Rozdział 26
Kłócili się dobre 2 godziny, ale w końcu stanęło na tym, że szlaban Suzanne będzie trwał tylko tydzień, eliksiry na razie będzie warzyć rano i po lekcjach, natomiast zajęcia z obrony 4 dni w tygodniu po kolacji. Harry na zajęcia uczęszcza z Małą. Dodatkowo oboje nie mogli chodzić sami po szkole, co najmniej w trójkę, co bardzo im się nie spodobało. Gdy wszystko zostało ustalone dyrektor poprosił o pozostanie profesora Snape, profesor McGonagall oraz Suzanne.
- Moja droga, razem z Minerwą uważamy, że powinnaś coś wiedzieć. - zaczął Albus.
- Tak?
- Jak pewnie wiesz, Severus jest naszym szpiegiem w szeregach Voldemorta. Ostatnio został wezwany na rozmowę w cztery oczy. Dowiedział się z niej, że Riddle zna twoją prawdziwą tożsamość i na dodatek wie o tym, że jesteś w Hogwarcie.
- Ale skąd? -zapytała nie dowierzając.
- To nie wszystko. - wtrącił Snape. - Wiesz dobrze, że kazał nam Cię szukać. - dziewczyna skinęła głową. - Każdy z nas miał Cię przeprowadzić całą i zdrową. Miałaś być nietknięta.
- Ale dlaczego? Jeśli chce mnie zabić to co by się stało gdybym była trochę poturbowana? - zapytała zbita z tropu.
- Nie Dumbledore, ty nie rozumiesz. On nie chce Cię zabić. On chcę Cię mieć. Najprawdopodobniej jako broń. - Małej zrobiło się niedobrze. Snape dalej mówił. - Jesteś niezwykłą czarownicą. Inteligentną, potężną, ambitną, odważną, z ogromną wiedzą i umiejętnościami. Jesteś potomkinią Merlina oraz Założycieli Hogwartu masz większą moc od niego. Jesteś także czystej krwi. Potrzebuję Cię do spełnienia swoich planów. Jesteś odporna na Imperiusa, jak i resztę niewybaczalnych, więc będzie próbował Cię przekonać do przejścia na jego stronę innymi sposobami.
- Skąd Pan to wie? -zapytała zdziwiona. - Skąd Pan wie o tym, że zaklęcia niewybaczalne na mnie nie działają?
- Co? Jak to? - zapytali oszołomieni Albus z Minerwą.
- Domyśliłem się. - odparł z kpiącym uśmiechem. Podczas ich współpracy zauważył, że na dziewczynę nie działają opary z eliksirów. Zdarza się to w przypadku osoby, która stale pracuje przy eliksirach. Raz, żeby się upewnić ,że jego teoria jest słuszna rzucił na nią Imperiusa i wydał polecenie, a ona nawet nie drgnęła. - Niech zgadnę, Eliksir Życia.
- Brawo! Byłam ciekawa kiedy Pan do tego dojdzie.
- Skąd wzięłaś ten eliksir? I co to ma do tego, że nie działają na ciebie zaklęcia niewybaczalne? - dopytywała McGonagall.
- Mnie bardziej zastanawia, czy to ona go uwarzyła. To eliksir na najwyższym poziomie, wyłącznie Mistrzowie to potrafią. - wtrącił Snape.
- Może od początku. -zaczęła tłumaczyć. - Eliksir Życia przedłuża życie pijącego, przy regularnym stosowaniu, ale dodatkowym działaniem, o którym nie każdy wie jest odporność na niektóre zaklęcia, w tym niewybaczalne*. Ja użyłam go tylko raz, dawka którą przyjęłam była wymierzona na osobę dorosłą, natomiast ja byłam dzieckiem.
- Niech zgadnę, - wtrącił się Snape. - działanie się przedłużyło i tak, jak jedna fiolka eliksiru starcza na 2 góra 3 lata tobie starczyła na dłużej. Z ciekawości, ile?
- Eliksir wypiłam, gdy miałam 11 lat i działa do tej pory, ale nie zapowiada się, że przestanie działać w ciągu najbliższych 5 lat. Poza tym składniki użyte przy warzeniu były zdecydowanie silniejsze od tych w podstawowym przepisie.
- Jednak mnie dalej zastanawia skąd go wzięłaś? Kamień Filozoficzny Flamel' a został zniszczony, więc skąd? - zapytał Albus.
- Ale Nicolas Flamel nie był jedynym posiadaczem Kamienia Filozoficznego.
- Naprawdę!? Ale... God! - warknęła Minerwa. McGonagall nie przepadała za Alexandrem. Był cyniczny, arogancki i niezwykle nieodpowiedzialny, nie pasowało jej to, że człowiek który ledwo radzi sobie sam ze sobą ma wychowywać jej wnuczkę.
- Dokładnie. Szkolił mnie na Mistrzynię Starożytnej Alchemii i Eliksirów. - wytłumaczyła. - Aby uzyskać tytuł musiałam uwarzyć Eliksir Życia, musiałam sama wymyślić przepis. Jak pewnie się domyślacie udało mi się. Wypiłam go by sprawdzić czy działa. -zakończyła.
- Jak można być tak nieodpowiedzialnym!!! -krzyknął Snape. - Wypiłaś eliksir nawet nie wiedząc czy działa. Czyś ty zgłupiała!?
- A co miałam niby zrobić!? - próbowała się tłumaczyć. - Testować go na mugolach!? Poza tym eliksir wyszedł tak jak trzeba, a nawet powyżej normy.
- Wybacz Suzanne, ale jestem zmuszony zgodzić się z Severusem to było nieodpowiedzialne. - powiedział Dumbledore, po czym uśmiechnął się. - Jednak podziwiam Twoje umiejętności. W wieku 11 lat otrzymać tytuł mistrzowski. Niesamowite.
- Dziękuję. Czy jest coś jeszcze?
- Nie wydaje mi się, że to wszystko zaraz będzie kolacja, więc już zmykaj. Do widzenia Suzanne.
- Dobranoc dziadku, babciu. - pożegnała się Suzanne i ruszyła w stronę wyjścia, ale zatrzymał ją głos profesora.
- Jutro o 5 rano w sali od eliksirów. Postaraj się nie spóźnić. - powiedział z kpiącym uśmiechem. - Dobranoc Panno Dumbledore.
- Dobranoc profesorze Snape.
Gryfonka po wyjściu z gabinetu udała się prosto do swoich kwater, nie chciała iść na kolację. Próbowała poukładać sobie w głowie całą tą sytuację. Gdy dotarła na miejsce usiadła w salonie na ulubionym fotelu. Felix wygrzewał się przy kominku, był już większy. Suzanne transmutowała chusteczkę w żerdź dla niego, a ptak chętnie na niej usiadł. Dziewczyna natomiast przypomniała sobie o podręczniku Księcia Półkrwi. Studiowała go przez kilka następnych godzin, doszukując się podobieństw do własnych notatek, gdy w końcu odpłynęła w objęcia Morfeusza.
* Eliksir Życia nie wpływa na działalność zaklęć, zostało to dodane na potrzeby opowiadania, tak jak długość działania i dawka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro