chanyeol, który zmysłowo jeździł dłońmi po całym moim ciele. 

Odchyliłem do tyłu głowę, tak, że opierałem ją teraz na ramieniu Parka, który od tyłu mnie obejmując zaczął drażnić zębami moją szyję. Głośny jęk wydobył się z moich pijanych ust, kiedy Chanyeol wypchnął swoje biodra do przodu, nadziewając się swoją erekcją na moje pośladki. 

- Idziemy na górę?

I kim bym był, gdybym nie odpowiedział mu głośnym, zachęcającym mruknięciem?

__
*baekhyun specjalnie jest nazwany dziewicą, aby podkreślić fakt, iż jest w stu procentach bottom.

hi, słoneczka

tak wiem, wiem nie ma tutaj smuta ale chcę go naprawdę bbb dobrze zrobić, więc pewnie będzie długi a nie chce pisać rozdziałów po 10k słów

dlatego wyczekujcie! (i nie zabijcie mnie)

dodaję to tak szybko, bo nie mogę się doczekać aż będę płakać czytając wasze komentarze, bo uwierzcie, że TAK JEST.

dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście cholernie kochani i śmieszni (w dobrym sensie)

mam nadzieję, że nie ma tu nigdzie większych błędów, bo możliwe że coś mi umknęło. ale w tym tygodniu na bank nie będę miała czasu nic pisać, a w piątek przez 5 dni nie będzie mnie w domu:(

see you soon, bby!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro