32
*Harry*
- Nie wierzę, że tu jestem -powiedziała moja narzeczona posyłając mi buziaka - W Port Antonio, tam gdzie powstało "Women". Będziemy mogli zobaczyć studio? A wiesz, że są tu gekony? I legwany, tylko setka ich tu żyje. Zawsze kochałam legwany. Rośnie tu dwieście rodzajów storczyków. A z trzech tysięcy odkrytych roślin kwitnących, aż osiemset żyje na Jamajce. Jeszcze pięćset pięćdziesiąt gatunków paproci...
Julia siedziała na tarasie naszego domku, który znajdował się jak najdalej od pozostałych, w środku lasu. Jednocześnie mieliśmy blisko do morza Karaibskiego, choć przy domku był też basen.
Patrzyłem na nią, a ona zasypywała mnie gradem pytań. W pierwszej chwili miałem zamiar się odezwać, ale potem uświadomiłem sobie, że nie oczekuje ode mnie odpowiedzi.
Nalałem więc wody do dwóch szklanek i podchodząc do niej podałem jedną z nich.
- Napij się bo stracisz głos - mruknąłem rozbawiony, gdy zmierzyła mnie wzrokiem.
Wyjąłem telefon i odezwałem się.
- Dzwonimy do Zacka i Ann?
- Chyba już możemy, nie zabiją nas za pobudkę o szóstej rano, gdy usłyszą nowinę - powiedziała pochylając ku mnie głowę.
Cmoknąłem ją w usta i wybrałem numer do Ann od razu włączając na głośnomówiący.
- Część, mamuś, tu my - przywitałem się.
- Cześć, kochani, mam nadzieję, że już wszystko dobrze skoro razem dzwonicie?
- Tak Ann - odezwała się Julia.
- Cześć, skarbie - odpowiedziała moja mama - jeśli jeszcze raz będziesz myśleć o sobie takie rzeczy i podejmiesz taką durną decyzję, proszę zadzwoń do mnie, a wybije ci to z głowy okej?
- Nie będę już tak myśleć - cicho odpowiedziała.
- To dobrze, to z jaką sprawą dzwonicie tak wcześnie?
- Wiem, że chciałem z tobą iść po pierścionek, ale w Kolonii u jubilera znalazłem coś co bardzo pasowało do Julii, zatem kupiłem i chcieliśmy ci powiedzieć, że od kilku godzin jesteśmy oficjalnie zaręczeni.
- Och, to wspaniale, moje dzieci - głos mojej mamy zaczął drżeć, a znając ją już łzy napłynęły jej do oczu.
Potem zadzwoniliśmy do Zacka.
- Cześć, braciszku - powiedziała moja narzeczona na powitanie - dzwonimy, żeby ci powiedzieć, że na wysokości około dziewięciu tysięcy metrów zaręczyliśmy się oficjalnie - rzuciła szybko Julia, zanim Zack zdążył się przywitać.
- Co? Wow, to fantastycznie, Gem, chodź tu, zaręczyli się. Oficjalnie.
- Zack? Co Gem robi u ciebie tak wcześnie? - spytałem rozbawiony.
- To co ty robiłeś u Julii- odciął się i byłem pewien, że wystawił język.
- Oj kochany, gdybym tam był to bym ci oddał - zażartowałem i usłyszałem śmiech w słuchawce.
- Gem myje głowę, ale prosiła, by wam przekazać gratulacje, ode mnie też, super wiadomość - powiedział rozradowany chłopak.
- Dziękujemy, Zack. Uściskaj Gem i przekaż nowiny Kaylowi.
Po krótkich rozmowach z najbliższymi pomogłem dziewczynie się umyć i zaniosłem ją do łóżka.
Na Jamajce było już po północy.
- Jutro o dziewiątej mamy umówionego chirurga. Zdejmie ci ten balast
- mruknąłem tuląc się w jej plecy.
- Harry...za kilka dni powinnam dostać okres, powinniśmy znaleźć też jakiegoś ginekologa- odwróciła się do mnie z uśmiechem-strasznie jestem ciebie spragniona wyszeptała.
- Ja ciebie też... Boję się tylko... - położyła mi palec na usta, a ja nie mogąc się powstrzymać oblizałem go.
- Nie bój się, dobrze się czuję - mruknęła i zaczęła mnie całować.
Oddawałem pocałunek, ale nie chciałem jeszcze dziś posuwać się dalej. Dopiero gdy lekarz ponownie zbada Julię.
Przerwałem i popatrzyłem w jej oczy, w których pomimo zapalonej tylko małej latarenki dokładnie widziałem całą miłość jaką dziewczyna do mnie czuła.
- Słońce? - spytałem niepewnie.
- Tak? - położyła dłoń na moim policzku i pogłaskała mnie delikatnie.
- Chciałbym wziąć ślub zanim pojedziemy na tourne do Australii. Co ty na to?
- Boże,p Harry, tak szybko?
- Nie chcę czekać. Chcę byś była moją żoną jak najszybciej. Wiesz, że nie musimy robić dużego wesela, może za dwa tygodnie po koncercie w Londynie? Słyszałem, że kobiety chcą mieć piękną suknię, salę, orkiestrę, kwiaty...
- Harry - przerwała mi - Oprócz Zacka, Kayla i jego rodziny nie mam nikogo, a oni napewno dostaną urlop. A wesele możemy zrobić u Ann w ogrodzie, przypuszczam, że będzie szczęśliwa.
- Jesteś kochana, będzie zachwycona - pociągnąłem ją na siebie i położyła się na mojej klatce piersiowej, a ja otoczyłem moją narzeczoną ramieniem.
*Julia*
- Naprawdę smażony banan jest dobry? - patrzyłam na uśmiechniętego Harrego, który zajadał się lokalnym przysmakiem.
- No weź nie pytaj tylko spróbuj, gdy byłem tu ostatnio jadłem go codziennie i teraz też zamierzam.
Patrząc jak trzęsą mu się uszy, gdy go pałaszuje postanowiłam spróbować. Gdy tylko umieściłam malutką porcję na języku, a smak dania rozpłynął się w ustach poczułam, że umieram.
- Rany, to jest niebo w gębie - mruknęłam przymykając oczy.
- Ha! - mój narzeczony prawie krzyknął na całą salę.
- Już dobrze, dobrze, miałeś rację - przytaknęłam mierzwiąc mu włosy na głowie. Złapał mnie za rękę i pocałował koniuszki moich palców.
- Kończ szybciutko i zamykamy do chirurga.
Po kilkudziesięciu minutach spędzonych w gabinecie chirurga ortopedy, którym okazał się przemiły człowiek z dreadami, po ściągnięciu gipsu i szyny, po kontrolnym RTG i przyrzeczeniu z mojej strony, że będę ostrożna i będę ćwiczyć mięśnie oraz po wzięciu przez Harrego namiaru na dobrego rehabilitanta tu na Jamajce, wreszcie znaleźliśmy się u ginekologa. Lekarz zbadał mnie, miał przepisać pigułki, ale gdy spytałam o zastrzyk też nie miał zastrzeżeń, więc wybrałam tą opcję. Byłam zawsze roztrzepana i na pewno nie pamiętałabym by pigułki brać systematycznie.
Na obiad akurat wróciliśmy do domku.
Po obiedzie Harry umówił mnie na ćwiczenia. Czekaliśmy leżąc przy tarasie gdy pod nasz domek podjechał czymś w stylu wózka golfowego, opalony blondyn z włosami do ramion. Wysiadł zarzucając sobie duży worek na jedno ramię i skierował się w naszą stronę.
Zsunęłam okulary przeciwsłoneczne i widząc jak chłopak się uśmiecha odpowiedziałam mu tym samym. Harry zmierzył go wzrokiem i zrobił dziwną minę.
- Dzień dobry, jestem August - chłopak podszedł i wyciągnął do mnie rękę, wstałam ostrożnie chcąc zachować się kulturalnie, ale zachwiałam się lekko na osłabionej nodze. Chłopak mnie od razu podtrzymał.
- Dziękuję, miło mi cię poznać jestem Julia, a to Harry - spojrzałam na Harrego, który w sekundzie znalazł się obok mnie i z anielskim uśmiechem wyciągnął rękę do Augusta.
- Jestem Harry Styles, narzeczony - powiedział głośno, na co przewróciłam oczami i parsknełam śmiechem.
- Wiem - odpowiedział August - to znaczy wiem kim pan jest, a nie, że jest pan narzeczonym. Lubię pana solową płytę dodał.
- To dobrze, dziękuję - mruknął Harry - proszę zabrać się za ćwiczenia bo nie mamy z narzeczoną całego dnia.
Odszedł i usiadł na leżaku. Popatrzył na mnie, a ja popukałam się czubkiem palca w czoło. Harry się wyszczerzył, na co ja oczywiście nie mogłam się nie uśmiechnąć.
August poprowadził mnie do głównego pomieszczenia w domku, wyciągnął karimatę, kilka buteleczek z olejkami, jakieś wałki z materiału i zaczęliśmy masaż i ćwiczenia. Zaraz za nami wszedł Harry
- Proszę sobie nie przeszkadzać, ja mam swoje zajęcia, więc nie zwracajcie na mnie uwagi - rozsiadł się na sofie ze swoim Iphone'm śledząc każdy krok chłopaka.
*August*
Julia naprawdę wydawała się być bardzo miła, nawet Harry, choć zazdrosny, był sympatyczny. Nie przypuszczałem, że taka gwiazda jak Harry jest tak zwyczajny w obyciu. Myślałem, że będzie jakimś snobem, a to całkiem fajny facet. Zrobiło mi się ich szkoda, najbardziej dziewczyny, ale to nie oni mi zapłacili. A tam gdzie duża forsa nie ma miejsca na sentymenty. Takie życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro