Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. Nie bez powodu jesteś moją prawą ręką, Tomlinson.

  Niall stukał nerwowo palcami o biurko, przy którym siedział, czekając na Louisa, który pomóc miał mu w realizacji planu. Dzisiejszej nocy, według doniesień jednego ze szpiegów Horana, w jednym z klubów, miało dojść do przekazania nowoczesnego narkotyku, w ręce bossa jakiejś mało znanej grupy przestępczej, co oznaczało, że Niall i jego ludzie mieli dość duże szanse na przechwycenie towaru, a później rozprzestrzenienie go na rynku w ustalonej, przez siebie, cenie. Ludzie za nowość, gotowi byli dać miliony, a turkusowowłosemu odpowiadały większe zarobki.

  — Wybacz za moje spóźnienie, były korki — powiedział zdyszany szatyn, kiedy wszedł do pomieszczenia, w którym znajdował się zniecierpliwiony Niall.

  — Myślałem, że korzenie tu zapuszczę — mruknął, odpychając się stopą od podłoża, aby przesunąć lekko fotel w stronę, idącego w jego kierunku chłopaka.

  — Już nie przesadzaj — przewrócił oczami szatyn, siadając na biurku Horana. Czasami miał dosyć dogryzień turkusowowłosego i najchętniej wcisnąłby mu między usta szmatę, aby w końcu się zamknął, ale chciał jeszcze trochę pożyć, więc mógł jedynie o tym pomarzyć.

  — Nie lubię na ciebie czekać, dobrze wiesz — westchnął — Zresztą nieważne, zajmijmy się czymś pożytecznym. Potrzebuje twojej pomocy dzisiejszej nocy — spojrzał na niego.

  — Dziś? Muszę? — jęknął niezadowolony. Miał plany na wieczór! Dlaczego Niall wymyślał jakieś chore akcje zawsze w jego wolne?

  — A czy kiedykolwiek nie musiałeś? — prychnął Niall, irytując się — Nie bez powodu, jesteś moją prawą ręką, Tomlinson — warknął, pierwszy raz od dłuższego czasu zwracając się do szatyna po nazwisku — Obiecuję ci, że będziesz miał dziś okazję na pokazanie swoich umiejętności szybkiej i niebezpiecznej jazdy — mruknął.

  — Szybka jazda? Dobra, przekonałeś mnie. Jaki jest plan? — spytał, patrząc na niego zaciekawionym wzrokiem. Może i powinien zwrócić młodszemu uwagę, że nie ma do czynienia ze zwykłym poddanym, a ze swoim przyjacielem i nie powinien używać na nim swojej władzy i pokazywać mu, że jest nic nieznaczącym śmieciem w jego oczach, ale zdecydował się powstrzymać, aby nie doszło między nimi do awantury.

  — Nie opracowałem go do końca jeszcze — obrócił się na fotelu, opierając głowę o oparcie i przenosząc spojrzenie na sufit — Według Andy'ego dziś w jednym z klubów ma dojść do przekazania nowego narkotyku, który chce przechwycić. Ma zrobić to góra dziesięć osób od każdej ze stron. Ja porozglądam się i pokręcę, aby wiedzieć z kim mamy do czynienia, ty będziesz siedział w aucie i gdy tylko tamci się zmyją, pojedziemy za nimi — mówił, patrząc kątem oka na przyjaciela — Kiedy zlokalizujemy ich bazę, wezwiemy resztę i zaatakujemy. Chyba, że trafi nam się jakaś dobra sytuacja na drodze, co do tej części planu to nie jestem pewien — dodał, wzdychając.

  — Jak dla mnie spoko, kiedy zaczynamy? – uśmiechnął się szeroko szatyn, pocierając dłoń o dłoń, czekając z pozytywnym nastawieniem na odpowiedź.

  — Trzeba poinformować ludzi i przygotować broń. Mamy jeszcze kilka godzin, a ja jeszcze raz muszę przeanalizować cały plan, aby mieć w razie czego plan B — odparł, wstając z fotela, a następnie ruszył w kierunku wyjścia — Powiadom resztę, niech będą przygotowani na wszystko — rzucił przez ramię.

  — Tak jest, panie kapitanie — odpowiedział, idąc do drugiego pomieszczenia, w którym znajdowali się pozostali. Trzeba było wprowadzić ich w nadchodzącą akcję.

* * *

  Niall, wchodząc do klubu czuł się niepewnie. Pierwszy raz, planując jakąkolwiek akcję miał wrażenie, że coś się wydarzy. Coś, co pokrzyżuje jego plany. Turkusowowłosy miał jednak nadzieję, że to tylko złudne wrażenie i wszystko pójdzie szybko i sprawnie. Tomlinson natomiast siedział w samochodzie przed klubem, czekając na sygnał od swojego przyjaciela. Gotowy był ruszyć w każdej chwili - przygotowany był na wszystko.

  Niall i Louis przez całą noc kontaktować mieli się między sobą sms'ami. Horan starał się nie rzucać innym w oczy, aby nikt nie domyślił się, co planuje. Spojrzawszy na zegarek zorientował się, że ma jeszcze chwilę czasu, bo z tego co słyszał, ludzie z towarem przyjechać mieli o dwudziestej trzeciej. Przygryzając wargę, ruszył powolnym krokiem w stronę baru, rozglądając się przy tym naokoło. Sprawy nie ułatwiał mu fakt, że klub dzisiejszej nocy wypełniony był po brzegi ludźmi. Niebieskooki obawiał się, że przez to nie zauważy żadnej z osób, na które czekał.

  Horan, siedząc przy barze czuł się obserwowany. Czekając na swojego drinka, rozglądał się wokół, będąc szczerze powiedziawszy, mało dyskretnym. Muzyka była głośna, ludzi pełno. Warunki z pewnością były trudne. Turkusowowłosy westchnął, wysyłając Louisowi wiadomość, że jak na razie nic się nie dzieje. Zagryzając dolną wargę, odwrócił się w stronę barmana, który z dziwnym błyskiem w oku, co chwila mu się przyglądał. Niall jednak zignorował to, mając wrażenie, że wszyscy ludzie, przebywający w takich miejscach, są... przerażająco dziwni.

  Po dłuższej chwili oczekiwania, otrzymał swojego drinka, za którego zapłacił, nie przyjmując reszty. Wstając z krzesełka rozejrzał się wokół, a następnie ruszył w stronę kanap, z których widać było idealnie wejście do klubu. Zajmując miejsce na jednej z nich, dostrzegł, że barman ponownie zerka w jego stronę. Mimo iż na parkiecie kręciło się wiele ludzi, to Niall miał na niego wręcz idealny widok, więc doskonale widział, kogo ten obserwował swoim obrzydliwie przerażającym wzrokiem. Mężczyzna szepnął coś do kobiety, stojącej obok, a następnie ulotnił się.

  W pewnym momencie, w którym Niall cierpliwie czekał na godzinę dwudziestą trzecią, dostrzegł w tłumie Zayna oraz jakichś trzech innych mężczyzn. Przepychali się przez tłum, najprawdopodobniej szukając dla siebie miejsca. Niebieskooki prychnął pod nosem, zaczynając pić swój napój. Nie spodziewał się zobaczyć Malika w takim miejscu - nastolatek miał nadzieję, że jego obecność nie pokrzyżuje jego planów.

  Zayn, dostrzegając Nialla w klubowych ciemnościach, zmierzył go jedynie wzrokiem, a następnie wymijając kanapę, na której siedział, ruszył wraz ze swoimi kumplami z drużyny koszykarskiej w stronę wolnych miejsc, rzucających się w oczy od połowy parkietu. Ciemnooki nie miał ochoty na konfrontację z Horanem - miał dosyć jego humorków oraz zmiany nastrojów.

  Niall, wywrócił oczami, mimowolnie podążając wzrokiem za brunetem. Pokręcił zaraz szybko głową, wracając do swojej misji. Zostało jeszcze dziesięć minut, a żadnego z przedstawicieli dwóch grup, nie było widać. Ziewnął leniwie, poprawiając się na swoim siedzeniu, a następnie znów zamoczył usta w alkoholu. Rozum jednak mówił mu, aby nie pił zbyt dużo, gdyż przez to może stracić czujność i koncentrację. Podczas akcji zazwyczaj był trzeźwy.

  Minuty mijały, a podczas nich zrobiło się bardziej tłoczno. Nawet barman zdążył wrócić na swoje stanowisko, z którego znów bacznie obserwował Horana. Z każdą kolejną chwilą, Niall zaczynał czuć się coraz dziwniej. Obraz zaczął mu się zjeżdżać, robiło mu się niedobrze, a kiedy już chciał wyciągnąć telefon i napisać do Louisa, że coś niedobrego się z nim dzieje, nie mógł trafić palcami w klawisze, aby odblokować telefon. Niebieskooki zaczął być przerażony, nigdy wcześniej tak się nie czuł, tak jakby tracił kontrolę nad własnym ciałem. Objawy nasilały się coraz bardziej, a Niall popadał w coraz większą panikę. Wiedział, że nie da rady przecisnąć się przez tłum i dojść samodzielnie do wyjścia. Kiedy wstał z kanapy zakręciło mu się w głowie i czuł jak powoli traci równowagę. Chwytając się oparcia, stanął na prostych nogach, analizując całą sytuację. Jego umysł wydawał się być zaćmiony, resztki zdrowego rozsądku szeptały mu, że ktoś mu czegoś dosypał. Ale kto i kiedy?

  Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, zaczął rozglądać się wokół, starając się złapać ostrość obrazu. Musiał znaleźć kogoś, kto pomógłby mu wydostać się na zewnątrz i niestety jedyną osobą, którą Niall znał był Zayn, siedzący kilka metrów od niego. Chcąc nie chcąc ruszył w jego stronę, błagając, aby drżące nogi doprowadziły go do Malika. Każdy kolejny krok był coraz trudniejszy do wykonania, sprawy nie ułatwiali mu, przepychający się ludzie. Horan ostatkiem sił, łapał się ścian, aby nie upaść. Nie pamiętał, kiedy tak bardzo się bał - dlaczego stracił czujność? Dlaczego był taki nieuważny i rozkojarzony? Co się z nim teraz stanie? Będąc już prawie przy chłopaku, chwycił go za ramię. Jednak nie zdążył nic powiedzieć, dlatego że kilka sekund później obraz zlał się w jedność, a wokół nastała ciemność.

  Niall stracił przytomność.

•  •  •

jeśli chcecie jeszcze w tym tygodniu rozdział to radzę wam być aktywnym 🌞 komentarze i gwiazdki są mile widziane

ps. zajrzyjcie do innych książek na moim profilu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro