Rozdział 22
*Louis*
-Tu cię mam! - powiedziałem do siebie i po chwili wyjąłem z kartonu gorzką czekoladę z orzechami laskowymi. Loczek mówił, że przede mną miał inną opiekunkę, która ciągle jadła ten przysmak i nigdy nie dała mu chociażby kawałka.
Suka...
No dobra ja też bym mu jej nie dał, ale teraz się zmieniłem i żałuję, że byłem dla niego taki chujem.
Moje przemyślenia przerwała starsza pani, która zaczęła na mnie krzyczeć, że tarasuję kolejkę.
Szybko kupiłem czekoladę i przeprosiłem kobietę by przestała już mówić jak to świat się zmienił i, że w jej czasach było to niedopuszczalne...
-Dowidzenia... - mruknąłem i wyszedłem ze sklepu, po czym otworzyłem samochód i do niego wsiadłem, odjeżdzając z piskiem opon.
Podczas jazdy postanowiłem zajechać do Pizza Hut by zjeść cookie dough, po prostu je uwielbiam i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Kiedyś zabiorę tu Hazzę i razem zjemy ten dar bogów...
Skończyłem jeść i ruszyłem w końcu do domu, w czasie podróży zadzwonił do mnie telefon.
-Cześć Liam.
-Nie wracaj do domu, Zayn czeka aż tylko wrócisz. - wyszeptał.
- Zayn?! Jezu co z Harrym?! Nic ci nie jest? - zacząłem gorączkowo pytać.
-Nie krzycz tak bo może podsłuchiwać i tak ledwo co pozwolił mi iść do łazienki. Naszczęście nie znalazł telefonu...Nie wiem gdzie on jest, uciekł. Muszę kończyć idzie tu. - wyszeptał i się rozłączył.
Zacisnąłem z całej siły rękę na kierownicy, a w drugiej zacząłem obgryzać paznokcie.
-Gdzie możesz być koteczku...-mruknąłem i zacząłem poszukiwania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro