Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡eighteen♡

ciągle próbuje cię odepchnąć, ponieważ muszę ci powiedzieć 

że cię okłamuje, ale wiesz, że jestem chętny.   



Słów: 2960

(dla cruorordis, bo miała ochotę na smuta + jest kochaniutka)

Nie mogłem powstrzymać się przed głośnym jękiem, kiedy język Chanyeola przejechał po moim brzuchu, zlizując śmietanę i wino, które lało się litrami do naszych spragnionych ust. Nie pamiętam dokładnie momentu, w którym zacząłem obrzucać swoje rozgrzane ciało śmietaną, ponieważ usta Chanyeola z każdym kolejnym ruchem sprawiały, że zapominałem o całej reszcie świata, zatracając się w przyjemności.

— Mhm — sapnąłem, ciągnąc go za włosy. Moje ciało wygięło się w łuk, gdy chłopak zassał się w kilku miejscach na moim brzuchu, zostawiając za sobą krwiste ślady. — Chanyeol...

— Nie powinniśmy — powiedział nagle, zaburzając całą aurę podniecenia i romantyzmu, jednocześnie powodując u mnie narastającą złość. Chciałem, aby mnie pragnął, aby widząc mnie, nie myślał o niczym innym, aby jego wszystkie zmysły szalały, gdy byłem blisko. Tymczasem gdy leżę prawie nagi i poddaję się jego szatańskim ustom, w jego głowie tworzą się chore myśli, czy oby na pewno dobrze postępuje.

— Nie musisz nic robić — powiedziałem, zaprzeczając swoim myślą. Po głowie chodziły mi tylko i wyłącznie najróżniejsze rzeczy, które mógłby ze mną zrobić, doprowadzając mnie do szału. - Przestań, jeżeli nie chcesz — odparłem, patrząc prosto w jego oczy, gdy zwisał nade mną, delikatnie dysząc.

Wariowałem.

Pragnąłem go tak mocno, jednak w tamtej chwili jedyne, na co miałem ochotę, to na ucieczkę jak najdalej od niego. Chciałem przestać czuć się jak przedmiot, z drugiej strony pragnąc jego dotyku i słów.

Przecież to było chore.

  — Problem w tym — wyszeptał, schylając się do mojej twarzy, w taki sposób, że momentalnie poczułem jego oddech na moim policzku. — że nie mogę.

— Czemu? - zapytałem, czując jego wargi blisko moich ust. Nie miałem pojęcia, w co się bawi, mówiąc przed chwilą, że to, co robimy, jest nie na miejscu, aby potem doprowadzać mnie do szału, przybliżając się do mnie. Zanim mi odpowiedział, poczułem jego dużą dłoń na moim udzie, która rozchyliła delikatnie moje nogi.

— Pragnę Cię — wyszeptał, a po całym moim ciele przeszły ciarki, szczególnie w momencie, w którym jego ciemne oczy patrzyły prosto w moje źrenice. — Kurwa, pragnę Cię najbardziej na świecie.

— W takim razie mnie pragnij — wyszeptałem, podnosząc swoje ciało lekko na łokciach, przez co chłopak delikatnie się odsunął. Patrząc mu prosto w oczy, wspiąłem się na swoje kolana, łagodnie siadając okrakiem na jego ciele, kiedy oparł się o kanapę. — Pragnij najmocniej na świecie — szepnąłem, przerzucając swoje ramiona przez jego kark. Przyjemne dreszcze przeszły po moim ciele, gdy jego dłoń nagle znalazła się na moim pośladku, zataczając kciukiem relaksujące kółka.

— Pragnę — uśmiechnął się w szatański sposób, przybliżając swoje usta do moich warg. Słodki uśmiech wpłynął na moją twarz, wiedząc, że moje słowa na niego podziałały.

I naprawdę miałem ochotę po prostu wstać i wyjść, kiedy nagle telefon Chanyeola zaczął dzwonić, a ciemny ekran został zastąpiony zdjęciem Jiwoo, akurat w momencie, w którym nasze usta prawie się złączyły. Obydwoje automatycznie spojrzeliśmy najpierw na komórkę, a potem na siebie.

Czy to jakiś żart?

— Nawet o tym nie myśl, Chanyeol — warknąłem, zaciskając mocno szczękę. Doskonale wiedziałem, że zaraz zapyta mnie, czy może odebrać.

— Baekhyun, muszę — powiedział, kiwając głową na boki. — To ważne.

I przysięgam, że w tym momencie moja krew zaczęła wrzec.

— Dobrze — odparłem, biorąc głęboki wdech. - Jeżeli to ważniejsze niż ja, to poproszę twoją ukochaną dziewczynę, żeby poczekała, okej? - odparłem, uśmiechając się sztucznie.

— Czekaj, co ty... —

— Cześć, Jiwoo! - pisnąłem entuzjastycznie, szybko odbierając telefon i wolną dłonią mocno zakrywając usta Chanyeolowi. Wiedziałem, że mnie zabije, jednak to, że mogłem odegrać się na tej pustej blondynce, powodowało, że nie zastanawiałem się nad tym zbyt długo.

— Kto mówi?

— No co ty dajesz, stara — parsknąłem, czując, jak wszystkie mięśnie czerwonowłosego się napinają. - Tutaj Beakhyun.

— Baekhyun? Skąd ty masz telefon Chanyeola?

— Wiesz, Channie jest teraz trochę zajęty... Oddzwoni za kilka godzin, dobrze? 

— Słucham?

— Słyszałaś, buźka! — rozłączyłem się ze słodkim uśmiechem na ustach, rzucając telefon na poduszki. — Załatwione, skarbie.

— Baekhyun, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiłeś? - zapytał, gdy zabrałem swoją dłoń z jego ust. Wyszczerzył mocno oczy i rozchylił wargi, zupełnie tak, jakby zobaczył ducha.

— Przestań, Chanyeol — zaśmiałem się. - To dla naszego dobra.

— Baekhyun, nie pozwalam Ci odbierać moich telefonów, szczególnie od Jiwoo — powiedział, marszcząc brwi. — Powinienem wracać.

— To będzie nasz mały sekret, Chanyeol — wyszeptałem do jego ucha, chuchając gorącym powietrzem na jego szyję. Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę, przejeżdżając palcami po twardym torsie. — Nikt się nie dowie. Tylko ty i ja, żadnej Jiwoo.

— Baekhyun.

— Przecież mnie pragniesz, Channie — sapnąłem niewinnie, oblizując wargi i patrząc w jego hipnotyzujące oczy. Mogłem poczuć jego erekcję na swoim pośladku, co tylko dodawało mi odwagi. — Pragniesz mnie, nie Jiwoo — mruknąłem, zaczynając zostawiać mokre pocałunki na jego szyi.

— To niedorzeczne.

— Ten ostatni raz, Chanyeol — szepnąłem, dobierając się do jego rozporka. — Ten ostatni raz zrób ze mną co tylko chcesz, pokaż mi, jak bardzo mnie pragniesz — uśmiechnąłem się, przyciskając swoje pośladki mocniej do jego krocza. — Przecież wiem, że tego chcesz. Przyznaj, że chcesz mnie.

— Chcę.

— W takim razie, jestem cały twój, Chanyeol — wyszeptałem do jego ucha, opierając swoją dłoń na jego kroczu. — Zrób ze mną wszystko.

— Zrobię.  

I nie mogłem powstrzymać się przed namiętnym pocałunkiem oraz uśmiechem, przepełnionym dumą. 

Znów wygrałem. 


  Nigdy nie należałem do tych cichych, zawsze lubiłem głośno mówić swoje zdanie, śmiać się jak hiena i byłem w tej kwestii totalnym przeciwieństwem Kyungsoo. Dużo osób porównywało mój głos do różnych rzeczy, ale jestem pewny, że gdyby usłyszeli, jak głośno krzyczę i jęczę, kiedy Chanyeol zwisa nade mną, to albo by się zszokowali, że potrafię wydawać z siebie takie dźwięki, albo od razu się rozebrali, czując jak moje erotyczne sapnięcia wypływają płynnie spomiędzy opuchniętych, zaróżowionych warg.

Jednak tylko Chanyeol mógł je w tamtej chwili słyszeć, co bardzo mi odpowiadało.

— Mhm — głośne mruknięcie wydobyło się z moich ust wraz z wygięciem ciała w łuk, kiedy Chanyeol przygryzł delikatnie moją skórę. Wplątałem palce w jego włosy, pragnąc większej ilości jego pocałunków na swoim ciele. — Chanyeol, tak... — jęknąłem gardłowo, kiedy chłopak wsadził we mnie dwa palce naraz, które pokryte były pachnącym lubrykantem.

— Tak dobrze się na Ciebie patrzy, kiedy leżysz taki grzeczny i uległy — warknął, ruszając palcami w moim wnętrzu i patrząc na mnie intensywnie. Byłem rozpalony do granic możliwości, nie panowałem już nad swoim ciałem, pragnąłem tylko większej dawki jego dotyku i sprośnych słów, jakie mi mówił. — Taki grzeczny i tylko mój — sapnął, dodając trzeci palec, na co głośno jęknąłem.

— Nie wiem, czy grzeczni chłopcy pieprzą się, gdy tylko ich rodziców nie ma w domu — odpowiedziałem, delikatnie się uśmiechając. Oddychałem niespokojnie, mocno wbijając swoje paznokcie w ramiona Chanyeola, który nie szczędził się w intensywnym obserwowaniu mojego ciała.

— Jesteś niegrzeczny i to bardzo — warknął, dodając czwarty palec, co oczywiście spotkało się z moim kolejnym jękiem. — Ale jesteś grzeczny w stosunku do mnie i bardzo mi to odpowiada, wiesz?

— Nie mów tak — jęknąłem. — Nie chcę być grzecznym chłopcem, nie jestem nim.

— Jesteś, księżniczko — zaśmiał się nisko, wykonując ostatnie kilka ruchów palcami w moim wnętrzu. — Przecież zrobisz dla mnie wszystko — mruknął, zagryzając wargę. Gdy chciałem już mu odpowiedzieć, wsunął swój kciuk w moje usta, łapiąc resztą palców moją szczękę. Instynktownie zacząłem go ssać, a pomruki ze strony czerwonowłosego tylko umilały mi tę czynność. 

  — Twoi rodzice na pewno wracają dopiero w poniedziałek, tak? — zapytał, obserwując dokładnie, jak moje usta poruszają się po jego palcu.

— Mhm.

— Świetnie — uśmiechnął się, łapiąc mnie mocno za nogi i przyciągając sprawnym ruchem bliżej do siebie. — W takim razie będę pieprzył Cię całą noc.

— W takim razie pieprz mnie całą noc — powtórzyłem jego słowa, uśmiechając się słodko, gdy wyciągnął swój kciuk z moich ust. Zaczepiłem swoje dłonie na ramie mojego łóżka i odchyliłem głowę, kiedy Chanyeol zaczął masować i całować moje uda.

— Masz tak idealne ciało — warknął w moją skórę, przez co kolejny jęk wypłynął z moich ust.

— Rób z nim co tylko zechcesz, Chanyeol.

— Tak będzie, księżniczko.

I po tych słowach oddałem się całkowicie jego władczym ruchom, a już po chwili czułem, jak jego członek styka się z moim wejściem.

— Wyglądasz pięknie — powiedział, dalej lustrując moje ciało. Mogłem powiedzieć o nim to samo. Wyglądał strasznie pociągająco, kiedy jego czerwone włosy był w nieładzie, a proste kosmyki opadały delikatnie na czoło, zasłaniając błyszczące z podniecenia tęczówki. — Wręcz idealnie.

— Błagam Cię, Chanyeol — jęknąłem, odchylając głowę do tyłu. — Po prostu mnie pieprz.

— Ktoś jest niecierpliwy — zaśmiał się, ściskając mocno moje biodra. — Bardzo dobrze, lubię tak na Ciebie działać.

Nie zdążyłem nawet nic odpowiedzieć, bo już po ostatnim słowie, jakie wypowiedział, poczułem, jak jego członek jednym pchnięciem znajduje się we mnie, a bo moim kręgosłupie przepływa fala bólu z odrobiną rozkoszy.

— O kurwa — warknął, opierając się na łokciach po obydwóch stronach mojej twarz. Odchyliłem głowę do tyłu, zagryzając mocno wargę i sycząc z bólu. Lubiłem w nim tę brutalność, jednak w takich momentach jedynie miałem ochotę go zabić, za to, że sprawił mi tyle nieprzyjemności. — Spokojnie, księżniczko — wymruczał mi do ucha, kiedy moje oczy zaszły delikatnie łzami.

— Boli.

— Zaraz sprawię, że poczujesz się jak w niebie — sapnął, całując mnie brutalnie, gdy znów odchyliłem głowę. Podczas gdy jęknąłem mu w usta, a jego zęby zagryzały moją wargę, zaczął wykonywać powolne pchnięcia, jednocześnie odpędzając cały ból.

— Ch-chanyeol — jęknąłem głośno, gdy powoli zacząłem czuć samą rozkosz, która rozpływała się po moim ciele. Wbiłem mocno paznokcie w jego łopatki, patrząc mu prosto w oczy, gdy głośne jęki i krzyki wydobywały się z moich ust.

Całe moje ciało rozkopywało pościel na łóżku, kiedy penis Chanyeol poruszał się we mnie szybko, odbierając mi mowę. Czułem, jak uderza w mój czuły punkt i zacisnąłem wargi, bojąc się, że zaraz usłyszy mnie całe osiedle.

— Właśnie taki masz być, Baekhyun — szepnął mi do ucha. — Niegrzeczny i sprośny. Nie tłum swoich krzyków, chcę je słyszeć — zażądał, co od razu uczyniłem, a mój pokój znów wypełnił się jękami. — Moja sprośna, niegrzeczna księżniczka — wymruczał, wykonując szybkie i zmysłowe ruchy miednicą. Czułem się tak dobrze. Zupełnie tak, jakbym latał, jakby wszystkie moje mięśnie się rozluźniły, a moje zmysły rejestrowały tylko i wyłącznie Chanyeola. — Lubisz to prawda?

— Chanyeol... - jęknąłem gardłowo, powtórnie wbijając paznokcie w jego skórę. To, w jaki sposób we mnie wchodził, jak do mnie mówił i jak blisko był, powodowało, że szalałem. Mój umysł skupiał się tylko i wyłącznie na przyjemności, którą mi dawał, a wszystkie myśli nagle odpłynęły.

— Lubisz, kiedy nazywam Cię księżniczką, prawda? — zapytał, przyspieszając tępo. Dalej jego twarz była bardzo blisko mojej, przez co czułem jego gorący oddech na swojej skórze. — Lub kiedy tak mocno Cię pieprzę na twoim łóżku i sprawiam, że zdzierasz swoje gardło, prawda? — warknął, dociskając swoją miednicę jeszcze bardziej. — Przyznaj, że uwielbiasz to, jak Cię pieprzę.

— Lu-ubię jak mnie t-tak pieprzysz — wyjęczałem, z trudem nabierając tlen.

— Dobry chłopczyk.

Jęknąłem głośno, kiedy ruchy Chanyeola stały się dziksze i mocniejsze, a moje ciało trzęsło się przez taką ilość przyjemnych bodźców, jakie mi dawał. Pragnąłem jego penisa w sobie jeszcze głębiej, dlatego bez większego namysłu zatrzymałem go i już po chwili zamieniliśmy się miejscami. Wczołgałem się na jego kolana, siadając na nim okrakiem.

— Wiedziałem, że lubisz mnie ujeżdżać — zaśmiał się nisko, dając mi soczystego klapsa w pośladek. Uśmiechnąłem się słodko, powoli opuszczając się na jego członka. Obserwowałem, jak po jego twarzy rozchodzi się przyjemność, a jego ramiona zaciskają się w mojej talii. — Pokaż mi, jak świetny w tym jesteś, skarbie.

Więc tak uczyniłem, już po kilku sekundach mocno nabijając się na jego penisa i jęcząc na całe gardło. Chanyeol składał soczyste pocałunki na całej mojej szyi, kiedy ja mocno ruszając miednicą, przyciągałem go do siebie za włosy.

— O boże — wyjęczałem, odchylając głowę do tyłu. Czułem, jak moje uda zaczynają się trząść, przez co trudniej było wykonywać mi płynne ruchy, a przyjemność, jaka kumulowała się w moim podbrzuszu, domagała się więcej dotyku.

— Patrz, co z Ciebie wyrosło, skarbie — mruknął mi do ucha, łapiąc mnie mocno za pośladki. — Jeszcze trzy tygodnie temu byłeś dziewicą, a teraz ujeżdżasz mnie tak, jakbyś robił to od kilkunastu lat — powiedział, przez co przyjemne dreszcze rozkoszy przepłynęły po moim ciele. Odchyliłem głowę do tyłu i jęknąłem głośno. — Nikt nie zdoła zastąpić mi twojego ciała. Nikt — kontynuował, mocniej zaciskając swoje palce. — Jesteś najlepszy.

— Chanyeol... — jęknąłem, starając się uformować w jakikolwiek sposób swój oddech. — Ja zaraz... —

Nie dokończyłem, bo po chwili poczułem jak ramiona zdyszanego Chanyeola mnie podnoszą, zdejmując moje ciało z jego kolan. Na mojej twarzy pojawił się grymas i zdezorientowanie, nie wiedziałem, czy zrobiłem coś źle, czy jednak nie dałem mu wystarczającej przyjemności.

Położył mnie brzuchem na łóżku, przez co nie mogłem widzieć, co robi za moimi plecami.

— Chanyeol, co ty... O mój boże — jęknąłem, kiedy dał mi soczystego klapsa w tyłek.

— Ugnij kolana, skarbie — zażądał, co od razu zrobiłem. — Ale pięknie się dla mnie wypinasz — zagwizdał, ugniatając mocno mój tyłek. Schowałem głowę w poduszkach, oddychając głośno, gdy czerwonowłosy dawał mi delikatne klapsy i komplementował moje ciało.

— Chanyeol — jęknąłem, kiedy nagle poczułem jego wargi na moim pośladku i zęby, które mocno się w niego wgryzały. — Co ty...

— Naprawdę myślisz, że nie naznaczyłbym tego pięknego tyłka? — zapytał, po czym dał mi kolejne kilka klapsów, aby potem znów zasysać się na mojej skórze. — Jesteś taki piękny... — kolejny pocałunek. — I tak cholernie seksowny... Kurwa, czy ty nie mogłeś pojawić się w moim życiu rok szybciej? — warknął. — Przecież wszyscy chcą Cię mieć, Baekhyun. A świadomość, że jesteś tylko i wyłącznie mój, sprawia, że szaleję — powiedział, a ja czułem, jak moje serce przyspiesza. — Odwróć się do mnie — zażądał, co od razu uczyniłem, kładąc się na plecach i spojrzałem prosto na niego. Złapał mnie za nogi, przyciągając mocno do siebie, po czym bez słowa wszedł we mnie po raz kolejny, od razu trafiając w mój czuły punkt.

— Chanyeol — jęknąłem, czując, jak zaraz zemdleję od dawki przyjemności. Cała rozkosz i podniecenie kumulowało się w moim podbrzuszu i byłem pewny, że lada moment a dojdę, osiągając swoje spełnienie. — J-ja zaraz...Uh.

— Dojdź, Baekhyun — mruknął mi do ucha, przyspieszając tempa. — Zasługujesz na to.

I wystarczyło tylko kilka, mocnych i brutalnych pchnięć, a kilka głośnych jęków później już trysnąłem spermą, brudząc swój brzuch.

— Dobra robota — uśmiechnął się szatańsko, nagle ze mnie wychodząc. Czułem się już zmęczony i przytłoczony wszystkimi emocjami i w szczególności przyjemnością, dlatego nie pamiętam nawet, jakim cudem znalazłem się na miękkim dywanie, klęcząc przed Chanyeolem.

Wystawiłem język, tak jak o to mnie prosił i słuchając najpiękniejszych komplementów i głośnych sapnięć, pozwoliłem, aby doszedł na moją twarz, naznaczając tylko fakt, jak bardzo brudny byłem.

— Jesteś tylko mój, prawda Baekhyun? — zapytał, sapiąc głośno, kiedy jego sperma powoli spływała po mojej twarzy. Uśmiechnąłem się słodko, patrząc na niego z dołu zmęczonymi oczami. Przeczesał moje włosy, głaszcząc mnie delikatnie po głowie.

— Tylko twój.

— Grzeczny chłopiec — uśmiechnął się szatańsko, pozwalając wstać mi z kolan. Spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym czymś, czegoś nawet nie potrafiłem opisać. Czułem się po prostu szczęśliwy jak nigdy, kiedy ścierał delikatnie chusteczką spermę z mojej twarzy. — Jesteś tak cholernie piękny.

— Nie za dużo tych komplementów jak na jedną noc? — uśmiechnąłem się słabo.

— Po prostu nie mogę się opanować, kiedy Cię widzę — powiedział ciszej, wyrzucając chusteczkę do śmieci. — Mogę zostać do rana? Jestem w stanie jutro nawet wstać o szóstej, jeżeli tylko będziesz chciał... Po prostu coś nie pozwala mi stąd wyjść.

— Nie możesz, a nawet musisz — zaśmiałem się cicho, czując, jak serce rozpada mi się na kilka kawałków.


— Jestem — usłyszałem, kiedy Chanyeol wrócił z łazienki i zamknął cicho drzwi od mojego pokoju. Uśmiechnąłem się, słysząc, jak idzie w stronę łóżka, a chwilę później do niego wchodzi, zajmując miejsce tuż obok mnie. W całym pokoju było już ciemno, dlatego słabo widziałem jego twarz, co nie przeszkadzało mi, dopóki mogłem czuć jego ciepło i męski zapach. Czułem się przy nim bezpiecznie i strasznie szczęśliwie. — Chodź tu — powiedział, otwierając swoje ramiona, na co od razu z lekkim uśmiechem wykorzystałem, wtulając się mocno w jego tors. Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi, starając delektować się tą chwilą.

— Nie musisz jutro wychodzić szybciej — mruknąłem, chuchając na jego skórę. — Chcę się obudzić przy Tobie, dobrze?

— Nie tylko ty tego chcesz — zaśmiał się cicho, po czym mocno objął mnie ramionami w talii, przyciągając do siebie jeszcze mocniej. — Baekhyun?

— Tak? — uniosłem delikatnie głowę, prawie stykając mój nos z tym jego. Spojrzałem mu prosto w oczy, uśmiechając się delikatnie.

— Nasz mały sekret, prawda? — zapytał z cichą chrypą, a ciepło jego ciała przyjemnie mrowiło moją skórę.

— Nasz mały sekret — uśmiechnąłem się.

Nie przypuszczałem, że moje serce tak boleśnie zabije, gdy wypowiem te trzy słowa, a oczy zajdą się nagle łzami, gdy tylko pomyślę, że jesteśmy sekretem.

Bo co, jeżeli ja już nie chciałem być ciągle w ukryciu z tym, co czuję?

Mój ból został jednak na pewien czas zapomniany i zagłuszony słodkim pocałunkiem Chanyeola, jego zapachem i bliskością, od której powoli się uzależniałem.  


___

cześć, słoneczka!

znów przepraszam za tak długą przerwę między rozdziałami, ale albo nie mam czasu, albo weny.

uwielbiam Was, wasze komentarze, gwiazdki, odczyty - po prostu wszystko.

i dziękuję, że jesteście, naprawdę to strasznie kochane, jak doceniacie moje wypociny. 

miłego tygodnia, powodzenia w szkole, zdrówka i pamiętajcie - ubierajcie się ciepło, bo  cruorordis mnie ostatnio nie słuchała, nie nosiła czapki i była chora :((

see you soon, bby! (oby ten soon był krótki)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro