Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54. Przejrzyj w końcu na oczy!

hej, długi rozdział, więc poproszę o aktywność :x

•  •  •  

  Gabriel naprawdę dosyć szybko wrócił do pełni sił, dlatego kiedy już powoli zaczynał samodzielnie stawiać pewne kroku, dostał opierdol od Liama, który mu go obiecał, za tak popieprzone pomysły i zatajanie przed nim prawdy. Starszy grzecznie leżał na łóżku i wysłuchiwał jego kazań, kiwając głową ze zrozumieniem i z trudem nie wywracając oczami, słysząc niektóre kwestie po kilka razy. Udało mu się zamknąć jadaczkę Liama dopiero szybkim pocałunkiem, dzięki któremu rozluźnił się i położył tuż obok niego, uświadamiając sobie, że musieli zebrać się i opowiedzieć Niallowi wszystko po kolei, aby darował im życia i pozwolił wciąż trwać przy swoim boku. To drugie tyczyło się bardziej Payne'a, aniżeli Gabriela, który w końcu niechętnie podchodził do rodziny Horanów. 

  — Chciałbym, aby Niall w końcu przejrzał na oczy i zrozumiał, jak wielkim chujem jest Greg — wymamrotał Payne, siedząc na krześle i bawiąc się swoimi palcami. Był to kolejny dzień, w którym nie widział swojego przyjaciela i niepokoiło go to lekko, bo równie dobrze mógł właśnie planować, w jaki sposób pozbawi go życia i o ile wizja śmierci nie przerażała bruneta, bowiem przygotowany był na nią niemal codziennie, tak myśl, jak bardzo blondyn chętnie wbije mu nóż w klatkę piersiową, wywoływała u niego dreszcze. Byli przyjaciółmi, znali siebie i swoje możliwości i... może Liam, nie tyle co się tego bał, jak czuł się przygnębiony. 

  — Załatwimy to dzisiaj, dobrze? — mruknął Gabriel, postanawiając w końcu postawić wszystko na jedną kartę. Leżąc na łóżku i analizując wszystko, doszedł do jednego, prostego wniosku - musiał przekonać niebieskookiego i przeciągnąć go na swoją stronę, aby ich gangi były przeciwko Gregowi. Wtedy szansa na zwycięstwo dwukrotnie wzrastała i nie wierzył, że kiedykolwiek zniży się do tego poziomu, aby przekonywać Nialla do współpracy. Wiedział, że droga przed nim była długa, bo blondyn nie odpuści od tak, zważając na fakt, jak reagował na wyznania swoich przyjaciół, związane z Gregiem i jego odpałami, ale był dobrej myśli. Czerwonowłosy w przeciwieństwie do innych znał historię Horanów, mniej więcej orientował się, co planował starszy Horan jak i Hemmings i naprawdę wierzył, że tym otworzy niebieskookiemu oczy. 

  — Marnie to wszystko widzę — westchnął ciężko ciemnooki, kręcąc głową — Musielibyśmy mieć dowody, czarno na białym, aby przekonać Nialla do swoich racji. Nie mogę uwierzyć, że będąc na tak wysokiej i ryzykownej pozycji jest tak bardzo łatwowierny. 

  — Miłość zaślepia — odpowiedział mu, podnosząc się powoli do siadu. Wziął wdech, ignorując ból, który wciąż mu towarzyszył i po dłuższej chwili zaczął ubierać buty, a następnie założył na siebie bluzę, którą zapiął. — Wstawaj, idziemy go szukać. 

  — Musisz odpoczywać, wiesz o tym? Nie wydaje mi się, abyś był w pełni sił — skomentował Payne, a drugi wzruszył ramionami, ruszając do drzwi. 

  Liam wywrócił oczami, nie zamierzając się teraz z nim kłócić. Opuścił pomieszczenie zaraz za nim, a następnie ruszyli do pierwszego, lepszego, napotkanego mężczyzny, który poinformował ich o tym, gdzie znajdował się Niall. Podziękowali i skierowali się do pomieszczenia, którym był gabinet blondyna. 

  — Myślisz, że wyjdziemy z tego żywi? — spytał brunet, kiedy stanęli pod drzwiami. 

  — Przestań panikować, jak panienka — parsknął Gabriel — Przeżyłem gorsze rzeczy, żaden Horan nie będzie w stanie posłać mnie na cmentarz, a to że zostałem postrzelony, nie oznacza, że ma nade mną przewagę — dodał, wchodząc bez pukania do środka. 

  Niall siedział aktualnie przy biurku, pijąc jakiś alkohol, który znalazł w barku i bawił się kostką, którą od godziny próbował ułożyć. Miał się dzięki temu zrelaksować, a wyszło zupełnie na odwrót - był wkurwiony dwa razy bardziej! Słysząc otwieranie drzwi, podniósł powoli zmęczony wzrok i wyprostował się gwałtowanie, widząc Gabriela i Liama, którzy zachowując się, jakby byli u siebie, rozsiedli się na fotelach, patrząc na niego oczekująco. Uniósł brew, zaciskając mocniej palce na kostce, która finalnie pękła i jej elementy znalazły się dosłownie wszędzie! Ale to nie było teraz ważne. 

  — Czego tutaj? — warknął, nie mając najmniejszej ochoty na nich patrzeć.

  — Musimy sobie coś wyjaśnić, Horan — odpowiedział Gabriel — Wyjaśnijmy sobie to, co zaszło między mną a twoim bratem — dodał zaraz. 

 — Nie chcę słuchać tych bredni — odpowiedział, biorąc łyka, bo czuł się za trzeźwy na ich towarzystwo. — Jeśli nie chcecie oberwać kulką w głowę to wyjdźcie, nie mam humoru na wasze debilne żarty — rzucił pozostałości zabawki w ich stronę. 

  — Nie zachowuj się jak dziecko — wywrócił oczami starszy — Już i tak zbyt długo to odwlekaliśmy. Pora dorosnąć i pogodzić się z faktem, że twój braciszek jest pierdolniętym psycholem, który manipuluje Zaynem, tobą i każdym naokoło — czerwonowłosy nie zamierzał się pierdolić z tematem. Nie zamierzał owijać w bawełnę, przyozdabiać swoją wypowiedź w czuła słówka.

  — Wypierdalaj, Gabriel — sarknął blondyn, czując złość. Kiedy jednak ani jeden ani drugi nie drgnął wyciągnął broń, przeładował ją i wymierzył w ich stronę — No już! Spieprzać stąd! Nie będę słuchał tych bredni wyssanych z palca! Gówno wiecie, nie nastawicie mnie przeciwko niemu. 

  Crawford wstał, podchodząc bliżej niego i chwycił za nadgarstek młodszego, aby dosunął broń do jego klatki piersiowej. Liam otworzył szerzej oczy, bo nie czuł się przygotowany na to wszystko. Wiedział, że blondyn nie będzie się wahał, a Gabriel nie zamierzał się hamować. Przecież to będzie istna masakra... 

  — Proszę bardzo, będziesz mógł mnie zastrzelić, jeśli mnie wysłuchasz — mruknął — Zresztą nie opłaca ci się pozbawiać mnie życia, skoro jestem jednym z tych, którzy spotkali się z Grega.

  Niall zamrugał kilkakrotnie, próbując połączyć ze sobą fakty, a po dłuższej chwili opuścił broń, każąc mu gestem dłoni usiąść na fotelu. Jeśli coś mu się nie spodoba to po prostu pozbawi ich życia, nie będzie się cackał. Może dostanie jakąś cenną informację na temat swojego brata, może czerwonowłosy faktycznie coś wiedział i postanowi mu pomóc?

  — Słucham zatem, co takiego ważnego macie mi do powiedzenia — parsknął, zakładając ramiona na klatce piersiowej. — Mówcie z sensem, bo nie mam dzisiaj cierpliwości, zwłaszcza do waszej zdradzieckiej dwójki — warknął, spoglądając na Liama, który postanowił się wtrącić. 

  — Niall, ja... nasza relacja nie miała się wcale tak potoczyć — pokręcił głową, postanawiając mu to w całości wytłumaczyć. — Chciałem się do niego zbliżyć, żeby nam pomóc, żeby wykorzystać wszystko to, co się dowiem przeciwko niemu. Chciałem dobrze, ale sprawy wymknęły się spod kontroli. Zbliżyliśmy się do siebie, za bardzo, i... nie wiem, chyba między nami coś zaiskrzyło — westchnął ciężko, przecierając twarz dłonią — Nie miałem w planach się w nim zakochiwać, uwierz mi. 

  Tak samo jak Horan nie miał w planach zakochiwać się w Zaynie, dla którego kompletnie stracił głowę i kiedy tylko Payne kontynuował swój monolog, opowiadając mu o ich spotkaniach, tym co miał w głowie w tamtym czasie, niebieskooki odpłynął myślami do Malika, za którym tak bardzo tęsknił. Uśmiechnął się mimowolnie na samo jego wspomnienie, co zauważył Gabriel, każąc brunetowi przerwać swoją wypowiedź.

  — Greg ma po swojej stronie Zayna — powiedział nagle, wyrywając blondyna z zamyśleń — Wiesz dlaczego Zayn nie ma z tobą kontaktu, dlaczego cię unika? Widział, jak mordowałeś Natalie, wie, kto zabił Gigi. Wie doskonale kim jesteś, a Greg jedynie dolewa oliwy do ognia, mieszając mu w głowie. Mają kontakt ze sobą od kilku dobrych tygodni i twój brat zamierza wykorzystać twoją miłość do niego, rozumiesz? — uniósł brew, a kiedy tylko blondyn otworzył usta, chcąc mu przerwać i wyrazić swoje niezadowolenie, Gabriel uniósł palec, każąc mu milczeć i kontynuował swoją wypowiedź dalej — Pozwól, że przypomnę ci pewną sytuację. Pamiętasz dzień, w którym zginęła twoja matka? Pamiętasz, jak Greg ją zabił? — spytał, a blondyn niechętnie skinął głową — Myślisz, że zrobił to z troski o ciebie? — parsknął.

  — Chciała mnie odizolować od najbliższej rodziny, głupia szmata — sarknął, pozwalając mu mimo wszystko mówić.

  — Wiesz, dlaczego chciała cię zabrać do dziadków? — warknął, zaciskając dłonie w pięści — Dlatego, że widziała, co działo się z Gregiem i jaki wpływ na niego miał twój zjebany ojciec. Chciała cię chronić, a Greg był zazdrosny, że z nim nie postąpiła podobnie. Gnoiłeś tę kobietę w tak młodym wieku, bo myślałeś, że chciała dla ciebie źle w momencie, w którym chciała ochronić twoją psychikę przed tym całym bagnem, w które chciał wciągnąć cię Bob — tłumaczył, a Payne przysłuchiwał się temu ze zdumieniem, nie znając do końca historii rodziny Nialla i dowiadywał się teraz tak cholernie dużo — Myślisz, że robił to dla ciebie? — parsknął — Nigdy dla ciebie niczego nie zrobił, a ty wpatrzony byłeś w niego jak w obrazek. Chciał dla ciebie jak najgorzej, zawsze podkładał ci kłody do nogi, zabił twoją matkę na twoich oczach, wciskając ci kit, że chciała cię im zabrać, robiąc z siebie wielkiego bohatera, który chciał ochronić swojego małego braciszka! — uniósł się — Jesteś tak cholernie głupi, Horan, wierząc cały czas w te bajeczki mimo wieku. 

  — Zamknij się — wtrącił, zaciskając dłoń na swoim ramieniu. Przed oczami miały wszystkie ich wspomnienia, ich zabawy w chowanego, gdzie Niall zawsze wygrywał, dopiero po kilku godzinach, wychodząc z kryjówki i wracając do domu, w którym Greg ciągle go szukał i... wszystko to uderzyło w niego jak fala, powodując, że czuł jak cały drży. Nie chciał przypominać sobie dzieciństwa, nie chciał przypominać sobie tego, jak głupi był, nie dostrzegając, że jego matka chciała nastawić go przeciwko Gregowi, który był dla niego taki kochany.

Gabriel nie zamierzał jednak przestawać. 

  — Każdemu nagadywał jak niemiłosiernie go wkurwiasz i cię nienawidzi, że nigdy nie chciał mieć takiego brata, nad którym wszyscy skaczą. Zawsze byłeś oczkiem w głowie waszych rodziców, ojciec kochał cię bardziej od niego i on to dostrzegał. Matka zawsze o ciebie troszczyła się i kiedy ojciec chciał ci przylać broniła cię i obrywała za ciebie. W obronie Grega nie stanęła ani razu — ciągnął dalej. — Nie pamiętasz, jak prał go na kolanach pasem za zgubienie narkotyków? — uniósł brew. — Oczywiście, że nie, bo matka wtedy bawiła się z tobą w ogrodzie, aby odwrócić twoją uwagę! 

  — Zamknij się, do cholery! — odniósł się gwałtownie do góry, łapiąc za pistolet i nim zdążył się zastanowić wystrzelił, trafiając jednak w ścianę. Liam podskoczył, chcąc aby Crawford naprawdę się przymknął i nie denerwował go bardziej. Niall nie chciał tego słuchać, ale... nie, nie pamiętał tego. Był małym chłopcem, tak? Nie pamiętał, aby jego ojciec robił cokolwiek zarówno jemu jak i jego bratu. 

  — Może porozmawiajmy o jego zniknięciu, co? — wstał z fotela i podszedł bliżej, wyrywając mu broń, aby nie odjebał niczego głupiego. Pchnął go, aby usiadł na swoim siedzeniu i naprawdę był zażenowany jego żałosną postawą. Nie rozumiał, jak jego oczy mogły zaszklić się przez samo wspomnienie jego imienia — Wasz ojciec poszedł do więzienia — mruknął — wszystko wpadło w twoje małe łapki, bo to ciebie ojciec kochał bardziej. Gdyby kochał was porówno to wszystko to dostałby Greg, który w końcu jest dojrzalszy, starszy i odpowiedzialniejszy i teraz być może przeprowadzałby skok na wyjebany bank, podczas gdy ty siedzisz i tylko ryczysz jak pieprzona baba! Tak nie powinien zachować się przyszły szef największego gangu w historii! — warknął, patrząc na Nialla, który zagryzał dolną wargę, nie chcąc aby łzy spłynęły po jego licach. Niebieskie oczy lśniły bólem, bo mimo wszystko... nie chciał sobie wyobrażać, jak czuł się jego brat, jeśli historie, które opowiadał Gabriel były prawdziwe. Nigdy nie chciał, aby Horan cierpiał z jego winy — Greg zniknął, bo wiedział, że się załamiesz, że będzie miał dużo czasu, aby przygotować się na atak na twoich ludzi, aby w najmniej oczekiwanym momencie pozbawić cię życia i przejąć to wszystko, bo w końcu to jemu się wszystko należało, prawda?

  — Kłamiesz — szepnął Niall, kręcąc głową. Wbił paznokcie w swoje dłonie, chcąc się uspokoić. Wewnętrznie czuł, jak wszystko się w nim waliło, jego serce niemiłosiernie szybko biło, w jego uszach szumiało, czuł się okropnie słaby, bo czerwonowłosy właśnie kpił sobie z niego i jego uczuć. Miał prawo płakać, miał prawo być smutny i miał prawo kochać swoją rodzinę — Gdyby tylko poprosił oddałbym mu to wszystko, nie potrzebuję tego. Chciałem jedynie jego obecności przy sobie, został mi tylko on, rozumiesz? Nie, nie rozumiesz — prychnął.

  — Masz rację, a wiesz dlaczego? Bo jedyną osobę, na której mi zależało, pozbawił życia — wyznał, a brunet ożywił się nagle, bo zrozumiał o kim mówił. — Zabił miłość mojego życia, zabił moją narzeczoną! Zabił najważniejszą kobietę w moim życiu i właśnie dlatego wtedy pojawiłem się w waszej bazie! Bo myślałem, że kiedy cię porwę, zwabię go do siebie, a wtedy mógłbym rozpierdolić mu łeb na drobne kawałki! — syknął — Bo ten śmieć nie zasługuje na nic innego jak tylko kilkugodzinne tortury i powolną śmierć. 

  — Nie mów tak! — podniósł się do góry, obrywając zaraz w twarz od czerwonowłosego, który naprawdę nie mógł już wytrzymać. Sapnął cicho z bólu, patrząc w niebieskie oczy chłopaka, stojącego naprzeciwko i kipiącego ze wściekłości.

  — Zamknij się, kurwa! — uderzył pięścią w biurko — Przejrzyj w końcu na oczy! Pewnego dnia ostatnim, co zobaczysz będzie twarz twojego brata! Nadal nie rozumiesz, że chce cię zabić, abyś pożałował tego, że odebrałeś mu wszystko? Odebrałeś mu rodzicielską miłość, której mu brakowało, gang, na który pracował całe życie! Nie zasługujesz na to wszystko, co masz, czaisz?! Nienawidzę Grega za to, co zrobił, ale rozumiem doskonale, że niemiłosiernie wkurwiał go smarkacz, który jedyne, co potrafi to ryczeć i grozić każdemu bronią, bo nie umie dostrzec prawdy. Naprawdę nie rozumiem, jak możesz być taki naiwny! Przez to, że skupiłeś się na sobie, na odnalezieniu tego skurwiela, nie zauważyłeś nawet, że Liam kręci z kimś, kogo powinieneś uważać za wroga, a twój przyjaciel na poważnie zszedł się ze Stylesem! Twoje lamersko miękkie serce w końcu cię zgubi!

  Horan zamrugał kilkukrotnie, otwierając powoli usta. Louis i Harry? Na poważnie? Na pewno nie. Blondyn miał kompletny mętlik w głowie, bo to, co mówił Gabriel nie było głupie i możliwe, że był zbyt skołowany, aby opieprzyć go za to, jak go wyzywał, bo... może i miał trochę racji? Był egoistyczny, chcąc znaleźć swojego brata i faktycznie nie patrzył na nic innego. Nie widział tak oczywistych rzeczy. 

  — Louis nienawidzi Harry'ego — odpowiedział krótko, a Gabriel westchnął ciężko, przecierając twarz dłonią. Naprawdę skupił się tylko na tym?

  — Jesteś ślepym egoistą. Nie potrafisz docenić tego, co masz, nie potrafisz doceniać i zaufać jedynym osobom, które niewymuszenie cię lubią. Jesteś chujowym przyjacielem, wiesz? Mówił ci ktoś kiedyś o tym? — uniósł brew — Louis jest w związku z Harrym i ukrywają się przed tobą, bo Louis cię zna! Boi się ujawnić pieprzoną prawdę, bo wie, jakbyś zareagował, kretynie! W twojej głowie jesteś tylko ty, Greg, który chce cię zakopać pod ziemią i Zayn, w którym się bujasz, ale wiesz co? — roześmiał się kpiąco — On jest tym, który wbije ci nóż zarówno w plecy jak i w serce. 

  — Zayn jest po stronie Grega. Greg chce go wykorzystać przeciwko tobie — wymamrotał Liam, nie chcąc siedzieć bezczynnie i jedynie obserwować.

  — Myślisz, że dlaczego Malik się tobą zainteresował? — spytał. — To był wszystko od początku pomysł twojego kochanego brata, który tak bardzo cię kocha, że chce rozjebać twoje szczęście na milion kawałeczków i jak na razie nieźle mu to wychodzi, bo to dzięki niemu nie masz kontaktu ze swoim chłoptasiem. 

  Horan pokręcił głową i nim ktokolwiek zdążył jakkolwiek zareagować, opuścił pomieszczenie, nie mogąc znieść bólu, który ogarnął całe jego serce. Niall był w rozsypce, czuł się... zagubiony w tym wszystkim. Potrzebował kogoś, kto pokazałby mu właściwą drogę. Czuł, że nie miał już nikogo, tak naprawdę - wszystko było niepewne. Okazywało się, że jedyne osoby, które kochał, na których mu zależało miały na niego totalnie wyjebane i być może nigdy nie patrzyły na niego w taki sposób, w jaki on patrzył na nie. Coraz więcej osób mówiło o Gregu złe rzeczy, więc dlaczego ciągle miał stawiać przed sobą mury, uważając to za kłamstwo? Dlaczego mieliby kłamać, dlaczego to wszystko, co powiedział mu Gabriel uderzyło w niego ze zdwojoną siłą i sprawiło, że poczuł się, jakby został kilkukrotnie postrzelony w każdą część ciała?

  Miał mętlik w głowie, bo trudno było mu uwierzyć, że wszystko to mogłoby być prawdą, że to, w co wierzył było jedynie jego urojeniem. Nie miał idealnego brata, nie miał na kogo czekać, a wszystko dlatego, że... rodzice troszczyli się o niego bardziej? Może faktycznie coś w tym było, może faktycznie był zbyt rozpieszczany, bo był tym młodszym, a na Gregu pastwili się, bo nie mieli na kim? Cień zwątpienia w swojego brata, nadał mu temat ich wspólnego dzieciństwa, nad którym, kiedy rozmyślał, w niektórych kwestiach nie miał logicznego wytłumaczenia na jego obronę.

  Najbardziej jednak, o dziwo, uderzył w niego temat Zayna. Dlaczego osoba, chcąca mu pomóc, miałaby nagle odwrócić się od niego w najmniej oczekiwanym momencie? Przecież... podobał mu się, tak? Całował go, przytulał, był przy nim przez cały ten jebany czas, więc dlaczego teraz nagle musiał wyparować, kiedy potrzebował go najbardziej? Dlaczego nie wyznał, że widział się z Gregiem, dlaczego wszystko komplikował? Dlaczego go oszukał i pozwolił mu na zakochanie się w nim, kiedy tak naprawdę wszystko ze strony bruneta było czystym kłamstwem? 

  Tyle miał pytań, a żadnej odpowiedzi. Szedł przez korytarz, nie hamując już łez, bo był tylko jebanym człowiekiem, nie robotem bez uczuć i bolało go to wszystko. Był beznadziejnym przyjacielem, fakt, bratem może też, synem na pewno, ale... nigdy nie został wychowany tak jak należało być wychowanym przez kochającą rodzinę. 

  Otwierając drzwi, wpadł na kogoś i czując znajome perfumy, rozpłakał się jeszcze bardziej, obejmując jego kark ramionami. Schował twarz w zagłębieniu jego szyi i wyjebane miał na to, czy ktokolwiek ich widział. Wciąż był podpity, był smutny i potrzebował jeszcze więcej alkoholu, rozmowy z kimkolwiek, a właśnie miał przy sobie osobę, która była przy nim zawsze i być może po słowach Gabriela dotarło do niego, że nic nie wiedział o człowieku, z którym znał się tyle lat. 

  — Niall? — powiedział zdziwiony szatyn, obejmując go ramionami, a następnie spojrzał przez jego ramię, spoglądając na Liama i Gabriela, którzy przybiegli, nie mogąc wypuścić go, będącego w takim stanie, do ludzi. — Co tu się stało? — spytał zdziwiony. 

  — Rozmawialiśmy — wymamrotał Liam, wsłuchując się w szloch przyjaciela, a Crawford wywrócił jedynie oczami. Niall nie nadawał się do tego fachu i swojego zdania chyba nigdy nie zmieni, ale... nie komentował tego, bo sam ryczał jak dzieciak po śmierci swojej narzeczonej. Dużo czasu zajęło mu pozbieranie się i podejrzewał, że wszystko to mogło dobić Horana do dna. 

  Liczył mimo wszystko, że teraz przejrzy na oczy i zrozumie, w jak krytycznej sytuacji był, a wtedy połączą siły i pozbędą się tego skurwysyna raz na zawsze.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro