Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡sixteen♡

słodkie kłamstwa, słodkie kłamstwa. 

jeżeli to jest to, co chcesz, dam ci to wszystko.  


Słów: 3824

Nigdy nie przypuszczałem, że moje życie zmieni się aż tak bardzo i to w ciągu jednego tygodnia. Przez siedem dni praktycznie codziennie pojawiałem się w Line Friends, przy okazji spotykając coraz częściej Chanyeola i jego grupę znajomych, oraz oczywiście jego przekochaną, przesłodką, prześliczną i przeseksowną dziewczynę.

Chyba nie muszę wspominać, że to sarkazm. 

- To jak? Dzisiaj biała z malinami, czy wolisz czarną z wiśniami?

- Jeszcze trochę, a będziesz musiał dla mnie inwestować w karnet na siłownię, Kai - powiedziałem, opierając głowę o jego ramię i cicho wzdychając. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie na moje słowa, oplatając swoją rękę wokół mojego pasa. 

- Dopóki wszystkie kalorie idą Ci w biodra i tyłek, nie widzę najmniejszego problemu, honey - mruknął mi do ucha, uśmiechając się w ten głupkowaty sposób, gdy prychnąłem na jego słowa. 

- Nie zapędzaj się, Kai - mruknąłem, patrząc na niego z uniesioną brwią. - Nigdy nie dostaniesz tego tyłka. 

- To tylko kwestia czasu, baby - powtórnie się uśmiechnął, tym razem całując mnie w usta. 

Tak, nasze relacje były okropnie dziwne. Przytulaliśmy się, całowaliśmy i spędzaliśmy ze sobą każdy jeden dzień, najczęściej siedząc w Line Friends, a mimo to nawet nie traktowaliśmy się poważnie. Lub po prostu ja tak to odbierałem, bo Jongin był dla mnie zwykłym, nieznośnym i niewyżytym dupkiem. 

- Właśnie, co do czasu - powiedziałem, gdy oderwaliśmy swoje usta od siebie. - Dzisiaj mija dokładnie tydzień od naszego pierwszego spotkania. 

- No nieźle, Baekkie - zaśmiał się przygryzając wargę. - Tydzień razem, a ja jeszcze nie widziałem Cię w swoim łóżku?

- I nie zobaczysz, Jongin. 

- Wybacz, zapomniałem, że preferujesz sypialnię moich rodziców. 

- Zamknij się, bałwanie - syknąłem, trącąc go łokciem. Jeszcze kilka dni temu dostałby ode mnie w twarz, jednak zdążyłem już przywyknąć do jego słabego humoru i niskiego poziomu inteligencji. - Chodziło mi o nagrania. Zgodnie z umową, powiedziałeś, że oddasz mi je po tygodniu.

- Nie uważasz, że powinnyśmy jeszcze trochę zagrać na wytrzymałości Chanyeola? - uniósł brew. - Myślę, że jeszcze jeden tydzień i...

- Nie - przerwałem mu, podnosząc głowę z jego ramienia. Spojrzałem na niego wymownie, chcąc zabrzmieć jak najpoważniej tylko umiem. - Coś czuję, że nie chodzi tutaj tylko o zazdrość Chanyeola. W tym musi być jakiś haczyk. 

- Tak, haczyk jest taki, że...

- Nie, nie zaliczysz mnie Jongin i nawet o tym nie myśl. 

- Twoja asertywność podnieca mnie jeszcze bardziej - uśmiechnął się, jak zwykle zagryzając przy tym wargę. - Okej, dostaniesz nagrania, ale mam je w domu, więc musimy się tam teraz udać. 

- I nie zgwałcisz mnie? - uniosłem brew, nie będąc pewnym, czy się zgodzić. Bałem się tego, co właśnie tworzyło się w głowie Jongina.

- Jeżeli będziesz błagał o więcej, to też gwałt? 

Westchnąłem cicho w poduszkę, widząc kolejne wiadomości od Luhana. Przez ostatnie dni ograniczyliśmy kontakt, przez dziwną atmosferę, jaka między nami panowała. Luhan spędzał dużo czasu z Sehunem, a ja codziennie wracałem do domu wieczorami, cały dzień będąc z Jonginem. Czułem, że coś między nami zaczyna się psuć, kiedy Luhan myślał tylko, że jestem zły o nagrania z monitoringu, o których tak naprawdę prawie zapomniałem. 

- Musimy się sprężać, za jakąś godzinę mam klientów - powiedział Kai, gdy wszedł do swojego pokoju ze szklanką wody, która była oczywiście dla mnie. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co mu chodzi, co chłopak już po chwili zauważył. - Udzielam korepetycji z matmy, nawet nie wiesz, ile na tym zarabiam. 

- To dziwne, bo nie wyglądasz na mistrza z matematyki. Z jakiejkolwiek dziedziny nie wyglądasz na mistrza.

- Mówisz tak, bo jeszcze się ze mną nie przespałeś - uśmiechnął się, puszczając oczko w moją stronę, na co jedynie prychnąłem. - Prawda jest taka, że sam chodzę do korepetytora, a potem po prostu karzę tym naiwniakom robić dokładnie to samo, co on kazał mi, rozumiesz?

- I czemu ci ludzie dalej do ciebie chodzą, jeżeli tyle za to bierzesz? Nigdy tego nie zrozumiem. 

- Bo bardzo często urozmaicam te korepetycje - mruknął, zagryzając wargę. - Dlatego większość to dziewczyny.

- Chcesz mi powiedzieć, że podczas odrabiania zadań z matematyki, uprawiasz z nimi seks?

- Tego nie powiedziałem, ale bardzo dobrze myślisz - zaśmiał się, a ja jedynie przewróciłem oczami, jednocześnie głośno wzdychając. Brakowało mi już sił do tego idioty. - Po co Ci tak naprawdę te nagrania? - zmienił temat, siadając na obrotowym krześle i odpalając komputer.

- Na pewno u mnie będą bezpieczniejsze, niż u Ciebie - prychnąłem,po czym podniosłem się do siadu, patrząc jak Jongin uśmiecha się w ten głupi sposób. 

- Naprawdę myślisz, że nie zrobię chociaż ich kopii i nie zapiszę na komputerze? - uniósł brew. - Byłbym idiotą. 

- Jesteś idiotą nawet jak to zrobisz.

- Wiesz w jakim folderze je zapiszę? - zapytał, odwracając się do mnie tyłem, aby spojrzeć na wielki monitor komputera. - Byun Baekhyun i jego seksowne ciało podczas seksu z  Park Chanyeolem w sypialni rodziców Kim Jongina

- Zamknij się, gdybym wiedział, że to sypialnia twoich rodziców, nigdy bym tego nie zrobił - powiedziałem, podchodząc do chłopaka, aby obserwować, czy nic nie kombinuje z nagraniami, tylko grzecznie je dla mnie ściąga. Nie lubiłem, gdy ciągle wspominał tę noc, bo powodowało to u mnie swego rodzaju zażenowanie i rozczarowanie. - Czekaj, czemu akurat taka nazwa tego folderu?

- Bo jest adekwatna do sytuacji? I do nagrania? - powiedział, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Ja jednak miałem jeden, wielki mętlik w głowie, a wszystko zaczęło mi się mieszać. 

- Czekaj, czyli chcesz mi powiedzieć, że są to nagrania z ostatniej imprezy u ciebie w domu? - zapytałem, łapiąc krzesło tak, aby Jongin obrócił się przodem do mnie.

- A są jeszcze jakieś, o których nie wiem? - zmarszczył brwi, przyglądając się mi z dołu. 

Cholera, cholera, cholera. 

Przez cały tydzień byłem pewny, że to właśnie Jongin ukradł nagrania z szkolnego monitoringu, zupełnie zapominając o tym, że ma u siebie w domu kamery, na których również został uwieczniony mój seks z Chanyeolem. 

Z jednej strony, bardzo dobrze, że je odzyskam, jednak z drugiej - ktoś miał drugie nagranie i nie był to Jongin, co zaczęło bardzo mnie niepokoić. 

- Baekhyn? - zapytał, kiedy przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w jego oczy, łącząc ze sobą wszystkie fakty. Oplótł swoje ramiona wokół mojej talii, przyciągając mnie do siebie, co kompletnie zignorowałem. 

Ktoś jeszcze ma nagrania.

- Co się dzieje? - zmarszczył brwi. 

- Nic, po prostu daj mi te nagrania i -

Nie dokończyłem zdania, ponieważ nagle mój telefon zaczął wibrować. Bez większego zastanowienia wyciągnąłem go z tylnej kieszeni i odebrałem, delikatnie odsuwając się od Jongina. 

- Baekhyun? - promienny głos mojej rodzicielki rozbrzmiał po drugiej stronie. 

- Tak? Coś się stało? - zapytałem, marszcząc brwi. Moja mama była ogromną fanką wysyłania wiadomości, a rozmowa przez telefon była dla niej koszmarem, dlatego unikała tego jak najbardziej tylko mogła. 

- Tak, cukiereczku. Gdzie jesteś? 

- Gdzie jestem? - powtórzyłem jej słowa, patrząc w zakłopotaniu na Jongina, który uważnie się mi przyglądał. Układając w głowie odpowiedź, pokazałem mu gestem dłoni, aby się nie odzywał, na co jedynie się uśmiechnął. - Jestem u Luhana, pracujemy nad szkolnym projektem. 

- Świetnie! - pisnęła entuzjastycznie do słuchawki. 

- Mamo?

- Słuchaj, zostaniesz dzisiaj u Luhana na noc, dobrze? Muszę służbowo jechać do Seulu na dwa dni, a nie chcę zostawić Cię samego.

- Mamo... Przecież ja mam piętnaście lat - jęknąłem do słuchawki, słysząc z tyłu parsknięcie Jongina. - Dam radę sobie sam, nie jestem już dzieckiem. 

- Jesteś, Baekhyun. Dalej boisz się ciemności i nie zasypiasz, dopóki nie słyszysz jak wchodzę do sypialni, która jest zaraz obok twojej - powiedziała, jednocześnie mnie zawstydzając. Może i miała rację, ale to nie zmieniało faktu, że przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz. - Zadzwonię do mamy Luhana, zapytam czy możesz u nich spać, dobrze?

- Dobrze... - westchnąłem w końcu, poddając się mojej rodzicielce. - Czekaj, nie! Nie możesz zadzwonić do mamy Luhana. 

- Czemu? Na pewno się zgodzi. 

- Już się zgodziła, nie kłopocz się i nie dzwoń - skłamałem. - Luhan już się jej zapytał. 

- Wolę zrobić to osobiście, dobrze wiesz, że nie lubię narzucania się komuś. 

- Tak, ale... - zamyśliłem się na moment, piorunując wzrokiem roześmianego Jongina. - Mama Luhana jest zajęta, więc narzucisz się dzwoniąc do niej...

- Baekhyun, co ty kombinujesz?

- Nic.

-Baekhyun, znam Cię - powiedziała, przybierając ostrzejszy ton głosu.

- Po prostu... - znów się zamyśliłem, nie mając pojęcia, co jej powiedzieć. Jeżeli zadzwoni do mamy Luhana, dowie się, że mnie tam w cale nie ma, a chciałbym oszczędzić sobie godzinnych rozmów o tym, kim jest dla mnie Jongin, gdzie mieszka, jaka jest jego grupa krwi, czy ma bogatych rodziców i ile ma lat. Spojrzałem na chłopaka, który uniósł do góry kartkę, na której coś napisał. Zmrużyłem oczy, nie mogąc się rozczytać. - Niech... Luhan nasypie... Nie! Nocuje, niech Luhan nocuje - poprawiłem się, źle przeczytawszy tekst. - Niech Luhan nocuje u nas.

- Baekhyun, czy ja mam wracać do domu? Dziwnie się zachowujesz. 

- Nie, po prostu... nie chcę się narzucać, więc lepiej będzie, jeżeli Luhan zaśnie u nas, przynajmniej nie będę się bał.

Po kilku minutach słuchania o tym, że mamy uważać i nawet nie zbliżać się do piekarnika, moja mama się rozłączyła, a ja odetchnąłem z ulgą. Rzuciłem telefon na łóżko, przeczesując włosy i podchodząc do śmiejącego się Jongina. 

- Wszystkim tak kłamiesz?

- Przestań. Nie miałem innego wyboru - warknąłem, uderzając go w ramię. - Zgraj te filmiki i wracam do domu, jestem zmęczony. 

- Zgram, jeżeli mi pomożesz - uśmiechnął się, przyciągając mnie lekko do siebie. 

- Nie znam się na tym, idioto - powiedziałem, marszcząc brwi. Spojrzałem niepewnie na monitor, na którym przesyłały się jakieś pliki, modląc się, aby nie zajęło to dużo czasu.

- To cię nauczymy - mruknął, przyciągając mnie nagle tak, że znalazłem się na jego kolanach, opierając się plecami o jego ciepłą klatkę piersiową. Momentalnie zakleszczył mnie między swoim torsem, a biurkiem, przez co nie miałem jak wstać. 

- Puść mnie, głupku - warknąłem, trącąc go łokciem w żebro. 

- Puszczę Cię dopiero wtedy, jak zgramy film - szepnął mi do ucha, po czym złapał moją dłoń, a ja niepewnie obserwowałem jego ruchy. Czułem, jak jedną ręką oplata moją talię, przyciskając moje ciało jeszcze bliżej. Po kilku chwilach położył moją dłoń na myszce komputerowej, przykrywając ją swoimi palcami. Byłem niespokojny. Oddech Kai'a drażnił moją szyję, a jego ręka coraz bardziej zaciskała się na moim ciele. Czułem, że nie skończy się to dobre, szczególnie, że po chwili Jongin przegrał filmy z nagrania, następnie je włączając. 

- Czemu to włączasz? - zapytałem, marszcząc brwi. 

- Przecież musimy zobaczyć, czy to na pewno jest to, baby - mruknął, przysuwając swoje usta niebezpiecznie blisko mojej szyi. Czułem, jak moja dłoń, znajdująca się pod tą jego, zaczyna się pocić, a mój oddech delikatnie przyspiesza. 

- Wyłącz to - warknąłem, kiedy na wielkim monitorze ukazało się niewyraźne nagranie, przedstawiające mnie i Chanyeola. Całowaliśmy się namiętnie, kiedy przyciskał moje ciało do ściany, a ja mocno przyciągałem go do siebie za kark. 

Pełno emocji naraz we mnie wybuchło, przypominając sobie tamten wieczór. Odczułem smutek, radość, podniecenie i zażenowanie, bo przecież oglądałem moją seks taśmę z napalonym Jonginem.

- Wyłącz to, Jongin - warknąłem, starając się kliknąć cokolwiek, aby jak najszybciej wyłączyć film. - Nie żartuję. 

- Myślałem, że spodoba Ci się - mruknął mi do ucha, a jego dłoń przeniosła się na moje udo, po czym chłopak zaczął je delikatnie ściskać i masować. - Przecież widziałem, jak dobrze Ci wtedy było. 

- Wyłącz to do cholery! - podniosłem głos, kopiąc Kai'a piętą w piszczel, jednak zamiast syknięcia, z jego ust wydobył się cichy śmiech, a jego ramiona oplotły moje ciało jeszcze mocniej. - Jongin, nie żartuję. Wyłącz to i mnie puść - powiedziałem, kiedy na nagraniu Chanyeol zaczął mnie rozbierać, kiedy leżeliśmy na łóżku. 

- Może lepiej jak Ci coś pokażę, co? - mruknął mi do ucha, składając soczysty pocałunek na moim karku. 

A ja już wtedy wiedziałem, że źle się to skończy. 

- Błagam, Jongin. Wypuść mnie - załkałem, gdy drzwi sypialni jego rodziców z hukiem zostały zamknięte, jednocześnie odcinając jakąkolwiek drogę mojej ucieczki. Moje oczy były szklane, a dłonie znacznie się trzęsły, kiedy chłopak uśmiechnął się, podchodząc do mnie. Jednak to nie był ten sam uśmiech, to było coś znacznie innego, coś przepełnionego cwaniactwem, podnieceniem i żądzą. - Jongin, o co ci chodzi? - zapytałem drżącym głosem, gdy jego palce zacisnęły się na moich biodrach, a jego usta powędrowały na moją szyję. Byłem przerażony. 

- O ciebie mi chodzi - zaśmiał się cicho, dotykając moje sparaliżowane strachem ciało. - Przecież to lubisz, Baekhyun. Specjalnie jesteśmy w sypiali moich rodziców. 

- Zostaw - powiedziałem, przymykając powieki, kiedy jego ciało napierało na mnie jeszcze bardziej, a jego usta całowały całą moją szyję. Czułem się okropnie, nie dochodził do mnie do końca fakt, że Jongin właśnie mnie praktycznie molestuje, a ja nie mogę nic z tym zrobić. - Co masz zamiar robić? 

- Pobawić się - mruknął, po czym wbił się mocno w moje wargi i nawet moje dłonie, które zaczęły go chaotycznie odpychać, nic nie pomogły. Zaraz po tym poczułem, jak upadam na miękki materac, a ciało Kai'a nagle znajduje się tuż nade mną. Moje oczy, przepełnione szokiem i strachem, obserwowały jego ruchy, kiedy jego dłonie zaciskały się dalej na moich biodrach, a usta znów zaatakowały moje wargi. - J-jongin. Co cię napadło? - wysapałem, marszcząc brwi. 

- Zbyt mnie podniecasz - mruknął, wgryzając się w moją szyję. 

- Zostaw mnie, ja nie chcę - powiedziałem, gorączkowo odpychając jego ciało do siebie. - Poza tym zaraz masz prowadzić korepetycje, nie możemy...

- Przecież mogę dać ci więcej, niż daje Ci Chanyeol - warknął, podnosząc głowę tak, że nasze oczy były na tej samej wysokości, a jego wzrok niespokojnie błądził po mojej twarzy. 

- Nie chodzi o niego, cho -

- Chodzi, Baekhyun - przerwał mi. - Przez cały tydzień ciągle poruszałeś jego temat, ciągle chciałeś, aby zwracał na ciebie uwagę i byłeś smutny, jak tego nie robił. Co z tobą nie tak? - zapytał, a mnie dosłownie zamurowało. 

Miał rację, ogromną rację. 

- Pozwól mi sprawić, że o nim zapomnisz - mruknął, pochylając się nade mną tak, że nasze usta już po chwili się złączyły. Mój umysł był zamglony, myśli płynęły zbyt szybko, a całe moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Oddawałem jego pocałunek, jednak w momencie, w którym jego ręce powędrowały do mojego rozporka, a usta przyspieszyły na tempie, powtórnie zacząłem go od siebie odpychać. 

- Jongin! - warknąłem, gdy chłopak przygniótł mnie swoim ciałem do materaca, łapiąc moje dłonie i umieszczając je nad moją głową, aby zatrzymać jakiekolwiek moje ruchy. Nie chciałem tego, wręcz się tego bałem, dlatego moje oczy znów zaszły łzami. - Przestań - cicho załkałem, odchylając głowę na bok, aby uniknąć kolejnego pocałunku, jaki chciał mi dać. 

- Baekhyun, nie próbuj nawet uciekać - powiedział, łapiąc delikatnie moją szczękę, abym spojrzał na niego. - Spodoba Ci się. 

- N-nie podoba mi się, Jongin - wysapałem, kiedy jego usta powtórnie przyssały się do mojej szyi. - Nie chcę, nie rób mi nic. Źle się czuję, boli mnie brzuch. 

- Sprawię Ci przyjemność.

Mój umysł był przyćmiony, wszystko działo się za szybko. Czułem okropną suchość w gardle, myśli napływały do mnie z niewyobrażalną prędkością, a każdy najmniejszy dotyk Jongina wręcz nieprzyjemnie parzył. Nie wiedziałem co się dzieje, upił mnie swoim dotykiem i pocałunkami, których nie chciałem. Czułem, że wszystko wiruje, a z dźwiękiem odpinania spodni Kaia, z moich oczu wylało się morze łez. 

- Jongin, proszę... - załkałem cicho, na co on jedynie się do mnie ciepło uśmiechnął, palcem ścierając moje ciepłe łzy. 

- Spodoba Ci się. 

Po jego słowach zaczął mnie nagle rozbierać. Dosłownie zszarpywał ze mnie spodnie, a ja błagałem, aby przestał. Jego głos zaczął zmieniać się w nieprzyjemnie wysokie pikanie i dźwięki, a moja głowa boleśnie pulsowała. 

Ostatnie co udało mi się usłyszeć, to głośne uderzanie pięścią w drzwi, oraz czyjeś donośne krzyki. Poczułem, jak Jongin wstaje gwałtownie z łóżka, również krzycząc. Wszystko wirowało, a ja miałem wrażenie, że mam przed oczami jedną wielką pustkę. 

Jednak udało mi się ujrzeć te czerwone włosy, które właśnie wyłamały drzwi i wparowały do pokoju, uderzając pięścią w twarz Kaia. 

- Chanyeol?

C H A N Y E O L:

- Czemu go dzisiaj tu nie ma? - mruknąłem, gdy mój wzrok niespokojnie błądził po zatłoczonym Line Friends. Wszędzie szukałem tych blond włosów i delikatnych dłoni, które trzymają w kubku ciepłą czekoladę. Jednak dzisiaj go nie było, nie siedział tam gdzie zawsze i nie uśmiechał się tak słodko. 

- Spokojnie, Chanyeol - powiedział Sehun, siedzący naprzeciwko mnie. Przez cały czas wpatrzony był w swój telefon, co bardzo mnie irytowało, szczególnie dlatego, że robił to bardzo rzadko. - Pewnie nie mógł dzisiaj tutaj być. Kto normalny codziennie odwiedza Line Friends?

- Ja - odpowiedziałem. - I Baekhyun. No i oczywiście jeszcze Jongin. 

- To dziwne, że nagle są tak blisko ze sobą - zmarszczył brwi.

- Bardziej mnie to niepokoi - powiedziałem, wreszcie odwracając się twarzą do Sehuna. Uderzałem niespokojnie palcami w blat. Możliwe, że przesadzałem, ale czułem, że dzieje się coś złego. - Ostatnio rozmawiałem z Baekhyunem ponad tydzień temu.

- W takim razie czemu tego nie zmienisz? - zapytał, uśmiechając się do telefonu. 

- Dla ciebie wszystko jest takie łatwe - prychnąłem. - I skończ siedzieć w tym telefonie, zaczyna mnie to irytować. 

- Przepraszam, Luhan prosi mnie, żebym do niego przyjechał. 

- Przyjaciel Baekhyuna, prawda? - zapytałem, na co pokiwał potwierdzająco głową. - Jakie są właściwie wasze relacje?

- Nie mam pojęcia, ale chyba się zakochałem - odparł, wreszcie wygaszając telefon. Spojrzał na mnie, opierając się na łokciu, a do mnie doszedł fakt, że on wcale nie żartuje. 

- Zakochałeś się? 

- Tak, co w tym takiego dziwnego? - zmarszczył brwi. - Luhan jest idealny. Ciągle o nim myślę i uwielbiam, kiedy zasypia w moich ramionach. Ostatnio oglądaliśmy film, a on na samym początku wtulił się we mnie i zasnął. Dalej przed oczami mam obraz jego spokojnej twarzy, gdy zanosiłem go do sypialni. 

- Przespałeś się z nim? - zapytałem prosto z mostu, na co Sehun odpowiedział mi głośnym prychnięciem. 

- Nie zadawaj takich pytań, Chanyeol. Luhan jest zbyt piękny, abym go mógł skrzywdzić. Chcę poczekać na odpowiedni moment. Nie toleruję jedno nocnych przygód i łamania serc, tak jak ty. 

- Przecież dawno z tym skończyłem, Baekhyun był wyjątkiem - prychnąłem, na co cicho się zaśmiał. 

- Przestań kłamać. Ciągle o nim myślisz, jesteś okropnie zazdrosny i przede wszystkim zraniłeś mu okropnie serce. 

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Przecież to widzę, Chanyeol. Baekhyun najpierw sprowokował cię przez Krisa, teraz robi to samo, tyle że z Jonginem - odparł, wzruszając ramionami i upił ostatni łyk swojego napoju. - Powinieneś go ostrzec, zanim znów namiesza i stanie się kolejna tragedia. 

Zastanowiłem się przez chwilę nad słowami Sehuna, który zaczął ubierać swoją narzutę na barki. Miał cholerną rację. 

- To jak, podwieziesz mnie do Luhana?

♡  

- Nie ma za co, cześć - pożegnałem się z Sehunem, który wyszedł z mojego auta, zmierzając w stronę domu Luhana. 

Zazdrościłem mu. 

W jego życiu wszystko było takie proste, umiał świetnie radzić sobie z problemami i nie pakować się w kłopoty. Ja natomiast tkwiłem w nieszczęśliwym związku z Jiwoo, a po cichu dalej marzyłem, aby obudzić się obok Baekhyuna i go pocałować. 

Baekhyun

Moje myśli ciągle wirowały wokół niego i tego, co teraz robi, z kim i gdzie jest, czy ogląda serial, czy śpi czy może pije gorącą czekoladę w Line Friends. Może właśnie te wszystkie czynniki były przyczyną tego, że w niecałe dziesięć minut znalazłem się pod domem Jongina. Nie miałem pojęcia, co tak naprawdę tam robię, ale oszukiwałem sam siebie i mówiłem, że jest to po prostu po drodze.

- Chanyeol? - gdy wyszedłem z auta i udałem się na werandę, nie wiedząc co właściwie mam zamiar zrobić, usłyszałem z boku swój głos.

- Taemin? - zmarszczyłem brwi, widząc jak blond włosy chłopak uśmiecha się do mnie promiennie. - Kopę lat, nie widziałem Cię chyba z ponad rok - powiedziałem entuzjastycznie, przybijając mu piątkę.

- Tak, moja podróż do Europy trochę się przedłużyła, ale wreszcie powracam - zaśmiał się. - Co tam u Ciebie? Też odwiedzasz Jongina?

- Oh, nie - powiedziałem, kiedy stwierdziłem, że to nie ma najmniejszego sensu i zrobię z siebie tylko głupka. Byłem pewny, że Baekhyun był teraz u niego w domu, jednak co w tym złego? Byłem po prostu chorobliwie zazdrosny. - Zadzwoń do mnie, musimy się kiedyś spotkać.

- Pewnie, że zadzwonię. Długo nie rozmawialiśmy. 

Po tych słowach pożegnaliśmy się, a ja bez większego namysłu udałem się do swojego auta. To był zwykły impuls, aby tutaj przyjechać, przecież nie mogło dziać się nic złego. Musiałem po prostu pogodzić się z tym, że Jongin i Baekhyun są ze sobą szczęśliwi, a mi pozostało dalej męczyć się z Jiwoo.

Jednak gdy już otwierałem drzwiczki mojego samochodu, głos Taemina znów rozbrzmiał, tym razem bardzo niespokojne. Odwróciłem się do tyłu, jednak dostrzegłem tam jedynie otwarte drzwi. Marszcząc brwi, podszedłem powtórnie do werandy, widząc jak Taemin stoi w holu, zupełnie tak, jakby zastygł.

- Co się dzieje?

- Chyba ktoś u niego jednak jest - powiedział cicho, dalej nasłuchując czegoś, czego ja nie słyszałem. Pomyślałem, że to głupi żart i chce mnie wystarczyć, tak jak zawsze, jednak gdy tylko usłyszałem kilka słów, wykrzyczanych płaczliwym głosem, nie planowałem nad sobą.

- Nie chcę, nie rób mi nic. Źle się czuję, boli mnie brzuch - załamany głos Baekhyuna rozbrzmiał cicho, przez co na chwilę zupełnie zastygłem, nasłuchując więcej. 

- Sprawię Ci przyjemność.

Zacisnąłem mocno pięści, wiedząc już, co dzieje się na górze. Poczułem, jak moje serce jednocześnie zwalnia i przyspiesza. Miałem ochotę zabić Jongina, rozszarpać go, dać na pożarcie lwom, lub znęcać się nad nim do czasu, aż wreszcie nie zginie z wycieńczenia. 

- Co się dzieje, Chanyeol? - zapytał mnie Taemin, gdy odważnie go odepchnąłem, chcąc przejść. 

- Zabiję Jongina, zabiję go, kurwa. 

Po tych słowach wszystko przybrało na czasie. Pamiętam, że biegłem po schodach, prawie się o nie zabijając, a moje serce biło niewyobrażalnie szybko. To, jak adrenalina przejęła nade mną kontrolę, jednocześnie wymazując z mojej pamięci połowę zdarzeń było niesamowite. Bolały mnie knykcie od mocnego uderzania w drzwi, a gardło piekło od głośnego krzyku. W między czasie odepchnąłem Taemina, który ciągle pytał się o co chodzi i starał się mnie uspokoić. 

Gdy tylko usłyszałem krzyk Jongina i otwieranie drzwi, moje pięści samoistnie powędrowały do jego twarzy. 

- Zabiję Cię, skurwielu. 

___

no cześć, słoneczka.

ostatnio mam mood na smuty, więc chyba nie muszę mówić, co to oznacza (po prostu czekajcie).

i jak? team Chanyeol, czy team Jongin? jestem ciekawa, aw

+ będę bb wdzięczna, jak napiszecie mi, jakiej długości rozdziały Wam odpowiadają. mam już dość tego, że raz mają 2k, potem 3k, a teraz nawet prawie 4k. 

miłego weekendu! trzymajcie się cieplutko, noście szaliki i czapki, i oczywiście też rękawiczki, bo musicie mieć cieplutko w rączki. 

see you soon, bby!

ps. pojawiły się nowe postacie - odsyłam was do zerowego rozdziału!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro