Rozdział 49
Od czasu oddania podręcznika minął już ponad miesiąc. Jest połowa grudnia i za niedługo będą święta. Suzanne przez cały ten czas próbowała rozgryźć działanie eliksiru, którego przepis znalazła w książce Księcia Półkrwi. Niestety do tej pory nic nie ustaliła. Stwierdziła, że jedynym sposobem by poznać prawdę jest uwarzenie tego eliksiru. Jednak teraz miała ważniejsze rzeczy do zrobienia. Niedługo ma udać się z Malfoyem do Voldemorta. Nie da się ukryć, że przeraża ją ta myśl. Postanowiła uzupełnić swoje zapasy eliksirów. Na jej szczęście w laboratorium Salazara były wszystkie potrzebne ingrediencje, oprócz świeżej kropli księżycowej rosy, która jest jej potrzebna do eliksiru Wiggenowego. W zamku są tylko dwie osoby, które mogą mieć ten konkretny składnik, przy czym jednej z nich nigdy nie zapyta.
Poszła do profesora Slughorn' a poprosić o składnik, niestety powiedział jej, że nie dawno mu się skończył i będzie miał go dopiero za tydzień. Suzanne nie zostało nic innego, jak udać się do Snape' a. W drodze do lochów zdała sobie sprawę, że on nie da jej księżycowej rosy za darmo, dodatkowo będzie ją o wszystko wypytywał, a na to nie może sobie pozwolić. W głowie już opracowała plan działania.
Suzanne pożyczyła Pelerynę Niewidkę od Harrego, była zdecydowanie lepsza od Zaklęcia Kameleona. Tuż przed obiadem ruszyła do lochów już ukryta pod peleryną. Czekała przy klasie do eliksirów, w której profesor obecnie prowadził lekcje. Chwilę później zadzwonił dzwonek ogłaszający przerwę, pierwszoroczni uczniowie wybiegli z klasy i udali się na obiad. Gryfonka rzuciła na siebie zaklęcie wyciszające i weszła do klasy. Snape siedział przy biurku i sprawdzał stan eliksirów przyrządzonych przez uczniów. Z wyraźnym grymasem wpisał jednemu pierwszorocznemu Trolla. Nastolatka powoli weszła do składzika, który na jej szczęście był otwarty. Zaczęła dokładnie przeszukiwać półki z ingrediencjami, starała się to robić najciszej, jak potrafiła. Pięć minut później znalazła to po co przyszła i powoli opuściła pomieszczenie. Profesor był tak zajęty swoją pracą, że nie zwrócił uwagi na to iż drzwi od sali same się otworzyły, a następnie zamknęły.
Zadowolona z siebie poszła prosto do Komnaty Tajemnic. Gdy już skończyła warzyć eliksir zdała sobie sprawę z tego, że jest spóźniona na rozmowę z McGonagall. Minerwa chciała z nią pilnie porozmawiać, nie powiedziała na jaki temat. Najszybciej, jak potrafiła ruszyła do gabinetu nauczycielki. Kilka minut później była na miejscu. Po usłyszeniu zaproszenia weszła do środka.
- Dzień dobry, chciałaś mnie widzieć? - zapytała zaniepokojona. Nie podobało jej się to.
- Dobrze, że już jesteś. - powiedziała lekko zestresowana, było to po niej widać. - Musimy szybko udać się do Kwatery Głównej.
- Ale co się stało? - zapytała przerażona.
- Nie tutaj. - odparła i pociągnęła dziewczynę do kominka. Obie kobiety wylądowały na Grimmauld Place 12. W jadalni było pełno ludzi, wszyscy przekrzykiwali się nawzajem. W tłumie Suzanne wyłapała sylwetki Harrego, Rona i Hermiony, od razu do nich podeszła.
- Cześć. Wiecie co się stało?
- Podobno odbyła się jakaś akcja. - zaczęła mówić Miona. - Śmierciożercy zaatakowali Dolinę Godryka. Zakon udał się na miejsce w towarzystwie aurorów. Nie wiemy nic więcej.
- Zwołali zebranie. - dodał Harry. - Są już prawie wszyscy.
- Rozumiem. Nie widzieliście... - chciała jeszcze o coś zapytać, ale przerwał jej Dumbledore.
- Witam Was na zebraniu. Większość z Was wie, że odbył się atak na Dolinę Godryka. - wiele osób mocniej wciągnęło powietrze. - Starsi członkowie Zakonu wraz z aurorami udali się na miejsce. Udało się odeprzeć atak, ale zostało porwanych dwóch naszych, a mianowicie Remus Lupin i Charlie Weasley.
- O nie... - szepnąła Suzanne. - Nie oni.
Molly zaczęła szlochać i mocniej wtuliła się w męża. Pan Weasley też był przygnębiony, jak i reszta Weasley' ów. Gryfonka martwiła się o Charliego, niby po co on jest Voldemortowi. Bała się także o Remusa jest wilkołakiem, pełnia wypada w niedziele, a to za dwa dni, mogą go zmusić do czegoś czego nie chce.
- Voldemort zaproponował nam wymianę. - powiedział po chwili ciszy dyrektor, czym zwrócił uwagę Zakonu. - Remus i pan Weasley za... Suzanne.
Nastąpiła wielka wrzawa. Nikt nie chciał się zgodzić na tę propozycję, nawet Weasley' owie. Zaczęli wymyślać plany odbicia dwóch mężczyzn, dopóki ktoś im nie przerwał.
- Zgadzam się na wymianę. - powiedziała pewnie Suzanne. Wszyscy, jak za dotknięciem różdżki zamilkli.
- Nie pozwolę na to. - odezwał się Harry. - Jesteś dla mnie, jak siostra. Nie dam Ci się tak narażać. Zapomniałaś. On chce tak samo Ciebie, jak i mnie.
- Wybacz Harry, ale podjęłam decyzję. - odparła. - Już dawno.
- Co masz na myśli mówiąc już dawno? - zapytał Dumbledore.
- Ja i Draco zatailiśmy pewną ważną informację. - zaczęła, a wszyscy patrzyli na nią wstrząśnięci, ale jednak to Albus był najbardziej zdziwiony. - Ustaliliśmy wspólnie, że nie powiemy Ci o pierwszym zadaniu Dracona.
- Jak to pierwszym!? - dyrektor był zdezorientowany.
- Moim zadaniem było porwanie Suzanne. - wytłumaczył Malfoy. - Czarny Pan dobrze wiedział, że to niewykonalne, więc dał mi drugie zadanie.
- Zanim Draco udał się do Ciebie na rozmowę, spotkał się ze mną. - wtrąciła Gryfonka. - Postanowiliśmy nic nie mówić o moim "porwaniu", które miało odbyć się zaraz po świętach. Niestety plany się zmieniły.
- Nie pozwolę na to. - powiedziała McGonagall. - Jesteś dla nas zbyt cenna.
- Zgadzam się z Minerwą. - wtrąciła szlochając Pani Weasley. - Jesteś dzieckiem, nie możemy na to pozwolić.
- A co ty o tym sądzisz? - zwróciła się Suzanne do Albusa. - Pozwolisz im umrzeć w męczarniach. Niedługo pełnia.
- Księżniczko...
- Nie! Co ty o tym sądzisz? Wiesz, że musisz wybrać. Mi nic się nie stanie, bo i dla niego wiele znaczę. I tak długo tam nie posiedzę.
- Tego nie wiesz. - powiedział załamany starzec, w tym momencie wyglądał na o wiele starszego niż jest.
- Zrozum to jedyne wyjście. Poza tym zdobędę trochę informacji. - dodała. - Wiesz dobrze, że są to rzeczy o których, ani profesor Snape, ani Draco się nie dowiedzą. - trafiła w sedno. Severus może być w Wewnętrznym Kręgu, ale nie ma takiego zaufania, jak choćby Lucjusz. Draco za to jest za nisko w hierarchii. Jeśli Suzanne dostanie się w ręce Voldemorta będzie zawsze przy nim.
- Do-Dobrze. Zgadzam się. - powiedział niepewnie. - Severusie powiadom Voldemorta o naszej decyzji.
Snape nie mógł uwierzyć w decyzję Albusa. Jednak nie miał tu nic do powiedzenia. Udał się prosto przed oblicze czarnoksiężnika.
- Panie mój.
- Witaj, Severusie. Co Cię do mnie sprowadza? - zapytał Lord. Severus jednak wiedział, że on wie co tu robi.
- Dyrektor postanowił się zgodzić na wymianę.
- On czy dziewczyna?
- Dziewczyna przekonała Dumbledore' a. - odpowiedział.
- Ciekawe... - zamyślił się. - Powiadom swojego przełożonego, że wymienimy się po pełni. Wilkołak musi coś dla mnie zrobić.
- Oczywiście, mój Panie. - powiedział, skłonił się i wyszedł. Coś czarno to widzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro