TOM 2 - Rozdział 53
11/14
*-*-*-*-*
- Chwila!? - krzyknął wstrząśnięty Syriusz patrząc na Bill'a Weasley'a z niedowierzaniem, podobnie, jak reszta zebranych. - Czy ty właśnie powiedziałeś, że gobliny, gobliny! Poinformowały ciebie, czarodzieja, że w jednej ze skrytek natrafili na wysoce niebezpieczny przedmiot, całkiem przesiąknięty czarną magią.
- No... tak. - odparł zezdezorientowaniem najstarszy syn Weasley'ów. - Też się zdziwiłem. Przecież gobliną nie wolno wchodzić do skrytek czarodziejów, bez zgody ich właściciela, chyba, że...
- Chyba, że w skrytce znajduje się coś co jest niezgodne z polityką banku, albo w jakikolwiek sposób zagraża interesom bądź życiu goblinów. - wtrąciła Suzanne, zwracając na siebie uwagę członków Zakonu.
- Zgadza się. - potwierdził jej słowa Bill.
- Czy powiedziały ci gdzie jest ten przedmiot i czym on jest? - zapytała Tonks.
- Niestety, dyrektor banku nakazał mi jedynie poinformować o tym fakcie Dumbledore'a i Lady Morningstar. - odparł, a na jego słowa wszyscy spojrzeli na blondwłosą Gryfonkę. Nowi członkowie z niedowierzaniem patrzyli na dziewczynę, jednak ona się tym nie przejęła, wiedziała, że i tak wkrótce by się o tym dowiedzieli. Suzanne spojrzała wymownie na Harry'ego, chłopak od razu zrozumiał aluzje.
- Myślisz, że to Horkruks. - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Niewykluczone. Bagrod opowiedział się po naszej stronie. Jeśli znaleźli horkruksa, to logiczne, że chcieli, żeby wieści dotarły prosto do mnie. - odpowiedziała wstając ze swojego miejsca i podchodząc do biurka dyrektora, które teraz było zawalone różnymi papierami. Dumbledore przyglądał się jej poczynanią z zaciekawieniem. W końcu Gryfonka otworzyła jedną szufladę, a z niej wyciągnęła cztery całkiem zniszczone przedmioty. Zrobiła miejsce na blacie biurka i tam je ułożyła w taki sposób, żeby każdy je widział. Przez chwilę milczała, zastanawiając się od czego zacząć. Podniosła wzrok i rozejrzała się po pomieszczeniu, w jej oczach można było zobaczyć chłodną determinację. - Te rzeczy były kiedyś horkruksami Voldemorta. - na twarzach zakonników, można było zobaczyć różne emocje, od niedowierzania po strach i niezrozumienie. Horacy Slughorn, który siedział na fotelu w towarzystwie reszty profesorów, miał na twarzy wyraz poczucia winy. W końcu to przez niego Tom dowiedział się o tych przeklętych przedmiotach. Był zły na swoją naiwność i głupią wiarę we wszystko co mu się mówi. Gdyby wtedy się sprzeciwił możliwe, że wielu ludzi żyło by teraz spokojnie. Jednak były to jedynie przypuszczenia, profesor obawiał się, że Riddle i tak by się o wszystkim dowiedział. - Na pewno większość z was nie ma pojęcia czym jest horkruks i wcale wam się nie dziwię. To jedna z najmroczniejszych odmian magii jaka istnieje. Horkruks jest przedmiotem w którym ktoś ukrył cząstkę swojej duszy. Jeśli ciało twórcy horkruksa zostanie zaatakowane lub nawet zniszczone, on i tak nie umrze, ponieważ część jego duszy pozostaje na ziemi i jest nieuszkodzona.
- A więc to w taki sposób udało mu się przeżyć. - stwierdziła po chwili zastanowienia Hanna Abbott, Puchonka z ostatniej klasy.
- Czyli, że Sami-Wiecie-Kto był nieśmiertelny przez to, że stworzył swojego horkruksa. - dodał Macmillan.
- Poprawka, on jest nieśmiertelny przez to, że stworzył swoje horkruksy. - odparł Harry podchodząc do Suzanne i stając zaraz obok niej, tak żeby mieć idealny widok na zebranych. - Nie mówimy tu o jednym, a aż o siedmiu.
- Ale... jak się w ogóle taki horkruks tworzy? - zapytał całkiem zbity z tropu Seamus.
- Trzeba zabić. - odpowiedziała beznamiętnie Gryfonka. Młodzi członkowie, niedoświadczeni, ci którzy nie mieli jeszcze "przyjemności" walczyć i widzieć śmierć najbliższych, patrzyli na nią z niedowierzaniem. - Morderstwo jest najgorszą zbrodnią, tylko ono może rozedzrzeć duszę. Rozszczepienie to akt gwałtu, jest sprzeczne z naturą. Z każdym tworzonym horkruksem tracisz kolejną część swojej duszy, aż w końcu jest ona tak krucha, że nie panujesz nad nią i ona sama się rozdziera.
- To... potworne. - powiedziała z przerażeniem Parvati Patil, a Lavender, która siedziała obok niej kiwała zawzięcie głową zgadzając się z jej słowami.
- Kto by się na to w ogóle odważył? - zapytał zszokowany Dean Thomas.
- Ktoś kto boi się śmierci. - odparł Harry, jakby to było oczywiste. - Voldemort zadbał o to, żeby nie umrzeć za wcześnie, albo najlepiej w ogóle nie umrzeć. Chciał przeprowadzić wszystkie swoje plany od początku do końca.
- Póki ktoś nie stanął mu na drodze. - dodała lekko rozbawiona Gryfonka.
- Ale nie umarł. - przypomniał jej Harry, po czym spojrzał na zniszczone horkruksy. Podniósł jeden z nich, pierwszy, który został przez niego zniszczony. Pokazał go zebranym, nie umknęło mu ledwo widoczne spięcie się Ginny. - Ten horkruks był pierwszym, który stworzył, i pierwszym który został zniszczony. To jest dziennik Toma Riddle'a. - wszyscy przesłuchiwali się mu z zaciekawiniem, nawet ci, którzy znali historię dziennika. - Voldemort stworzył go kiedy jeszcze był w szkole. Z jego pomocą kilka lat temu została otwarta Komnata Tajemnic. Cząstka duszy z dzienniku opętała jednego z uczniów Hogwartu, który został zmuszony do napuszczenia bazyliszka na czarodziei z rodzin mugoli. Horkruks zniszczyłem przy pomocy kła bazyliszka, zaraz po mojej walce z gadem.
- Drugi w kolejności jest pierścień Marvolo Gaunta. - kontynuowała Suzanne. - Powstał niedługo po zakończeniu szkoły przez Riddle'a, kiedy zabił on swojego ojca. Został zniszczony rok temu przez mojego dziadka.
- Te dwa. - powiedział zielonooki podnosząc diadem i medalion. - Zostały zniszczone w tym samym czasie. Diadem Roweny Ravenclaw zniszczyła Suzanne, a Medalion Salazara Slytherina został spalony z pomocą Szatńskiej Pożogi przez dyrektora. Było to podczas ataku śmierciożerców na szkołę, trzy miesiące temu.
- Udało się nam dowiedzieć, że istnieją jeszcze trzy horkruks, jednak nie wiemy czym dokładnie są. - wyjaśniła blondynka.
- A macie jakieś podejrzenia? - zapytał James mocniej przytulając do siebie Lily, oni jeszcze nie przywykli do faktu, że ich syn jest pieprzonym Wybrańcem, i choć nasłuchali się już wielu opowieści o przygodach swojego syna, jakoś nie było im dane usłyszeć tej o Komnacie Tajemnic i bazyliszku.
- Cóż... - zaczął dość niepewnie Potter. - Istnieje spora szansa, że jednym z horkruksów jest Czarka Helgi Hufflepuff.
- Całkiem możliwe, że to właśnie ten został znaleziony przez gobliny. - stwierdziła dziewczyna. - Czarka jest zrobiona ze złota, nie wyróżnia się zbytnio wyglądem. Pewnie gdyby nie magia goblinów, nikt by nawet nie wpadł na pomysł, że jest przeklęta.
- A pozostałe dwa? - zapytał Remus. Suzanne nie odezwała się, podobnie jak Albus, który znał prawdę. Oboje wiedzieli co będzie musiało się wydarzyć. Mimo wszystko Harry Potter będzie musiał umrzeć, przynajmniej w teorii, po słowach założycieli Gryfonka nie była tego taka pewna.
- Nie wiemy. - odparł Harry. - Muszą być stosunkowo nowe, stworzył je niedawno. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat, nie ma innej możliwości.
- Racja, chciał się zabezpieczyć. - przyznał Alastor. - Jednak co go zatrzymuje przed stworzeniem kolejnych?
- Jest kilka takich rzeczy. Po pierwsze, jego dusza jest obecnie tak krucha i mała, że kolejne Rozszczepienie mogło by doprowadzić do zniszczenia tych części nieodwracalnie, a w związku z tym całkowitego szaleństwa. - wytłumaczyła blondynka. - Oczywiście już jest szaleńcem, ale przynajmniej myśli w miarę logicznie. Po drogie, ma obsesje na punkcie siódemki. Ta cyfra zawsze oznaczała potęgę. Voldemort wierzy, że siedem horkruksów jest kluczem do potęgi.
- Siedem to i tak dużo. - stwierdził Kingsley.
- Dla nas to nawet i lepiej. - odparła Suzanne, a wszyscy, bez wyjątku spojrzeli na nią że zdziwienie bądź zaciekawieniem. - Im jest ich więcej do ukrycia, tym łatwiej jest popełnić błąd.
- I taki właśnie się zdarzył. - dodał Harry.
- Jak rozumiem - zaczął po chwili ciszy Dumbledore zwracając się do swojej wnuczki. - masz zamiar udać się do Gringotta.
- Tak. Muszę się tam pojawić osobiście, bo inaczej nie przekażą nam horkruksa.
- O ile to w ogóle jest horkruks. - powiedział Snape, patrząc nie dziewczynę z kpiną.
- Tak Pan w to wątpi, profesorze? - spytała z ledwo widocznym uśmiechem. - Może zechce Pan pójść ze mną i przekonać się, że mam rację?
- Chętnie obejrzę twoją porażkę. - odparł ze złośliwym uśmiechem.
- A więc ustalone! - zawołał Albus klaszczą w dłonie z zadowolenie. - Severus, Suzanne i Harry udadzą się do banku Gringotta jutro z samego rana.
Jutrzejszy dzień zapowiada się naprawdę bombowo.
*-*-*
W ostatnim rozdziale tomu 1 zapomniałam zaznaczyć, że medalion Salazara został zniszczony, już to zmieniła. Nie trzymałam się wersji z Regulusem, bo najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się ciągnąć tego wątku, a teraz musiałaby wszystko zmieniać, więc zostajemy przy tej wersji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro