13
Szłam korytarzem w kierunku swojej szafki. Właśnie zaczęła się długa przerwa, a mnie pocieszała myśl, że za trzy lekcje zacznie się weekend. Może nie zacznie się on tak jak chciałam, bo dzisiejszy wieczór planowałam, chcąc nie chcąc, spędzić z Irwinem, aby mieć za sobą zadanie z socjologii. Zaczęłam się wspinać po schodach na drugie piętro, a kiedy byłam już na półpiętrze dostrzegłam schodzącą brunetkę.
- Tracy.- powiedziałam łapiąc ją za ramię, czym trochę ją zaskoczyłam i odciągnęłam na bok.
- Nie strasz mnie tak.- mruknęła.- To rzadkość, że sama chcesz czegoś ode mnie.- zaśmiała się.- Słucham Cię uważnie Abby.
- Daj mi numer Irwina.- powiedziałam.
- Co? Po co Ci on?
- Żeby go gnębić.- mruknęłam.- Chodzi o prace domową z socjologii.- spojrzała na mnie z ostrożnością, przez co przewróciłam oczami.
- Okay, nie chcesz, nie dawaj. Powiedz mu, że ma być o szóstej u mnie.- chciałam już ją wyminąć, ale zatrzymała się.
- Abby...- zaczęła, a ja spojrzałam na nią.- Przepraszam za wczoraj.
- Um... okay. Po prostu mu to powiedz.- odeszłam od niej, kiedy przytaknęła.
Kilka minut później leżałam z nogami ugiętymi w kolanach na trybunach szkolnego boiska rozkoszując się promieniami słonecznymi na odsłoniętych fragmentach mojej skóry. Ze słuchawek leciała muzyka, a ja miałam zamknięte oczy ciesząc się spokojem. Nie rozumiałam tych idiotów, którzy siedzą w budynku w taką pogodę, ale dla mnie to i lepiej. Nikt mi nie gada nad uchem, nikt się głupio nie śmieje, nikt nie patrzy na mnie jakbym mu coś zrobiła. Po prostu ja, trochę słońca, muzyka i... Coś nagle zasłoniło mi dopływ promieni słonecznych. Niechętnie otworzyłam oczy. Nade mną stał Ashton. Podniosłam się wyjmując przy okazji słuchawki z uszu.
- Co ty tu robisz? Nie powinieneś być na stołówce z innymi czy coś?- zapytałam.
- Tracy mi powiedziała, że kazałaś jej powiedzieć, że mam być u Ciebie o szóstej.
- Jest po jedenastej.- mruknęłam.
- Nie oto mi chodzi.- westchnął.- Nie mogłaś mi sama tego powiedzieć?
- Miałam podejść do Ciebie na korytarzu, najlepiej jeszcze jakbyś stał ze znajomymi, i powiedzieć „chce Ci coś powiedzieć, chodź ze mną na chwilę", a później jak gdyby nigdy nic oznajmić, że masz do mnie przyjść? Czyś ty zwariował? To by było szkolne samobójstwo...- zmrużył oczy.- Za pierwszym razem chciałam do Ciebie po prostu napisać, ale nie mam twojego numeru, a Tracy nie chciała mi go dać, gdy powiedziałam jej, że będę Cię gnębić, co oczywiście było żartem, ale chyba wzięła to na serio...- wzruszyłam ramionami. Zabrał mi telefon z ręki.- Ej, co ty robisz?- oburzyłam się, kiedy coś wystukiwał trzymając w dłoni mój telefon, a drugą sięgną po swój. Chwilę później jego zaczął dzwonić, a ten jak gdyby nigdy nic oddał mi białe urządzenie.
- I po kłopocie.- odpowiedział. Przeklęłam go pod nosem.
- Kto Ci pozwolił wziąć mój numer?
- Ja.- uśmiechnął się, po czym usiadł obok mnie, bokiem do mnie. Spojrzałam na niego dziwnie.- Co?
- To moje miejsce, znajdź sobie własne.- odsunął się kawałek ode mnie.- Dalej.- mruknęłam.
- Nie.- przysunął się do mnie z powrotem, tak, że czubki moich butów stykały się z jego udem. Po czym odwrócił tułów do mnie przodem i oparł brodę o moje kolana. Prychnęłam pod nosem z niedowierzaniem.
- Co ty wprawiasz? Jeszcze ktoś nas zobaczy...- mruknęłam.
- Widzisz tu kogoś?- zapytał.- Ani żywej duszy, wszyscy są w szkole. Już rozumiem dlaczego ciągle tu przesiadujesz.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?- uśmiechnął się tylko.- A tak, zapomniałam. Jesteś moim stalkerem od pierwszej klasy.
- Bez przesady. Tylko przyglądałem Ci się od czasu do czasu, głównie wtedy, kiedy byłaś w pobliżu, co do teraz zdarzało się sporadycznie. Dopiero teraz mamy naprawdę sporo zajęć razem, wcześniej była to jedna do dwóch lekcji. Obecna sytuacja zdecydowanie podoba mi się bardziej.
- Głupek.- pacnęłam go w głowę, przez co się dosunął, a ja zabrałam nogi i usiadłam tak jak on.
- A tobie nie?- zapytał.
- Żebyś wiedział, że...- odwróciłam głowę w jego stronę i za nim zdążyłam dokończyć wypowiedź poczułam jego wargi na swoich. Musnął delikatnie moje usta, po czym odsunął się uśmiechając szeroko. Rozejrzałam się szybko dookoła.
- Nikogo tu nie ma.- westchnął.
- Przestań mnie całować, kiedy tylko Ci się podoba.- mruknęłam.- Zresztą co się stało z twoim nie chce żebyśmy teraz byli razem?
- To nie wyklucza drobnych przyjemności.- odpowiedział poruszając brwiami.
- Od razu zmuś mnie do seksu.
- Okay, skoro tak stawiasz sprawę...- spojrzałam na niego pytająco.- Więcej Cię nie pocałuję. Nie, dopóki sama tego nie zechcesz.
- Myślisz, że takie podejście sprawi, że się na Ciebie rzucę?
- Nie, ale wiem, że Ci się to podoba, bo gdyby było inaczej już dawno bym oberwał.- wzruszył ramionami.- I myślę, że wcale tak długo nie będę musiał na to czekać.- prychnęłam.
- Powodzenia.
- Więc po co mam być u Ciebie o szóstej?- zapytał zmieniając temat.
- Idziemy do pubu.- spojrzał na mnie lekko zbity z tropu.- Spokojnie Irwin to nie randka, to zadanie z socjologii.
- Mam się upić, żeby zaliczyć?
- Jakkolwiek to brzmi.- zaczęłam się śmiać.
Kilka minut temu wyszłam spod prysznica, a że miałam jeszcze sporo czasu i nie chciało mi się ubierać zostałam w samej czarnej, koronkowej bieliźnie. Położyłam się bokiem na łóżku i zaczęłam przeglądać różne stronki na laptopie, aż natrafiłam na nowy odcinek swojego serialu, który niewiele myśląc od razu włączyłam skupiając całą swoją uwagę na ekranie laptopa.
Słyszałam jak ktoś idzie po schodach, ale całkowicie to zignorowałam, w końcu moja matka miała dziś wolne i była w domu, co chwila krzątała się z góry na dół znajdując do zrobienia rzeczy, którymi miała zająć się już dawno temu. Chwilę później drzwi do mojego pokoju otworzyły się, a ja przeniosłam skupiony wzrok z ekranu na prawo. Ashton stał w drzwiach jakby ducha zobaczył mrugając wciąż jakby w coś niedowierzał.
- Co ty tu robisz?
- Czy ty do cholery chcesz żebym zszedł na zawał?!- spojrzałam na niego niezrozumiale.- Dlaczego jesteś w bieliźnie?- zapytał przyglądając mi się uważnie, po czym oblizał usta.
- O cholera...- kompletnie zapomniałam o tym fakcie.- Już tak późno?- zapytałam.
- Pisałem do Ciebie, że będę trochę wcześniej...- odpowiedział w lekko zwolnionym tempie wciąż mi się przyglądając. Usiadłam i spojrzałam na niego.
- Oglądasz dziewczyny w kostiumach kąpielowych, a bielizna robi na tobie takie wrażenie?
- Raz, kostiumy kąpielowe nie prześwitują, a dwa... jeżeli to bielizna dziewczyny, która mi się podoba to tak.
- Więc jak Ci się podoba?- wstałam po czym powoli obróciłam się trochę w lewo i po chwili w prawą stronę. Zacisnął usta w wąską linię. Otworzył usta, ale po chwili od razu je zamknął. Westchnął głośno znów próbując coś powiedzieć, ale mu to nie wyszło.- Ashton?
- Akurat teraz...- spojrzałam na niego z niezrozumieniem.- Zaczynam żałować, że powiedziałem, że Cię nie pocałuję, dopóki tego nie zechcesz.
- Słowa trzeba dotrzymywać.- powiedziałam wzruszając niewinnie ramionami i skierowałam się do łazienki, w której znajdowały się moje ubrania na zmianę. Nie powiem, że nie byłam zaskoczona jego obecnością, ale jak zwykle musiałam grać twardą. Założyłam krótkie jeansowe szorty i cienki, czarny sweterek z dość sporym dekoltem i wycięciem na plecach. Związałam włosy w koka i wytuszowałam rzęsy po czym wróciłam do pokoju.- Więc pisałeś do mnie?- zapytałam czując na sobie jego wzrok, kiedy podeszłam do biurka i sięgnęłam po telefon odłączając go od ładowarki.- Rzeczywiście.
- Możesz częściej siedzieć w samej bieliźnie, a ja częściej będę wpadać.- uśmiechnęłam się pod nosem wpadając na głupi pomysł, ale co mi tam. Odłożyłam telefon i odwróciłam się w jego stronę przygryzając lekko dolną wargę, po czym podeszłam powoli do niego. Siedział na brzegu mojego łóżka.
- Częściej?- złapałam za koniec swetra.- Masz zamiar bywać tu codziennie?- pociągnęłam za czarny materiał czym samym odsłaniając koronkę stanika.- jego wzrok na chwilę skupił się na moim biuście, po czym spojrzał wprost w moje oczy.
- Co ty robisz?
- Ja? To ty musisz nauczyć się pukać, a nie wchodzisz tu jak do siebie.- usiadłam okrakiem na jego udach.- Ostatnio widziałeś Bae w staniku, teraz mnie, która następna, hmm?- przybliżyłam twarz do jego, tak że nasze nosy praktycznie się stykały. Patrzyłam prosto w jego oczy. Uniósł brodę chcąc mnie pocałować, ale odsunęłam się w odpowiednim czasie.- To by było na tyle w kwestii powagi twoich słów.- powiedziałam.- Zawiodłam się.- chciałam wstać ale złapał mnie za nadgarstki.
- Wiem, że ze mną pogrywasz, ale cholernie mnie to kręci.- mruknął po czym pociągnął mnie w swoją stronę, a sam opadł na materac łóżka, przez co wylądowałam na nim. Objął mnie jednym ramieniem w pasie, a drugą z jego rąk poczułam na karku.
- Ty w ogóle...- złączył nasze usta w pocałunku napierając swoimi wargami dość mocno na moje, a ja wcale się mu nie opierałam. Chwilę później zaczęłam oddawać pocałunki. Słyszałam ciągłe wibracje w telefonie, co oznaczało, że ktoś próbował się do mnie dodzwonić, ale w tej chwili oboje to ignorowaliśmy. Podwinął mój sweter, a jedna z jego dłoni dotknęła moich pleców powoli przesuwając się na talię.
- Abigail do cholery odbieraj telefon!- usłyszałam krzyk, przez co od razu oderwałam się od chłopaka spoglądając w kierunku drzwi. Usłyszałam kroki, więc od razu wstałam, ciągnąc za koszulkę blondyna aby usiadł i odsunęłam się od niego akurat, kiedy drzwi się otworzyły. Bae przyglądała nam się z lekkim zaskoczeniem, a po chwili na jej ustach pojawił się wścibski uśmieszek.- Co tu się wyprawia?
- Nic, mieliśmy już wychodzić.- odpowiedziałam.
- Oh jasne.- powoli przytaknęła niby mi wierząc.- Dlaczego nie odbierałaś?
- Jest wyciszony.- po raz kolejny niezbyt chętnie mi przytaknęła.- Czepiasz się szczegółów Bae.- mruknęłam.
- Jedyny szczegół jaki zauważyłam to to, że oboje macie zaczerwienione usta, ale to tylko szczegół.- wzruszyła ramionami chichocząc na swoje własne słowa.- Chodźcie.- blondyn poszedł za dziewczyną, a ja zabrałam kilka swoich rzeczy i poszłam w ich ślady. Założyłam trampki i opuściliśmy mój dom. Bliźniacy już na nas czekali.
- Hej mała.- powiedział Max uśmiechając się do mnie szeroko i wystawił ręce. Zatrzymałam się patrząc na niego jak na głupka, a chwilę później sam do mnie podszedł zamykając w uścisku.
- Serio Max? Naprawdę?- mruknęłam.- Brał coś?- zapytałam patrząc na Andy'ego, który tylko zaprzeczył kiwnięciem głowy po czym wzruszył ramionami. Odsunęłam się od bruneta.
- Okay, chłopcy poznajcie się.- usłyszałam Jenkins.
- Ach tak. To Ashton, a to Max i Andy. Skoro mamy to już za sobą, możemy jechać.
- Dlaczego ty się tak szczerzysz?- zapytał Andy patrząc na blondynkę.
- Bo ja coś wiem.- uśmiechnęła się szeroko.
- Gorzej niż z dzieckiem.- mruknęłam po czym wsiadłam do samochodu zajmując miejsce z przodu, chwilę później jechaliśmy już w odpowiednie miejsce.
- Już rozumiem dlaczego wolisz jeździć z przodu...- usłyszałam dziewczynę.- Dwóch facetów obok i czuje się jak sardynka w puszce.-mruknęła.- Ale mam pomysł.- dodała, a ja słyszałam jak się tam wierci.- Mam nadzieję, że się nie obrazisz Abby.
- Dlaczego miałabym?- odwróciłam się, a ta siedziała bokiem opierając się plecami o Andy'ego, a jej nogi leżały na kolanach Irwina.
- Wykorzystuje Ashtona.- dodała głosem sugerującym coś znacznie innego niż to co rzeczywiście miało miejsce.
- Fajnie. Jest twój.- powiedziałam.- To ty przyznałaś, że jest przystojny. Przykro mi Andy.
- Ej. Jego w to nie wciągaj.
- Jak widać ma to gdzieś.- dodałam z rozbawieniem.
- Wcale nie, jesteś zazdrosny prawda?- spojrzała na chłopaka.
- O co? Przecież wiem, że gadasz tak tylko aby zrobić Abby na złość, czy coś w tym guście.
- Beznadziejny z Ciebie chłopak.
- Czujecie tę miłość powietrzu?- zapytałam, a po chwili usłyszałam śmiech blondyna.
- Nawet nie wiesz jak wielką.- odpowiedział. Tylko po jego głosie nie mogłam poznać czy to był żartobliwy ton czy mówił całkiem serio choć był rozbawiony.
- Max, jesteś dziwnie cicho.- powiedziała Bae, na co wzruszył jedynie ramionami. Spojrzałam na niego pytająco.
- Co jest?
- Nic.- uśmiechnął się z wymuszeniem.
- Takie coś to możesz wciskać Bae.- mruknęłam. Słyszałam z tyłu oburzenie ze strony dziewczyny.
- Pogadamy później, okay?- zapytał zerkając na mnie na chwilę.
- Ta, jasne.- poczułam lekkie szturchnięcie w ramię od strony okna.
- Irwin, łapy przy sobie.- mruknęłam.
- Zastanowię się nad tym.- poczułam jak palcami przejeżdża po moim karku. Przeklęłam go pod nosem, co spowodowało głośny śmiech Jenkins. Tak, dziewczyna zdecydowanie w tej chwili była po jego stronie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo :D Jak tam u was? Też się gotujecie na słońcu? :D
Zapraszam was również na pierwszy rozdział drag me down :D
ILY♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro