36
*Harry*
Pomysł narodził się w mojej głowie gdy obaliłem wcześniejszy. Najpierw chciałem załatwić pływanie z delfinami, ale przypomniałem sobie, że Julia nie umie pływać. A potem po prostu przyszło olśnienie.
- Pójdę zadzwonić do mamy - Julia pokiwała głową nie przestając ćwiczyć. Postanowiła po ostatnich wydarzeniach, że sama będzie wzmacniać mięśnie nogi. Wczoraj podczas rozmowy video z moim trenerem wszystko jej wytłumaczył, do tego podczas niektórych ćwiczeń nadzorował ją przez Skype. Na innego rehabilitanta nie chciała się zgodzić.
Wybrałem numer do Ann
i poczekałem, aż usłyszę jej kochany głos.
- Cześć kochanie, co tam u was?
- Cześć mamo, mam pewien pomysł, ale nie wiem czy Julia go zaakceptuje, jest kobietą
i ma romantyczną duszę więc....
Opowiewdziałem wszystko
o moim pomyśle mamie, a ona zapewniła mnie, że na tyle na ile zdążyła ją poznać, nie będzie na mnie o to zła, ale jeszcze porozmawia z Zackiem.
Wiedząc, że Julia i tak nie przesiaduje w internecie, wydałem oficjalne oświadczenie, że przesuwam termin powrotu na trasę o kolejne dwa tygodnie, a w ramach przeprosin, wszyscy obecni na koncertach dostaną ode mnie niespodziankę. Jeszcze nie wiedziałem co to będzie, ale byłem pewien, że z Mitchem
i Adamem coś wymyślimy.
Zanim wróciłem do narzeczonej dostałem SMS'a od mamy, że Zack uważa, że Julia będzie zachwycona.
Uśmiechnąłem się szeroko
i wróciłem na taras.
- Czemu się tak szczerzysz? - zapytała, gdy pochyliłem się
i podniosłem ją z podłogi nie zważając na to, że jeszcze ćwiczyła.
- A bo mi wesoło - pocałowałem ją w nos i podchodząc do wiklinowego fotela usiadłem sadzając ją sobie na kolanach.
Oparła się o mnie wtulając głowę pod moją szyję.
- Z powodu?
- Wpadłem na super pomysł - obejmowałem ją lewym ramieniem, a prawnym głaskałem po głowie i plecach.
- No to pochwal się skromnniacho - parsknęła.
- Jutro nauczę cię pływać. Nodze to też pomoże - poczułem jak zesztywniała.
- Harry nie, to nie jest dobry pomysł.
- To jest bardzo dobry pomysł.
- Harry, nie wejdę do wody, boję się - poderwała się z moich kolan i zakładając ręce na piersiach odwróciła się w stronę morza.
Wstałem i podchodząc objąłem ją ramionami od tyłu, brodę oparłem o jej ramię i patrzyliśmy w tym samym kierunku. Od razu przypomniała mi się sentencja autorstwa Antoine de Saint-Exupéry'go
"Kochać to patrzeć
w tym samym kierunku".
- Kocham cię - mruknąłem czując jak miłość do niej przepełnia mnie całego.
- Ja ciebie też Harry - odwróciła się przodem do mnie i wtuliła we mnie.
- To mi zaufaj w kwestii nauki pływania.
Westchnęła głośno i podniosła głowę patrząc na mnie.
- To chwyt poniżej pasa - powiedziała, ale się uśmiechnęła - kto mnie będzie uczył?
Teraz to ja wpatrywałem się w jej oczy
- Jeśli uważasz, że dam komuś dotknąć cię w chwili, gdy będziesz miała na sobie mokry kostium, przez który będzie widać Twoje sterczące z zimna brodawki to grubo się myślisz - rzuciłem wpijając się w jej usta, ale Julia nie odwzajemniła pocałunku. Oderwałem się od niej, a ona najzwyczajniej w świecie wybuchnęła śmiechem.
- No co? - spytałem, a moje usta rozciągneły się w uśmiechu.
- Mój zazdrośnik - wsunęła swoją dłoń w moją czuprynę, przeczesała palcami moje włosy
i spytała.
- To kiedy zaczynamy?
Choć starała się mówić spokojnie tuląc jej ciało czułem, że jest spięta.
*Julia*
- Kochanie spokojnie, po prostu zaufaj mi, będę cię trzymał nawet jak wyczuję, że unosisz się sama - byliśmy na naszej plaży,
a słońce chyliło się ku morzu. Leżałam na wodzie na plecach, a Harry mnie podtrzymywał stojąc po pierś w morzu. Fale rozbijały się o moje ciało, łącząc się za nami, by dalej płynąć do brzegu.
- Słoneczko, oddychaj spokojnie dobrze? - nie wiem skąd brały się pokłady jego cierpliwości do mnie, bo ćwiczyliśmy już dobre trzydzieści minut.
- Harry - opuściłam nogi stając w wodzie - widzisz, że to nam nie wychodzi, za bardzo się boję, wiesz dlaczego.
- Tak, wiem - nagle zapatrzył się w jakiś punkt, by po chwili wrócić do mnie spojrzeniem - jeszcze raz.
- Harry, to bez sensu - straciłam już humor, bo cały czas przypomniała mi się sytuacja, gdy ojciec uczył mnie pływać.
I nie nauczył, za to nabawiłam się traumy.
- Juls, kochanie, ostatni raz okej? Obiecuję, że jeśli tym razem nie wyjdzie kończymy na dziś - nie umiałam odmówić jego głosowi, gdy słyszałam tą jego charakterystyczną chrypkę.
- Uhhh, jak ja cię nie znoszę, za to że zawsze ci ulegam! - krzyknęłam, ale posłusznie położyłam się na rękach Harrego.
- Zamknij oczy - zrobiłam
o co prosił - a teraz nie myśl
o tym co było, gdy ojciec miał cię nauczyć pływać, nie myśl o tym czy już pływasz czy jeszcze, tylko wsłuchaj się w moje słowa
i wiedz, że nie mówię ich bo chcę cię tylko czymś zająć. Wszystko co usłyszysz popłynie z głębi mojego serca.
Nagle jego palce zaczęły, tak jak kiedyś w ogrodzie jego usta, sunąć po moich bliznach.
Gdy ja przypominałam sobie jego pocalunki, które sprawiły, że blizny kojarzyły mi się z miłością Harrego do mnie, on zaczął mówić.
- Każda z twoich blizn będzie od dziś nam przypominała moją miłość do ciebie. Ta - zawiesił głos na chwilę, a ja czułam jak pod wodą głaskał kciukiem jedną z blizn - będzie nam przypominać to gdy pierwszy raz cię zobaczyłem z mewami nad głową.
Ta - dotknął kolejnej - gdy zobaczyłem jak stałaś
w wodzie i fale moczyły twoją spódnicę.
Przejechał palcem po następnej
i natępnej, a ja zatraciłam się
w jego słowach. Słyszałam tylko to co mówił.
- Ta to chwila gdy nieświadomie napisałaś moje imię na piasku.
A ta, gdy uciekając przed burzą złapałem cię za rękę, a ty jej nie wyrwałaś. Ta malutka, gdy usnełaś na werandzie
i przykryłem cię kocem.
Harry dotykając blizn opowiadał naszą historię, a ja się czułam jakbym oglądała film, scena po scenie.
- Ta tutaj - dotknął najdłuższej - to moja tęsknota gdy wyjechałem. Boże, myślałem, że oszaleję. Ciągle przypominałem sobie chwilę spędzane z tobą. Wspólne gotowanie, kąpiel, kochanie się. A teraz - przestał głaskać moje blizny - otwórz oczy.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Harry stoi z rękami założonymi z tyłu głowy. Wpatrywał się we mnie i jak zwykle szeroko się uśmiechał.
- Moje dzielne Słoneczko - powiedział cicho i wyciągnął do mnie ręce, a ja stając w wodzie rzuciłam się w jego ramiona śmiejąc się w głos.
- Dziękuję ci, jesteś cudowny.
- To ty jesteś cudowna - potarł swoim nosem o mój, swoje dłonie położył na moich plecach
i rozwiązał górę od mojego bikini.
Opadła do morza i popłynęła
z falami.
- Co robisz? - zachichotałam.
- Odbieram zapłatę za lekcje pływania, kolejne też będą sporo kosztować - pochylił się do mojej piersi i przygryzł sterczący sutek.
- Mam nadzieję - syknęłam zaczynając drżeć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro