Rozdział 72
Pod koniec stycznia do wszystkich w zamku dotarła "wspaniała" wiadomość. Umbridge wybudziła się ze śpiączki. Jak się okazało nie pamiętała wydarzeń, które miały miejsce podczas jej szaleństwa. Było to na pewno korzystne dla Huncwotów, którzy dzięki temu uniknęli kary. Jednak kobieta nie dawała za wygraną, jeszcze tego samego dnia opuściła Skrzydło Szpitalne by poszukać dowodów na winę Gryfonów. Landryna była pewna co do tego, że to właśnie Suzanne była odpowiedzialna za jej stan, uważała, że dziewczyna postanowiła się na niej zemścić. Na jej nieszczęście nikt nie chciał jej wierzyć. Wszyscy w szkole, uczniowie i nauczyciele milczeli. Nawet Ślizgoni, choć na prawdę nie lubili Huncwotów, postanowili nic nie mówić. Nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg.
Jednak kobieta pozostawała nie ugięta, z tą dziewczyną było coś nie tak. W ogóle nie wierzyła w to, że może ona być wnuczką dyrektora. Z tego co wiedziała od Ministra, Dumbledore nie ma żadnej rodziny, oprócz brata. Zastanawiała ją prawdziwa tożsamość Gryfonki. Musiała przyznać, że dziewczyna jest zdolna, obserwowała ją na wizytacjach. Za każdym razem odpowiadała poprawnie i wyczerpująco na wszystkie zadane pytania, szczerze nie pamiętała czy kiedykolwiek popełniła jakiś błąd. Była idealna. Zbyt idealna. Po pierwszym spotkaniu dziewczyny przyjrzała się jej dokumentacji. Sumy zdała z najwyższymi możliwymi wynikami, jej oceny ze wszystkich zajęć to same wybitne oprócz tej jednej powyżej oczekiwań z wróżbiarstwa. Nie miała się do czego przyczepić jeśli o to chodzi. Jednak zauważyła ilość szlabanów jaką dziewczyna zdobyła na początku roku. Ciekawiło ją co musiała zrobić, żeby tak podpaść, któremuś z nauczycieli. Później było ich zdecydowanie mniej, może trzy czy cztery w miesiącu, wszystkie ze Snape' em. Ciekawe. Wcześniej miała szlaban z różnymi nauczycielami, ale od października figuruje tylko Mistrz Eliksirów. Trochę ją to zdziwiło, ponieważ dziewczyna nie miała z nim nawet zajęć. Kiedyś Gryfonka wspomniała o napiętym grafiku, choć nie pokazywała tego po sobie, była zdziwiona ile ta dziewczyna ma zajęć. Pewnie dlatego nauczyciele starali się ograniczać jej ilość szlabanów do minimum, ale dalej, dlaczego Snape?
Przez kilka następnych dni zbierała informację na temat dziewczyny od różnych osób. Uczniowie Ravenclow' u twierdzą, że w życiu nie spotkali dziewczyny o takiej wiedzy, wielu porównuje ją do Roweny Ravenclow. Ci z Hufflepuffu zawsze mówią o niej same miłe rzeczy, nikt nie powiedział ani jednego złego słowa na jej temat. Ślizgoni, co bardzo ją zdziwiło, chwalili jej spryt i ambicje, jednak u nich zdarzyło się kilka przypadków, którzy nie wypowiadali się zbyt miło o niej, ale nie było to nic co mogło by jej pomóc. Z oczywistych powodów nie zapytała o zdanie uczniów Gryffindoru. Starała się też dyskretnie podpytać nauczycieli, ale tak jak się spodziewała nikt nie powiedział nic ciekawego. Całe grono pedagogiczne chwaliło jej umiejętności. Jednak profesor Slughorn poruszył temat, który zaciekawił kobietę, podczas wspólnego podwieczorku wspomniał o przeszłości dziewczyny.
- Mówię Ci moja droga, była niezwykle uroczym i ruchliwy dzieckiem. Nikt za nią nie nadążał! - powiedział i roześmiał się szczerze.
- A więc znał ją Pan, jak była dzieckiem? - zapytała niewinnie.
- Oczywiście, każdy w zamku ją znał. - odparł profesor. - Suzanne zamieszkała w szkole po śmierci rodziców, miała bodajże rok. Ja ją sam poznałem dopiero, gdy skończyła trzy latka. - dodał po chwili namysłu.
- Czyli Dumbledore ją przygarnął. - powiedziała z triumfem, była pewna, że jej podejrzenia się potwierdziły.
- O nie. - odpowiedział. A Umbridge lekko się skrzywiła. - Suzanne jest wnuczką Albusa i Minerwy. - wytłumaczył, a kobiecie szczęka opadła. Jak?
- Nie wiedziałam. - odparła niby spokojnie, ale wewnątrz niej wrzało. Dlaczego o tym nie wiedziała. Co prawda podejrzewała to, ale usłyszeć to na własne uszy to co innego. Była pewna, że dziewczyna jest przybłędą.
- Albus nie lubi się tym chwalić. - odparł. - A szkoda. Suzanne jest bardzo zdolna, ale on nadal swoje. Boi się, że może jej grozić niebezpieczeństwo. - dodał.
- Niby jakie? - zapytała zaciekawiona.
- Tego nie wiem. Nigdy mi nie chciał powiedzieć. - powiedział naburmuszony.
- Ale... dlaczego nie spotkałam jej rok temu? - zapytała. To było coś czego musiała się dowiedzieć. - W końcu przez cały rok pracowałam w szkole. Pamiętała bym tak zdolną dziewczynę.
- Och. - Slughorn wyraźnie spochmurniał, co jeszcze bardziej zaciekawiło kobietę. - Gdy Suzanne miała sześć lat Albus wysłał ją za granicę. Ja niedługo potem udałem się na zasłużoną emeryturę. Nie wiem co działo się z nią przez ostatnie 10 lat.
- Więc tak po prostu zniknęła? - zapytała zdziwiona, a Horacy skinął na potwierdzenie. - I nagle pojawia się po tych 10 latach, a ciebie nie ciekawi co się z nią działo?
- Uwierz, że gdy ją zobaczyłem to mnie w ogóle nie interesowało. - odparł, a jego wzrok powędrował na widok za oknem. - Suzanne wygląda całkiem jak Mari. Tylko oczy ma po Albusie. Minerwa nadal nie pogodziła się ze śmiercią córki. Stara się zrobić wszystko, żeby nie popełnić tego samego błędu. Nie utrudniam jej tego.
- Rozumiem. - powiedziała, ale tak naprawdę to nic nie zrozumiała. Wydawało jej się to dziwne, że nagle z nikąd w zamku pojawia się nieznajoma dziewczyna, a zaraz za nią emerytowany nauczyciel. - Jeszcze tylko jedno. Dlaczego wróciłeś, w końcu mogłeś sobie spokojnie odpoczywać na emeryturze?
Slughorn spojrzał na nią i uśmiechnął się szeroko, po czym powiedział dwa słowa, które zaskoczyły Umbridge.
- Dla niej.
Suzanne nie czuła się zbyt dobrze, ale obiecała sobie, że nie pójdzie do nikogo po pomoc. Miała ważniejsze rzeczy do zrobienia niż chorowanie. Od kiedy Umbridge się obudziła razem z resztą Huncwotów ustaliła, że nie będą robić nic co ściągnie na nich nie potrzebną uwagę. Gryfonka codziennie przesiadywała w Komnacie Tajemnic i przygotowywała składniki do Eliksiru Życia, niektóre musiały być gotowe wcześniej. Każdego wieczoru ruszała do lochów na kolejną rundę warzenia tym razem ze Snape' em. Stała się spokojniejsza, nie dogryzała nauczycielowi, najzwyczajniej w świecie nie miała na to siły, jego zaczepki i nie miłe inwektywy ignorowała. Gdy po nocach nie miał do warzenia nic ważnego, odrabiała eseje i inne zadania domowe. Nie mogła pozwolić by nauczyciele jeszcze bardziej się nią zaciekawili. Tak naprawdę nie spała dobrze od tygodnia. Wcześniej dała radę przespać pięć może sześć godzin, jednak teraz ledwo miała czas na trzy. W pewnym momencie nawet nie miała kiedy jeść. Zdarzało się, że nie jadła nic przez cały dzień i w taki oto sposób lądowała w Skrzydle Szpitalnym. Nigdy nie była w nim dłużej niż cztery godziny, nie mogła sobie na to pozwolić. W końcu Harry nie wytrzymał i nakazał jej jeść przynajmniej wtedy, gdy będzie w Komnacie. Co do Harrego, jego oklumencja wyraźnie się poprawiła i nie sprawiała już większych problemów. Dziewczyna przystała na jego warunki, co nie zmieniało faktu, że nie jadła zbyt dużo. Przez co opary z eliksirów miały na nią wpływ. Co prawda przez Eliksir Życia, który zażyła taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, jednak mocne zaniedbanie organizmu osłabiło działanie eliksiru.
Suzanne wpadła, jak burza do swoich kwater. Dopiero co skończyła zajęcia, a musiała ruszać do lochów, żeby uwarzyć eliksiry do Skrzydła. Jeszcze zanim wyszła ze swoich komnat zaczęła szukać jednej książki chciała coś w niej sprawdzić. Podeszła do regału i zaczęła przekładać ciężkie tomiszcza z miejsca na miejsce w poszukiwaniu tego konkretnego. Nagle z pomiędzy dwóch tomów wyleciały złożone kartki. Całkowicie o nich zapomniała. Jak się okazało był to przepis, który znalazła w podręczniku Księcia Półkrwi, nie zdążyła się przyjrzeć miksturze, więc ją tu ukryła. Gdy tak przyglądała się kartce stwierdziła, że wywar jest naprawdę skomplikowany. Gdyby nie goniący ją czas przysiadła by i przeanalizowała nieznany jej eliksir, ale niestety Snape to naprawdę niecierpliwy człowiek. Odłożyła pergamin na stolik w salonie i szybko wyszła z kwater. Na jej nieszczęście tuż za portretem Salazara trafiła na Umbridge, która uśmiechała się obrzydliwie.
- Ach, panna Dumbledore. A co panienka tu robi? - zapytała z jadem w głosie. Do Gryfonki dotarła tylko jedna rzecz. Snape będzie wściekły za jej spóźnienie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro