Rozdział 21
Wszystkich zdziwiła pieśń Tiary, przynajmniej tych co znali historię Hogwartu. Każdy uczeń wie, że Slytherin opuścił zamek po kolejnej kłótni. Nikt nigdy nie słyszał o potomkach założycieli.
- Dobrze. Wyczytana przeze mnie osoba usiądzie na krześle bym mogła jej założyć na głowę Tiarę Przydziału. -wytłumaczyła McGonagall.
- Smith, John. -zawołała, a na środek wystąpił chłopiec. Zasiadł na taborecie, a Pani profesor założyła mu Tiarę na głowę, a ta po chwili wykrzyknęła.
- HUFFLEPUF.
Chłopiec ruszył do swojego stołu z uśmiechem, a Ceremonia była kontynuowana, gdy na środku została tylko Suzanne dyrektor podszedł do mównicy.
- Witam wszystkich na dzisiejszej Ceremonii Rozpoczęcia, jednakże zanim będziemy mogli przejść do jedzenia, chciałbym przedstawić nową uczennicę, która dołączy na 6 rok. Zapraszam Suzanne Dumbledore. -zakończył, a w Sali zrobiło się niezwykle głośno. Mała podeszła i usiadła na krześle. Minerwa posłała jej pocieszający uśmiech i założyła jej Tiarę.
- No, no, no nareszcie. Zastanawiałam się ile będę na Ciebie czekać. -powiedziała czapka. Nagle zrobiło się dziwnie cicho, Tiara nigdy nie mówiła na głos. - Powinnaś tu być ładne parę lat temu, ale to teraz nie istotne. Hmm...
Powiedz mi co mam z tobą zrobić. Jesteś niewątpliwie odważna i honorowa po Godryku, uprzejma i życzliwa jak Helga, bystra i chętna do zdobywania wiedzy jak Rowena oraz sprytna i ambitna po Salazarze. Jesteś czystej krwi, co nie ułatwia mi sprawy.
Ach... Czy wszyscy z twojej rodziny muszą sprawiać takie problemy. Bo nie można się zdecydować. I jak ja mam tu wybrać jeden. Jesteś niesamowicie zdolna, mogłabym Cię umieścić w Ravenclawie, ale byś się zanudziła. Hufflepuff odpada, choć masz wszystko co potrzebne, ale jesteś zbyt temperamentna. Może Slytherin, ty zdecydowanie będziesz potężną wiedźmą jak i oni. A jednak coś mi nie pasuję. To frustrujące!
- A Gryffindor? -zapytała poirytowana.
- W sumie też pasuję. Masz coś w sobie co przyciąga kłopoty, zupełnie jak twój ojciec. Możesz być z wyglądu podobna do matki, ale z charakteru cały ojciec! - nadzieje nauczycieli na spokój właśnie przepadły. -Oni oboje byli niezwykle odważnymi Gryfonami. Tak zdecydowanie, jestem pewna swojego wyboru. GRYFFINDOR!
Przy stole Gryfonów wybuchły gromkie brawa i wiwaty, a Złote Trio ruszyło w stronę dziewczyny. Gdy ta zeszła z taboretu i chciała ruszyć do przyjaciół, Tiara wykrzyknęła:
- Witaj w domu Księżniczko, ostatnia, prawowita Dziedziczko Hogwartu!
Wszystkich zamurowało na dźwięk słów Tiary, bo wynika z nich, że nowa uczennica jest potomkinią założycieli. Dziewczyna jednak nie zwróciła uwagi na ciekawski wzrok innych uczniów i usiadła na wcześniej zajętym, przez jej przyjaciół miejscu.
- Gratulacje! Wiedziałem, że będziesz w Gryffindorze, za długo błagałem Merlina o to, by było inaczej. -powiedział Ron, poczym zabrał się za jedzenie, które pojawiło się na stołach.
- A miał być Slytherin. -powiedziała Suzanne, na co jej towarzysze wybuchnęli śmiechem. - No nic jeśli nie dane mi jest męczyć Ślizgonów, to i wy się nadacie.
- My Ci chętnie pomożemy. Wiemy gdzie jest Pokój Wspólny Slytherin' u. -wtrącił Harry.
- Jakbym nie wiedziała gdzie to jest.
- A wiesz? -zapytała Hermiona.
- Pewnie, że wiem. Jak myślicie kto uczył mnie etykiety, zasad arystokracji i sarkazmu?
Musicie przyznać, że w tym Ślizgoni są najlepsi.
- To fakt. -przytaknął Ron. - Od kogo lepiej dowiesz się jak być snobem i egoistą, jak nie od Ślizgonów.
- Dokładnie. -potwierdziła Mała. - Wiecie jestem już zmęczona, pójdę do swoich kwater.
- Kwater? -zapytała Miona. - Nie będziesz mieszkać z nami w dormitoriach?
- Niestety. Decyzja dziadka, choć skłaniam się bliżej wersji, że babcia go namówiła. Nigdy nie był przeciwny, żebym spędzała czas z innymi uczniami. No cóż, nie mam i tak nic do powiedzenia. Do zobaczenia rano na śniadaniu.
- Cześć.
Suzanne ruszyła prosto do swoich kwater. Po drodze spotkała swojego starego przyjaciela.
- Irytek. -zawołała poltergaista.
- Hmm, kto? Co? Ach to ty Księżniczko!?
- Tak to ja mój drogi przyjacielu.
- Dawno się nie widzieliśmy. Co powiesz na "mały" kawał? -zapytał z chytrym uśmieszkiem, który nie może znaczyć nic dobrego.
- Z tobą zawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro