Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23


Rano Suzanne ledwo wstała z łóżka. Do późna czytała o opiece nad feniksem. Dowiedziała się, że za kilka dni będzie już dorosły. Jednak musiała się przygotować na lekcje. Stwierdziła, że nie może zostawić Felix'a samego, więc przed śniadaniem udała się do gabinetu dyrektora.
- Dzień dobry. - przywitała się, gdy weszła do środka.
- Och, witaj moja droga. Co cię do mnie sprowadza? - zapytał Dumbledore.
- Dziś w nocy wykluł się Feniks. Nie mogę go zostawić samego, więc może Fawkes się nim zajmie?
- Oczywiście nie ma problemu. - odparł. - Ma już imię?
- Felix.
- Wspaniale, zostaw go na żerdzi i idziemy na śniadanie, nie wypada się spóźnić dyrektorowi.
- Oczywiście. - powiedziała z psotnym uśmiechem, który nie wróżył nic dobrego.
Oboje ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Na korytarzu przed wejściem zastali tłum uczniów i nauczycieli.
- Czemu nie weszliście do środka? - zapytał dyrektor.
- Nie da się Albusie. - odpowiedziała McGonagall. - Ktoś zablokował drzwi. - wytłumaczyła. - Od czasów Huncwotów się to nie zdarzyło, przecież na drzwi zostały nałożone najsilniejsze zaklęcia zabezpieczające.
Dyrektor podszedł do wrót i sprawdził zabezpieczenia. Wynik niesamowicie go zdziwił.
- Ktoś przełamał moje zaklęcie. - powiedział, a na korytarzu zaległa grobowa cisza. - Jak!? To były jedne z najsilniejszych barier.
- Ale co to oznacza dyrektorze? - zapytał Snape.
- To znaczy, że w zamku jest ktoś kto ma większą moc ode mnie.
Na korytarzu rozpoczęły się głośne dyskusje. Bo przecież kto może być silniejszy od wielkiego Albusa Dumbledore. Złote Trio zauważyło, że Suzanne z Irytkiem próbują powstrzymać się od śmiechu. Ruszyli bez zastanowienia w ich stronę.
- To byliście wy!? -zapytała cicho Hermiona.
- Pewnie, że my. A kto inny? Bądźcie cicho, bo jestem ciekawa kiedy zorientują się, że...
- DUMBLEDORE!!! -krzyknęła McGonagall.
-... to ja. - dokończyła i ruszyła w stronę profesorów. - Tak pani profesor. - powiedziała z miną niewiniątka.
- Och nie udawaj wiem, że to ty. - powiedziała. Mała zauważyła, jak dyrektor próbuje ukryć szeroki uśmiech.
- Ja nie wiem o co pani chodzi pani profesor.
- Suzanne! Nie denerwuj mnie. - powiedziała Minerwa, była już na granicy furii. - Tylko ty jesteś zdolna ściągnąć bariery i założyć własne. Zamek podlega tylko Tobie i dyrektorowi. Nikt inny, nawet jakby ściągnął zabezpieczenia nie mógłby założyć własnych, bo Hogwart by na to nie pozwolił.
- Pani profesor to naprawdę nie ja. - szła w zaparte.
- Dobrze skoro nie chcesz się przyznać wracasz do God' a. - powiedziała.
- To jest szantaż. - odparła zdenerwowana. - Protestuję!
- Ściągniesz zabezpieczenia i może zapomnę o tym wybryku. - zaproponowała McGonagall. - Ale dostaniesz szlaban, dwa tygodnie ze mną. - wyciągnęła dłoń w stronę dziewczyny.
- Dobra, umowa stoi. -uścisnęła rękę profesorki, po czym podeszła do drzwi, wyjęła różdżkę.
- Finite incantatem. - rzuciła zaklęcie, a drzwi się otworzyły ukazując wnętrze.
Suzanne i Irytek postarali się, żeby lekcje prędko się nie zaczęły. Wielka Sala była cała w papierze toaletowym, a na ścianach, kredą zostały narysowane malunki i obraźliwe napisy.
- SUZANNE!!!
Teraz już otwarcie Mała, Dumbledore i Irytek pokładali się ze śmiechu. Wszyscy byli zdziwieni, że dyrektor głośno śmieje się wraz ze sprawcami zamiast udzielić im reprymendy.
- Teraz otwarcie mogę to powiedzieć. Witaj z powrotem Księżniczko. -powiedział Irytek i się ulotnił.
- Masz przechlapane. - szepnął jej na ucho dyrektor.
- Wiem. - odparła z psotnym uśmiechem.
- Suzanne! - zaczęła McGonagall. - Przedłużam Ci szlaban o miesiąc! I lepiej nie próbuj się targować. A teraz zabierasz się do sprzątania.
- Ja!? -zapytała zdziwiona.
- A co myślisz, że ujdzie Ci to płazem. Tobie to szybciej pójdzie. No, prędko. -poganiała ją nauczycielka transmutacji.
- Chłoszczyść! -wypowiedziała zaklęcie i po chwili nie było śladu po kawale.
Wszyscy zasiedli do stołów i rozpoczęło się śniadanie z tylko 30 minutowym opóźnieniem. Po kilku minutach uczniowie otrzymali swoje plany lekcji.
- O nie... - powiedział Harry.
- Coś nie tak? - spytała Suzanne.
- Pierwsze mamy eliksiry. Nie miałem wybitnego na SUM-ach, więc Snape nie pozwoli mi chodzić na nie. -wytłumaczył. Suzanne już chciała coś powiedzieć, ale Dumbledore podszedł do mównicy.
- Witam was moi drodzy. Zanim udacie się na lekcje, chciałbym wytłumaczyć Wam zmiany w gronie nauczycielskim. Wczoraj na kolacji nie było okazji przedstawić Wam naszego nowego nauczyciela eliksirów Horacego Slughorn' a, który od dnia dzisiejszego nauczać będzie uczniów od 5 roku w górę. Natomiast nowym nauczycielem OPCM został Syriusz Black. Dziękuję i życzę miłego dnia. - zakończył przemowę. Uczniowie bili głośne brawa, ale najbardziej entuzjastyczni pozostali Gryfoni. Jeszcze chwile jedli, a potem udali się na swoje pierwsze lekcje w tym roku szkolnym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro