Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Za nim przeczytasz ten rozdział upewnij się, że poprzedni również przeczytałaś, ponieważ dodaję dwa tego samego dnia :)



Wczoraj wieczorem chyba z pięć razy obejrzałam nagranie, które powstało jakiś czas temu, kiedy to Ashton przyszedł do mnie na trybuny. Bardzo wyraźnie było na nim widać jak się całujemy. Oczywiście na mailu była też wiadomość od owej przesympatycznej osoby, w której to oświadczył, że wcale nie chciał, posuwać się do tego, aby owe nagranie ujrzało światło dzienne, ale za bardzo zbliżyłam się do Irwina, przez co jest do tego zmuszony, jeśli nasza znajomość nie przestanie się rozwijać. Skąd wiem, że to chłopak? Zaznaczył to bardzo wyraźnie, jak też to, że będzie nas obserwował. Do tego dał mi do zrozumienia, że nie ma nic do blondyna, tylko do mnie. Koleś doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli to wyjdzie to ja będę miała bardziej przejebane w szkole niż chłopak. Zwłaszcza, że wspomniał o Tracy...

- W co ja się kurwa wpakowałam.- westchnęłam przekraczając teren szkoły.- Jebać to.- chwilę później przekroczyłam próg budynku, a wszystkie pary oczu spoczęły na mnie. Okay... co jest? Te spojrzenia i szepty zdecydowanie są zbyt podejrzliwe. Nie żeby wcześniej o mnie nie gadali, chociaż tego unikałam, ale teraz jest to aż nazbyt oczywiste. Ignorując ich szłam dalej.

- Abby!- zatrzymałam się przy schodach, a chwilę później obok mnie znalazła się brunetka.

- Co jest Tracy?

- Nie przejmuj się nimi.

- Nawet nie wiem o co im chodzi.

- Um... po szkole chodzi plotka, że masz anoreksję. Ponoć powiedziałaś na jakiś zajęciach, że ważysz 54 kilo*, a to przy twoim wzroście za mało i...

- Dobrze wiesz ile potrafię zjeść, nie moja wina, że mam taką przemianę materii.- wzruszyłam ramionami.- To głupie.

- Wiem, ale zawsze się muszą kogoś uczepić, jak nic się nie dzieje.- westchnęła.- Nie przejmuj się tym. Poczułam wibracje w kieszeni spodni więc wyciągnęłam telefon odblokowując wiadomość.

Plotki bywają okropne co?
Chociaż Ciebie to chyba nie ruszyło.
Zimna jak zwykle.
Zamierzasz powiedzieć Tracy o Ashtonie, skarbie? x

Zmrużyłam oczy po czym rozejrzałam się po szkolnym korytarzu. Chwilę później napotkałam spojrzenie zielonych tęczówek Clifforda. Zmrużyłam oczy, a ten przewrócił swoimi i odwrócił wzrok.

- Pogadamy później, okay?- zapytałam i zostawiłam ją kierując się w stronę czerwonowłosego.- Mamy do pogadania.- powiedziałam zatrzymując się obok niego. Spojrzał na mnie dziwnie, tak samo jak i Hood, który stał obok niego. W tej chwili mam gdzieś, co ktoś sobie pomyśli.

- Nie mamy.- odpowiedział.

- Clifford jeśli w coś pogrywasz, to przysięgam...

- O czym ty do cholery pieprzysz?

- Kłótnia zakochanych?- zapyta brunet.

- Zamknij się.- warknęliśmy oboje w tym samym czasie. Poczułam kolejne wibracje więc od razu spojrzałam na telefon.

Clifford jest na to za głupi skarbie.

Chociaż byłoby mniej zabawnie

jakbyś uczepiła się jego, nie Irwina.

Ale przyznaję, to jak go ugryzłaś,

było niezłe x

Patrzyłam z niedowierzaniem na wiadomość. Czy on mnie kurwa śledzi?! Odeszłam od chłopaków szybkim krokiem odpisując mu.

Kim ty kurwa jesteś?

Szybko pokonałam schody prowadzące na trzecie piętro i podeszłam do swojej szafki. Zabrałam z plecaka odpowiedni zeszyt i długopis. Zamknęłam drzwiczki, trochę za mocno nimi trzaskając.

- Wszystko okay?- usłyszałam. Podniosłam wzrok na chłopaka.

- Nic nie jest w porządku Clifford.- burknęłam.

- Słuchaj... przepraszam za to, że Cię pocałowałem. Nie powinienem był tego robić tak... nagle.

- W ogóle nie powinieneś.

- Okay, przepraszam.

- Okay.- westchnęłam. Uśmiechnął się lekko i odszedł. Kłótnia z nim teraz nie miałaby najmniejszego sensu. Spojrzałam na telefon.

Kimś o kim pomyślałabyś na samym końcu
Nie zgaduj, nie uda Ci się skarbie x

Przeklęłam go w myślach. Zaczyna działać mi na nerwy.


Opuściłam budynek szkoły niemal od razu po ostatnim dzwonku. Na szczęście owy prześladowca, bo inaczej go nazwać nie mogę, nie odzywał się już do mnie więcej od rana. Ignorując spojrzenia innych, które towarzyszyły mi cały dzień z czym zdecydowanie nie czułam się najlepiej, to było jak koszmar. Jestem pewna, że osoba która do mnie pisze to ta sama osoba, która rozsiała tę plotkę, ale obecnie nic nie mogę zrobić, bo naprawdę nie mam pojęcia kim on jest.

Zatrzymałam się na przystanku, autobus miałam dopiero za kilka minut, więc usiadłam na wolnej ławce. Większość uczniów tej szkoły na szczęście jechało w przeciwnym kierunku, miało swój samochód albo zabierało się z kimś kto ma. Przynajmniej tu mam spokój.

- Hej.- podniosłam wzrok, po czym westchnęłam. Dlaczego?

- Co ty tu robisz Clifford?- zmrużyłam oczy. Usiadł obok mnie zakładając ramiączka plecaka na nogi.

- Rodzice zabrali mi auto za bójkę.- wzruszył ramionami.- A ty?

- Wracam do domu.

- Nie domyśliłbym się.

- No popatrz.

- Co z Ashtonem?

- Dlaczego mnie pytasz? Dobrze wiesz, że ma podbite oko i ranę na łuku brwiowym.

- A ja mam na policzku i na ustach, chociaż to drugie to przez Ciebie.

- Widzę i należało Ci się.- zaśmiał się.

- Taa... teraz jak się nad tym zastanowić, to było głupie. Powinienem był inaczej to rozegrać.

- Było minęło, nie zmienisz tego.

- Lubisz Ashtona, prawda?- zapytał, ale nie zamierzałam mu odpowiadać.- On Ciebie tak i to bardzo. Możesz mu zaufać Abby.

- Mówi koleś, który mnie pocałował.

- Trochę to ironiczne, prawa?- zaśmiałam się, a on dołączył do mnie. Spojrzałam na telefon, który trzymałam w ręce, kiedy poczułam wibracje, a jego ekran rozjaśnił się. Zmarszczyłam brwi po raz kolejny widząc owy numer.

Naprawdę tak trudno wybrać między Cliffordem a Irwinem?

Podniosłam wzrok i rozejrzałam się, ale nikt nie przykuł mojej uwagi. Nie dostrzegłam nikogo ze szkoły, nikt się nam nie przyglądał. Wiedziałam, że ten dupek musiał mnie przed chwilą widzieć, ale równie dobrze mógł po prostu przejechać obok nas samochodem. Działa mi na nerwy.

- Co jest?- zapytał.

- Nic, nie ważne.- odpowiedziałam wstając.- To mój autobus.

- No popatrz, też nim jadę.- zrobił to samo. Spojrzałam na niego dziwnie.- Serio, muszę podjechać nim kilka przystanków i się przesiąść.

- Pewnie brakuje Ci samochodu.

- Jakieś dwadzieścia minut autem, a prawie czterdzieści autobusem. Nie ma co porownywać... już tęsknię. Przez to muszę wstawać wcześniej.- wsiedliśmy do środka. Zajęłam miejsce na końcu przy oknie, a chłopak usiadł obok mnie.- Spokojnie to tylko trzy przystanki.- powiedział widząc mój wzrok. Przytaknęłam odwracając głowę w kierunku szyby.- Jesteś naprawdę bardzo rozmowna.

- O czym mamy rozmawiać?

- A bo ja wiem, czymkolwiek.

- Chyba będzie padać.- spojrzał na mnie jak na idiotkę.

- Tak, pogoda to fascynujący temat.- na jego ustach pojawił się kąśliwy uśmieszek.

- Prawda?- telefon zaczął mi dzwonić, więc odebrałam do razu.- Tak?

- Już po zajęciach, a ty jeszcze się nie odezwałaś.- prychnęłam słysząc Irwina.- Przyjedziesz dzisiaj?

- Nie jestem pewna, najpierw chciałabym wrócić do domu.- czułam na sobie wzrok czerwonowłosego.- Muszę coś załatwić, obiecałam to matce.

- Co takiego?

- A czy to ważne?

- Abby, czy ty mnie okłamujesz?

- Nie.

- Ja wysiadam.- spojrzałam na Clifforda.- Do jutra.- podniósł się z miejsca.

- Jasne, pa.- odpowiedziałam.

- Czy to... Michael?- milczałam. Autobus się zatrzymał, a chłopak wysiadł. Spojrzał w moją stronę uśmiechając się, a ja tylko kiwnęłam głową.

- Tak.

- Co z nim robiłaś?

- Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć Irwin.

- Abigail...

- Jeny... rodzice zabrali mu samochód za bójkę i teraz jeździ autobusem. Zadowolony? Wkurwiasz mnie.- rozłączyłam się. Chwilę później dzwonił do mnie po raz drugi. Wahałam się przed odebraniem.- Czego?

- Coś się stało?

- Na przykład?

- Wiem, że Cię wkurzam, ale twoja reakcja jest nazbyt przesadzona.

- Nie, wydaje Ci się.- usłyszałam westchnięcie. Zniżyłam się na siedzeniu i przeczesałam dłonią włosy. Między nami zapanowała chwila ciszy, którą przerwałam.- Po prostu... dzisiaj był dziwny dzień, okay?

- Jeśli nie chcesz mi mówić, nie mów.

- Ktoś w szkole rozpowiedział, że mam anoreksję.- o tej drugiej części z wiadomościami nie musi wiedzieć i tak nic by z tym nie mógł zrobić.- Za nim zapytasz nie, nie mam.

- Wiem, że nie masz. Potrafisz zjeść więcej niezdrowego żarcia niż niektórym może się wydawać.- zaśmiał się.- Nie przejmuj się tym.

- Mam gdzieś tę plotkę. Po prostu nie lubię jak zwraca się na mnie nadmierną uwagę, a dzisiaj praktycznie każdy się na mnie gapił i szeptał na mój temat.

- A czego chciał Michael?- przewróciłam oczami.

- Tylko pogadać.

- Okay.- nie odpowiedziałam mu na to.- Właściwie, dlaczego nie lubisz zwracać na siebie uwagi?

- Nie wiem, nie czuję się z tym dobrze. Oh, muszę wysiadać.- nawet nie zauważyłam, kiedy minęła mi droga.

- Dobra, nie meczę Cię już. Odpuszczę Ci dzisiaj. Do zobaczenia jutro?- autobus się zatrzymał, a ja wysiadłam i od razu skierowałam się w kierunku domu.

- Do zobaczenia jutro Ashton.

- Uwielbiam, kiedy używasz mojego imienia.- zaśmiałam się.

- I tak wolę Cię nazywać Irwin.

- Dlaczego?

- Czy my przed chwilą się nie żegnaliśmy?

- Oj tam, cicho.

- Irwin nie uciszaj mnie.

- Tęsknie za Ashtonem.- chyba chciał zabrzmieć jak ja.

- Aleś ty głupi.- prychnęłam.- Do jutra Ashton.- rozłączyłam się.



Kolejny dzień z beznadziejną pogoda włącznie. Rozpadało się strasznie, a ja nie wzięłam parasolki. Gorzej być nie mogło rzekłabym, ale to zdecydowanie byłoby kłamstwo.

Przekroczyłam jedynie próg szkoły wyciskając włosy i od razu ściągnęłam przemoczoną bluzę. Cholera, jak się przeziębię będzie beznadziejnie, a już mi zimno. Podniosłam wzrok, a wszyscy znów patrzyli na mnie i to o wiele gorszym wzrokiem niż wczoraj. Co najmniej tak jakbym kogoś zabiła. O co tym razem chodzi?

Ruszyłam powoli z miejsca nie mając pojęcia co tym razem się stało. Wzrok tych ludzi niemal mnie przeszywał, co zaczynało mnie przerażać. Byłam zdenerwowana, a mój oddech się spłycił, ale starałam tego po sobie nie pokazywać. Jakaś kartka wylądowała pod moimi nogami. Schyliłam się i podniosłam ją. Niemal czułam jak blednę widząc na niej zdjęcie, na którym Clifford mnie całuje i obok to z przystanku, kiedy akurat oboje się zaśmialiśmy. Oczywiście musiało być podpisane. Nowa para? Napis zajmował niemal całą szerokość kartki lekko wchodząc na zdjęcia.

Mój telefon zawibrował, a ja od razu do niego sięgnęłam.

Niespodzianka skarbie x




*drugi rozdział :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro