Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32

*Harry*

- Nie wierzę, że tu jestem -powiedziała moja narzeczona posyłając mi buziaka - W Port Antonio, tam gdzie powstało "Women". Będziemy mogli zobaczyć studio? A wiesz, że są tu gekony? I legwany, tylko setka ich tu żyje. Zawsze kochałam legwany. Rośnie tu dwieście rodzajów storczyków. A z trzech tysięcy odkrytych roślin kwitnących, aż osiemset żyje na Jamajce. Jeszcze pięćset pięćdziesiąt gatunków paproci...

Julia siedziała na tarasie naszego domku, który znajdował się jak najdalej od pozostałych, w środku lasu. Jednocześnie mieliśmy blisko do morza Karaibskiego, choć przy domku był też basen.

Patrzyłem na nią, a ona zasypywała mnie gradem pytań. W pierwszej chwili miałem zamiar się odezwać, ale potem uświadomiłem sobie, że nie oczekuje ode mnie odpowiedzi.
Nalałem więc wody do dwóch szklanek i podchodząc do niej podałem jedną z nich.

- Napij się bo stracisz głos - mruknąłem rozbawiony, gdy zmierzyła mnie wzrokiem.
Wyjąłem telefon i odezwałem się.

- Dzwonimy do Zacka i Ann?
- Chyba już możemy, nie zabiją nas za pobudkę o szóstej rano, gdy usłyszą nowinę - powiedziała pochylając ku mnie głowę.

Cmoknąłem ją w usta i wybrałem numer do Ann od razu włączając na głośnomówiący.

- Część, mamuś, tu my - przywitałem się.
- Cześć, kochani, mam nadzieję, że już wszystko dobrze skoro razem dzwonicie?
- Tak Ann - odezwała się Julia.
- Cześć, skarbie - odpowiedziała moja mama - jeśli jeszcze raz będziesz myśleć o sobie takie rzeczy i podejmiesz taką durną decyzję, proszę zadzwoń do mnie, a wybije ci to z głowy okej?
- Nie będę już tak myśleć - cicho odpowiedziała.
- To dobrze, to z jaką sprawą dzwonicie tak wcześnie?

- Wiem, że chciałem z tobą iść po pierścionek, ale w Kolonii u jubilera znalazłem coś co bardzo pasowało do Julii, zatem kupiłem i chcieliśmy ci powiedzieć, że od kilku godzin jesteśmy oficjalnie  zaręczeni.
- Och, to wspaniale, moje dzieci - głos mojej mamy zaczął drżeć, a znając ją już łzy napłynęły jej do oczu.

Potem zadzwoniliśmy do Zacka.
- Cześć, braciszku - powiedziała moja narzeczona na powitanie - dzwonimy, żeby ci powiedzieć, że na wysokości około dziewięciu tysięcy metrów zaręczyliśmy się oficjalnie - rzuciła szybko Julia, zanim Zack zdążył się przywitać.

- Co? Wow, to fantastycznie, Gem, chodź tu, zaręczyli się. Oficjalnie.
- Zack? Co Gem robi u ciebie tak wcześnie? - spytałem rozbawiony.
- To co ty robiłeś u Julii- odciął się i byłem pewien, że wystawił język.
- Oj kochany, gdybym tam był to bym ci oddał - zażartowałem i usłyszałem śmiech w słuchawce.
- Gem myje głowę, ale prosiła, by wam przekazać gratulacje, ode mnie też, super wiadomość - powiedział rozradowany chłopak.
- Dziękujemy, Zack. Uściskaj Gem i przekaż nowiny Kaylowi.

Po krótkich rozmowach z najbliższymi pomogłem dziewczynie się umyć i zaniosłem ją do łóżka.
Na Jamajce było już po północy.

- Jutro o dziewiątej mamy umówionego chirurga. Zdejmie ci ten balast
- mruknąłem tuląc się w jej plecy.
- Harry...za kilka dni powinnam dostać okres, powinniśmy znaleźć też jakiegoś ginekologa- odwróciła się do mnie z uśmiechem-strasznie jestem ciebie spragniona wyszeptała.
- Ja ciebie też... Boję się tylko... - położyła mi palec na usta, a ja nie mogąc się powstrzymać oblizałem go.
- Nie bój się, dobrze się czuję - mruknęła i zaczęła mnie całować.

Oddawałem pocałunek, ale nie chciałem jeszcze dziś posuwać się dalej. Dopiero gdy lekarz ponownie zbada Julię.

Przerwałem i popatrzyłem w jej oczy, w których pomimo zapalonej tylko małej latarenki dokładnie widziałem całą miłość jaką dziewczyna do mnie czuła.

- Słońce? - spytałem niepewnie.
- Tak? - położyła dłoń na moim policzku i pogłaskała mnie delikatnie.
- Chciałbym wziąć ślub zanim pojedziemy na tourne do Australii. Co ty na to?
- Boże,p Harry, tak szybko?
- Nie chcę czekać. Chcę byś była moją żoną jak najszybciej. Wiesz, że nie musimy robić dużego wesela, może za dwa tygodnie po koncercie w Londynie? Słyszałem, że kobiety chcą mieć piękną suknię, salę, orkiestrę, kwiaty...
- Harry - przerwała mi - Oprócz Zacka, Kayla i jego rodziny nie mam nikogo, a oni napewno dostaną urlop. A wesele możemy zrobić u Ann w ogrodzie, przypuszczam, że będzie szczęśliwa.

- Jesteś kochana, będzie zachwycona - pociągnąłem ją na siebie i położyła się na mojej klatce piersiowej, a ja otoczyłem moją narzeczoną ramieniem.

*Julia*

- Naprawdę smażony banan jest dobry? - patrzyłam na uśmiechniętego Harrego, który zajadał się lokalnym przysmakiem.
- No weź nie pytaj tylko spróbuj, gdy byłem tu ostatnio jadłem go codziennie i teraz też zamierzam.

Patrząc jak trzęsą mu się uszy, gdy go pałaszuje postanowiłam spróbować. Gdy tylko umieściłam malutką porcję na języku, a smak dania rozpłynął się w ustach poczułam, że umieram.
- Rany, to jest niebo w gębie - mruknęłam przymykając oczy.
- Ha! - mój narzeczony prawie krzyknął na całą salę.
- Już dobrze, dobrze, miałeś rację - przytaknęłam mierzwiąc mu włosy na głowie. Złapał mnie za rękę i pocałował koniuszki moich palców.
- Kończ szybciutko i zamykamy do chirurga.

Po kilkudziesięciu minutach spędzonych w gabinecie chirurga ortopedy, którym okazał się przemiły człowiek z dreadami, po ściągnięciu gipsu i szyny, po kontrolnym RTG i przyrzeczeniu z mojej strony, że będę ostrożna i będę ćwiczyć mięśnie oraz po wzięciu przez Harrego namiaru na dobrego rehabilitanta tu na Jamajce, wreszcie znaleźliśmy się u ginekologa. Lekarz zbadał mnie, miał przepisać pigułki, ale gdy spytałam o zastrzyk też nie miał zastrzeżeń, więc wybrałam tą opcję. Byłam zawsze roztrzepana i na pewno nie pamiętałabym by pigułki brać systematycznie.
Na obiad akurat wróciliśmy do domku.
Po obiedzie Harry umówił mnie na ćwiczenia. Czekaliśmy leżąc przy tarasie gdy pod nasz domek podjechał czymś w stylu wózka golfowego, opalony blondyn z włosami do ramion. Wysiadł zarzucając sobie duży worek na jedno ramię i skierował się w naszą stronę.

Zsunęłam okulary przeciwsłoneczne i widząc jak chłopak się uśmiecha odpowiedziałam mu tym samym. Harry zmierzył go wzrokiem i zrobił dziwną minę.

- Dzień dobry, jestem August - chłopak podszedł i wyciągnął do mnie rękę, wstałam ostrożnie chcąc zachować się kulturalnie, ale zachwiałam się lekko na osłabionej nodze. Chłopak mnie od razu podtrzymał.

- Dziękuję, miło mi cię poznać jestem Julia, a to Harry - spojrzałam na Harrego, który w sekundzie znalazł się obok mnie i z anielskim uśmiechem wyciągnął rękę do Augusta.
- Jestem Harry Styles, narzeczony - powiedział głośno, na co przewróciłam oczami i parsknełam śmiechem.
- Wiem - odpowiedział August - to znaczy wiem kim pan jest, a nie, że jest pan narzeczonym. Lubię pana solową płytę dodał.
- To dobrze, dziękuję - mruknął Harry - proszę zabrać się za ćwiczenia bo nie mamy z narzeczoną całego dnia.

Odszedł i usiadł na leżaku. Popatrzył na mnie, a ja popukałam się czubkiem palca w czoło. Harry się wyszczerzył, na co ja oczywiście nie mogłam się nie uśmiechnąć.

August poprowadził mnie do głównego pomieszczenia w domku, wyciągnął karimatę, kilka buteleczek z olejkami, jakieś wałki z materiału i zaczęliśmy masaż i ćwiczenia. Zaraz za nami wszedł Harry
- Proszę sobie nie przeszkadzać, ja mam swoje zajęcia, więc nie zwracajcie na mnie uwagi - rozsiadł się na sofie ze swoim Iphone'm śledząc każdy krok chłopaka.

*August*

Julia naprawdę wydawała się być bardzo miła, nawet Harry, choć zazdrosny, był sympatyczny. Nie przypuszczałem, że taka gwiazda jak Harry jest tak zwyczajny w obyciu. Myślałem, że będzie jakimś snobem, a to całkiem fajny facet. Zrobiło mi się ich szkoda, najbardziej dziewczyny, ale to nie oni mi zapłacili. A tam gdzie duża forsa nie ma miejsca na sentymenty. Takie życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro