11
*Harry*
Po obiedzie obejrzeliśmy Cuda z nieba, tym razem oboje gubiliśmy łzy. Potem włączyliśmy Love Rosie, a na koniec Zacznijmy od nowa. Julia leżała przede mną, ja za nią wtulając nos w jej włosy. Coraz mniej mnie interesowały filmy, coraz więcej myślałem o niej, coraz bardziej nie wyobrażałem sobie wtorkowego poranka. Gdy skończył się film było po dwudziestej trzeciej więc wpuściliśmy Rockiego do salonu, pozbieraliśmy naczynia i poszliśmy na górę.
- Idziesz się kąpać? - spytałem.
- Nie chce mi się, rano byłam, teraz umyje tylko zęby.
- To chodź, umyjemy razem, a potem ja się wykąpię.
- Okey - powiedziała dziwnie zamyślona.
Julia po myciu zębów rozczesała włosy, a gdy wychodziła z łazienki odwróciła się do mnie i spytała.
- Zajrzysz potem do mnie? Miałam ci coś opowiedzieć - powiedziała cicho, a ja ujrzałem jak całe jej ciało się spina.
- Zajrzę, ale nie musisz nic mówić jeśli nie chcesz - uśmiechnęła się smutno i wyszła bez słowa.
Prysznic zajął mi kilka minut, więc po chwili przyszedłem do jej pokoju, wcześniej jeszcze zajrzałem po bluzę do swojego. Byłem w bokserkach i bluzce z długim rękawem, Juls miała na sobie spodnie od piżamy, beżowe, w małe białe serduszka i moją koszulkę.
- Ściągnij ją, przypuszczam, że nadaje się do prania, ale mam dla ciebie alternatywę - uśmiechnąłem się lekko i podałem jej swoją bluzę, którą uwielbiałem. Odpowiedziała uśmiechem i szybko się przebrała. Znalazłem się obok niej na łóżku i opierając się o poduszki wyciągnąłem nogi.
- Jaka miła w środku - mruknęła naciągając rękawy na całe dłonie.
- Jest twoja- rzuciłem, a ona zareagowała tak jakby dostała najdroższy brylant świata. Wskoczyła mi na kolana i zarzuciła mi ręce na szyję.
- Jesteś kochany, dziękuję, dziękuję, dziękuję - powtarzała całując mnie w czoło, policzki i nos, a na końcu w usta. Gdy chciała się odsunąć przytrzymałem ją lekko jednocześnie przygryzając jej wargę.
- Dasz mi też coś na pamiątkę?
Spojrzała na mnie i nagle jej oczy zrobiły się cholernie smutne. Nie mogąc znieść tego widoku przytuliłem ją mocno. Siedzieliśmy tak kilka minut i wiedziałem, że oboje myślimy o tym, że jutro będzie nasz ostatni wspólny dzień.
- Położymy się? - spytałem w końcu, pokiwała głową i wstała zgasić światło. Sięgnąłem ręką do lampki, ale powiedziała
- Proszę, nie zapalaj.
Zrobiłem jak prosiła. Weszła na łóżko, ja położyłem się na wznak, a ona oparła głowę o moją klatkę piersiową, przysuneła się do mnie całym ciałem i splątała nasze nogi. Przykryłem nas do pasa kołdrą, objąłem ją mocno i pocałowałem w czubek głowy. I czekałem. Po dłuższej chwili głośno westchnęła i zaczęła:
- Ojciec pił odkąd pamiętam, mama pracowała na trzy zmiany, Zack odbierał mnie ze szkoły, bo czekałam na niego na świetlicy - pogłaskałem ją po ramieniu, chcąc dodać jej otuchy - zwykle chodziliśmy po szkole po ojca do pracy, by nie poszedł pić. Dzieci szły się bawić, a my czekaliśmy pod jego pracą. Godzina gdy powinien skończyć mijała, a jego nie było, więc czekaliśmy dalej. W końcu zawsze wychodził ktoś do nas, zapewne widząc nas z okna i informował, że ojca już nie ma, albo wyszedł innym wyjściem, albo wychodził przez dziurę w płocie, gdy nas widział. Wtedy był kolejny punkt na naszej liście obowiązków. Znaleźć ojca by przepił mniej. Znajdowaliśmy go zawsze w jakimś barze, przeważnie musieliśmy jeszcze poczekać aż się napije, jak miał humor kupował nam deser czekoladowy, nienawidzę się za to, że liczyłam zawsze na ten deser. Ale tylko wtedy nam go kupował. Na codzień brakowało nawet czegoś do kanapek. Kayl przynosił nam do szkoły wędlinę czy ser i wkładaliśmy je do suchych kromek chleba, a obiady jedliśmy często u Kayla. Gdy wracaliśmy z pijanym ojcem do domu, mama była w pracy na popołudnie, często od razu zostawała na noc, starała się by były pieniądze choć na chleb, bo on nie dawał do domu nic z tego co zarobił. Po powrocie był kolejny punkt, który mama kazała nam odhaczyć: przebrać go, nalać mu zupy i przypilnować by zjadł bo wtedy najczęściej możyło go spanie, a jak zasnął mieliśmy z Zackiem spokój.
Zamilkła na chwilę, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. I Julia i Zack nie mieli łatwego dzieciństwa...
- Czemu mama się z nim nie rozwiodła? - spytałem jeszcze mocniej ją do siebie tuląc.
- Bo myślała, że dzieci potrzebują ojca.
- Ojca tak, ale nie pijaka - mruknąłem.
Podniosła rękę do twarzy i wiedziałem, że ociera łzy.
- Nie umiem jeździć na rowerze, bo rower miałam jeden dzień, potem ojciec go sprzedał za dwie butelki wódki, a wstyd mi było pożyczać, nie umiem pływać, bo kiedyś, gdy był trzeźwy byliśmy całą rodziną nad jeziorem, ciesząc się, że jesteśmy wreszcie gdzieś razem, spytałam czy nauczy mnie pływać, odpowiedział, że tak i postanowił wrzucić mnie do wody, twierdząc, że wtedy się na pewno nauczę. Topiłam się i dopiero ratownik mnie wyciągnął. Na tym zakończyłam naukę pływania i do dziś boję się wody. Marzyłam kiedyś o glanach, przyszedł pijany po wypłacie i postawił warunek, że albo pójdę z nim pijanym do sklepu teraz i mi je kupi albo nie dostanę ich wcale. Miałam czternaście lat i marzyłam o tych butach, więc zgodziłam się. A potem czułam się tak okropnie, że więcej nie dałam się mu przekupić.
Gdy miałam siedemnaście lat podobał mi się jeden chłopak, do czasu aż zapukał z kumplem do naszych drzwi. Trzymali ojca pod pachami, postanowili go przynieść bo leżał gdzieś po drodze pijany. Od tego czasu unikałam tego chłopaka. Mama była zgaszona i coraz częściej źle się czuła. Zachorowała. Od postawienia diagnozy: rak jelita grubego, do jej śmierci minęły zaledwie trzy miesiące. Ojciec nie był na pogrzebie, bo był z jakąś babą. Kiedyś nie było go w domu trzy dni, poszliśmy z Zackiem do babci i dziadka od strony ojca, bo od strony mamy zmarli zanim się urodziliśmy i powiedzieliśmy jaka jest sytuacja dodając, że jesteśmy głodni. To było w niedzielę, babcia otworzyła nam drzwi niosąc w misce makaron do obiadu. Gdy nas wysłuchała nie wpuściła nas nawet do mieszkania, kazała zaczekać, zamknęła drzwi, po chwili wróciła, dając nam trochę pieniędzy i powiedziała, że mamy się więcej nie pokazywać, skoro wygadujemy takie niestworzone rzeczy na ojca.
Kupiliśmy trochę jedzenia, a gdy wróciliśmy do domu, postanowiliśmy, że skoro ja skończyłam już osiemnaście lat, możemy się wynieść. Nie mieliśmy tylko pojęcia gdzie. Oczywiście mama Kayla nie widziała problemu. Stwierdziła, że zamieszkamy z nimi. Ojciec wrócił gdy się pakowaliśmy. Zaczęliśmy się kłócić.
Czułem, że łzy kąpią jej, jedna za drugą.
- Kochanie, może zrobimy przerwę?
- Nie, Harry, nikomu jeszcze oprócz Kayla i jego rodziców o tym nie mówiłam, tobie też chcę i chcę to mieć za sobą.
Więc głaskałem ją dalej po plecach i ramionach, jednocześnie gotując się w środku z wściekłości i bezsilności.
- Kłótnia była ostra, ojciec w pewnej chwili złapał nasze walizki i wysypał z nich rzeczy na podłogę. Podbiegłam to wszystko pozbierać, gdy zaczął deptać moje płyty, płacząc krzyknęłam, że go nienawidzę. Wtedy pociągnął mnie za włosy do góry, odwinął rękę i uderzył mnie tak mocno w twarz, że poleciałam plecami na drzwi z dużą szybą. Potem pamiętam tylko krzyk Zacka, szarpaninę, jeszcze później jak przez mgłę głos taty Kayla. Leżałam po drugiej stronie drzwi z głową i plecami na ziemi, ale kolana zahaczyły o wystające, ostre końce szkła w drzwiach. Czułam ciepłą krew jak płynęła mi od kolan na uda. Pamiętam Zacka, który mówił, że mnie kocha i że mam się trzymać bo ma tylko mnie. Wtedy poczułam, że zasypiam. Obudziłam się po dwóch dniach w szpitalu. Miałam kilkanaście ran na plecach od powbijanego szkła, każda zszyta od jednego do dwóch szwów. Pod lewym kolanem szkło przecięło dużą żyłę, z tego powodu miałam krwotok i straciłam w domu przytomność. Leżałam w szpitalu dwa tygodnie, Zack był u mnie prawie codziennie, ojciec złamał mu rękę więc miał ją w gipsie. Kayl i jego rodzice też mnie odwiedzali, zapewniając, że po szpitalu nie wracam do domu tylko do nich. Gdy wyszłam dowiedziałam sie, że wtedy gdy poleciałam na drzwi, Zack nie wytrzymał i sięgnął po jakiś duży nóż kuchenny i dźgnął ojca dwa razy w brzuch. Zanim przyjechała karetka, ojciec zmarł. Oczywiście Zackowi nie postawiono zarzutów. Nigdy więcej nie wróciliśmy do tego mieszkania.
Julia zamilkła, a ja nie wiedziałem kompletnie co mam zrobić. Podniosłem do góry jej twarz i swoim rękawem otarłem jej łzy. Wciągnąłem ją na siebie i tuliłem gdy wstrząsały nią kolejne fale płaczu. Nie mogłem sobie uzmysłowić, dlaczego na świecie jest tak, że jeden ma taką rodzinę jak ja, a inni taką jak Julia i Zack.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro