Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

*Liam*

Odepchnąłem bruneta dosyć mocno, przez co leżał teraz na plecach na ziemi. Złapałem się za bolące miejsce i zgiąłem  w pół. Louis z prędkością światła pojawił się przy loczku i przytulił przerażoną hybrydę. Posłał mi przepraszające i współczujące spojrzenie. Pomógł mu wstać i jeszcze raz przytulił, po czym podszedł do mnie prosząc zielonookiego, by został w tym miejscu, w krórym stał.

-Stary, naprawdę przepraszam . Ale wiesz, on jest w połowie kotem, ma takie odruchy.- mówiąc to położył mi rękę na ramieniu i kucnął obok.

-Głupi kocur. Dobra przeżyję, bywało gorzej.

-No i zajebiste masz podejście do życia ci powiem.- niski szatyn rozpromienił się, wstając i klepiąc mnie po ramieniu.

- Gdzie możemy spać?

-Po schodach do góry, drugie dzwi po prawej.- odpowiedziałem.

-Ok, dzieki. To my idziemy na górę.

-Dobranoc- powiedziałem uprzednio patrząc na zegar.

-Branoc!

I wyszli. Powoli dochodziłem do siebie i zacząłem się prostować. Będzie mnie jeszcze najmniej tydzień bolało. Eh... Bywało gorzej.

Powoli wstałem. Ała. Ledwo szedłem, ale jakoś mi się udało. Bardzo wolno udałem się do swojego pokoju. Po około 20 minutach dotarłem do celu. Ta droga normalnie zajęłaby mi pół minuty, ale zważając na zaistniałe okoliczności zajęła mi 40 razy więcej.

W tym samym tempie co poprzednie czynności, rozebrałem się do bokserek i podszedłem do łóżka i się położyłem.

Leżałem... Leżałem...

Jest! Usłyszałem chrapanie Tomlinsona, co oznaczało, że śpią. Poszedłem tam i wyplątałem Harry'ego z objęć Louisa, tak żeby się nie zorientował i wziąłem go na ręce. Zaniosłem go do mojego pokoju, po drugiej stronie korytarza i zakluczyłem drzwi. Położyłem loczka na ziemi i mocno kopnąłem w brzuch po czym szybko zakryłem mu usta .

-Jak coś powiesz Tomlinsonowi to żywy z tego domu nie wyjdziesz. -wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Pokiwał przestraszony głową.

- Zemsta szmato.

Wziąłem go na ręce i zaniosłem z powrotem do pokoju, w którym znajdował się mój stary przyjaciel. Wyszedłem i położyłem się spać z uśmiechem na ustach.

Chyba elementy mojego sadystycznego charakteru zostały i właśnie dały o sobie znać.

-----------
Hejka miśki! Jak mija dzionek? 😜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro