Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18


Suzanne wraz z pozostałymi profesorami jadła obiad. Nie miała dziś już nic do zrobienia. Feniks wykluje się dopiero za tydzień, więc nie ma po co siedzieć sama w pokoju. Pomyślała, że mogłaby się udać na małą wycieczkę na Grimmauld Place 12. Harry, Ron i Hermiona powinni być w Kwaterze. Nie widziała się z nimi od tygodnia, czasem na korytarzu widziała się z Hermioną, ale nie miały czasu powiedzieć nic więcej niż "cześć".
- Dziadku. -zwróciła się do Dumbledore. Raz kozie śmierć.
- Tak Suzanne?
- Może mogłabym udać się do Kwatery? Tylko na kilka godzin. Nic nie mam już do zrobienia, a nie chce siedzieć sama w pokoju. Salazar ostatnio non stop prawi mi morały.
- No nie wiem czy to jest dobry pomysł?
- Proooszę. Będę grzeczna. -obiecała.
- Albusie pozwól jej. Przecież nie możesz jej tu wiecznie trzymać. -wtrąciła McGonagall.
- No dobrze, ale masz nie wracać sama. Wyśle kogoś po Ciebie.
- Dziękuje dziadku. Do widzenia. -nim zdążyli się obejrzeć Suzanne już nie było. Udała się do swoich kwater. Po przebraniu się i sprawdzeniu czy z feniksem wszystko w porządku, aportowała się do Londynu. Jako że Suzanne jest spokrewniona z Wielką Czwórką ma pewne przywileje, jednym z nich jest teleportacja na terenie Hogwartu. Co prawda rzadko z tego korzysta, ale nie da się zaprzeczyć, że jest to przydatne. Dziewczyna wylądowała niedaleko centrum. Chciała się przejść i przemyśleć parę spraw. Od jej powrotu do świata magii minęły trzy tygodnie. W tym czasie poznała fantastycznych ludzi, w tym samego Wybrańca. Wiele się zmieniło. Jeszcze nie zaczął się rok szkolny, a ma tyle roboty, więc co będzie gdy do tego dojdzie. Ucieszyła się na powrót Slughorn' a. Jest on niezwykłym czarodziejem, o ogromnej wiedzy. Na każde wspomnienie z nim na jej twarz wkrada się uśmiech. Pamięta każdą lekcję z nim, wiele się nauczyła. Ale jednak to Alex nauczył ją większości. Dawno się z nim nie widziała, nawet nie napisała listu. God jest aroganckim, cynicznym i egoistycznym dupkiem. A jednak lekcje z nim wspomina miło, choć takie nie były. Przy nim Snape to aniołek. Właśnie Snape. Jest niezwykle opanowany. Zawsze ma na twarzy maskę opanowania. Raz, jak uwarzyła Wielosokowy, maska opadła, a jego mina była bezcenna. Zakończyła swoje rozmyślenia, gdy dotarła na miejsce. Weszła do domu pod numerem 12. Udała się do kuchni, gdzie przy stole siedzieli domownicy.
- Dzień dobry wszystkim. -przywitała się Suzanne.
- Mała? Co ty tu robisz? -zapytał Syriusz zdziwiony wizytą dziewczyny.
- Nudziło mi się w zamku, więc przyszłam Was odwiedzić. Jest może Hermiona?
- Tak, cała trójka siedzi na piętrze w pokoju. -wtrącił Remus.
- Dzięki.
Udała się na górę i ruszyła szukać znajomych. Tak jak wspomniał Lupin siedzieli razem w pokoju.
- Cześć.
- Suzanne? Jak miło cię widzieć. -powiedziała Hermiona i rzuciła się koleżance na szyję.
- Cześć. -przywitali się chłopcy.
- Co tu robisz? Nie powinnaś być w zamku?
- Nie miałam nic do roboty, więc przyszłam Was odwiedzić. -wyjaśniła. - A właśnie, Hermiona chciałaś wiedzieć kiedy przyjdą moje wyniki SUM-ów. -powiedziała, a w jej dłoni pojawiła się znikąd kartka, którą podała dziewczynie. - Przyszły wczoraj. Od września będę uczennicą Hogwartu.
- Gratuluję! -krzyknął Harry i przytulił ją mocno.
- Zostaje już tylko modlić się, żebyś była w Gryffindorze. Ale będzie zabawa! -ekscytował się Ron. - Słyszałem, że robiłaś kawały na miarę Huncwotów.
- No kilka się zdarzyło. -powiedziała. - Ale bez przesady. Małe żarciki.
- Małe!? To jak to co robiłaś było małe to co znaczy dla Ciebie duży żart. -wtrącił Harry. Wszyscy wczoraj słuchali opowieści Hagrida, który odwiedził ich w Kwaterze. Syriusz uważa, że Mała ma potencjał na Huncwotkę.
- Może kiedyś się przekonacie.
- To ja wolę Ci przy nim pomagać niż być jego ofiarą. -powiedział Ron.
- To nie głupi pomysł. Moglibyśmy reaktywować Huncwotów. Mamy mapę. Tylko wymyślić jakieś przezwiska i gotowe. -zamyśliła się Suzanne. - Jakie są wasze formy animagiczne?
- Formy animagiczne!? -zdziwiła się Hermiona.
- Wybacz Suzanne, ale nie jesteśmy Animagami. -wytłumaczył Harry.
- A chcielibyście być? Mogę Was nauczyć.
- Pewnie, że tak. -odparli zgodnie.
- No więc tak. -zaczęła.- Są dwa sposoby, żeby zostać Animagiem. Pierwszy, wtedy gdy któreś z twoich rodziców nim było. Wtedy wystarczy odkryć swoją formę animagiczną. Tak było w moim przypadku. Ty Harry masz podobnie. Drugi sposób wymaga dłuższych przygotowań. Potrzebny jest eliksir. Na Wasze szczęście, -tu wskazała na Hermione i Rona. - jestem Mistrzynią Eliksirów i kiedyś był mi potrzebny, więc jeszcze go mam. Dajcie mi chwilę. -Suzanne aportowała się do swojego pokoju, wzięła potrzebne eliksiry i prędko wróciła. - Proszę. -podała im dwie fiolki dziwnego wywaru, a oni od razu go wypili. - Dobra, to zaczynamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro