18
*Harry*
Niestety jak to po narkozie, Julia budziła się, aby już za chwilę zapaść w drzemkę. Siedziałem i odliczałem czas, za czterdzieści minut musiałem już wyjść, a ona przysypiała. Boże kochany - myślałem - jak ja mam nagle spędzać czas bez niej? Wiem, że to było tylko kilka dni, ale patrząc z innej strony - kilkadziesiąt godzin. Dużo udało nam się zrobić przez ten czas, budzić się razem i zasypiać, gotować, sprzątać, pracować w ogrodzie, zrelaksować się nad jeziorem, bawić się z psem, gadać w nieskończoność lub milczeć, słuchać muzyki i oglądać filmy i kochać się... Nie wiem czy da się to przeliczyć na jakąkolwiek jednostkę czasu i stwierdzić, że to za krótko, skoro niektórzy ludzie są w związkach na odległość, widzą się raz na miesiąc i nie zrobili przez rok tego co nam się udało zrobić razem przez te kilka dni.
- Harry...- usłyszałem i podniosłem głowę.
Patrzyła na mnie w miarę przytomnymi oczyma.
- Wreszcie - westchnąłem i przycisnąłem swoje usta do jej warg.
- Która godzina? - spytała.
- Po czternastej - westchnąłem.
- Cholera - mruknęła.
Znów przylgnąłem do jej ust. Całowaliśmy się delikatnie, spokojnie dotykałem językiem jej języka, jak gdybym chciał zatrzymać czas. Wsunęła dłoń w moje włosy i poczułem jak dostaję gęsiej skórki. Przygryzłem jej wargę, a gdy jeknęła oparłem swoje czoło o jej.
- Słońce - wyszeptałem - poczekasz na mnie?
- Niestety nigdzie się nie wybieram - powiedziała - ale ty tak.
Zobaczyłem jak zaszkliły się jej oczy.
- Nie zapomnisz o mnie? - spytała.
- Nie mógłbym!
- Spotykasz tyle dziewczyn na swojej drodze, nie rozumiem, dlaczego ja...
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się.
- Nie mamy tyle czasu bym teraz to wszystko wymienił, ale jak wyjadę obiecuję ci, że codziennie wieczorem napiszę ci jeden powód, dlaczego ty.
Uśmiechnęła się i przytuliła wierzch mojej dłoni do policzka.
- Napiszesz, jak wymienimy się numerami telefonu.
Najpierw wytrzeszczyłem oczy, a potem uświadomiłem sobie, że faktycznie, nie mam jej numeru.
- Jezu, dobrze, że chociaż Zack mi wpisał swój, bo bym kompletne nie mógł się z tobą skontaktować
W tej chwili otworzyły się drzwi i pojawił się w nich Mi.
- Cześć Julia, jak się czujesz- powiedział podchodząc i siadając na brzegu łóżka.
Ja zaś wyjąłem z szafki jej telefon i wpisałem swój numer, a potem puściłem sygnał do siebie.
- Póki co trochę słabo po narkozie, ale noga teraz nie boli, z tego co się orientuję jeszcze działa znieczulenie, wieczorem pewnie coś dostanę. Jak w domu?
- Rocky jest nerwowy, Zack ma przyjechać po pracy i zostać na noc, tu masz klucze - wyjął je z kieszeni kurtki i położył na szafce.
A potem powiedział do mnie.
- Myślę, że nic nie zapomniałem pakując cię, pójdę już na dół, za dziesięć minut powinniśmy wyjechać.
Pokiwałem głową nawet na niego nie patrząc. Mi pochylił się i mocno przytulił dziewczynę.
- Trzymaj się kochana i zdrowiej szybko, bo nie wytrzymam z nim za długo jak będzie mi za tobą marudził.
Uśmiechnęła się, ale zauważyłem, że ten uśmiech nie dosięgnął oczu i zadrżał jej głos, gdy odpowiedziała.
- Dziękuję Mi, postaram się. Do zobaczenia.
Zamknęła oczy, a Mitch skinął na mnie i wyszedł.
- Słońce, możesz na mnie spojrzeć? - zapytałem, ale nie otwierając oczu zaprzeczyła ruchem głowy. Z zaciśniętych powiek potoczyły się łzy. Pochyliłem się i wyszeptałem.
- Proszę cię, muszę przed wyjazdem zobaczyć twoje oczy. Scałowałem jej łzy z policzków, a potem delikatnie ucałowałem jej powieki.
Otworzyła oczy i zarzuciła mi ręce na szyję. Przycisnąłem ją mocno, jednocześnie czując, że pęka mi serce. Wymruczała coś w moją szyję, ale nie zrozumiałem.
- Powtórz jeszcze raz Słońce.
- Dasz mi twój sweter? Zack mówił, że kazałeś mu go spakować.
Schyliłem się wyciągając spod łóżka torbę, wyjąłem z niej sweter, a ona usiadła, by go na siebie włożyć. Pomogłem jej, a potem podwinąłem ciut rękawy.
- Muszę już iść... - pokiwała głową, widziałem, że stara się nie płakać, ale ja sam czułem gule w gardle i łzy w oczach - obiecuję, że coś wymyślę byś pojechała ze mną do Australii. Pamiętaj, że kocham cię całym sercem i to co nas łączy jest wyjątkowe.
Przycisnąłem ostatni raz moje wargi do jej miękkich ust.
- Kocham Cię, Harry...i choć bardzo bym chciała byś był teraz tu i tylko ze mną, chcę byś pojechał i pokazał wszystkim kim jest mój Harry Styles - wyszeptała.
Pocałowałem ją w czoło
- Tylko twój - mruknąłem
- do usłyszenia Słońce - i pierwszy raz od dawna zrobiłem coś wbrew sobie, choć całym sobą chciałem tu zostać, szybko wyszedłem, bo jeszcze chwila, a został bym przerywając całą trasę.
* Julia*
Gdy wyszedł rozbeczałam się na całego. Harry wyjechał i nie wiedziałam kiedy go zobaczę, tęskniłam każdą cząstka ciała co naprawdę fizycznie bolało, nie wiedziałam jak mam sobie radzić z takim uczuciem, bo nigdy nic takiego nie czułam. Jeśli chodzi o ogród, na jesień wymagał naprawdę dużego wkładu pracy. Zamknięty sklep oznaczał brak kasy, oczywiście wiedziałam, że napewno pomoże mi i Zack i Kayl, ale przecież chciałam być samodzielna i gdy po roku to osiągnęłam, znowu potrzebowałam pomocy.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk SMSa. Sięgnęłam po telefon, odblokowałam ekran i spojrzawszy na nazwę nadawcy uśmiechnęłam się przez łzy.
Mój Harry:
Nie będę czekał do wieczora.
Powód 1. Jesteś moim Słońcem, centrum mojego wszechświata. Od teraz - już na zawsze moje życie będzie orbitować wokół Ciebie. Kocham!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro