Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 54


Wężomowa

Od sytuacji na kolacji minęło kilka dni. Dzisiaj wypadała Wigilia Bożego Narodzenia. Suzanne wstała wcześnie rano ze znakomitym humorem. Spokojnie przygotowała się na śniadanie, przez te kilka dni przywykłam do tego, choć nadal nie lubiła tych szkarłatnych tęczówek lustrujących ją od góry do dołu, często w towarzystwie zimnych, błękitnych. Już gotowa miała schodzić do jadalni, gdy przed nią pojawiła się skrzatka.

- Witaj, co Cię do mnie sprowadza Śnieżko? - zapytała uprzejmie. Nigdy nie rozumiała, dlaczego czarodzieje traktują skrzaty domowe, jak służących. Wiedziała dobrze, że to lubią i nie miała nic przeciwko temu, ale uważała, że niektóre rodziny są nazbyt okrutne dla tych stworzeń.

- Śnieżka przyszła powiadomić panienkę, o tym że Czarny Pan chce panienkę pilnie widzieć w jego komnatach. - powiedziała i od razu zniknęła z cichym pyknięciem.

Suzanne nie była zbyt przekonana co do tej wizyty, jednak nie do niej należała decyzja. Z trochę gorszym humorem udała się do komnat Lorda, które znajdowały się naprzeciw jej. Zapukała do drzwi i gdy usłyszała zaproszenie weszła do środka.

W pokoju panował półmrok. Ściany były ciemno zielone i podobnie, jak w jej komnatach wszędzie znajdowały się ornamenty węża. Pod ścianą znajdowało się ogromne, rzeźbione łóżko z baldachimem. Na każdej wolnej ścianie wisiały portrety, a w jednej z podobizny Suzanne rozpoznała Salazara. Nigdzie nie widziała Lorda, ale po chwili usłyszała szum wody z najprawdopodobniej łazienki. Jej uwagę przykuł delikatny ruch na łóżku. Podeszła do mebla, a jej oczy rozszerzyły się z emocji. W pościeli leżała piękna wężyca, która uważnie przypatrywała się nastolatce.

- Witaj. - przywitała się Gryfonka w mowie węży.

- Witaj, mówczyni. Ciekawe... do tej pory jedynym mówcą, którego spotkałam był Tom. Byliśmy pewni, że jest ostatni.

- Jak widzisz i on może się mylić. - odpowiedziała. - Jak Cię zwą?

- Nagini. - odrzekła po chwili. - Ty musisz być tą dziewczyną, której poszukiwał mój Pan. Wyczuwam twoją potęge.

- Tak to ja. - dziewczyna nie słyszała już dźwięku lejącej wody. - Mogłabyś nie mówić o tej rozmowie Twojemu Panu? To będzie nasz mały sekret.

Wężyca kiwnęła łebkiem na zgodę i zawinęła się bardziej w pościel. Gryfonka usłyszała szczęk zamka i po chwili do pokoju wkroczył Voldemort, ale nie wyglądał tak, jak zwykle. Zamiast gadopodobnej postaci staną przed nią przystojny, wysoki mężczyzna wyglądający na 20 lat. Jego ciemne niemal czarne włosy były lekko zakręcone. Jednak oczy dalej były przesiąknięte tym przerażającym szkarłatem. Riddle ubrany był w bardzo elegancką, zieloną szatę.

- Chciałeś mnie widzieć. - zwróciła się do niego oschle.

- Zaiste. - odpowiedział. - Dzisiaj zrobimy sobie małą wycieczkę. Jako, że Severusowi udało się przyrządzić eliksir, który przywrócił mój wygląd możemy udać się na Pokątną. - poprowadził dziewczynę do drzwi, a następnie razem ruszyli do wyjścia z dworu. Przy drzwiach czekał na nich Grindelwald. - Ach, zapomniałem wspomnieć, że Gellert ma interesy do załatwienia w Londynie i wybiera się z nami.

Cała trójka w milczeniu ruszyła do barier antydeportacyjnych otaczających Malfoy Manor. Po pokonaniu osłon aportowali się na Śmiertelnego Nokturna. Z Przekątnej udali się prosto do Gringotta. W banku było dziwnie pusto, ale w sumie czego się spodziewać w Wigilię rano. Riddle podszedł do jednego goblina stojącego na podwyższeniu i zaczął z nim cicho rozmawiać. Suzanne stwierdziła, że skoro już jest u Gringotta to wypłaci kilka galeonów, w końcu nie wiadomo kiedy mogą się przydać.

- Zostańcie tu chwilę, - zwrócił się do nich Marvolo. - zaraz wracam.

Gryfonka podeszła do goblina z którym wcześniej rozmawiał Lord.

- Przepraszam, ale chciałabym dostać się do jednej ze swoich skrytek. Była bym wdzięczna mogąc dostać rozpiskę moich dóbr materialnych wraz z posiadłościami, które zostały mi powierzone. - powiedziała. Goblin przez chwilę patrzył na nią zdziwiony, a potem odrzekł.

- Imiona i nazwisko.

- Suzanne Godryka Rowena Helga Dumbledore, z rodu Morningstar. - stworzenie widocznie się rozpromieniło i patrzyło na nią z ogromnym szacunkiem.

- Przepraszam panienko Morning...

- Dumbledore. - wtrąciła.

- Dumbledore, czy mógłbym wykonać test krwi. Jeśli wszystko będzie w porządku jeszcze dzisiaj otrzyma Pani wszystkie dokumenty. - wytłuamczył goblin.

- Oczywiście, nie mam nic przeciwko. - stworzenie skinęło głową i zaprowadziło ją do innego pomieszczenia. Gellert chciał się kłócić, ale goblin zagroził, że zostanie wyrzucony, więc ucichł. Gryfek, tak miał na imię goblin zaprowadził Suzanne do szefa banku Bagrod' a.

- Dzień dobry proszę pana, niech Twoje złoto będzie prosperować. - przywitała się Suzanne i tym samym okazała szacunek, dyrektorowi.

- A Twoja broń pozostanie ostra. - dodał Bagrod z uśmiechem. - To dla mnie zaszczyt panienko Dumbledore. Od lat nie miałem przyjemności spotkać członka szanownego rodu Morningstar. Twoi przodkowie byli naszymi sprzymierzeńcami w walce o nasze prawa.

- Szkoda, że nie udało się wywalczyć prawa do różdżek. - powiedziała nastolatka.

- Niestety, ale może kiedyś. No dobrze, co panienkę tu sprowadza? - zapytał z zaciekawieniem. Mało kto przychodził do dyrektora w jakiejkolwiek sprawie.

- Chciałam poprosić o spis moich dóbr materialnych. Posiadłości i skrytki. - odpowiedziała.

- Rozumiem. Test krwi. Już się za to zabieram. Gryfku możesz iść, osobiście odprowadzę pannę Dumbledore. - goblin skinął głową i wyszedł z pomieszczenia. Bagrod przygotował potrzebne papiery i zaczął wszystko tłumaczyć Suzanne.

- Musisz upuścić trzy krople krwi w to miejsce, po kilku minutach dostaniemy wszystkie dane. - wytłuamczył. Nastolatka zrobiła wszystko według wskazówek goblina. Chwilę później, w rękach dyrektora pojawiło się kilka kartek.

- No sporo tego. - mruknął pod nosem goblin i podał papiery nastolatce. - Na tej liście są wszystkie posiadłości do twojej dyspozycji, a na tej skrytki.

Na pierwszej liście zapisane było kilkanaście nazw, min.

- Slytherin Castle, Anglia, dokładne położenie: nieznane (niezamieszkane)

- Gryffindor Castle, Anglia, dokładne położenie: nieznane (niezamieszkane)

- Ravenclow Manor, Szkocja, dokładne położenie: na północ od Edynburgu (niezamieszkane)

- Hufflepuff Manor, Walia, dokładne położenie: nieznane (zamieszkane)

- Hogwarts School of Witchcraft and Wizardry, Szkocja, ukryty (oddany do użytku)

- Cour royale de Morningstar, Francja, dokładne położenie: Paryż, ukryty (niezamieszkane)

- Morningstar Manor, Niemcy, dokładne położenie: Berlin (niezamieszkane)

- Castle of the Royal House of Morningstar, Anglia, dokładne położenie: Whitby, ukryty (niezamieszkane)

Na drugiej liście było zapisanych pełno numerów skrytek, ale ją najbardziej zainteresowały 4 skrytki, które znajdowały się najgłębiej ze wszystkich w banku Gringotta. Owe skrytki należały do założycieli Hogwartu. Suzanne podziękowała za informację i wróciła do holu gdzie czekali na nią dwaj czarnoksiężnicy. Chwilę później wyszli z banku i ruszyli za Riddle' em.

A jednak udało mi się. Dodatek będzie na jutro😀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro