4
*Harry*
Patrzyłem na Julię, która w ogóle nie była zmieszana całą sytuacją. Mało tego, na jej ustach zagościł szeroki uśmiech.
- OMG, Juls?- zapytał blondyn siedzący na drugim fotelu, którego oczy były teraz okrągłe jak kule do bilarda - co kurwa, robi u ciebie Harry Styles, wieczorem na werandzie?
Czarnowłosy popatrzył na mnie i zamrugał.
- Jezu, to naprawdę Ty! - i nagle uśmiechnął się szeroko i poklepał mnie po ramieniu.
- No siostra, z ciebie to jest jednak numer - zmierzwił jej włosy ręką, a potem z powrotem usiadł na fotel. Blondyn nadal siedział gapiąc się na mnie.
- Chodź tu Harry - Julia pociągnęła mnie bardzo swobodnie za dłoń - ten narwany to mój starszy o cztery lata brat Zack, a ten oniemiały to nasz wspólny przyjaciel Kayl. A to moi kochani Harry, który dziś na naszej plaży nagrywał swój teledysk.
Gdy usłyszałem, że czarnowłosy to brat dziewczyny, poczułem nagle jak moje mięśnie się rozluźniają. Dopiero, gdy usłyszałem wypuszczane przez siebie powietrze, dotarło do mnie jak bardzo byłem wcześniej spięty.
Tylko dlaczego?
Zostałem przez Julię pociągnięty na kolejny fotel, a potem postawiła przede mną drugą butelkę piwa. Powoli zacząłem się uśmiechać słuchając zwyczajnych rozmów pomiędzy przyjaciółmi. Nikt tu nie pytał mnie o karierę czy coś, tylko rozmowa toczyła się o codziennych sprawach. Zack i Kayl okazali się naprawdę sympatycznymi facetami. Cała trójka przypominała mi mnie i chłopaków, gdy razem byliśmy w trasie i po prostu spędzaliśmy ze sobą czas. Zack i Kayl gdy dowiedzieli się, że będę tu nocował, zebrali się do swoich domów, choć wcześniej planowali zostać u dziewczyny na noc. Stwierdzili, że choć jestem przystojny nie będą spać ze mną w jednym łóżku. Razem z Julią odprowadziliśmy ich przed 23 - cią przed furtkę, gdzie czekała już na nich taksówka.
- Nie dane ci było odpocząć - rzuciła dziewczyna, gdy wchodziliśmy do domu. Wzruszyłem ramionami, jakoś w ogóle się tym nie przejmując. Cieszyłem się, że Zack okazał się tylko bratem Juli. Miała w sobie coś co sprawiało, że czułem się przy niej bardzo swobodnie, jakbyśmy się dobrze znali.
- Chodź teraz na górę, pokaże Ci pokój gościnny.
Ruszyłem za nią po schodach.
- Tu masz łazienkę, jest tylko jedna - pokazała na szare drewniane drzwi - tam WC, wskazała na następne - tu moja sypialnia, a naprzeciwko twoja- odwróciła się i otworzyła drzwi do niezbyt dużego pokoiku na poddaszu. Sufit był lekko skośny, ale nie za niski, więc mogłem chodzić po nim wyprostowany. Ściany były szaro granatowe, podłoga z szarego drewna, w pokoju znajdowała się też dopasowana kolorem biblioteczka, komoda, szafka nocna i szafa. Łóżko to były drewniane belki, na których leżał dwuosobowy materac. Pościel była szaro kremowa w niebieskie i granatowe różyczki, oczywiście bardzo mi się podobała.
- Rany, ale klimat- powiedziałem podchodząc do okna.
- Dziękuję, fajnie, że ci się podoba.
- Co jest tam za tym zagajnikiem? - wskazałem na mały lasek, który teraz prawie tonął w mroku.
Podeszła i stanęła obok mnie. Poczułem jej zapach, który przypominał mi zapach bzu.
- Jezioro, jeśli będziesz chciał, możesz się tam jutro wybrać.
- A możemy się tam wybrać razem? - zapytałem odwracając się do niej.
- W sumie, dlaczego nie - odpowiedziała mi uśmiechem - Chcesz coś jeszcze zjeść?
- Sam nie wiem, może posprzątamy z werandy i zjemy to co zostało?
Skinęła głową i zeszliśmy na dół.
Na dworze już było trochę zimno, więc przenieśliśmy talerz, butelki i buty do domu. Rocky leżał już w salonie na swoim legowisku i nawet nie zaszczycił nas spojrzeniem. Julia poszła do kuchennej części i wyjęła z lodówki pomidory i ogórki. Zaczęła je kroić i układać na talerzyku.
- Możesz coś włączyć? - rzuciła z kuchni wskazując nożem na półkę z wieżą i z płytami. Kiwnąłem głową i podszedłem do sprzętu. Nie chciało mi się grzebać teraz w płytach. Więc wcisnąłem tylko przycisk CD, a gdy odtwarzacz wyświetlił cyfrę 10, stwierdziłem, że skoro jest w nim jakiś krążek to po prostu, go włączę. Gdy tylko to zrobiłem usłyszałem pierwsze dźwięki mojego solowego albumu. Julia weszła do salonu i postawiła talerz z pomidorami i ogórkami obok talerza z kabanosami, serami i krakersami. Potem spojrzała na mnie rozbawiona.
- Serio, Styles? - Usiadła i wskazała mi miejsce na sofie.
- Przecież sam tego nie wybrałem, płyta była w środku - uśmiechnąłem się, a ona lekko się speszyła.
Ale po chwili powiedziała:
- Jest naprawdę niezwykła, wiesz? Słowa, aranżacje... Wiem, że wydałeś ją kilka miesięcy temu, ale ja kupiłam ją dopiero dwa tygodnie temu. Broniłam się przed nią, ale poległam.
Sięgnęła po krakersa nakładając na niego pomidora i ogórka.
- Poległaś? - Zapytałem zdziwiony.
- Oh, no wiesz, nie słuchałam wcześniej ani One direction, ani Ciebie solo. Przecież 21 letnia dziewczyna nie będzie słuchała czegoś za czym szaleją nastolatki. Nie dlatego, że to nastolatki, a dlatego, że nie lubię robić tego co większość.
- Buntowniczka z wyboru - roześmiałem się wkładając do ust całego krakersa.
- Mniej więcej - uśmiechneła się.
Potem opowiedziała mi, jak przez te dwa tygodnie obejrzała wszystko co możliwe w necie na temat One direction i mojej osoby. Fascynowało ją jak dobry kontakt mieliśmy z fanami, zwracała uwagę ile uśmiechu wnieśliśmy w życie młodych osób, zauważyła nawet, że zawsze patrzyłem na osobę, której dawałem autograf.
Cieszyło mnie to, bo taki właśnie chciałem być. Chciałem by każdy fan czuł się wyjątkowo. Bo przecież nie było by nas, bez nich.
Po chwili zamilkła i w ciszy skończyliśmy jeść. Bez słowa równocześnie wstaliśmy pozbierać talerze. Chciałem je schować do zmywarki, ale Julia kazała mi to zostawić na jutro. Ziewneła szeroko zasłaniajac usta ręką.
- Nie wiem jak ty, ale ja padam - mruknęła gasząc na dole światło.
- Ja też, idziemy spać - zdecydowałem i ruszyłem za nią po schodach.
Weszliśmy do swoich sypialni, by po chwili spotkać się na korytarzu. Ja z kosmetykami do higieny, a dziewczyna z dwoma ręcznikami, które mi podała.
- Umyj się pierwszy - powiedziała.
- O nie, ty jesteś bardziej zmęczona - zaoponowałem.
- Nie dyskutuj, panie gwiazdorze - pchnęła mnie lekko w stronę łazienki.
- Ty nie dyskutuj, jesteś młodsza i musisz mnie słuchać - złapałem ją za nadgarstek.
- No to nie mamy wyjścia tylko musimy umyć się razem - powiedziała i nagle się zatrzymała.
Sam nie wiem czemu, ale zaczęło mi brakować powietrza. Popatrzyłem jej w oczy i zobaczyłem jak na jej policzki wychodzi rumieniec.
Dotarło pewnie do niej jak to zabrzmiało.
- Tzn. zęby... umyjemy razem zęby... - wydukała, a ja widząc jak mocno oddycha zagryzłem wargę, bo zaczęły się we mnie budzić uczucia, których nie znałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro