Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33. Gdzie jest Niall?

  Zayn zdyszany podbiegł do drzwi, zaczynając uderzać w nie zaciśniętą dłonią i dzwonić dzwonkiem, nie przejmując się, że dochodziła prawie pierwsza w nocy. Słysząc od Harry'ego, że Louis został postrzelony od razu skojarzył fakty ich wspólnego wyjścia i pewien był, że jeśli Tomlinson był ranny to Horan tak samo. Biegnąc do jego domu rozglądał się uważnie i szukał ewentualnej drobnej postury, leżącej gdzieś na ziemi. Malik nie wiedział, dlaczego tak bardzo się zmartwił. Czuł ogromną potrzebę upewnienia się, że wszystko było z chłopakiem w porządku. Po prostu musiał zobaczyć go całego i zdrowego.

  Kilkanaście sekund później usłyszał kroki, a w korytarzu zapaliło się światło. Brunet cofnął się do tyłu, a drzwi otworzyły się, ukazując wytatuowanego bruneta w samych bokserkach i bandażem, owiniętym wokół lewej ręki. 

  — Gościu, ty serca nie masz? — jęknął, opierając się bokiem o framugę i lustrując nieznajomego wzrokiem. 

  — Kim jesteś? Gdzie jest Niall? — spytał zdziwiony, nabierając pewnych podejrzeń, które zaraz od siebie odrzucił.

  — To ja powinienem spytać, kim jesteś — prychnął. 

  — Kurwa koleś nie wkurwiaj mnie — westchnął ciężko — Za chwilę dostaniesz w pysk, jeśli nie powiesz mi, gdzie jest chłopak, którego szukam.

  — Co to za krzyki? — usłyszeli niezadowolony głos, a chwilę później za brunetem stanął zaspany Niall, na widok którego Malik wewnętrznie odetchnął z ulgą. 

 Wypchnął nieznajomego z przejścia i podszedł bliżej chłopaka, chwytając go za ramiona i przyglądając się jego twarzy, na której widniało długie rozcięcie, przechodzące przez połowę górnej wargi oraz cały policzek.

  — Jesteś cały? — spytał zmartwiony, wprawiając tym Horana w zdziwienie. Już sam fakt, że Malik pofatygował się tutaj w środku nocy był szokujący, ale to co teraz odstawiał przechodziło wszelkie granice — Kto cię tak urządził? Opatrzyłeś to? — pytał.

  Liam, stojący z tyłu podrapał się po głowie, nie wiedząc jak zareagować. Dlaczego ten chłopak tak troszczył się o blondyna? Czy Payne coś pominął? 

  — Opatrzyłem, zresztą to nie twoja sprawa — burknął, cofając się krok do tyłu — Co ty tutaj do cholery robisz? — zmarszczył brwi, nie wiedząc co sobie o tym wszystkim myśleć. 

  — Sprawdzam czy z tobą wszystko w porządku — odparł niepewnie. Może trochę za bardzo spanikował? Dlaczego w ogóle przejmował się życiem tego gówniarza? Nie powinien do cholery, a narażając swoje życie przeleciał do jego domu upewnić się czy na pewno się w nim znajdował!

  Niall westchnął cicho, spoglądając kątem oka na Liama, a następnie złapał Zayna za nadgarstek, pociągając go do swojego pokoju by Payne nie musiał oglądać i wysłuchiwać takich scen. Ciemnooki posłusznie podążył za młodszym chłopakiem, rozglądając się przy tym wokół. Mijając salon zauważył pościeloną kanapę, na której najwidoczniej spał nieznany brunet.

  — Skąd o tym wszystkim wiesz? — spytał blondyn, zamykając za nimi drzwi i opierając się o ich powierzchnię. Uniósł brew, zakładając ręce na klatce piersiowej.

  — Harry mi powiedział. Znalazł Louisa na ulicy i udzielił mu pomocy — odparł brunet, siadając na łóżku młodszego.

  Niall skinął głową, ciesząc się w duchu, że niebieskooki był bezpieczny. Stan większości był niepewny, Horan nie miał z nimi kontaktu, dlatego obawiał się najgorszego.

  — A co ty tutaj robisz? Tego nie rozumiem najbardziej — mruknął.

  — Mówiłem już ci, że się martwię. Poza tym, mówiłem też, że mi się podobasz, więc to chyba oczywiste, że tu przyszedłem — wywrócił oczami.

  — Podobam ci się tylko z wyglądu — podkreślił, mrużąc oczy — Jak widzisz żyje i mam się dobrze, także możesz spadać — dodał.

  — Nie tylko z wyglądu — wyjaśnił. 

  — Przestań do cholery — sarknął, nie chcąc tego słuchać.

  — Co? Ale to prawda — westchnął — Podobasz mi się z charakteru, wyglądu, ale też z tego jaki jesteś ogólnie — dodał. 

  — Przestań, dobrze wiesz, że nie chcę tego słuchać! Nie mogę ci się podobać, rozumiesz?! — uniósł się zirytowany, odpychając od drzwi.

   — No właśnie nie rozumiem — pokręcił głową — To jest naturalne. W dodatku ty też dajesz mi dziwne znaki... — zawahał się na moment — Przyznaj, że też ci się podobam — mruknął, podnosząc się. 

  — C-Co? — otworzył szerzej oczy — Nie podobasz mi się! I n-nie daje ci żadnych znaków! — protestował, zacinając się. Przecież mówił prawdę, chłopak nie podobał mu się w żadnym stopniu, okej był przystojny i dobrze całował i często myślenie o nim sprawiało, że Irlandczykowi poprawiał się humor, ale... on nie był w jego typie! Niall nie umiał kochać, nie umiał dostrzegać piękna w drugiej osobie. Nie i koniec, Malik pieprzył głupoty.

  — Tak? Na pewno? — spytał, podchodząc do blondyna, który przełknął nerwowo gulę w gardle, cofając się i praktycznie wchodząc w drzwi.

  — Tak, na pewno. Odsuń się — burknął, odwracając wzrok.

  — Powiedz to, patrząc mi prosto w oczy — rzekł, opierając dłonie między twarzą niższego, tak że ten nie miał praktycznie możliwości ruchu.

  — Zaraz dostaniesz w pysk — warknął.

  — Pobijesz kalekę? — uniósł brew, nachylając się do twarzy Nialla. 

  — Nie pierwszy raz — wywrócił oczami, chcąc pokazać, że obecna sytuacja nie robiła na nim żadnego wrażenia. — Odsuń się ode mnie — powtórzył.

 — Oj skarbie — parsknął, ujmując dłonią lewy policzek chłopaka, zaraz wpijając się w jego usta i przymykając oczy. Docisnął go do drzwi, powodując, że Horan sapnął mimowolnie oddając pocałunek. Rozluźnił się, pozwalając swoim powiekom opaść, a jednej z rąk wślizgnąć pod koszulkę bruneta.

  Zayn przybił sobie mentalną piątkę, ciesząc się, że Horan wpadł w jego sidła. Tym pocałunkiem udowodnił mu, że nie podchodzi do jego osoby tak obojętnie jak wcześniej się zapierał. W końcu gdyby tak było nie całowaliby się teraz. Turkusowowłosy jednak dość szybko opanował się i odepchnął starszego, wycierając dłonią usta. Nie, nie mógł na to pozwolić. To wszystko zachodziło zdecydowanie za daleko.

  — Widzisz, miałem rację — uśmiechnął się Zayn, odsuwając Nialla od drzwi, które zaraz otworzył. 

  — Nie, nie miałeś. Te pocałunki nic dla mnie nie znaczą, nie jesteś pierwszą osobą, z którą się całuje — parsknął, czując napływającą złość.

  — Gdybym nie miał to byś mnie od siebie odepchnął. Gubisz się w tym, co mówisz — parsknął, opuszczając pomieszczenie.

  — Spierdalaj, ja pierdole! — warknął, trzaskając za nim drzwiami.

  Malik przewrócił oczami i z uśmiechem na ustach zszedł na dół, ruszając do wyjścia. Liam odprowadził go wzrokiem, a kiedy ten opuścił posesję pobiegł od razu do przyjaciela. Zapukał, a nie otrzymując odpowiedzi zwrotnej wszedł do środka, zastając Nialla, siedzącego na parapecie z papierosem między wargami.

  — Co tu się stało? — spytał zaniepokojony.

  — Nie twoja sprawa, Liam — odparł oschle.

  — Krzyczałeś — wymamrotał. 

  — A gdybym uprawiał seks i krzyczał to też byś przyszedł zobaczyć? — uniósł brew, parskając.

  — Em... W takim razie dobranoc — zmieszał się, pocierając nerwowo kark. Horan machnął na to dłonią, spoglądając na niego.

   — Chodź tu. Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać o twoim przetrzymaniu — burknął — A teraz i tak nie zasnę, więc wykorzystajmy ten czas na małe przesłuchanie.

  — Jeju, nic tak naprawdę mi nie zrobił. Trzymał w pokoju i tyle — wzruszył ramionami, siadając na łóżku przyjaciela. 

  — Gabriel nie trzyma tylko w pokoju — prychnął — Musiał cię torturować, musiał coś robić, aby wymusić informacje.

  Niall był pewien, że Crawford był w stanie zrobić wiele złego, byleby osiągnąć swój egoistyczny cel, którym w tym przypadku było dopadnięcie Grega. Nie bez powodu również zażądał w zamian za uwolnienie Liama, wzięcie w dobrowolną niewolę niebieskookiego, który oczywiście zgodził się. Kiedy zamieniono ludzi, Horan wydał rozkaz i wtedy rozpoczęła się strzelanina oraz zabawa na noże (którym blondyn podczas szarpaniny oberwał w policzek), to było ciężkie kilkanaście minut. Na szczęście zarówno turkusowowłosemu jak i Payne'owi udało się uciec, bez większych obrażeń. Gorzej właśnie wyszedł na tym Louis, który starał się bronić przyjaciół za wszelką cenę. 

  — Właśnie nie — przegryzł wargę, patrząc na niego.

  — Dziwne — wymamrotał bardziej do siebie. — Rozmawiał z tobą? — zaciągnął się papierosem.

  — Tak, ale to było trochę dziwne, był strasznie miły — odparł zgodnie z prawdą. Gabriel nie przypominał wtedy psychopatycznego mordercy, tak jak opowiadał o nim Horan.

  — Kurwa może był chory — zdziwił się blondyn — Opowiedz więcej. Muszę wiedzieć wszystko.

 — No właśnie nic tu do opowiadania nie ma. Jedynie wiem, że współpracuje z Luke'iem — wyjawił. 

— Skurwiel nas zdradza — sarknął Horan, w sumie spodziewając się tego po Hemmingsie. Zwłaszcza po tamtej strzelaninie, gdzie ucierpiał jeden z jego przyjaciół.

  Wkrótce Liam zwinął się do salonu, oznajmiając, że idzie spać. Było późno i był zmęczony całym tym przetrzymywaniem, a później ucieczką z krwawiącą dłonią. Nie ukrywał, że cała ta sytuacja skutecznie go osłabiła. Niall niedługo poszedł w jego ślady, przed snem myśląc jeszcze o słowach Zayna i ich pocałunku. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro