26
*Julia*
Ocknęłam się pod wpływem dotyku dłoni na policzku. Otworzyłam oczy i od razu napotkałam zatroskane spojrzenie, które należało na Harrego.
- Słońce, jak się czujesz?
Przycisnął swoje usta do moich i delikatnie je złączył z moimi. Gdy przerwał pocałunek odpowiedziałam.
- Chyba dobrze, co się stało?
Harry popatrzył na mnie przenikliwie.
- Harry? - spytałam troszkę się denerwując, bo widziałam, że mój chłopak czegoś mi nie mówi.
-Jerry, przyjdziesz? - zawołał i z pokoju obok przyszedł około czterdziestoletni mężczyzna.
Harry usiadł po drugiej stronie łóżka, a Jerry zajął miejsce Harrego.
Wziął mnie za rękę poniżej nadgarstka i chwilę liczył coś pod nosem.
- Witaj, jestem Jerry, lekarz i przyjaciel rodziny. Puls masz osłabiony, ale i tak już jest lepiej. Julio... - spytał poważnie, a ja poczułam jak Harry splata swoje palce z moimi.
- Wiedziałaś, że byłaś w ciąży? - zapytał.
Zamarłam. Harry mocno trzymał moją dłoń, a kciukiem delikatnie głaskał wierzch mojej dłoni.
Zagryzłam wargi czując zbierające się w moich oczach łzy. Zaprzeczyłam głową.
- Co prawda to był pierwszy miesiąc... - mruknął Jerry - ale niestety ciąża się dobrze nie zagnieździła i ...
- Straciłam ją? - wyszeptałam.
Jerry pokiwał głową.
- Jeśli chodzi o ciebie jest wszystko w normie, dam ci zestaw witamin na wzmocnienie, odpocznij kilka dni i postaraj się zbytnio nie zadręczać... Harry ma wizytówkę dobrego psychologa, gdybyś chciała z kimś porozmawiać.
Pokiwałam głową i obróciłam twarz w stronę Harrego. Łzy same zaczęły mi płynąć. Harry wsunął się na moje łóżko, a ja położyłam się przodem do niego i zatonęłam w jego ramionach. Otulił mnie mocno.
- Harry, dałem recepty twojej siostrze i już zeszła do apteki hotelowej, dzwoń jak coś, o każdej porze dnia i nocy.
- Dziękuję Jerry - mruknął i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Wybuchnęłam płaczem. Owszem nie myśleliśmy o zabezpieczeniu się. Owszem nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Owszem to był dopiero pierwszy miesiąc i była w moim brzuchu tylko mała fasolka.
Ale gdy sobie uświadomiłam, że z tej fasolki miała być mała istotka, gdy sobie uświadomiłam, że już było wiadomo jaki będzie miała kolor oczu, włosów, a nawet cechy charakteru... ostry ból przeszył zarówno moją duszę jak i ciało.
*Harry*
Gdy usłyszałem w pierwszej chwili, że Julia była w ciąży, ogarnęła mnie panika.
Nie miałem w planach bycia tatą, choć każdy wiedział, że kochałem i uwielbiałem dzieci.
Jednak dopiero zaczynałem swoją solową karierę.
Boże, jak mogliśmy oboje nie pomyśleć o zabezpieczeniu? Odpowiedź na to pytanie leżała we mnie wtulona i chyba zasnęła, bo nie słyszałem już płaczu.
Julia. Ona sprawiała, że traciłem głowę, że myślałem już w innych kategoriach, że stały związek z nią był dla mnie spełnieniem marzeń. I gdy zobaczyłem jak płyną jej łzy, uświadomiłem sobie, że dziecko, nasze wspólne, nie pokrzyżowałoby mi żadnych planów.
Niestety stało się jak się stało i musiałem teraz zrobić wszystko by pomóc jej i tak naprawdę też samemu sobie, pogodzić się z tą stratą.
Przez kolejne dwa tygodnie miałem koncerty co dwa dni. Ale 10 listopada grałem we Włoszech, a potem dopiero 23 listopada w Singapurze. Pomyślałem, że pojedziemy gdzieś we dwoje. Tylko ja i ona. I nikt nie będzie nawet wiedział gdzie.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Podniosłem głowę i zobaczyłem w uchylonych drzwiach Mitcha. To co się dziś stało, wpłynęło na mnie i zrozumiałem, że nie warto się wściekać i blokować. Wysunąłem delikatnie dziewczynę z moich ramion i położyłem na poduszce. Upewniwszy sie, że nadal śpi wstałem po cichu i za Mitchem wyszedłem z pokoju.
Staliśmy na korytarzu. Ja opierałem się o drzwi, a Mi stał przede mną. Przeczesał ręką włosy i się odezwał.
- Przepraszam, Harry... Nie wiem co we mnie wstąpiło. I nie chodzi mi tu tylko o twój nos... Myślę ogólnie...
- Julia tak działa na facetów... Niby dlaczego miałbyś być odporny... - mruknąłem.
- Wiesz, że ona nic nie zrobiła, żadnego gestu ani nic, to przyszło samo i nagle...
Podniosłem oczy i popatrzyłem na mojego przyjaciela.
- Wiem, ona nie ma pojęcia o swoim seksapilu, gdy się otworzy jest ciepła, otwarta, swobodna w okazywaniu uczuć, a przy tym jest cholernie seksowna. Patrzysz na nią i nagle sobie uświadamiasz, że jest idealna...
- Dokładnie tak... - mruknął Mi - Harry, nie będę się już wtrącał, nie stanę wam na drodze... mogę nawet odejść z zespołu.
- Odbiło ci? Mitch, wiem, że nie staniesz między nami... Nie chcę byś odchodził. Mi? Między nami już będzie w porządku? - spytałem.
- To ja się zakochałem w twojej dziewczynie, to ja ci przywaliłem, myśląc, że ją zdradzasz, to ja powinienem zapytać czy między nami w porządku.
Wyciągnąłem dłoń, a Mi złapał ją i objął mnie ramionami. Poklepałem go i odsunąłem twarz od niego.
- Julia była w ciąży, dziś poroniła - wyszeptałem, czując łzy pod powiekami.
- Harry, tak mi przykro...
Silne ramiona przyjaciela otuliły mnie i wybuchnąłem płaczem.
Trochę trwało zanim się uspokoiłem.
- Pójdę już do niej... Dziękuję... - oderwałem się wreszcie od Mi.
- Pamiętaj, że mnie masz...
-I nawzajem.
Pokiwałem głową i zadowolony, że wyjaśniłem sobie z Mitchem wszystko wszedłem do apartamentu.
Nie minęła chwila, a wróciła Gem z suplementami i tabletkami uspokajająco - nasennymi.
- Jak się ma?- spytała zatroskana.
- Ciężko... Wypłakała się i zasnęła - rzuciłem bez emocji.
- Ty też się prześpij, weź jedną tabletkę z tych co przepisał Jerry i kładź się obok niej. Obudzę Was rano.
- Dzięki, siostrzyczko - uścisnąłem ją- jesteś najlepsza.
- Nie ma za co, bratuniu -
odwzajemniła uścisk - dobranoc.
Odwróciła się i wyszła.
Wziąłem szybki prysznic i jak najciszej wszedłem na łóżko. Chciałem delikatnie ją przytulić bo byłem pewien, że śpi. Ale gdy tylko położyłem się na poduszkę przysunęła się i objęła mnie w pasie kładąc głowę na moim torsie.
- Myślisz, że to mógł być chłopiec? - usłyszałem jej drżący głos.
Pogłaskałem ją po ramieniu i pocałowałem w czoło.
- Nie mam pojęcia, czy to był chłopiec czy dziewczynka, ale wiem, że nie jest teraz samotne wiem, też, że nigdy o nim nie zapomnimy, że będziemy je kochać, a kiedyś się z nim spotkamy - wyszeptałem bo samego mnie dławiło w gardle.
- Pięknie powiedziałeś - Julia nagle podniosła się i mimo łez w oczach na jej ustach gościł delikatny uśmiech.
- Kocham cię Harry - powiedziała patrząc mi w oczy - zgadzam się.
- Na co? - spytałem zdezorientowany.
Roześmiała się cichutko i ponownie oparła głowę na mojej piersi.
- Wyjdę za ciebie - usłyszałem wypowiadane przez nią słowa. I chociaż serce przeszywał ból, jednocześnie pojawiło się w nim uczucie radości i szczęścia.
- Tak bardzo cię kocham Juls...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro