Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17


Suzanne wraz z dyrektorem udali się do Wielkiej Sali na obiad. Przy stole siedzieli już prawie wszyscy. Jedyną osobą, która jeszcze się nie zjawiła był słynny Nietoperz z Lochów. Nikt nie mógł wiedzieć, że profesor Snape został wezwany. Więc gdy reszta grona pedagogicznego wraz Suzanne jadła posiłek, Mistrz Eliksirów udał się do Malfoy Manor. Gdy dotarł na miejsce skierował się prosto do sali obrad.
- Panie. - skłonił się na powitanie. Severus zauważył, że jest sam co oznacza, że to nie skończy się dobrze.
- Witaj Severusie. Usiądź. - profesor skinął głową i usiadł na miejsce wskazane przez Voldemorta. - Pewnie zastanawiasz się, dlaczego wezwałem Cię w środku dnia. Widzisz mój drogi, młoda dziewczyna, której kazałem Wam szukać jest tutaj, w Wielkiej Brytanii. - Snape spiął się nieznacznie, jest źle. - Niestety nie znam jej dokładnego położenia, ale nie bez powodu jest właśnie tu. Czy na zebraniu Zakonu, Dumbledore przedstawił kogoś nowego?
- Panie, na ostatnim zebraniu zostali zaprzysiężeni nowi członkowie, ale wszystkich ich znałem, w większości Gryfoni 5 i 6 roku. - zakończył.
- Rozumiem. - powiedział Lord. - Jednak dzisiaj rano widziałem się z młodym Malfoy' em. - Snape spiął się mocniej. - Na zebraniu poznał młodą dziewczynę. Nie znam jej. Możesz mi na jej temat coś powiedzieć?
- Wybacz Panie musiałem o niej zapomnieć. - skłamał. - Dziewczyna o której mowa jest wnuczką Dumbledore' a. Nie istotna. Ona także wstąpiła do Zakonu, a od września ma uczęszczać do Hogwartu.
- Ciekawe. - zaczął. - Widzisz Severusie chyba muszę przybliżyć Ci historię dziewczyny, której poszukujemy. Nazywa się Suzanne Morningstar i jest ostatnią dziedziczką rodu, ale także potomkinią Merlina w linii prostej. Jako, że ród ten wywodzi się od czterech założycieli Hogwartu dziewczyna ma o wiele większą moc od mojej. Morningstar' owie uznawani są za ród królewski. Uważa się, że ich już nie ma. Sam się o to postarałem. Wszystkie dzieci ostatniego Lorda zginęły z mojej ręki. Gdy tylko dowiedziałem się o jego jedynym synu, szukałem go. Nie było to proste zadanie, ale udało się. Mieszkał wraz z żoną i dzieckiem na obrzeżach Londynu. Dziwne, że się nie ukrywał jakoś specjalnie. Gdy dotarłem na miejsce dziewczynki nie było. Nigdy jej nie spotkałem. - zamyślił się chwilę. - Jednak matka dziewczyny wydawała mi się dziwnie znajoma. Jak pewnie wiesz Severusie, Dumbledore miał córkę. Byliście razem na roku.
- Tak, Panie. Marianna Dumbledore. Trzymała się z tą bandą Potter' a.
- Za jednego z nich wyszła, Lucasa Black' a, a właściwie to Morningstar' a.
- Panie czy to znaczy... - próbował udawać zdziwienie, ale wiedział, że teraz dziewczyna jest w ogromnym niebezpieczeństwie.
- Tak Severusie, wnuczka tego starca to dziewczyna której poszukujemy.
- Panie, ale jak mamy się do niej dostać? Jest pewnie równie dobrze chroniona, jak Potter.
- Spokojnie Severusie, najważniejsze że wiemy gdzie jest nie ma co się spieszyć. Wspomniałeś że będzie uczęszczać do Hogwartu. - w tym momencie Snape przeklinał swój długi język. - Planuje w trakcie roku szkolnego małą wycieczkę. Twoim zadaniem jest mieć ją na oku. Do momentu ataku na szkołę chce wiedzieć o niej wszystko. Co robi? Gdzie lubi przebywać? Z kim? Po prostu wszystko.
- Oczywiście Panie.
Rozmawiali jeszcze kilka godzin, o niezbyt ważnych sprawach. Gdy Mistrz Eliksirów wracał było już ciemno. Musiał jeszcze złożyć sprawozdanie Albusowi, więc od razu udał się do gabinetu dyrektora. Wszedł do środka nawet nie pukając, jak zawsze, lecz był to jeden z największych błędów w jego życiu. W gabinecie zastał namiętnie całującą się parę profesorów. Na biurku siedziała półnaga McGonagall w rozczochranych włosach. Na szczęście naszego Nietoperza Albus nie zdążył się jeszcze rozebrać.
- Mam nadzieję, że Wam nie przeszkadzam. - powiedział Snape, czym przerwał igraszki nauczycieli.
- Severusie! Czemu nie pukasz!? -krzyknęła czerwona Minerwa i zaczęła się prędko ubierać.
- Z przyzwyczajenia. Ale dobrze, że jesteś ta sprawa dotyczy też Ciebie.
- Jaka sprawa? -zapytał dyrektor.
- Wracam właśnie od Czarnego Pana. On wie, że wasza wnuczka to dziewczyna której szuka, i że jest w kraju.
- Co!? Jak? -zapytała wyraźnie zdenerwowana McGonagall.
- To, że jest Waszą wnuczką musi wiedzieć od dawna, ale skąd wie, że jest w kraju nie powiedział. Pan Malfoy to tylko potwierdził.
- Malfoy? Jak mógł to potwierdzić? -zapytał zdziwiony dyrektor.
- Pewnie grzebał mu w głowie. Zapytał się mnie czy nie przedstawiłeś nam kogoś nowego. Na początku zaprzeczyłem, ale wspomniał o rozmowie z Draco, i że chłopak poznał na Zebraniu jakąś dziewczynę. Powiedziałem, że to Twoja wnuczka, a On wytłumaczył mi kim jest.
- Jest źle, bardzo źle.
- To nie wszystko. Chce zaatakować szkołę i wtedy ją porwać, widać że bardzo chce tej dziewczyny.
- Kiedy?
- Nie wspomniał. Jak tylko nas poinformuje dowiesz się pierwszy.
- Dobrze. W takim razie jedyne co nam zostaje to czekać. Severusie mógłbyś udać się po Suzanne i przyprowadzić ją do zamku? -zapytał Dumbledore.
- To gdzie ona jest? -zapytał niechętnie.
- W Kwaterze Głównej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro